Mój głos również trafił na konto Szarej.
Nigdy nie zapomnę swojego pierwszego kontaktu z azjatyckim ghost story.
Po powrocie z ceremonii pogrzebowej (!) odpaliłem płytkę DVD z „Ringu” nie wiedząc za bardzo czego się po tym filmie spodziewać. W założeniach miałem się pośmiać (jak to na horrorach
) a wyszło tak, że tamtej nocy spałem przy zapalonym świetle.
Ze wszystkich japońskich zjaw najbardziej zauroczyła mnie „zgniła dziewczynka” z Dark Water. Przerażała, mimo iż jej szkodliwa działalność ograniczała się do gubienia włosów i brudzenia sufitu.
Normalnie mistrzostwo.
Poza tym, zamiast golluma do walki z Szarą wystawiłbym dziewczynkę z egzorcysty.
Ta sama kategoria wagowa i budzigrozowa.