Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2020, 19:26   #489
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację



Noel stanął z kubkiem parującego deseru. Nieco sztuczny, owocowy zapach roznosił się po ich mieszkaniu nad O’Hooligans.
- I to wszystko miało miejsce w zeszłym tygodniu? - podniósł brwi do góry i patrzył z niedowierzeniem na Kirilla. - Nie żartujesz sobie ze mnie?
Kaverin nie wyglądał w ogóle jak ktoś zdolny do żartów. Myślał… miał nadzieję, że poczuje się lepiej po długiej nocy pełnej snu. Jednak znajome uczucie pustki i wyzucia powróciło, zdawałoby się, na dobre. Jedyną pewną emocją był żal z tego powodu.
- Trzeba było do mnie zadzwonić - powiedział. - Mógłbym przylecieć na Islandię i wam pomóc. Może bym tam nie zamarzł w locie… - mruknął, bo to był główny powód, dlaczego Kaverin nie chciał go na dalekiej północy. Bał się, że Noel zrobi sobie krzywdę w mroźnej krainie. - Z drugiej strony, nie pobiłbym Mishy w Fifie pięć razy, więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
- Tak, chyba tak - odpowiedział Kaverin i ruszył w stronę okna, aby spojrzeć na Petersburg. Po części spodziewał się zobaczyć płonący budynek po drugiej stronie ulicy. Nawet by nie mrugnął okiem. - Próbowałem wejść jeszcze raz w ten bardzo… intensywny, gwiezdny stan - powiedział. - Próbowałem wczoraj cały dzień. Niestety nie mogę. Coś się we mnie zablokowało. Boję się, że to jest coś, co każda Gwiazda może użyć tylko raz w swoim życiu… sam nie wiem. Ale mogę normalnie wejść w Eter i być może cofać czas. Jeszcze tego nie próbowałem, ale mam przeczucie, że moje zwykłe, codzienne moce mnie nie opuściły.
Rasputin słuchała ich rozmowy. Mieszała w swoim kubku kawę.
- Obyś nie potrzebował więcej korzystać z tego stanu. O mało cię nie zabił…! - powiedziała i przesunęła ręką do tyłu, by pogłaskać go po ramieniu. - Może to dobrze, że nie potrafisz ponownie w niego wejść.
- Szkoda, że cię w nim nie wiedziałem - mruknął. Usiadł na kontuarze i zaczął próbować owocową treść łyżeczką. - Nie potrafię wyobrazić sobie ciebie… olśniewającego.
Uśmiechnął się lekko w stronę Kaverina, który pozwolił sobie na oszczędny uśmiech.
- Praktycznie przespałem całą Islandię - mówił Kirill. - Śniły mi się jakieś dziwne rzeczy… to była opera, a może teatr… I rozbrzmiał alarm. Coś zostało podpalone, chyba przez nas? Ta piromania była częścią jakiegoś planu. Widziałem tłum ludzi, który uciekał od płomieni. Niektórych dosłownie podeptano na śmierć - westchnął. - Z powodu gazów i płomieni zmarło chyba osiem osób, jeśli dobrze pamiętam. To… o osiem za dużo. Mocny koszmar. I chyba próbowałem potem cofnąć czas, ale nie mogłem. Nie pamiętam, czy dosłownie nie potrafiłem tego uczynić, czy też to była moja decyzja. I z jakichś niejasnych przyczyn pozwoliłem tamtej ósemce na śmierć… - zasępił się.
Tym razem Rasputin milczała. Napiła się kawy. Starała się nie myśleć o tej przerażającej wizji… Potarła kark dłonią. Nadal była zmęczona, ale spała bardzo mocno, gdy Kirill wreszcie wrócił do domu. Czuła się dziwnie… Dużo bardziej przywiązana do Kirilla, ale nie chciała naruszać jego przestrzeni osobistej, kiedy mężczyzna dochodził do siebie, więc jej gesty czułości, które mu okazywała były potrójnie delikatne i subtelne. Jakby był dmuchawcem i zbyt mocny dotyk jej palców mógłby naruszyć jego strukturę. Ona jednak chciałaby bardzo po prostu przytulić go, schować się w jego ramionach i zapomnieć o świecie dookoła. Choćby na te kilka chwil. Tęskniła za nim bardzo i cieszyła się, że już wrócił. Miała nadzieję, że teraz już wszystko się uspokoi i będą mogli po prostu żyć.

Znów napiła się kawy.
Kirill milczał przez chwilę, spoglądają na zaśnieżoną ulicę. Już za kilka godzin biały puch zostanie przedeptany przez przechodniów i samochody do tego stopnia, że zmieni się w twardy, mleczny dywan prowadzący zewsząd i do każdego miejsca.
- Może śnią ci się potworne rzeczy i teraz już nie możesz przeobrazić się niczym Sailor Moon… ale to nie znaczy, że nie możesz skombinować sobie jakichś brokatowych ciuszków. Kira nie uszyje ci stroju superbohatera, ja też nie - Noel zaśmiał się. - Pozostaje Misha. To on odda ci utracony glamour i błysk. Jaki weźmiesz pseudonim? Czekaj… mówiłeś mi o tym… Srebrny Męczennik, czy tak? Po angielsku Silver Martyr. Nie najgorzej.
- Myślę, że nagość to moje najbardziej ikoniczne przebranie - odparł Kaverin. - Silver Martyr brzmi jak tytuł, który sam sobie wymyśliłem. Gazety pewnie ochrzciłyby mnie jakoś słodko, w stylu Kapitan Bezjąder, czy coś w tym stylu.
- No gdybyś pozostał nago, to na pewno - odparł Noel.
- Pół miasta nie będzie oglądało cię nago… Nie zgadzam się - zaperzyła się Kira. W jej tonie było coś, co sygnalizowało, że był jej i tylko ona miała prawo do jego nagiego ciała i że nie zamierzała się tak po prostu dzielić ze wszystkimi przypadkowymi pieszymi, których Kaverin by ratował widokiem jego nagości. Zdecydowanie nie.
Kirill zastanowił się.
- A gdyby pokryć moje ciało farbą? Srebrną? - mruknął. - Choć pewnie skończyłoby się tylko tak, że wpasowałbym się nieco za dobrze w czyjeś fetysze. Ale wracając do tematu, nie wiem, co dokładnie uczyniłem na Islandii. Uświadomiłem sobie, że do tej pory bardzo przeceniałem moją wiedzę na temat Gwiazd. Chciałbym ją pogłębić i dowiedzieć się, co wtedy uczyniłem i czy mogę zrobić to raz jeszcze. Jaką cenę musiałbym zapłacić, żeby ponownie zanurzyć się w tak ogromnym rezerwuarze mocy Megreza. Niestety nie wiem do końca od czego zacząć… więc też nie mam co więcej na ten temat mówić - dokończył z przekąsem. - Czy teraz już powinienem pójść się ubrać? - zapytał.

Jak wyszedł rano spod prysznica, tak nie zdążył jeszcze niczego na siebie włożyć. Lubił chłód.
Gdy Kirill wspomniał o ubieraniu się, Kira lekko się zarumieniła.
- Nie, tutaj nie musisz… Wiem, że lubisz jak ci chłodno… - powiedziała i schowała usta w kubku, znów pijąc kawę.
- Właściwie po co w ogóle ktokolwiek chodzi w tym domu w ubraniach… - tym razem spróbowała zażartować, by odwrócić temat swoich myśli od obcych ludzi oglądających Kaverina.
- Dobre pytanie - odpowiedział Noel.
Kiedy Kirill odwrócił się, spostrzegł, że Dahl odłożył kubek i zaczął ściągać koszulkę. Następnie zajął się spodniami. Kaverinowi było wszystko jedno. Ruszył do lodówki po zimne kompresy. Bolała go głowa i lubił przykładać je do skroni. Były to plastikowe kieszonki wypełnione żelem. Chyba dostał je od kogoś w kościele, choć nie był to zbyt drogi prezent. Dodawano je do gazety.
- Rzeczywiście zimno - mruknął Noel, stojąc już kompletnie nago.
- Wiesz, w sumie to trochę żartowałam, ale jak ci wygodnie… - stwierdziła Kira. Dopiła kawę i powoli ruszyła do kuchni, by odstawić kubek do zlewu. W międzyczasie zastanawiała się czy też powinna się rozebrać, czy też może to właściwie było w złym guście, bo co prawda ona nie mogła widzieć Noela, ale jeśli by się rozebrała, to Noel widziałby ją… O ile oczywiście Kirillowi to przeszkadzało… Bo czasem nie była pewna… Postanowił sprawdzić co myślał, albo co szeptały jego istotki. Kaverin w ogóle nie nie traktował Noela jako mężczyzny, a w każdym razie wydawał się kompletnie obcy idei, że Dahl mógłby mieć jakiekolwiek libido. Chyba w jego głowie wciąż był tym samym dzieckiem, którego pamiętał wiele lat temu. Nie odczuwał też pożądania względem Noela. Prawdopodobnie nie byłby zazdrosny, choć tego akurat istotki nie mogły powiedzieć.
