Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2020, 06:58   #38
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Santa Cruz ???
Godzina ???


Jane Price


Dziennikarka siedziała w pierwszym rzędzie wraz z resztą nominantów. Przyznanie nagrody wysłali jej oficjalnie listem. Ta gala była formalnością, ale jakże fantastyczną formalnością. Elegancko ubrana śmietanka dziennikarska. Wielka scena teatralna z czerwoną kotarą. Na środku mównica. Prowadzący ceremonię wygłasza przemowę, gratulują wszystkim i ogłaszający nową kategorię.
- Nagroda Pulitzera w dziedzinie Literatury Niefikcjonalnej. - Pauza. Prowadzący otwiera kopertę. - Jane Price.
Mimo że się tego spodziewała Jane poczuła jak jej ciało wstrząsają emocje. Duma, radość, niedowierzanie. Wstała i na trochę trzęsących się nogach ruszyła na scenę. Jej wieczorowa suknia lała po schodach kiedy w owacjach kroczyła po schodach. Przyjęła swój medal a prowadzący oddał jej miejsce na mównicy.
Odwróciła się w stronę teatru gdzie zapanowała pusta cisza. W pierwszej chwili wydawało się że oklaski po prostu ustały ale kiedy Jane uniosła głowę...teatr był pusty.
Dziennikarka obróciła się gwałtownie!

Czerwona kotara sceny była rozwarta...za nią rozprzestrzeniał się kosmos.
Jane patrzyła w pustkę a pustką patrzyła na Jane






Daniel


Richard i Daniel siedzieli w kajucie kapitańskiej. Patrzyli na siebie, teraz nie odczuwali głodu ale niedługo znów zaczną. Powinni wyjść na górę i pokierować statkiem. A przynajmniej sprawdzić czy koło sterowe nadal jest zabezpieczone.
Tylko , że ...bali się, obaj dorośli mężczyźni bali się jak dzieci. Żaden nie spieszył się do opuszczenia kajuty...nie kiedy ‘coś’ mogła się czaić na jachcie.

- Nie martw się Daniel. Poradzimy sobie. - Zapewnił kapitan Gattis, pisząc coś w dzienniku. - Wszystko będzie w porządku….Daniel, Danieeeeeel! Da..nie...l - Słowa miliardera nagle przerodziły się w nieartykułowane dźwięki. Marynarz bał się unieść głowę. Bał się tego co może zobaczyć, ale i tak to zrobił.
Twarz Gattisa była przysłonięta maską wystającą z ust mężczyzny. Ruszała się spazmatycznie jakby chciała się przyssać do czego. W samym środku widać było otwór z zębami...mnóstwem ostrych zębów. Daniel zaczął krzyczeć.





Ocknął się po raz kolejny z koszmarnego snu, tylko po to, by stwierdzić, że rzeczywistość również jest koszmarem.
Rafał Kosik - Kameleon


Santa Cruz 16 czerwca 1920 roku
Godzina 7:13


Jane Price


Zaspała, pierwszy raz od niewiadomo kiedy zaspała. Nigdy jej się to nie zdarzało, nawet kiedy miała na noc towarzystwo. Jej organizm chodził jak w zegarku, mimo nadużywania kawy, czasem braku snu i przejściowych stresowych okresów w życiu.
A nagle znikąd coś takiego, nie czuła się nawet chora, czym mogłaby tłumaczyć ten wypadek. Czuła się zmęczona i niewyspana chciała z rana pojechać do domu marynarza co by sprawdzić czy dzisiaj będzie bardziej rozmowny niż kiedy Gattisowie krążyli wokół niego. Na szczęście poprzedniego wieczora dostała odpowiednie informacje od swoich kontaktów.
Daniel był parę razy notowany więc jego adres zameldowania był w bazie policyjnej. Co do jego stanu zdrowia, trudno powiedzieć skoro kontakty Gattisów uchroniły go przed szpitalem.
Zastanowiła się też czy nie powinna odwiedzić Barrego ale z tym to nigdy nie wiadomo czy jest czy go nie ma. Pozostało skupić się na tym co miała do tej pory. Jach z zaginioną załogą, oprócz jednego marynarza,...no i to co przeczytała w porannej gazecie “pożyczonej” z wycieraczki sąsiada. Ale czy to było powiązane? A może zwykły zbieg okoliczności.

Santa Cruz 16 czerwca 1920 roku
Godzina 6:03


Daniel Coleman

Źle spał tej nocy, najpierw nie mógł zasnąć a potem męczyły go koszmary by w końcu obudzić się z krzykiem. Być może to kwestia obcego otoczenia. Pokój gościnny Jaquelin był wygodny i miły...ale to nie jego pokój. Chciał nawet wrócić na noc do siebie ale przyjaciółka nalegała by został. Uległ, może nie chciała być sama w tej sytuacji. Richard się nie odnalazł, Daniel zdawał sobie sprawę że może jej to ciążyć.

Po przebudzeniu natomiast nie mógł już czekać. Nosiło go. Nie miał serca budzić Jaqueline, ale nie mógł też czekać aż ta się obudzi. Postanowił zebrać się i pójść do siebie. To tylko trzy kilometry spacerem. Raz dwa i się upewni że budynek w którym mieszkał stoi na swoim miejscu i nikt nie włamał się do jego mieszkania. Weźmie prysznic, przebierze się w swoje rzeczy... nie ma co liczyć na śniadanie nie miał nic świeżego. Choć pieniądze powinien mieć w domu więc przynajmniej mógł później wyjść na zakupy.

