Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2020, 09:48   #169
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Zaprowadzony do arsenału Cirieo z ciekawością przyglądał się zdobionemu muralowi, przez parę minut oglądając dzieło swoich poprzedników. W końcu parsknął cichym śmiechem.
- Chyba skromność nigdy nie należała do naszych zalet – stwierdził rozbawiony - Jestem pewien, że weterani opowiadali mi, że smoki były tylko dwa, i nie miały wsparcia ani Molthuni, ani gigantów – wskazał na batalistyczną scenę - Oddzielnie tak, jednym i drugim spuszczaliśmy nie raz łomot, ale nigdy nie współpracowali. To pewnie jest jakaś metafora tego, że zawsze walczyliśmy z przeważającymi siłami i potrafiliśmy wygrać, ale pomyślcie sobie, że za kilkanaście dekad ktoś zupełnie obcy będzie badał ten grobowiec. Zobaczy coś takiego i uzna, że Łowcy musieli być jakimiś półbogami! – niziołek wyszczerzył się na tą myśl.

Objuczeni nowym ekwipunkiem bohaterowie opuścili w końcu kryptę pod fortem Nunder, poobijani i wykończeni. Pozostawili za sobą zrujnowaną fortecę – kolejne miejsce, w którym bezskutecznie próbowali znaleźć pomoc w walce z Żelaznymi Kłami. Tym razem jednak udało się zdobyć ekwipunek, który mógł znacząco wpłynąć na szykującą się walkę w forcie Trevalay. Było to prawdopodobnie jedyne wsparcie, na jakie mogli liczyć. Jeśli jacykolwiek Łowcy przeżyli ataki hobgoblinów i ich sojuszników, zapadli w gęstwiny Fangwood i odszukanie ich wiązałoby się z długotrwałym przeczesywaniem lasu. A Kły z pewnością nie zamierzały grzecznie czekać, aż ktoś się ich pozbędzie.

II dzień miesiąca Lamashan (X), Fangwood, 63 dni po ucieczce z Phaendar, 37 dni po dotarciu do jaskiń

Noc spędzona w jesiennym chłodzie poza kryjówką Hannskjalda minęła bardzo spokojnie, chociaż wszyscy już tęsknili za ciepłem podziemnego schronienia. O dzikie zwierzęta nie trzeba było się martwić, zapewne minie jeszcze wiele dni, zanim wrócą w te okolice wiedząc, że trolle nie stanowią już zagrożenia. Laura z typową dla siebie sumiennością (i opryskliwością) zajmowała się rannymi, na których nie starczyło już magii szybko zużytej różdżki, lecz nawet jej umiejętności miały swe ograniczenia. Mikel czuł się dobrze, chociaż wciąż nie odzyskał pełni sił, zaś Rufus dalej był mocno obolały, a zabandażowane rany po ataku golemów dawały o sobie znać. Sama wiedźma także była blada i wyraźnie osłabiona.

Podczas śniadania Cirieo, którego apetyt wydawał się wcale nie maleć odkąd został uwolniony, opowiedział bohaterom, jaka droga czeka ich przed dotarciem do Trevalay. Mieli przed sobą przynajmniej dwa dni marszu przez mniej gęstą część Fangwood, z czego większą część wzdłuż Sześcioszczęki, rzeki wijącej się pośród stromych wzgórz o wapiennym podłożu. Woda wypłukała tam głęboki wąwóz, na środku którego Łowcy mieli swoją twierdzę - pozornie trudną do zdobycia.
 
Sindarin jest offline