Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2020, 17:13   #39
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Poprzedniego dnia Jane zrobiła wszystko zgodnie z planem. Kiedy wróciła do domu, dokończyła artykuł, którym zajmowała się całą noc. Nie było to dzieło sztuki, ale i tak zdecydowanie przewyższało jakością twory pozostałych kolegów z pracy w Santa Cruz Evening News. Z satysfakcją wyciągnęła ostatnią kartkę papieru z maszyny do pisania i położyła na kilku pozostałych, które wcześniej zapełniła. Wszystko schowała do teczki i położyła obok maszyny do pisania.
Jane chciała jeszcze posprzątać potłuczoną filiżankę, ale kiedy spojrzała na zaschniętą plamę kawy na podłodze, doszła do wniosku, że nie ma na to siły. Niedbale jedynie zgarnęła kawałki ceramiki stopą, by leżały w jednym miejscu, po czym opadła na miękki materac na łóżku, zatapiając się w pościeli. Bóg jeden raczył wiedzieć, jak bardzo była zmęczona i jak bardzo potrzebowała chociażby krótkiej drzemki. Miała kilka wolnych godzin, które postanowiła wykorzystać na szybką regenerację. Zasnęła, nawet nie wiedziała kiedy.

Po drzemce, Jane w pośpiechu ogarnęła swoją potarganą fryzurę i w tym samym ubraniu, w którym jeszcze o poranku zwiedzała opuszczony jacht Richarda Gattisa, udała się z teczką do wydawnictwa. Nie chciała tam spędzać zbyt wiele czasu, bo miała na głowie jeszcze kilka istotnych zadań. Oddała więc artykuł do publikacji, nie czekając nawet na opinię i ruszyła do fotografa, u którego zostawiła swój aparat.
- Odbiorę zdjęcia jutro z samego rana, panie Matthews - poinformowała starszego, schludnego mężczyznę o przenikliwych, niebieskich oczach.
Pan Matthews był zaprzyjaźnionym fotografem gazety, dla której pracowała Jane, więc ceny nie były u niego wygórowane, czas oczekiwania zbyt długi, a i on sam zdążył już polubić dziennikarkę, więc zawsze traktował ją z życzliwością. Często, kiedy Jane miała trochę więcej czasu na rozmowy, dopytywał o najświeższe informacje lub o to, nad czym aktualnie pracowała. Mocno kibicował jej, by w końcu wydostała się z popołudniówki i zajęła się tym, o czym naprawdę marzyła - dziennikarstwem śledczym.

Przed bramą wejściową do kamienicy, w której mieszkała Jane, natknęła się na nikogo innego jak konstabla Hugh Collinsa. Tego samego policjanta, który pomógł jej pierwszej dostać się na pokład opuszczonego statku.
- Hugh? A co tutaj robisz? - spytała z zaciekawieniem, zatrzymując się przed nim.
Mężczyzna uśmiechnął się na jej widok, poprawił czapkę i odchrząknął.
- Pomyślałem, że skorzystam z tej kolacji, o której mówiłaś wcześniej - zaczął, a jego niebieskie oczy ledwo zauważalnie się rozświetliły. - Poza tym chyba mam kilka informacji, które mogłyby ci się przydać w twoim śledztwie - dodał, jakby chcąc tym przekupić dziennikarkę. Tym razem to w jej oczach pojawił się błysk.
- Nieźle rozegrane, panie konstablu. Dobrze zatem, spotkajmy się o osiemnastej w tej nowej chińskiej restauracji - odparła zaintrygowana Jane, po czym ruszyła do swojego mieszkania, gdzie zamierzała się nieco odświeżyć i przygotować na umówione spotkanie.

