Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2020, 20:15   #503
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Joakim zaklaskał.
- Och kurwa… cóż za Miss Poprawność mi się tutaj przytrafiła - zaśmiał się. - Czy potrzebujesz pobudki? Alarmu, który by zadźwięczał i cię obudził? Już dawno temu wpakowałeś się w kłopoty. Nieprzewidywalność i zagrożenie? Jeżeli tym dla ciebie jestem, to przy mnie powinieneś poczuć się jak w domu. To nie jest żadne pieprzone przedszkole. I nie sądzę, żebyś był na cokolwiek przygotowany. Jestem dla ciebie diabłem wcielonym, mimo że w rzeczywistości jestem złem najsłabszego sortu. W mroku czają się dużo straszniejsze siły ode mnie. Które roztrzaskają cię bez najmniejszego problemu. Mój syn mam nadzieję zdoła odlecieć. Uciec… ale twoja śmierć złamie mu serce.
Joakim wstał i przeciągnął się.
- Urządziliście sobie tutaj bardzo spokojne i przyjemne gniazdko, ale prawdziwy horror nadciąga. I nie jesteście na niego kompletnie przygotowani.
Misha zastanawiał się jak niby miałby na to odpowiedzieć. Twierdząco? Przecząco? Podziękować? Wiedział, że Kirill zajmował się zbieraniem jakiś ludzi, informacji… No i była ta jego ważna przyjaciółka Alice, jeśli ktoś miałby wiedzieć jak sobie radzić z nadciągającym zagrożeniem, to pewnie oni.
- Ufam, że Kirill wie jak sobie poradzić - powiedział szczerze. Wrócił do salonu i podpiął telewizor do kontaktu, o ile już podpięty nie był.
- Och, cudownie. W takim razie jestem tutaj kompletnie niepotrzebny - mruknął Joakim.
Zasępił się. Nie szło to po jego myśli. Planował tak pokierować rozmowę, aby z bezużytecznego Mishy uczynić coś więcej. Może nawet pozwoliłby mu napić się jego krwi. Uczyniłby go Konsumentem i dałby mu moc od Dubhe, jeśli dzięki temu Noel byłby bezpieczniejszy. Doszedł jednak do wniosku, że nie tak miało być. Nie… Joakim będzie tutaj diabełkiem, a Kirill aniołkiem zbawicielem. Niech i tak będzie. Niech wszyscy poginą w kurwę. On miał swój koniak. To była jedyna osoba, jakiej potrzebował. Przyjaciel, na którego mógł liczyć. Nalał sobie kieliszek i umoczył w nim wargi, spoglądając na Mishę z oddali. Chłopiec miał w sobie dużo głupiej dumy i gracji. Trochę to szanował, lecz z drugiej strony poznał go, gdy miał ogromnego penisa w odbycie, więc to wszystko razem trochę mu się kłóciło.
- Sądzę, że Noel pana potrzebuje. Każdy potrzebuje ojca… Albo kogoś jak ojca - odpowiedział co szczerze sądził na ten temat. Usiadł na kanapie skrzyżnie. Tak właściwie w pewien sposób osoba Joakima zdawała mu się też smutną, ale może to dlatego, że wszystkie w jakiś sposób okrutne osoby tak naprawdę były też smutne. Tak to sobie wytłumaczył.
- No i ma waszego ulubionego męczennika, Kirilla. To jego prawdziwy ojciec. Ja jestem tylko biologicznym. Byłeś przy naszej rozmowie rano? Ja otwieram się przed nim, może liczę na przytulenie, nie powiem, że nie - Joakim przesunął wzrok na ścianę i napił się raz jeszcze. - “Ojcze. Wiem, jak ciężko jest być tobą i masz na swoich barkach duży ciężar”... Ech… teraz ja gadam jak pizda. Chcę, żeby się nade mną użalano - Joakim parsknął i zaciągnął się dla odmiany cygarem. - Czasami mam wrażenie, że nie ma powodu, żeby się starać. Postąpisz jak chuj? Jest źle. Powiesz, że kochasz? To wyleci w pizdu na trzy godziny i też będzie źle - Dahl chodził po salonie i nagle się roześmiał. - Chyba po prostu, kurwa, nie może być dobrze - dokończył i usiadł z powrotem na swoim fotelu.
- Zazwyczaj ma to związek z wydarzeniami z wcześniej. Jedne da się wybaczyć, inne są bardzo bolesne i trzeba lat na trawienie ich. Tak myślę… - powiedział.