Napisał Jaqueline kartkę gdzie streścił gdzie poszedł i że się odezwie. Że chce się ogarnąć, odwiedzić rodziców a ona i tak nie potrzebuje go na spotkaniach z prawnikami. Jak i że pojawi się o 16 w muzeum misji.

Mieszkanie, nadal było na swoim miejscu.
Zakurzone, tak jak zostawił. Panował lekki zaduch najwidoczniej jeszcze nikt z jego rodziny nie wpadł przewietrzyć mieszkania. Natomiast znajome progi od razu sprawiły że poczuł się lepiej. Mieszkanie było małe, jak przystało na marynarza kawalera. Kuchnia, łazienka, mały przedpokój i sypialnio-salon. Poszedł do kuchni i sięgnął do puszki po kawie. Jego drobniaki na wydatki nadal były. Całe 200$. Nie jest źle. na koncie w banku czekało na niego kolejne 1000$, nie był pewny czy za aktualną wyprawę dostanie zapłatę...czy w ogóle i kiedy. Ani kto by mu miał ją wypłacić. Chwilowo odepchnął problemy przyziemne. Był już w domu jakoś się to ułoży.


Santa Cruz 16 czerwca 1920 roku
Godzina 9:03

Jaquelin Gattis

Młoda Gattis śniła snem sprawiedliwych. Stres i wszystkie wydarzenia dnia sprawiły że zasnęła szybko i głęboko. Jeśli miała jakieś złe sny to ich nie pamiętała. Obudziła się rześka i wypoczęta. Choć jej mieszkanie wydawało się dziwnie ciche. Wchodząc do kuchni znalazła kartkę od Daniela. Czy poczuła złość że przyjaciel wymknął się wczesnym rankiem, niczym przypadkowy kochanek?
To było pytanie z którym musiała sobie poradzić. Najwyżej da mu znać co o tym sądzi kiedy go spotka. Musiała sama się zebrać. Prysznic, śniadanie i uporządkować w głowie co ma do załatwienia. A parę spraw było. Jej wuj kazał się skontaktować z prawnikiem ojca panem Georgem Barnaby. Poprzedniego dnia jego kancelaria była już zamknięta, dzisiaj powinna funkcjonować od dziesiątej. Mogła tam pojechać albo zadzwonić. Choć pewnie lepiej pojechać, osoby osobiście obecne trudniej zignorować.
Dodatkowo była też umówiona z wujem, że na 16 pojadą razem do muzeum. Ciekawe co on miał zamiar robić do tego czasu...wspominał coś o bibliotece? Może powinna go odwiedzić w pracy?

Zgarnęła z wycieraczki poranną gazetę by mieć co przejrzeć podczas śniadania.

Santa Cruz 16 czerwca 1920 roku
Godzina 6:33


Samuel Gattis

Poranek zaczął się jak każdy inny. Poranne śniadanie, toaleta, teczka, ubranie gazeta z wycieraczki i do pracy. Wczoraj jego wolny dzień całkowicie zajął zaginiony brat ale dzisiaj musiał wrócić na uczelnie. Do tego wizyta w muzeum o 16. Nie mógł się spóźnić. Dojazd do pracy umilił sobie czytając gazetę, choć przez Pannę Price trochę bał się co w nich przeczyta.

Do pracy przybył punktualnie jak w zegarku. Witał się z mijanymi studentami i innymi pracownikami uniwersytetu. W tym Daisy Walker. Młodziutka bibliotekarka dopiero co zaczęła pracę ale była bystra i piekielnie inteligentna. Widać było, że kobieta kocha książki i szybko odnalazła się w katalogach biblioteki. Zawszę chętna do pomocy i uśmiechnięta, choć płochliwa.
- Dzień dobry Panie Gattis - Była też profesjonalistką, używała oficjalnych tytułów i nazwisk. - Myślałam, że weźmie pan dzisiaj wolne...ja czytał informacje o pana bracie. Bardzo mi przykro, mam nadzieje że wszystko się ułoży. - Oraz była dobrze poinformowana i dobroduszna. - Jeśli będzie pan potrzebował wziąć wolne, mogę wziąć za Pana parę zmian.


Gazety:
Biznes piśmienniczy w Santa Cruz nie był jakoś specjalnie zagęszczony na terenie miasta. Dominowały dwie gazety informacyjne mające zazwyczaj dwa wydania w ciągu dnia. Poranna gazeta i popołudniówka.
W porannej gazecie dominowały dwie informacje.
Pierwsza o odnalezieniu się jachtu ‘Eon’ który wypłynął ponad dwa miesiące temu na ocean. A teraz osiadł na mieliźnie plaży Santa Cruz, nic nie wiadomo co się stało z załogą, poza jednym marynarzem. W najbliższych dniach będzie zorganizowany transport by odholować jacht do portu.
Druga wiadomość dotyczyła zaginięcia. Dwayne Burnett, latarnik który od 50 lat ani razu nie opuścił stanowiska pracy. Zaginął. Policja podejrzewa nieszczęśliwy wypadek i straż przybrzeżna przeszukuje wybrzeże w poszukiwaniu ciała.
Zaginięcie odkrył patrol policji późnym wieczorem po zgłoszeniu, że latarnia nie funkcjonuje.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 25-03-2020 o 07:24.
Obca jest offline