Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2020, 20:17   #507
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Kirill zaczął zapinać Joakimowi metalową obrożę. Następnie miał przymocować dwa kajdany na jego nadgarstki i dwa na kostki.
- Będziesz miał wkrótce dużo więcej powodów, żeby mu współczuć - rzekł.
Trochę został zbity z tropy przez te komentarze Isidora na temat wielkości Joakima w spoczynku. Wiedział lepiej niż ktokolwiek inny, jak duży był w erekcji. To wcale nie śmieszyło Kaverina.
- Mam nadzieję, że któryś z twoich kolegów będzie równie duży. Albo większy. Jak nie, to zawsze mamy butelki za barem, warzywa oraz… no cóż… pięści.
- Dokładnie… Tak czy inaczej, zdecydowanie poczuje, że ma przejebane… - Isidor podszedł i pomógł mu z zapinaniem kajdan.
- ...całe ciało… - dokończył Kirill.
- Przodem, czy tyłem do ściany? Zawsze możemy go dać na czworaka, na kolanach, z rękami do tyłu. Będzie od razu wypięty i w krępującym położeniu… - zaproponował mężczyzna.
- Dokładnie tak - powiedział Kirill. - Chyba na razie tak go tutaj zostawimy do jutra - rzekł. - Tylko dobrze zamknij drzwi. Wezmę klucz, żeby mieć pewność, że nam nie ucieknie. Jak wielką musiał mieć pewność siebie i pychę, aby przyjechać do Petersburga. Naszym celem jest pozbawić go tych cech na zawsze. Niech cierpi tak, jak ja cierpiałem - dodał.
Wstał i ruszył w stronę drzwi.
Trochę łatwiej byłoby mu, gdyby Joakim nie padł na kolana, przepraszając. Jednak te przeprosiny nie oddadzą mu tego, co utracił. Przez zachciankę tego człowieka nigdy nie będzie mógł mieć dzieci. Może to i dobrze. Jakim byłby ojcem? Tyle że to nie była decyzja Dahla. A jednak ją podjął.
- Idziemy? - zapytał Isidora.
- Taa - zgodził się mężczyzna po ustawieniu Dahla. Walnął mu zdjęcia z trzech perspektyw, po czym niosąc telefon wyszedł wraz z Kirillem. Zamknął drzwi i przekręcił klucz w zamku. Był antywłamaniowy, zamykał się w bok, od góry i od dołu. Drzwi miały grubość czterech palców. Mężczyzna oddał klucz Kirillowi.
- Zdjęcia na zachętę - wytłumaczył. Przeciągnął się.
- Kiedy przyjdą twoi koledzy, będą już nieaktualne - rzekł Kaverin, chowając klucz w kieszeni.
- Tak, ale żeby ich zaprosić, muszę rzucić im kąsek - wyjaśnił Isidor.
- Uważasz go za atrakcyjnego dla swoich kolegów? - zdziwił się Kirill. - Czy to znaczy, że lubią mężczyzn?
Kaverin obrócił się i ruszył schodami w górę. Chciał teraz porozmawiać z Kirą i Mishą. Oraz wyciszyć się. Musiał pomedytować. Nie mógł pozwolić, aby to wszystko, co wydarzy się w piwnicy, wzięło się z jego gniewu i pasji. Musi uspokoić się. I kiedy odzyska czysty umysł, zaprojektuje dla Joakima Dahla rytuał oczyszczenia. Taki, jakiego nigdy w życiu nie przeżył.
- Słodkich snów Kaverinie - rzucił Fyodorov i ruszył pozamykać bar do końca i udać się najpewniej do siebie.
- Tobie również - odparł.
- Spodziewaj się ludzi o jakiejś drugiej - Isidor dodał na odchodnym.
- W sensie o czternastej? Czy o drugiej w nocy następnej… nocy? - zapytał Kirill, przystając na chwilę. - Bo wspominałeś, że nie uda się ich zorganizować za dnia?
