Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2020, 20:39   #534
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
- Poproś może Mishę i Noela o jakieś jego ubrania? Z tego co zauważyłam, nie było żadnych nadprogramowych toreb w lokalu u Kirilla… - domyślała się więc, że o ile nie przybył tylko w tym w czym stał, to jakieś ubrania gdzieś mieć musiał.
- Witam wśród żywych… Ponownie - odezwała się do samego Joakima. Dalej trzymała go za dłoń.
Joakim spojrzał na Alice, potem na Kirilla. Przez chwilę milczał.
- Żyjemy, i to jak - mruknął.
Uśmiechnął się. Ten uśmiech wykwitł powoli, ale kiedy już pojawił się, został na dłużej.
- Dzisiaj wieczorem powtórzymy to raz jeszcze! - rzekł dobitnie.
Kirilla aż zgięło. Tymczasem Jenny zmarszczyła brwi.
- Co takiego chcesz powtórzyć? Tę noworoczną katastrofę? Mało ci? - zapytała.
- Spokojnie Joakimie… Może rozważmy to jak będziesz w lepszej formie, a nie w łóżku szpitalnym na intensywnej terapii - zaproponowała rozważnie. Nie mówiła nie, mówiła ‘innym razem, jak wyzdrowiejesz’. Pogłaskała go przy tym po dłoni.
- Po co go głaszczesz? Chcesz, żeby miał erekcję? - zapytał Kirill.
- Zazdrosny? - zapytała niewinnie Alice zerkając na Kaverina przelotnie. Nadal była na niego nieco zła i można to było wyczuć i zaobserwować w jej spojrzeniu.
Pielęgniarka przechodząca obok spojrzała na nich. Jenny natomiast zerknęła na nią, a potem na pozostałych.
- Ja chyba pojadę z Arthurem w takim razie - powiedziała. - Na wypadek, gdyby zapomniał przywieźć… e… ładowarki - mruknęła i ruszyła w stronę wyjścia. Stanęła w nim i obróciła się w stronę znajomych. - A poza tym mnie obrzydzacie, totalne zboki! - powiedziała, żeby ich zawstydzić i wyszła.
Kirill zamrugał.
- Nie jestem zazdrosny - rzekł.
- Jak jednak jesteś, to ja cię mogę pogłaskać i… - zaczął Joakim.
Kaverin przewrócił oczami. Dahl zaśmiał się. Następnie zaczął nucić pod nosem melodię, którą wcześniej puściła de Trafford.
- Cholera, znowu mi utknęło w pamięci - westchnął.
- Mhmm… Sashay, shantey… - powiedziała do melodii w swojej własnej głowie i pokręciła nią.
- I have one thing to say - kontynuował Dahl. - Shantey, shantey. Shantey, shantey shantey.
- Kirill był miły i wyjaśnił mi co sprawiło, że jesteś w takim stanie. Mało się nie rozpłakał na myśl, że mógłbyś z jego powodu umrzeć - powiedziała Alice, drocząc się dalej z Rosjaninem.
Kaverin zaniemówił. Obrócił się w jej stronę. Szeroko otworzył usta i wycelował w nią palec. Jego wzrok zrobił się lekko szklisty, jak gdyby miał zaraz rozpłakać się… tym razem ze złości.
- No już nie bądź taki extra - mruknął Joakim. - Swoją drogą, miło mi, że mnie razem odwiedziliście. Zupełnie tak, jak gdybyśmy byli rodziną. Kochali się, wspierali i mogli zawsze na siebie liczyć - rzekł niewinnym tonem, ale zerknął na Kirilla, który teraz przeniósł palec na niego.
- Jesteście niemożliwi. Obydwoje - powiedział i wreszcie zamknął usta.
- Myślałem, że lubisz nas i nasze charaktery - zażartował Joakim. - W każdym razie nie stanęły ci na drodze, żeby nas wziąć. Stanęło, rzeczywiście, ale coś innego.
Kirill podniósł do góry dłonie.