- Może być tak, że przegapił pan swój moment, gdzie ojciec powinien być ojcem, ale zawsze może pan zostać przyjacielem… - zauważył jeszcze.
- Nawet nie wiesz, kiedy twoje życie może się kompletnie rozpaść. Pójdziesz pewnego dnia na głupi pchli targ. Kupisz głupi aparat fotograficzny. Wrócisz do domu i zrobisz nim zdjęcie swojej córce. Od tego czasu byłem traktowany jak Szatan. I do dzisiaj odczuwam skutki tej jakże złośliwej z mej strony aktywności - Joakim parsknął. - Żeby nie zrobić krzywdy swojemu drugiemu, ukochanemu dziecku, wysłałem je daleko. Bo bałem się tragicznie, że zrobię mu krzywdę, będąc przy nim. To oczywiście musiał natrafić na obóz sióstr pedofilek. A… - Dahl roześmiał się. - Szczególnie szukałem właśnie chrześcijańskiej placówki pełnej kobiet, bo wydawało mi się to najbezpieczniejszym miejscem pod słońcem - parsknął gorzkim śmiechem. - Na samym początku myślałem, że nie wykorzystują go zakonnice, tylko ksiądz. Bo każdy rzecz jasna na samym początku podejrzewa księdza. Więc się na nim zemściłem. I oto jestem - rozłożył ręce. - Nie zrozum mnie źle. Nie jestem wcale dobrym człowiekiem. Jednak moje życie było serią niefortunnych wydarzeń i choć nie miałem na nic większego wpływu, to i tak wszyscy mnie zawsze winią. Bo kurwa najłatwiej jest winić mnie.
- Ja winię pana tylko za to, że skrzywdził pan Kirilla. Ale gdyby pan tego nie zrobił, możliwe że nigdy nie stałby się ważną częścią mojego życia i życia mojej siostry… wierzę, że wszystko co się stało ma wpływ na późniejsze wydarzenia. Więc… w zasadzie to dziękuję. Bo dzięki panu poznałem dwójkę wspaniałych osób - Misha powiedział znów szczerze co myślał. Nawet jeśli niepokoił go ten człowiek, najwyraźniej nadal był człowiekiem i miał swoje ludzkie słabości.
- Dwójkę wspaniałych osób? Czyli kogo? - zapytał Joakim. - Mnie i…?
Chyba żartował, ale ciężko było stwierdzić.
- Noela i Kirilla - sprecyzował Misha.
- Nie, czekaj, nie zrozumieliśmy się - odpowiedział Joakim i zakręcił palcem wskazującym w powietrzu. - Mówiłeś o wspaniałych osobach...
- Pan w sumie nie jest taki zły, ale chyba mieliśmy pierwsze bardzo złe wrażenie. Pan moje i ja o panu - stwierdził.
- Wciąż nie mam zbyt dobrego mniemania o tobie. Jeśli już mój syn jest gejem, to mógłby na tym skorzystać i znaleźć sobie jakiegoś mięśniaka - odpowiedział Joakim. - Nie chcę cię w żaden sposób zranić, ale jesteś taki bezużyteczny. Zgodzisz się - zrobił znowu ten swój ruch nadgarstkiem. - Może dlatego chcesz tak dobrze dogodzić mu w łóżku. Bo bez tego nie jesteś w stanie uczynić nic.
- Już dawno pogodziłem się z faktem, że jestem bardzo dobrą kurą domową. Ale ktoś musi, kiedy ktoś inny nie może. Uważam, że każda osoba jest potrzebna. Mniej lub bardziej użyteczna… - powiedział, choć rzecz jasna poczuł się nieco urażony. Oczywiście że od czasu do czasu martwił się tym, że nie umiał tak naprawdę nic, poza doskonałym zajmowaniem się domem.
- A gdybym powiedzmy… wrócił za miesiąc? Lub dwa? I wziął cię na dłuższą podróż. Nie jestem diabłem, ale rzeczywiście, niczym diabeł, jestem w stanie dawać nadnaturalne moce. Mógłbym uczynić z ciebie coś więcej, niż chłopca do dupczenia. A powinno ci na tym zależeć, bo w gruncie rzeczy słabo wypadasz w tej roli. Choć próbowałem, to nie udało mi się ciebie wziąć - westchnął zirytowany. - Skoro tak, to twoja siła musi pochodzić z jakiegoś innego obszaru. Niż odbytu, rzecz jasna. Czy mówię kompletnie od rzeczy? - uśmiechnął się lekko i spróbował koniaku.
- Nie wiem, czy moja siostra by się na to zgodziła.