Dwie godziny później Jane i Hugh siedzieli przy jednym stoliku w chińskiej restauracji, a kelnerka postawiła na ich stoliku koszyczek z ciastkami z wróżbą. Konstabl dotrzymał słowa i faktycznie miał informacje, które nie tylko okazały się interesujące, ale przede wszystkim przydatne. Po pierwsze, poszukiwany przez nią Daniel Cole był wcześniej notowany za bójki, więc zdobycie adresu tajemniczego marynarza nie było już tak wielkim wyzwaniem. Dziennikarka dowiedziała się również, że Daniela nie udało się zabrać do szpitala, głównie ze względu na zaborczą postawę młodej panny Gattis, która uparła się, że zabierze go do siebie do domu i tam pozwoli zbadać marynarza swojemu lekarzowi.
- Dziwne, naprawdę. I nieodpowiednie jednocześnie, jak na kobietę takiej reputacji, z bogatej rodziny. Widocznie nie obawia się plotek, które mogą ją zniszczyć - stwierdziła obojętnie Jane.
- Daniel Coleman zeznał, że nic nie pamięta. Lekarz potwierdził, że w wyniku dużej traumy możliwe jest, że to po prostu mechanizm obronny ludzkiej psychiki. Nie udało nam się dowiedzieć nic więcej - odparł Hugh, przełamując swoje ciastko z wróżbą. - Mam dla ciebie jego numer, może ci się przydać.
- O ile ta cała Gattisówna wypuści go ze swoich szponów - dodała złośliwie i oboje wybuchli śmiechem.

Następnego ranka Jane obudziła się z sercem bijącym jak oszalałe. Niemalże od razu zerwała z siebie kołdrę i podbiegła do biurka. W pośpiechu odnalazła coś do pisania, czym okazał się ołówek, oraz poplamioną kawą kartkę papieru i zaczęła niedbale zapisywać wszystko, co jeszcze pamiętała ze snu, który jej się przyśnił.
Później nie będzie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego akurat wydawało jej się to takim ważnym, ale w tamtej właśnie chwili czuła, że musiała przelać swoje myśli i senne wspomnienia na papier. Najbardziej w pamięci utkwił jej widok bezgranicznej pustki, która roztaczała się przed nią i prawie że pochłaniała ją całą sobą. Dziennikarka wzdrygnęła się na samo wspomnienie, a kiedy skończyła pisać - odetchnęła z ulgą. Było to zupełnie tak jakby poprzez spisanie tego snu, pozbyła się z siebie jakiegoś ciężaru.

Wzięła szybki prysznic i tak samo szybko przygotowała się do kolejnego dnia. Nie miała ochoty ani czasu na skrupulatne dobieranie garderoby. Była zbyt poirytowana tym, że zaspała i że wcale nie czuła się wypoczęta. Poza tym potrzebowała kawy. Narzuciła na siebie świeży zestaw bielizny, czystą białą bluzkę i kremowe spodnie z szerokimi nogawkami. Wsunęła w stopy w pantofle na niewielkim obcasie, spięła naprędce włosy, chwyciła torebkę i jak burza opuściła mieszkanie.
Spojrzała na kartkę z adresem Daniela. Dopiero kiedy już była na świeżym powietrzu pomyślała, że powinna była najpierw wykonać telefon, by sprawdzić czy był w ogóle w domu. Potem doszła jednak do wniosku, że w najgorszym wypadku będzie improwizować. Najpierw jednak musiała odwiedzić kawiarnię i wypić porządną czarną kawę.

Gdyby wiedziała, że wiadomości z gazety obudzą ją bardziej niż kawa, to pewnie podarowałaby sobie ten etap dzisiejszego poranka. Czy była więc ostatnią osobą, która widziała latarnika żywego? Jeśli tak, to nie minie dużo czasu, zanim policja zechce z nią porozmawiać. Czy zaginięcie starszego mężczyzny łączyło się w jakiś sposób ze sprawą jachtu Gattisa? A może był to najzwyklejszy zbieg okoliczności? Jakkolwiek było, Jane wyciągnęła swój notatnik i zapisała w nim informację o zaginionym latarniku. Sprawa nabierała rozpędu, ale póki co pojawiało się więcej pytań niż odpowiedzi. Miała więc nadzieję, że odwiedziny u Daniela Colemana w jakikolwiek sposób pomogą. I oby nie natrafiła tam na tą zazdrośnicę - Gattisównę.
 
Pan Elf jest offline