- Czternastej - sprecyzował Fyodorov. Był już chyba przy drzwiach wyjściowych.
- Czyli jednak uda się ich wcześniej zebrać? Chyba rzeczywiście spodobał ci się jego fiut - zażartował Kaverin i ruszył dalej. - Dziękuję za twoją pomoc. Jesteś nieoceniony, jak zawsze.
- Czego się nie robi dla przyjaciół - rzucił mężczyzna.
Uśmiechnął się do niego blado i ruszył do Kiry i Mishy.

Już od drzwi napadła go Kira. Musiała stać obok nich od jakiegoś czasu. Misha tymczasem siedział na kanapie i wyglądał na bardzo sennego i zmęczonego. Ściskał telefon komórkowy w rękach.
- Wszystko w porządku? - zapytała blondynka. Przesunęła dłońmi po jego ramieniu.
- Tak - Kirill uśmiechnął się lekko. - Chyba bardziej w porządku, niż kiedykolwiek wcześniej - dodał.
Westchnął. Ściągnął kurtkę i odwiesił. Następnie poszedł po szklankę. Nalał sobie wody mineralnej i napił się jej. Usiadł na fotelu. Zamyślił się.
- Nie mogę pozwolić złości i gniewowi, żeby mnie pochłonęły - mruknął chyba bardziej do siebie. - Inaczej będę po prostu jednym z nich.
Kira podeszła do kanapy i usiadła na niej obok Mishy.
- Co zamierzasz zrobić? - zapytała. Chwilę jednak milczała. Chyba zaczynała słuchać jego istotek, ale zamknęła oczy i zmusiła się do przestania. Wiedział, że to to, bo już poznał jej odruchy.
- Weźmiemy kąpiel? - zaproponowała mu. Misha skrzywił się lekko.
- Mogę sobie pójść do Noela? - zapytał.
- Tak. A już wrócił? - zapytał Kirill.
Wstał i ruszył do łazienki. Zaświecił światło. Wsunął korek do wanny i odkręcił strumień ciepłej wody. Wtedy wrócił do salonu i zerknął na Mishę.
- Tak… Pójdę, obiecałem, że będę dziś u niego bo pooglądamy film - powiedział zadumany Misha. Podniósł się z kanapy i ruszył w stronę wieszaków przy wyjściu.
- Jak się czujesz? - zapytał Kirill. - Czy masz jeszcze może jakieś sekrety? Bo to chyba noc dzielenia się nimi - zażartował. Kompletnie nie spodziewał się, żeby Misha ukrywał coś więcej. Co takiego mógłby? Kaverin nawet nie miał pojęcia.
- Nie, to już chyba najgroźniejszy… Nigdy więcej nie będę ukrywać pożaru… Przepraszam - odpowiedział. Zamknął umysł, by Kira nie dostrzegła o czym naprawdę pomyślał. Kira nie zareagowała. Tylko podniosła się i ruszyła do sypialni, zapewne wziąć koszulę do snu do łazienki, skoro mieli się razem kąpać.
- Zmykaj już - rzekł Kirill. - Dobranoc - powiedział.
- Dobranoc - rzucił Misha i wyszedł, zabierając jeszcze kartę do apartamentu Noela.
Ruszył do łazienki. Dodał do strumienia nieco płynu. Nie zależało mu na pięknych zapachach, ale pragnął powierzchownej warstwy bąbelków, która zakrywałaby ich nagość. Dzięki temu mógł czuć się komfortowo. O ile czucie się komfortowo było w ogóle możliwe. Zaczął rozbierać się.
Kira weszła po chwili do łazienki i zaczęła się rozbierać. Zdjęła sweter i spodnie, a następnie w ciszy zabrała się za rozpinanie bielizny.
Kaverin złożył ubrania i wszedł do wanny. Pozwolił aby ciepło wody go ogarnęło.
- Bez wątpienia masz jakiś komentarz - powiedział, zerkając na nią.
On tutaj grzał się w wannie, podczas gdy Joakim Dahl leżał nagi przykuty łańcuchami w zimnej piwnicy. Jakże ich los się odmienił!