- Chciałem cię zawstydzić - Dahl opuścił głowę i westchnął. - Ale zapomniałem, że nic nie widzisz - mruknął.
- No tak, bo łatwo to przeoczyć, jak na przykład przestawicie stołek i się o niego potknę… - powiedziała, ale uśmiechnęła się.
- Niestety, na mnie to akurat nie działa Noelu. Wybacz. To jednak nie znaczy, że masz teraz biec zawstydzać jakieś bogu ducha winne kobiety w barze, ok? - powiedziała, gdy nagle taka myśl wskoczyła jej do głowy. Skończyła myć kubek i odstawiła go ostrożnie na suszarkę.
- Noel, myślisz, że miałbyś czym zawstydzić Kirę? - Kaverin zapytał Dahla. Jego ton był prawie sarkastyczny.
- Myślę, że jeśli Kira przybliży się jeszcze trochę, to rzeczywiście zacznie potykać się o duże przedmioty, niekoniecznie stołki… - odpowiedział Noel. Znów usiadł na blacie i spożywał kisiel.
- No wybacz Noelu, ale nie sądzę, żebyś miał przy sobie coś co byłoby potencjalnie tak długie i tak twarde… - powiedziała Kira. Chyba przyjęła challenge na to kto pierwszy wymięknie i zostanie zawstydzony. Wytarła dłonie o ściereczkę przy piecyku. Podeszła do lodówki i otworzyła ją, szukając w środku dłonią jogurtu. Zawsze stawiała je na górnej półce, nie wiedziała tylko gdzie był truskawkowy.
- Masz ochotę na truskawkowy? - Kirill wydawał się również posiadać moc słuchania istotek. Albo po prostu dobrze ją znał.
- Mmm-mmhmm - zamruczała, szukając dalej.
Kaverin podał jej kubeczek oraz łyżeczkę.
- Nie masz wzroku, ale posiadasz również pozostałe zmysły, czyż nie? - zapytał Noel nieco niższym tonem. - Nie musisz sądzić, możesz się przekonać.
Kirill usiadł na blacie i spojrzał na ciało Noela. Westchnął tylko cicho i pokręcił głową. Spojrzał na telefon, który zostawił obok czajnika. Czy Alice coś napisała?
- Owszem posiadam. Ale wcale nie muszę cię dotykać. Wystarczy że skoncentruję się na twoich istotkach i na przykład któraś za moment niechcący powie o tym jaki jesteś naprawdę, bo skrupulatnie starasz się o tym nie myśleć, właśnie dokładnie to robiąc… - zauważyła blondynka i zabrała się do jedzenia jogurtu ze smakiem. I posłuchała istotek Noela, z czystej złośliwości.
- Co…? - Noel zapytał. Chyba nie zrozumiał, co właśnie do niego powiedziała.

Telefon od czasu tej krótkiej wymiany wiadomości kilka chwil temu już nie wibrował. Harper musiala być bardzo zmęczona, w końcu pamiętał jak wyglądała. Zapewne mimo, że się zbudziła, nadal potrzebowała odpoczynku… W końcu i tak niedługo miała ich tu odwiedzić, aby spędzić Nowy Rok.
Kirill odłożył komórkę i skoncentrował się na przykładaniu zimnych kompresów. Spojrzał na Kirę, która koncentrowała się na słuchaniu istotek. Dowiedziała się, że przez tą całą rozmowę Noel rozbudził się stanowczo dużo bardziej, niż powinien. Chyba perspektywa badania go przez Kirę, kiedy obok stał Kirill, tak na niego działała. Odkryła również, że Kaverin poczuł się dziwnie i to na kilka różnych sposobów. Zestresował się, jednak nie z powodu zazdrości, lecz raczej… jakichś wspomnień z przeszłości, choć istotki nie chciały wiele mówić, bo same też były lekko straumatyzowane przez uczucia Kirilla. Kira przeniosła uwagę z powrotem na Noela…
- Daj spokój - Kaverin przerwał jej. - Idź się ubierz jednak - powiedział do drugiego mężczyzny. - Nie słuchaj żadnych istotek, możesz przyjąć, że wygrał ten spór.