- O kurwa - Joakim się zaśmiał. - Nie… - jego śmiech robił się coraz bardziej gorzki. Kim był ten chłopiec…?
- Znaczy, żebym miał zdolności. Ona ma i nie jest z tego powodu szczęśliwa - powiedział w zadumie.
- Erm. A ty? Jesteś szczęśliwy? Teraz, w tej chwili.
- Nie, ponieważ muszę stale kontrolować swoje myśli przed siostrą, żeby nie dowiedziała się o mnie i o Noelu, a od czasu do czasu Noel ma swoje napady burczenia na mnie, więc i tu w pełni odprężyć się nie mogę. A teraz jest jeszcze pan. Wielki nieobecny, za przeproszeniem tata, który zjawia się i przypomina mi jak bardzo jestem bezużyteczny i nikim. I nie zasługuje na jego syna. Wiem. Dziękuję. Nie potrzebuję ojcowskiego pouczania, najwyraźniej nie bez powodu moi rodzice umarli jak byłem strasznie mały… - dodał ponuro.
Joakim spojrzał na niego. Dopiero teraz chłopiec zaczął mówić.
- Nie bez powodu? - zapytał Dahl. - Każdy potrzebuje kogoś, na kim mógłby polegać… - zawiesił głos, myśląc. - I chcesz przeżyć w ten sposób całe swoje życie? Dawać dupy chłopakowi, który potrafi latać. Mieć siostrę, która ma jakąś swoją moc. Udręczającą, ale jednak. No i też Kaverin, nasza jaśniejąca na niebie gwiazda, która w razie czego zawsze może cofnąć czas. No i… poza tym… - Joakim pięknie modulował głos - ...ty. Nikt. Masz rację, przypominam ci o tym, kim jesteś. Bezużytecznym dzieckiem i tak dalej. Ale to nie zmienia faktu, że mam rację. Chcesz być do końca czwartorzędową osobą w tej narracji? - Joakim zapytał z niedowierzaniem, zaciągając się cygarem.
- Wujek Spidermana był zwyczajnym człowiekiem, a jakos nie był czwartorzędową postacią w narracji.
- Zginął - Joakim przerwał mu prędko. - To było w dziesiątej minucie filmu? Dwudziestej? - zmarszczył brwi, próbując sobie przypomnieć. - Też jesteś chodzącym trupem?
Joakim poprawił się na siedzeniu.
- Mój boże. Właśnie tak. Jesteś….
Misha zaczął się zastanawiać. Chodzącym trupem nie był, ale może gdyby miał jakieś zdolności, to mógłby pomóc obronić Kirila i Kirę przed Rolanem? Zastanawiał się…
- A mogę wybrać jaką moc bym miał? - zapytał.
- Nie. To moc wybiera ciebie - powiedział Joakim. - Nie wszyscy dostają tę, którą chcą. Ale każdy dostaje taką, która do niego naprawdę pasuje. I którą mogą zmienić świat… - zawiesił głos. - Może nie świat. Ale uczynić w nim jakąś znaczącą różnicę. To dzięki mocy inni będą cię podziwiać. Dzięki temu Noel będzie pragnął nie tylko rżnąć ciebie, ale również, żebyś ty go brał - Joakim próbował choćby w ten sposób dotrzeć do chłopca. Zakręcił w powietrzu nadgarstkiem. Misha pomyślał, że chyba z tym będzie mu się najbardziej kojarzył. - Co takiego umie twoja siostra?
- Słyszy myśli i sekrety innych ludzi. A właściwie istotki, które każdy ma do siebie przyczepione. Ponoć pochodzą z innej sfery, Kirill nazywa ją… Iterem? Ityrem? Jakoś tak. A ona je słyszy. Niestety, odkąd je słyszy, nie widzi - powiedział ponuro.
Joakim wnikliwie słuchał. Zapisywał każde słowo w pamięci, ale sprawiał wrażenie, jak gdyby wcale nie obchodziło go, co słyszał od chłopca.
