Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2020, 18:44   #296
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595

Ennio Benesato pojaśniał słysząc pytanie znamienitego gościa, uśmiechnął się z wyrazem dumy na pomarszczonym obliczu.

- Ten sygnet jest dziedzictwem mego rodu, symbolem władców Lucatore - oznajmił, kładąc ogromny nacisk na słowa "władcy Lucatore". Abdel zachichotał sardonicznie w duchu uświadamiając sobie ogrom niezamierzonej megalomanii starego człowieka. Co musiałby w takim razie pomyśleć ów władca, gdyby trafił pod strzeliste białe mury Montpellier? Najpewniej skonałby w jednej chwili porażony apopleksją zrodzoną z szaleńczej zazdrości!

- Nosząc go będziesz postrzegany za mego przedstawiciela, ambasadorze, tak więc wszyscy mieszkańcy miasta będą odnosić się do ciebie z takim samym szacunkiem i poważaniem jakby stanęli przede mną we własnej osobie.

Dziedzic Sanguine przypomniał sobie białe krzyże oraz wulgarne słowa nabazgrane na ścianach rezydencji namiestnika, dyplomatycznie jednak przemilczał tę kwestię nie chcąc rzucić cienia na całkiem przyjemną i miłą rozmowę.

- Poczucie obowiązku nie pozwala nam na mitrężenie czasu, chociaż w tak zacnym towarzystwie człowiek mógłby konwersować bez końca - oznajmił Frank wstając od stołu. Natychmiast zaszurały też krzesła pozostałych gości. Namiestnik pozostał na swoim miejscu, skłonił się cudzoziemcom uprzejmie. Galla Lombardi nie wypowiedziała żadnego słowa pożegnania, odprowadziła gości do drzwi wzrokiem zimniejszym od wód spływających ze stoków Alp.

Pilnujący wejścia do sali jadalnej Barthez wyprostował się służbiście na widok frankońskiej szlachty, dociągnął pasek przewieszonej przez ramię strzelby. Rozmawiający z nim miejscowi zbrojni cofnęli się z szacunkiem od dziedzica i jego towarzyszy, zasalutowali na miejscową modłę rozbawiając tym gestem parę Sangów.

Chwilę później przybysze z Montpellier stali już za drewnianym ogrodzeniem rezydencji, na wyłożonym kiepsko dopasowanymi kostkami rozległym placu. Służba Benesato zdążyła w międzyczasie zetrzeć ze płotu obraźliwe znaki, ale grupki stojących opodal mieszczan nadal przyglądały się obcym z podejrzliwą wrogością. Abdel Sanguine posłał w ich stronę uprzejmy uśmiech, obracając w palcach wsadzony do kieszeni złoty sygnet namiestnika.

- Panie Barthez, udamy się teraz z powrotem do domu pielgrzyma - zarządził - Gospodarz podał nam niezgorsze wino, natomiast jadło dalece odstawało od standardów, do których przywykli synowie i córy Montpellier. Cała ta konwersacja dodatkowo mnie wygłodziła, toteż w oczekiwaniu na dziewczynkę od zwłok pozwolimy Jambonowi na przyrządzenie podwieczorku godnego frankońskiej szlachty. Pan prowadzi, proszę przodem.


Wizyta u namiestnika pozwoliła Wam zapoznać się nieco lepiej z rozkładem sił politycznych w Lucatore (zakładam, że jeszcze to sobie osobno omówicie w trakcie burzy mózgów przy kolacji w domu pielgrzyma). Przez wzgląd na żałobę Abdel nie będzie nachodził wdowy tego samego dnia, ale uda się do klasztoru następnego dnia jako namaszczony przez Ennia rodowy inwestygator. Pytanie, czy zapowiedzieć tę wizytę jeszcze dzisiaj wysyłając do klasztoru któregoś sierżanta Sangów z listem czy wmaszerować tam jutro bez zapowiedzi, za to z sygnetem na palcu?


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem