W czasie walki "magik" zdecydowanie wolał posłuchać wojownika niż cyrulika. Mając nadzieję, że jego zmysły nadal są wyostrzone rozejrzał się za wąskim przejściem między krzakami. Preferował "żywopłot" z jeżyn, malin, czegokolwiek z elastycznymi i czepliwymi pędami. Nie łudził się że kolce zranią nieumarłych, ale jako że póki co nie wykazywali się inteligencją była spora szansa że się w nie zaplątają co je spowolni i da szansę na zbudowanie obrony w węższym przejściu. A potem będzie używał czarów ofensywnie, śląc pociski zbudowane z czystej magii, a jesli nie będzie widział wroga to wtedy osłaniał sprzymierzeńców tarczą eteru.