Jakby zaczął lekko obawiać się, że teraz Kira będzie chciała zbadać Noela dłonią.
Kira wyczuła to i odstawiła kubek po jogurcie, którego została tam ledwo połowa. Przeszła te kilka kroków, które dzieliło ją od Kirilla i stanęła przed nim. Zadarła głowę do góry i stanęła lekko na palcach. Objęła go i przytuliła. Chciała mu dać tym do zrozumienia, że jedyne, kogo chce w tym mieszkaniu dotykać, to jego i ten fakt się nie zmieni w żaden sposób.
Kirill pocałował ją w czoło i również lekko ją objął. Wciąż lubił czuć jej ciepło, po prostu nie miał siły, żeby samemu wykazywać się jakimiś ciepłymi gestami.
- To powszechna reakcja na moją wielkość - powiedział Noel. - Ludzie uciekają do siebie i przytulają się wystraszeni.
Kaverin parsknął śmiechem i odsunął się nieco od Kiry. Podniósł wzrok i spostrzegł, że Misha wrócił już ze sklepu. Stał w przejściu w kompletnym milczeniu i chyba szoku. Siatka z zakupami opadła na podłogę, a pomarańcze potoczyły się po powierzchni. Spoglądał to na nagiego Kirilla, którego przytulała jego siostra, to na siedzącego obok Noela, również nagiego, z karykaturalną erekcją.
- Misha? Wszystko w porządku? - zagadnęła Kira, ale chłopiec w pierwszej sekundzie w ogóle nie zareagował tylko stał jak wmurowany w podłogę. Nawet nie zamknął za sobą do końca drzwi. Patrzył na scenę mającą miejsce w kuchni. Oczywiście w pierwszej chwili poczuł niepokój i zrobiło mu się nieco dziwnie, trochę pomiędzy ‘niedobrze’, a ‘kręci mi się w głowie’. Zaraz jednak jego wzrok zogniskował się na Noelu, który stał właściwie niemal na wprost wejścia. I poczuł się dziwnie. W drugiej sekundzie zamrugał szybko, bo jego oczy otworzyły się nieco bardziej, a źrenice rozszerzyły. Odwrócił go zaraz, pochylając głowę tak gwałtownie, że czapka spadła mu na podłogę między rozsypane zakupy…
- Rozsy-pało się… - stwierdził oczywiste. Tymczasem Kira upuściła jogurt na podłogę. Nie powiedziała jednak nic… Wyleciał jej z ręki, gdy po niego sięgała i zaraz potrząsnęła głową. Usłyszała coś bardzo, bardzo dziwnego i momentalnie to odepchnęła…
- Posprzątam… - powiedziała przesuwając się od Kirilla po papier kuchenny, koło zlewu. W tym czasie młody Rasputin skończył zbierać podstawowe zakupy i zostały mu już tylko pomarańcze. Te poroztaczały się po podłodze, ale ruchy chłopaka były niezgrabne i jakby zbyt pospieszne, tylko że zdawał się nadal nie móc ruszyć od wyjścia, jakby miał wątpliwości, czy nie powinien wyjść.

Noel poczuł na swoim kroczu wzrok Mishy. Jego erekcja wzrosła wraz z pojawieniem się kolejnej osoby w pokoju. To było dziwne nawet jak na jego standardy. Nie był przyzwyczajony do nagości tak bardzo, jak Kirill. Czuł się lekko zmieszany, bo nie wiedział, co ma dalej zrobić. Przeczekać to i ubrać się? Może ruszyć do łazienki i sobie ulżyć? Na razie tylko jadł kisiel. Jednak kiedy Kira upuściła jogurt, przestraszył się. Nie krzyknął, ale na moment stracił koncentrację i kubek wypadł mu z dłoni.
- Kurwa - wrzasnął, czując “Owocową Rozkosz”, która przetoczyła się po jego podbrzuszu. Była jeszcze gorąca, a obryzgała mu część mięśni brzucha, również penisa, prawie na całej długości. Rozległ się brzęk tłuczonej porcelany.
Kira drgnęła słysząc brzęk szkła. No z tym to sobie już sama nie poradzi, nie wiedziała gdzie odłamki poleciały, a była na boso…
- Kirillu… pomożesz mi? - poprosiła. W końcu szkło na podłodze było potencjalnym zagrożeniem dla stóp wszystkich domowników.
