Być może szlachcic znał jakieś sposoby, które pozwalały mu poruszać się na tule bezszelestnie by nie zostać usłyszanym a potem ukryć się w prostym korytarzu, ale kapłan mógł się co najwyżej pomodlić. Niestety, odpowiednim adresatem próśb o pozostanie niewykrytym podczas włamania był Ranald, co nie wróżyło sukcesu kapłanowi Sigmara. Co prawda wrogość... wróć! niechęć kultów nie była oficjalna, ale była. I zapewne dotyczyła także bóstw.
Dlatego Peter stał. Nie zamierzał dac szansy na usłyszenie siebie ani zobaczenie poruszającej się plamy w ciemności. Tysiące lat bycia zjadanym w nocy przez poruszające się obszary ciszy i mroku dały ludziom całkiem niezły system alarmowy. Za to kiepsko radziły sobie z tym co nieruchome. W ciemności i bez ruchu powinien być niewidoczny, aż do ostatniej chwili.
Sporo zależało teraz od tego kiedy zostanie zauważony.
Na wszelki wypadek przygotował się do posłania ognia w schodzącego, ale o ile ten nie sprowokuje go do ataku zamierzał czekać i przejąć inicjatywę - korzystając z zaskoczenia tamtego powiedzieć "Przybyłem z wiadomością. Czy Ty jesteś tym którego szukam?" ustawiając się tak, by ten, który schodzi miał Konrada poza zasięgiem wzroku patrząc na Petera.