Kobieta rozebrała się do naga, po czym podeszła do wanny. Powoli oparła się o nią dłońmi, by zaraz wejść i usiąść na przeciwko Kirilla.
- To straszne, co chcesz mu uczynić… Wiem, że on uczynił tobie zło, ale czy aby na pewno zemsta jest najbardziej słuszna? - zapytała.
- Nie. Masz rację. Na początku chciałem się na nim zemścić. Nadal chcę. Ale wtedy on mi się oddał. Mógł walczyć, uciekać… Po prostu pozwolił mi na to, żebym go wziął. Na tortury. On tego pragnie bardziej ode mnie. Myśli, że jak z nim skończę, to poczuje się lepiej. Że w tej piwnicy zostaną zmyte i wybaczone wszystkie jego grzechy. Jest złym człowiekiem, ale ma sumienie. A to go pali bardziej, niż wszystko, czym mógłbym go zadręczyć. Tak przynajmniej sądzi. Dlatego tutaj przyszedł. Zastanawiam się po części, czy go nie wypuścić i nie powiedzieć mu, że nigdy mu nie wybaczę. Że zawsze będzie zły i okrutny. Że nie chcę go więcej widzieć i że krzywda, którą mi wyrządził, nigdy nie zostanie odkupiona. Ani za jego życia, ani też po jego śmierci. Rzekłbym to wszystko i wypuścił w nienaruszonym stanie. Nienaruszonym przynajmniej pod względem fizycznym. Wtedy dopiero bym się zemścił.
Zamilkł na moment. Może na serio powinien właśnie to zrobić?
Kira powoli przysunęła się do niego bliżej. Podniosła dłonie i pogładziła go po ramionach.
- Sam wiesz, że najwięcej bólu zadajemy sobie sami… Z jednej strony, to rozsądne i bardzo dojrzałe, gdybyś go wypuścił i pozwolił mu gnić we własnych myślach, z drugiej strony, czy nie czułbyś się potem źle z tym, że miałeś go i nic mu nie zrobiłeś? Chciałabym, żebyś powiedział, że jesteś ponad takie uczucia, ale widziałam jak twoje istotki reagowały, kiedy dowiedziałeś się, że tu jest… Byłeś… Byłeś jak Rolan - powiedziała i spuściła głowę.
- Czułem się jak Rolan - przyznał Kirill. - To rozsądne i dojrzałe, gdybym go wypuścił? - zdziwił się jednak. - Co jest takiego dojrzałego w pozwoleniu, żeby człowiek torturował się sam przez resztę swojego życia? Poprosił mnie o wybaczenie. Nie dałbym mu go. I to jest dojrzałe według ciebie? Wydaje mi się, że to jest najbardziej zjadliwa rzecz, jaką mógłbym uczynić.
Kira westchnęła.
- Mniej zjadliwa, niż danie go do wyrżnięcia prawie dziesiątce mężczyzn… Ale nie sądzę, byś zdołał mu wybaczyć to byłoby niemożliwe - stwierdziła.
- Ta dziesiątka tylko go podnieci - rzekł Kaverin. - Nie to będzie dla niego karą - dodał.
Zamilkł na moment, myśląc.
- Nie zabiję go. Sprawię jednak, że będzie cierpiał. Mocno. Kiedy już noc się skończy, to wraz z końcem bólu fizycznego, zniknie jego ból psychiczny. Uzna, że wyrównaliśmy nasze długi. Jest jeden-jeden. Dla Dahla dużo bardziej liczy się to, co o nim sądzę, od czegokolwiek innego. Kiedy zobaczył mnie tam w apartamencie Noela, miał minę, jakby ujrzał samego boga - Kirill skrzywił się. - Ma obsesję na moim punkcie i kompletnie rozkleił się, kiedy powiedziałem, że chcę pojednania. On nie okaleczył mnie z nienawiści. Tylko miłości. Chorej miłości Gwiazdy Śmierci.
