Karabin szturmowy to jednak nie jest precyzyjna broń. Dobra, niezawodna ale jeżeli chodzi o precyzyjny strzał to prędzej odstrzeli się całą dłoń niż tylko to co się zamierzało. No cóż efekt był w sumie ten sam. Tyle tylko, że przeżywalność gościa zaczęła bardzo szybko maleć, ale czy Draug się tym przejmował. Gdy się ktoś bawi ogniem łatwo się czasem poparzyć.
Odległość była w sumie na tyle niewielka, że nie było nawet sensu używać jet packa. Kilka kroków w szybkim tempie i już znaleźli się obok a CZR-9 doskonale wykonał swoją część zadania. Jeden martwy, jeden półprzytomny w szoku po straconej kończynie, jeden ledwo przytomny po ciosie w brzuch od CZR-9. W sumie efekt kontra czas i brak strat własnych idealny.
Wiedząc, że czas nagli ze względu na informacje pogodowe otrzymane od SID-a musieli się spieszyć. Czas ich mocno poganiał. Wręcz jakby naciskał. Tylko dlaczego znowu. Jak jakieś deja pieprzone vu.
Bez ogródek i dyplomacji warknął do ochroniarza:
- Ilu was tam jest na dole i gdzie jest Lewis? Mów szybko bo mam dzisiaj nerwy strasznie napięte, a ten droid bojowy aż się pali do tego żeby wyrwać ci ręce ze stawów. I to obie. Jak to nie pomoże to wyrwie ci jeszcze nogi, ale rany przypali, żebyś się nie wykrwawił tylko żył i będą na ciebie wtedy wołać "Te kadłubek idziesz do baru?"