- To chyba nie zadziała Kirillu… - wskazała na niego palcem i jego pozę.
- Wiesz… Pomsta z nieba spływa tylko dla tych, którzy nie grzeszą… Ale może się nie znam i teraz wystarczy wyglądać jak istota wyrzeźbiona dłutem Michała Anioła. To będę musiała uważać na spadające z parapetów doniczki - skwitowała żartobliwie.
- Może wystarczy promieniować pięknem niczym posągi wyrzeźbione dłutem Myrona - kontynuował Joakim. - Niczym piękni efebowie namalowani przez Leonarda da Vinciego. Niczym…
Kirill opuścił dłonie. Milczał. Kompletnie nie wiedział, co powiedzieć.
- Piękny grzesznik - rzucił jeszcze na niego Joakim.
Kaverinowi trochę zrobiło się smutno. “Jeśli mnie tak nazwał, to jestem po prostu Rolanem?”, pomyślał. “Chyba zachowuję się tak, jak on… przynajmniej ostatnio.”
Dahl zauważył zmianę na twarzy Kirilla.
- No to tylko żarty - rzucił. - Zawsze bierzesz wszystko do siebie.
- Mam nadzieję, że to nie był żart na temat gwałcenia mnie - odpowiedział Kaverin.
Joakim zamrugał, przetwarzając. Następnie gwałtownie zaczerpnął powietrza.
- Żartowałem. Ha - wtrącił Kirill i uśmiechnął się lekko.
Kolejna pielęgniarka przeszła, obrzucając ich spojrzeniem. Ciekawe ile postów na ich temat miało pojawić się dzisiaj na facebooku.
Harper pokręciła głową.
- Tak więc… Cieszę się, że doszliście do jakiegoś porozumienia… Chociaż może następnym razem… A właściwie nie… Trochę jestem zła za formę, ale na Joakima też byłam wstępnie zła za to co zrobił… To mamy balans… Tak czy inaczej, no cóż. Przegapiliśmy Nowy Rok, ale chyba na swój sposób świętowanie mamy zaliczone… - podsumowała. I spięła się.
- Tak, zaliczone… Ha...ha… - dodała szybko.
Kirill i Joakim zaśmiali się jednocześnie. To był przyjemny i wciąż szokujący widok. Aż lekko paraliżował i onieśmielał.
- Myślicie, że powinienem o tym powiedzieć Kirze? - zapytał Kaverin, zerkając na Alice. Bo to jej rada liczyła się dla niego w tej kwestii.
- A co chcesz na tym zyskać - odpowiedział mu Joakim. - Nie ma powodu.
- To zależy czy sumienie będzie cię gryzło, czy nie. Jak mniemam nie chcesz mieć poczucia, że ją zdradziłeś. To miła dziewczyna, jeśli jej to dobrze wytłumaczysz, może zrozumie… Tylko może nie opisuj jej dokładnie szczegółów - poleciła po namyśle. Zerknęła na nich obu.
- Cały czas nie wierzę, że was widzę. Tak naraz - dodała już bardziej do siebie. Zachwycała się nimi w duchu.
- Ja tak samo - Joakim podzielał jej entuzjazm.
- Nie czuję wyrzutów sumienia - odpowiedział Kirill. - O dziwo. Biczowałem się za dużo, dużo mniej. Raz nawet za przyjęcie zbyt sutego, wytrawnego posiłku. Potem uczestniczę w orgii i nie mam nawet najmniejszego kaca moralnego. Po prostu uważam, że skoro z nią jestem, to ma prawo o tym wiedzieć. Z drugiej strony… Joakim trochę ma rację, że nie ma powodu, żeby wiedziała. Chodzi o to, że nie mam pojęcia, jak zareaguje. To że jest miła wiele nie zmienia. Nie chcę, żeby cię znielubiła - spojrzał na Alice. - Ciebie to może - mruknął, patrząc na Joakima.
Dahl zaśmiał się na to.