- Więc co dokładnie zamierzasz zrobić? - zapytała przybliżając się do niego. Pogładziła Kaverina po ramionach. Zsunęła dłonie na jego klatkę piersiową, gładząc czule.
- Powinienem uczynić mu dokładnie to samo, co on zrobił mi. Tyle że nie jestem w stanie go gwałcić, bo mnie brzydzi. I też szanuję fakt, że ty mogłabyś tego nie chcieć. Mnie w takiej pozycji. Od tego będę miał mężczyzn Isidora. Obciął mi jądra i je zjadł. Ja mu tego nie zrobię. Obrzydliwe. Myślę, że odetnę mu stopę. Może jeszcze podudzie. Mała cena. Przez niego ja nie mogę płodzić dzieci. On dostanie protezę i będzie mógł chodzić. Poza tym ogolę go na łyso, będę go bił, poniżał i oblewał moczem. Masz jeszcze jakiś pomysł? - uśmiechnął się blado.
Kira pokręciła głową. Wyglądała na przygnębioną. Przechyliła się do przodu i pocałowała go w szyję, a następnie w szczękę. Znów się do niego przytuliła.
- Dam mu to, czego pragnie. Ognia oczyszczenia w pokucie, wstydzie i ośmieszeniu. Boję się tylko, że mnie to zmieni. Że spodoba mi się to okrucieństwo. Czy na serio uważasz, że puszczenie go wolno byłoby mniejszym złem?
- Możesz go tu przetrzymywać kilka dni w formie postraszenia, ale tak, wypuszczenie go byłoby mniejszym złem. W końcu nie dostanie tego, na co liczy. Liczy na to, że mu wybaczysz i zemścisz się, dzięki czemu oczyści sumienie, prawda… Nienawidzę go, bo cię skrzywdził, ale nie chcę, żebyś stał się taki jak Rolan… Albo jak on. Kocham cię - powiedziała szczerze co myślała.
Kirill zamyślił się. Przez dłuższą chwilę pozostawał w milczeniu.
- Chyba ja sam chciałbym mu w końcu wybaczyć - rzekł w końcu. - Chcę doprowadzić do końca sprawę między nami, która ciągnie się tak długo. On również tego pragnie. Takie jest przeznaczenie. To sprawa między nami. Między mną, a nim. Chyba tylko my będziemy ją w pełni rozumieć - dodał. - Jeśli go wypuszczę, to niczego nie załatwię. Jedynie przełożę na później to, co musi się wydarzyć.
- Dobrze… Ale jeśli chcesz się nad nim znęcać i zadawać mu ból… To naprawdę na koniec będziesz musiał mu wybaczyć - zauważyła.
Kirill zamilkł, słuchając tych słów. To była prawda. Przeniósł wzrok na Kirę. Czasami próbował nawiązać z nią w ten sposób kontakt. Czasami wydawało mu się, że to się udawało. Choć zdawałoby się to wysoce nieprawdopodobne, wręcz niemożliwe.
- To będzie rytuał - powiedział. - Rytuał zarówno dla mnie, jak i dla niego. Myślę, mam nadzieję, że jak się dokończy, to będę w stanie to uczynić. Muszę zatopić się w bólu i wstydzie, którym mnie pokarał. Następnie oddać mu go. Jak ja się uleczę, on również poczuje się lepiej. Będziemy mogli odejść stąd pogodzeni. Nie sądzę, że będziemy się kochać. Ale będziemy w stanie przebywać z sobą w jednym pomieszczeniu i z sobą rozmawiać. Ból, który sobie nawzajem zadaliśmy, stworzy między nami więź, której Joakim tak bardzo pragnął.
Kira zastanawiała się nad tym.
- Dobrze… Jeśli, jeśli tak to chcesz rozwiązać, to dobrze. Zrób co uznasz za konieczne - powiedziała i westchnęła. Uniosła głowę i pocałowała go w usta.
- Musisz się wyspać. Ja też. Skoro mam jutro dokończyć przygotowania sama… - powiedziała troszkę z żalem.