Misha tymczasem zdołał pozbierać pomarańcze i wszedł głębiej. Odłożył zakupy na stół kawałek od kuchni i stał tyłem do zebranych. Zdjął kurtkę i czapkę. Cofnął się, w dwóch susach zamknął drzwi i wrócił do rozbierania. Odwiesił swoje rzeczy na haczyk przy drzwiach, a buty na specjalną półeczkę, po czym poszedł na swoją kanapę i usiadł na niej. Złapał pada od konsoli i odpalił telewizor pilotem, chyba zamierzał w coś pograć. Trzymał kolana dosłownie pod brodą i wydawał się co najmniej w innej rzeczywistości. Chłopiec miał wrażenie, że coś jest z nim nie tak, bo czuł się naprawdę dziwnie i był trzykrotnie bardziej świadomy cieknącego kisielu po ciele Noela, niżby chciał przyznać przed kimkolwiek. Czemu go ten widok tak fascynował, że mimo iż na ekranie już pojawiło się logo, on mimowolnie szukał ruchu Dahla kątem oka. Nie mógł się gapić, to było nie w porządku… Ale chciał i pewnie znowu by go tak zamurowało jak przy drzwiach. Serce Mishy miało zamiar zmielić mu chyba żebra…
Tymczasem Noel zeskoczył z kontuaru. Był zły. Ruszył prosto do toalety. Chyba nie zobaczył, że Misha zerknął w jego stronę w tym akurat momencie. Musiał przejść obok kanapy, na której siedział chłopiec. Misha mimowolnie rozwarł usta i szybko je zamknął. Nie chciał, aby ktokolwiek zauważył, że interesowały go takie widoki dużo bardziej, niż konsola. Poczuł w sercu ukłucie… wstydu? Z kilku różnych powodów. Teraz zastanawiał się, czy wszyscy mężczyźni tak wyglądają? Bo on tak nie wyglądał. Czy było z nim coś nie w porządku. Złapał mocniej pada i spoglądał na wibrujące logo Fify. Miał wcisnąć przycisk, żeby przejść do menu, jednak chyba nie miał wystarczająco sił, żeby to zrobić. Jednocześnie wstąpiły w niego pokłady jakiejś dziwnej, elektryzującej energii, a z drugiej strony miał ochotę tylko położyć się i poczekać, aż nadejdzie koniec świata. Bo chyba tylko to mogło wytrącić go z tego dziwnego stanu, w jakim się znalazł.
- Żołądź mnie pali - powiedział Noel, wchodząc do łazienki.
Chłopiec usłyszał te słowa wyraźnie. I natychmiast, ponownie, jego umysł podsunął mu przed oczy męskość Dahla, którą widział dosłownie moment temu.
- Misha, przyniesiesz papier toaletowy? - poprosił Kirill, próbując zgarnąć odłamki kubka resztką ręcznika. Skończyła się rolka, a potrzebowali znacznie więcej, żeby opanować sytuację w kuchni.
W umyśle Mishy nastąpiła jakaś awaria. W pierwszej chwili w ogóle nie zareagował. W drugiej już wstał z kanapy.
- A… ha… - powiedział. Czuł spięcie w ciele, jakby mięśnie dostały mu skurczów, o których istnieniu nie dowiedział się nawet na najbardziej wymagającym wf-ie. Mimo to, ruszył w stronę drzwi do łazienki. Zatrzymał się. Nie mógł tak po prostu wejść, więc zapukał.
- No...el? podasz mi papier? Poproszę? - odezwał się trochę zbyt natarczywie i może trochę za bardzo jakby grał bardzo słabo w jakimś serialu. Nie mógł się jednak uspokoić.
Słyszał w środku jakieś ciche przekleństwa. Jeśli dobrze zrozumiał, Noel nie zamierzał już nigdy więcej wejść do kuchni bez pełnego ubrania. Było to stanowczo zbyt niebezpieczne. Dahl nie odpowiedział mu, mimo że najprawdopodobniej go usłyszał. Chyba jednak był zajęty swoimi własnymi problemami.
- Misha? - z kuchni rozległ się nieco zmęczony głos Kirilla. - Klęczę na podłodze i czekam na ciebie, ale nie musisz się spieszyć - powiedział tonem bez emocji. Jednak sprawiło to tylko, że jego słowa zabrzmiały jakby groźnie. - Kira, nie ruszaj się, bo zaraz wejdziesz w to wszystko. Nie chcę zabrudzić szufelki jogurtem i kisielem, potrzebuję papieru.
 
Ombrose jest offline