- A wie o tym, co miało miejsce na dole?
- Wie - odpowiedział Kaverin.
- I zerwała z tego powodu z tobą?
- Nie.
- Myślę, że ma dużą tolerancję i wszystko jest w stanie znieść. A jak nie, to zawsze możecie się rozstać i możesz zostać moim chłopakiem - rzekł Joakim. - Zastanów się, bo dostaniesz wtedy w pakiecie Alice - zażartował.
- Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do tych żartów - mruknął Kirill.
- Spokojnie, jeszcze ci się przejedzą… Albo zaczniesz je doceniać. Tak czy inaczej, cieszę się niezmiernie, że poradziliście sobie z tematem jak duzi chłopcy i mamy zgodę - to ostatnie było formą lekkiego pytania. Naprawdę było jej lżej na duchu.
- Jak duzi chłopcy - Joakim skinął głową. - Najpierw pobił mnie na skraj śmierci, potem przerżnął miłość mojego życia, potem mnie i na koniec…
- Poprawiasz mi humor - uśmiechnął się Kirill. - Jak tak o tym mówisz.
- Wolisz określenie ‘nieokrzesani nordycko słowiańscy barbarzyńcy, z przerostem ego i za dużą mocą’? - zapytała niewinnym tonem Alice.
- Nie tylko ego niektórzy z nich mają przerośnięte - rzucił Dahl. - Na serio nie zareagujesz na to, że nazwałem cię miłością mojego życia? Zrobiłem to, żebyś spłonęła rumieńcem i się zawstydziła. Co zostało z tej nieśmiałej dziewczyny, która przyszła mnie ratować pod Suomenlinnę - westchnął.
Alice zerknęła na Joakima.
- Nazwałeś mnie miłością swego życia już drugi raz, tak właściwie. Ja cię swoja też, ale jak na razie nic z tym faktem, poza mówieniem nie robimy… Nie żebym nie została mile połechtana tym określeniem. Możesz mnie tak zapisać w swoim telefonie. Albo nie, bo jeszcze ktoś wykasuje, gdziekolwiek będziesz - powiedziała zazdrośnie.
Kirill zmarszczył brwi.
- Biorąc pod uwagę wydarzenia w grocie, niewiele już w niej niewinności - rzekł. Potem się wypogodził. - Ale też bardzo lubię ją w jej obecnej wersji.
- W poprzedniej wersji, Alice 1.0 byłam mocno spanikowana i dość przesadnie płaczliwa… Trudno się dziwić pewnym modernizacjom, tamta wersja mogłaby sobie nie poradzić - stwierdziła i zamyśliła się odjeżdżając na moment myślami od rzeczy miłych.
- To naturalne, że już nie jesteś dzieckiem - powiedział Joakim. - Swoją drogą… masz rację. Tylko mówię i nic nie robię. Tylko nasze życie jest takie… dziwne! Jak poprzednim razem kochałem kobietę i oświadczyłem się jej, to skończyło się konfliktem, w którym do dzisiaj giną ludzie. Jeśli weźmiemy z sobą ślub, to co on będzie oznaczać? Że nie będziemy kochać się z nikim, tylko z sobą? Czy będziemy w stanie tego przestrzegać? Czy w ogóle jest w tym jakiś sens? Lubię cię… nawet kocham i chcę spędzić z tobą całe życie - powiedział już poważnie. - Ale masz rację, nic z tego nie wynika… - mruknął ciszej. - Sama przed chwilą zgodziłaś się uprawiać regularnie co miesiąc seks z innym mężczyzną.
- Sam wydawałeś się taką perspektywą zachwycony. Poza tym, chcę pomóc Kirillowi. Czy to że mielibyśmy być parą miałoby nas ograniczać? Musielibyśmy ustalić wiele szczegółów… A na razie nie wiem nawet jakiej muzyki lubisz słuchać, albo jaki jest twój ulubiony kolor, albo potrawa… Żebym mogła ci ją zrobić - powiedziała i uśmiechnęła się smutno.