- Ach tak… - Kirill zaśmiał się. - Już prawie zapomniałem, że szykujemy się na Sylwestra.


Kirill spał długo. Aż do dziesiątej. Przeciągnął się na łóżku i otworzył oczy. Spojrzał na Kirę, która o dziwo również jeszcze spała. Przysunął się i pocałował ją w policzek. Następnie wstał. Wziął prysznic, wysuszył się. Zjadł lekkie śniadanie. Ubrał się, a następnie wziął telefon. W pierwszej kolejności zadzwonił do Noela. Ta rozmowa powinna mieć miejsce jeszcze wczoraj, ale po kąpieli Kaverin poczuł się naprawdę senny i postanowił przełożyć ją na później. Przymrużył oczy, spoglądając na ekran telefonu.

Misha wzdrygnął się, kiedy dosłyszał, że telefon Noela dzwoni.
- Noel… Hej…. Noel… Twój telefon… - powiedział, próbując obudzić mężczyznę. Wiedział, że ten potrafi potwornie mocno spać. Zerknął kto dzwonił, a widząc numer Kirilla podniósł komórkę.
- Kirill dzwoni… - powiedział.
- Co… - mruknął młody Dahl, przecierając prawe oko. - Jaki Ki… ach… Kirill… Możesz zagrzać mi nieco mleka?
Latał wczoraj stanowczo zbyt długo. Przeziębił się. Miał znowu gorączkę, bolało go gardło. Powinien już się nauczyć, ale wciąż tak to się kończyło.
- Mhm, już… - powiedział, po czym podał mu telefon i poszedł do kuchni, żeby przygotować mu mleko z miodem. Martwił się o niego, jak go wczoraj zobaczył, zmarzniętego, to prawie serce mu pękło.
- Noel?
- Tak, to ja.
- Dzisiaj będę torturować twojego ojca.
- Ach tak… Zabijesz go?
- Nie, nie zamierzam - odparł Kirill.
- Spoko - rzekł Noel.
Zamilkł przez chwilę.
- Wczoraj gotowaliśmy leczo i trochę zostało. Jak chcesz, to możesz po wszystkim wpaść na trochę. Bardzo dobre.
- Niezły pomysł.
- Przeziębiłem się, długo wczoraj latałem.
- Ech… - Kirill westchnął. - Ty się nigdy nie nauczysz!
- A ty znowu swoje - Noel skrzywił się.
- Powinieneś bardziej o siebie dbać!
- Nie strofuj mnie, nie jesteś moim ojcem.
- Dzisiaj to się szczególnie z tego cieszę.
Noel roześmiał się.
- To było dobre - rzekł.
Misha słyszał jedynie połowę dialogów, ale cieszyło go, że Noel zdawał się nie być w złym nastroju. Ta cała sytuacja między trzema mężczyznami zdawała mu się bardzo dziwna. Niezdrowa.
Zrobił mleko z miodem i przyniósł je Noelowi do sypialni. Oczywiście w jego ulubionym kubku.
- Powiedział mi, że mnie kocha i mnie przeprasza - rzekł Noel.
Kirill milczał przez chwilę.
- Mi prawie też.
- Pojawił się, żeby przynieść mi prezenty z okazji moich urodzin. A może Gwiazdki.
- Myślę, że w rzeczywistości miał nieco inne plany - odparł Kirill. - Znaczy miał inne, lepsze motywy. Jedni próbują się zabić, wieszając się na lampach. Inni wskakują do klatki z lwem.
- Rzeczywiście, mówił mi, że mnie kocha i może wkrótce umrzeć. Jakoś tak to brzmiało. On zaplanował, że dowiesz się o nim?
- Możliwe - odparł Kaverin. - Ale sądzę, że mogły to być również mniej świadome plany.
- Ach… grubo - mruknął Noel.
- No nie?
- Dzięki za mleko, Misha - młody Dahl zwrócił się do chłopca.
 
Ombrose jest offline