- Widzisz? Mogłaby życzyć sobie wszystkiego? Ale dostała dodatkowy zmysł, którego nie ma nikt inny. Właśnie tak to działa. Noel chciał się wydostać i znaleźć gdzieś daleko, w jakimś bezpiecznym miejscu… Dostał moc latania. Ja pragnąłem zabawiać wszystkich wokoło. Żeby mnie kochali i podziwiali. Pragnąłem na nich wpływać. I teraz jeśli chcę, to mogą tańczyć tak, jak im zagram. Mój najdroższy, teraz już zmarły przyjaciel, całe życie pragnął się liczyć i stanowić jakąś siłę. Móc coś zmienić. Kochać przyjaciół i niszczyć wrogów. Otrzymał być może najsilniejszy dar, jaki można otrzymać. A i tak umarł - Joakim wypił kieliszek do końca. Ta przemowa robiła się dużo bardziej osobista, niż tego planował. - Każdy dostaje taką moc, jakiej potrzebuje. Czego tobie brakuje? - zapytał. - Szczerze mówiąc, nie zdziwiłbym się, gdybyś został telekinetą - mruknął. - Jakiegoś nowego potrzebujemy.
- Chcę móc obronić siostrę i Kirilla przed… Kimś naprawdę potwornie złym, kto ich na pewno szuka - powiedział. Wiedział kim jest Joakim, więc jeśli nie mówił o nim, to o kim? Jednak Misha nie rozwinął o kim była mowa.
- A kto taki ich szuka? - Joakim zdziwił się.
- Człowiek bardzo zły… Bardzo. Bardziej niż pan, tak myślę - Misha powiedział odważnie.

Joakim kochał informacje. Żył nimi. Przez tak wiele czasu był głową Kościoła Konsumentów. Ta organizacja żywiła się informacjami tak samo, jak Paranormaliami… i Paraspatiami… i wszystkim innym.
- Ma jakieś imię? - westchnął.
- Najpierw wiedziałem, że ma pseudonim… Serafin… Był pracodawcą mojej siostry, jej chłopakiem przez jakiś czas… Dopiero teraz dowiedziałem się, że nazywa się Rolan Kaverin… - odpowiedział w zadumie. Chyba zaczął coś wspominać, bo się zamyślił.
Joakim z trudem się nie zakrztusił.
- Rolan Kaverin? Znam to nazwisko. Czy to… raczej nie syn, więc brat Kirilla? Ojciec? Dlaczego miałby stanowić dla was zagrożenie?
- Nie wiem czy mogę zaufać z takimi informacjami akurat panu… Bo to sa prywatne informacje o Kirillu i o mojej siostrze, kocham ich, chcę o nich dbać - powiedział poważnie.
- Dobra, ale mam nadzieję, że kochasz też mojego Noela. I ja też go kocham. I tak jak długo, jak oni są z tym Rolanem związani, tak Noel jest z nim związany. Sądzisz, że nie mam najmniejszego prawa wiedzieć cokolwiek na ten temat? A jeśli Noel umrze właśnie dlatego, bo uznałeś, że warto mieć tajemnice przed jego ojcem? Kto na tym zyska? Rolan. Kim jesteś przyjacielem? Rolana?
- Nie. Nienawidzę go… On… Znaczy może od początku… - Misha wstał i poszedł nalać sobie pepsi.
- Tak byłoby najlepiej.
- Nie znam dokładnie całej historii, bo podsłuchiwałem ich rozmowy, gdy myśleli, że śpię, podczas drogi… Kirill przyjechał do Irkucka na grób swojej rodziny i tam go poznałem. Wpadłem na niego. Potłukłem znicze… Odkupił mi je. No i poszliśmy razem na cmentarz, bo ja szedłem do siostry. Ona… Pracowała jako tancerka w prywatnym klubie Serafina. Wiem, że nie tylko jako tancerka, ale to przykre. Chciała, żebyśmy mieli pieniądze na spłaty długów rodziców, po tym jak umarli, a nikt nie zatrudni ślepej dziewczyny z nazwiskiem jak nasze w takim zadupiu… Przepraszam - powiedział ponuro.
- Nie masz za co - Joakim westchnął wyrozumiale. Tego tonu jeszcze Misha nie słyszał i może dlatego wydawał mu się taki cenny.
- No i Rolan się nią interesował. Mówił, że przypomina mu jego matkę. Było w porządku, do czasu jak nie zaszła w ciążę, a on nie został jednym z bossów mafii Rosyjskiej. Wtedy zaczął się nad nią znęcać i doprowadził do poronienia… I ona nie może już mieć nigdy więcej dzieci, przez niego… - Misha brzmiał jakby chciał wyrwać temu człowiekowi kręgosłup. Bo chciał.
Joakim poprawił się raz jeszcze w fotelu. Nalał sobie raz jeszcze kieliszek koniaku. Chciał tylko manipulować chłopcem. Ale zaangażował się emocjonalnie w jego historię. Zrobiło mu się przykro i miał nadzieję usłyszeć jakiś happy end...
- No i poznajemy Kirilla. Kompletnie przypadkiem. A on odkrywa zdolności mojej siostry, proponuje jej, żeby mu pomagała. Ona natomiast mówi, że nie może… I tutaj nie rozumiem jak, ale Kirill jakimś sposobem znajduje ten lokal gdzie ona pracuje, jedzie tam i ją uwalnia… A potem wszystko jest mętne, wiem tylko, że cofał dwa razy czas w tym miejscu. Ale ostatecznie uciekliśmy stamtąd, nim ludzie Rolana dopadli mnie, lub moja siostrę… Domyślam się, że to jakaś nieprzyjemna potyczka między Rolanem, a Kirillem. O… O jakąś przeszłość i o moja siostrę… Dlatego teraz mieszkamy tu. Praktycznie całą Rosję dalej od tego miejsca… Ale i tak obawiam, się, że wcześniej czy później nas znajdzie, a wtedy znów byśmy musieli uciekać - westchnął ciężko.

Joakim milczał i myślał przez chwilę.
- To piękna opowieść, ale z kruchym happy endem - westchnął. - Czy wiesz, że między mną i Kirillem jest pewna… historia? - zapytał.
- Wiem, że to ty sprawiłeś, że nie może mieć dzieci - skwitował Misha.
- Tak, że tak pasuje do twojej siostry, tak - Joakim dodał zbyt szybko, żeby wydało się to spokojne.
- Po tym co pan wcześniej mówił, wnioskuję, że wziął pan Kirilla za pedofila… Ma pan strasznego pecha w ocenie przedmiotów, miejsc i ludzi w życiu… Przepraszam - powiedział cicho.
- Nienawidziłem go z całego serca. A potem go zobaczyłem… - Joakim jęknął. - I był najpiękniejszym stworzeniem na tej ziemi. Te rysy twarzy, te kości policzkowe, ten zarys nosa, linia szczęki, miękkość ust… Blond włosy, które przypominały trochę twoje. Niesforne, ale po dłuższych staraniach, można je było ujarzmić - Dahl rozmarzył się. - Ale największą uwagę zwróciłem na jego oczy. Na jego spojrzenie. Lekko senne, niespokojne, smutne, pełne cierpienia, ale też tej głębokości… dzięki której wiedziałeś, że cię zrozumie.

Joakim porzucił cygaro, które wypalił. Wypił do połowy kolejny kieliszek koniaku.
- Chyba nikogo w całym życiu nie kochałem tak mocno. Dopiero niedawno poznałem osobę, która przypadłaby na zaszczytne, drugie miejsce. Nienawidziłem go za to, co zrobił Noelowi. Co myślałem, że zrobił. A jednak kochałem go za to, kim był. Chciałem, żebym był na zawsze częścią go. No i powinienem umieścić na nim jakiś tatuaż. Byłoby to mniej dotkliwe. Za to wyciąłem i zjadłem jego jądra - zaśmiał się gorzko. - No cóż, czasami potrafi mnie nieco ponieść… - jęknął i posmutniał. Westchnął.
- Wyciął pan i … O kurwa… Przepraszam… Ale… To chore… - powiedział Misha i wzdrygnął się. Był w lekkim szoku po tym co usłyszał.
- I niby że to co robię z Noelem jest chore - żachnął się.
- Rozumiem dlaczego on pana również tak bardzo nienawidzi… Skrzywdził go pan. Bardzo… Piekielnie. Za nic. Za to, że istnieje… - powiedział podsumowując. Rasputin pokręcił głową i skrzyżował ręce.
- A kto jest drugą osobą do piedestału pańskiej miłości? - zapytał chcąc zmienić temat od jąder Kirilla.
- Osoba, którą Kirill zgwałcił i w ten sposób odebrał jej dziewictwo. I on jest tą ofiarą. A ja jestem cały czas tym diabłem - Joakim zamrugał oczami, ale i tak w jego oczach były łzy. - Wszystkie moje zbrodnie biorą się z miłości. Albo z nienawiści, którą odczuwam, chcąc zadośćuczynić tym, których kocham… - zawiesił głos i pokręcił głos. - Żyje w bardzo fantastycznym świecie. Ludzie potrafią przenosić obiekty siłą woli. Zmieniać się w potwory, a potem znowu w ludzi. I wiele więcej. Dlaczego więcej nie może dojść do tego cudu, w którym mam przy sobie wszystkich ludzi, których kocham? I którzy również kochają mnie? - westchnął ciężko.
Pozwolił oddać się na chwilę marzeniom. Nawet jeśli byłyby bardzo odległe.
 
Ombrose jest offline