- Nie macie żadnego prawdziwego problemu - rzekł Kaverin. - Możecie zamieszkać razem, dowiedzieć się o sobie wszystkich najważniejszych rzeczy i powiedzmy… zgodzić się na uprawianie seksu, ale tylko z innymi Gwiazdami. Albo… tylko wspólnie. Tak jak Alice powiedziała, to tylko kwestia ustalenia szczegółów.
Joakim pokiwał głową i uśmiechnął się lekko. Zamyślił się.
- Jestem kompletnie bezczelny, że o to pytam, ale… zechciałabyś kiedyś ze mną zamieszkać? - zapytał.
I położył się, zamykając oczy, jak gdyby zawstydził się nagle.
Alice napawała się chwilę tym pytaniem. Uśmiechnęła się ciepło, czego Joakim nie widział, bo zamknął oczy, ale zobaczył Kirill. Wzięła spokojny wdech.
- Nie - odpowiedziała.
Kaverin zaczerpnął głośno powietrze, co miało ekstremalnie dramatyczny, ale też niezamierzony wydźwięk.
- Chciałabym, żebyś to ty zamieszkał ze mną, w domu, który dla nas stworzę - przyszła od razu z wyjaśnieniem.
Kirillowi zrobiło się głupio, że tak się dał podpuścić.
- I żebyś w nim został ze mną - dodała jeszcze.
- Aww… - Kaverin rzucił sarkastycznie, ale uśmiechnął się.
- Jak wrócę z mojej misji, to to zrobię - obiecał Joakim. - Nie mamy już w naszym życiu Terry’ego. Możemy jednak mieć w nim siebie. I chyba powoli zaczynam dojrzewać do tego. Choć najpewniej za tydzień i tak wpadnę w najgorszą depresję mojego życia, kiedy tylko was opuszczę - zażartował. - Mam nadzieję, że to nie spowoduje mojego regresu.
- A co jest nie tak z Trafford Mansion? - Kirill zapytał Alice. - Że chcesz budować dom? Myślałem, że Trafford Park przypomina ci… no cóż, de Trafforda?
- Właśnie to jest źle Joakimie… Dokładnie to - powiedziała i skrzywiła się.
- Tamten dom cały przypomina mi de Trafforda. Gdyby nie to, nie jeździłabym osobiście po całej Europie, tylko siedziała oczekując nadejścia dziecka, no i może udała się do Egiptu w sprawie Kadera, znaczy tamtejszej Gwiazdy… A tak… Praktycznie co chwila wyjeżdżam. Nie daję rady… Po prostu. Nie daję rady tam siedzieć, choć jednocześnie uwielbiam ten dom, nie jestem w stanie w nim być - powiedziała ciężko.
Kirill skrzywił się.
- Tak daliśmy ciała w sprawie Kadera… jeśli nie będzie chciał mieć z nami do czynienia, to nie będę go za to wcale winić. Już ważniejsze okazało się dla nas świętowanie Sylwestra, niż szukanie i pomaganie mu. Co prawda już go szukałem, tylko nie mogłem znaleźć. Mimo to… - Kaverin zawiesił głos. - Myślę, że mogliśmy zrobić więcej.
- Zamiast Kadera mamy Praserta - rzucił Joakim.
- To nie ma nic do rzeczy. Swoją drogą… to nie tak, że nie ufam Prasertowi. Po prostu czasami wydaje mi się trochę niezrównoważony. Nie zdziwiłbym się, gdyby nas wszystkich zaraził rzeżączką i tasiemcem może jeszcze, tylko dlatego, bo to przecież też życie. I ma prawo żyć.
- Ufam, że zależy mu na życiu, ale nie zrobiłby krzywdy jednemu kosztem drugiego… Z drugiej strony, odnoszę wrażenie, że napawa się tą władzą, którą posiada, odrobinę za bardzo… - powiedziała w zadumie.
- A resztę Gwiazd znajdziemy - dodała.
- Jak dla mnie to było seksowne - powiedział Joakim, uśmiechając się lekko. - I to, jak nonszalancko wyzwoliłem się potem i… Swoją drogą, nie mam pojęcia, jak to zrobiłem.
- To w ogóle było dziwne - powiedział Kirill. - Bo zachowywałeś się tam, jak gdyby Alioth był rozbudzony. No a przecież nie jest. Nie potrafisz wejść w Imago, prawda? Nie czujesz swojej gwiazdy?
Joakim zastanowił się.
- Nie - odpowiedział po chwili wahania. - A wy w ogóle czujecie coś takiego?
- Ja czuje gorącą energię w sobie do której sięgam, kiedy korzystam z mocy Dubhe - wyjaśniła.
- I właściwie miałeś białe włosy, to naprawdę wyglądało jak starcie życia ze śmiercią… Takie… Jak z najbardziej wyuzdanej książki o romansie… Tylko że w formie filmu… Milion D… Ostatnio modne są te 3D, z okularami, ale tu gdyby nie rośliny, prawdopodobnie nie mogłabym oderwać od was zupełnie wzroku - skwitowała i zarumieniła się.
- Mi też było ciężko - przyznał Joakim. - Jego ciało było tak nieziemsko zrelaksowane, kiedy w nim byłem… Zupełnie, jak gdyby robił to codziennie. Śmiał się i drwił ze mnie. Zupełnie inaczej, niż… - już miał dokończyć, ale ugryzł się w język.
- Czyli jednym słowem daje tak dobrze, jak ty sam. Czy to teraz powód, z którego należy się cieszyć? - zapytał Kirill. - W naszej grupie standardy męskości trochę stoją na głowie.
Joakim zaktywizował się.
- Ale nazwałbyś go niemęskim? - zapytał. - Ty byś go tak nazwała? - przesunął wzrok na Alice.
Kirill wspomniał, jak Privat rżnął go jakąś bulwą, czy co to było. Doszedł do wniosku, że lepiej nie będzie się odzywał na ten temat.
- Nazwałabym go męskim, ale niestandardowym… Właściwie trochę przypomina mi ciebie… W jakiś sposób - stwierdziła po chwili namysłu. Miała takie skojarzenie już podczas obserwacji ich obu.
- Szczególnie jak miałam okazję spotkać cię w dwóch swoich pierwszych snach w zeszłe wakacje… To był odrobinę ten… Domina vibe - stwierdziła.
- Byłem wtedy od roku w więzieniu na łasce IBPI. Co swoją drogą jest aktualne również dzisiaj - zażartował, trochę gorzko. - Jak już mogłem wyrwać się poza moje ciało, to wolałem poudawać, że mam trochę więcej władzy, niż w rzeczywistości.
- Kogo próbujesz oszukać, Joakimie. Ty zawsze byłeś władczy, apodyktyczny i dominujący - powiedział Kirill zdecydowanym tonem.
- ...powiedział ten cichy, nieśmiały i uległy… - Joakim wskazał na niego dłonią.
Kirill wzruszył ramionami.
- Cieszę się, że już czujesz się lepiej. Ciekawi mnie jednak, jak dalej rozwinie się twój romans z Aliothem. Mam nadzieję, że nie dojdzie do żadnej katastrofy. Mogę jeszcze zadać ci jedno pytanie? Na które szczerze odpowiesz?
Joakim wydawał się lekko zmieszany i zaskoczony. Jego brwi ruszyły w górę. Ale pokiwał głową.
- O co chodziło z tym pocałunkiem z Mishą? - zapytał.
Dahl roześmiał się. Poruszenie tej kwestii w takiej chwili wydawało mu się komiczne.
- Całowałeś Mishę? Byłeś pijany? - to ostatnie pytanie było czymś raczej w rodzaju prośby. Z drugiej strony nie znała całej sytuacji i jej mina wskazywała na to, że chciała się dowiedzieć o co tutaj chodziło.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline