Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2020, 15:53   #2
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Tani Smak Chrześcijaństwa

Sidney May wjechał windą na 10 piętro. W kabinie uderzało ostrym, przegniłym zapachem przyklejonego do posadzki moczu. Solos zwężył nadwyrężone ciemne powieki, kryjące krystalicznie niebieskie oczy.

Maszyneria jechała powoli, wręcz niebezpiecznie drgając. Gdyby Sid nie mieszkał tu od roku zapewne z mierną ciekawością patrzył by na napisy i naklejki pozostawione w windzie. W lewej ręce trzymał brązową papierową torbę z darowaną żywnością od Katolików. Cholernie ich nie znosił, ale zgrywał osobę uduchowioną choć ciągle poszukującą przed księdzem co dało mu możliwość częstego pozyskiwania taniego żarcia w większych porcjach od Czerwonego Krzyża, który wspierał Kościół Świętych i Aniołów.

Znalazł się na ostatnim piętrze i trzymając opakowanie przyłożył dłoń do skanera. Zadziałał za pierwszym razem. Jakiś cwel, który ostatnio przyszedł tu na imprezę nawalony jakąś nowo powstałą odmianą spida, wyjął scyzoryk i zaczął nim jeździć po urządzeniu. O mało nie obił mu mordy. Metalowe drzwi puściły zasuwy i znalazł się w czteropokojowym mieszkaniu. Było czuć w nim zdecydowanie pleśń zmieszaną z długotrwałym zapachem papierosów. Była jeszcze kolejna nuta- cyna, którą to Lee naprawiał coś co wyglądało na dekoder. Sam May nie znał się nic na technice i naprawach, ale przecież tworzyli drużynę.

Rzucił porcję technikowi, zamienił kilka słów i udał się do swojego pokoju. Na zewnątrz było dość zimno, był w końcu listopad. Najstarszy z lokatorów 26 letni mężczyzna spojrzał na ponurą panoramę Northside, to na 25 kilogramowe ciężary położone w kącie. Miał krzepę to trzeba było mu przyznać. Ostatecznie to on pełnił rolę najważniejszego obijacza w składzie.

Początkujący solo zrzucił z siebie swój długi płaszcz z Zory w kolorze węglowym, wieszając go w garderobie. Następnie zdjął lakierki z wzmocnionymi metalowymi czubkami, które wbrew pozorom pomagały w czasie bijatyk i rzucił się na dość obszerne łóżko zabrane jakiś czas temu z korytarza na 4 piętrze. Wyjął paczkę Żółtych Cameli i zapalniczką Clippera rozpalił jedną szlugę. Spojrzał na fraktale grzyba na suficie i zaciągał się powoli. Miał chęć skopcić nieco zioła, skrytego w jednej z szuflad biurka na którym spoczywał laptop Ono-Yoko (z średniej klasy procesorem wirtuala) i usnąć zapominając o bożym świecie. Siadł na zużytym obrotowym fotelu, chwytając zachłannie wyjętą dla siebie porcję uświęconego pokarmu. Trochę ryżu w paskudnym syntetycznym mięsnym sosie z skrawkami hodowanej syntetycznie wołowiny, którą wkładał szybko do ust. Wtedy usłyszał, że ktoś przyszedł.

Rusek. Vadim jak zawsze miał podniesiony głos, chyba była to natura jego krtani spalonej nieco wódką. Sid wylazł z swojego pokoju ładując jeszcze kęs potrawki do ust.

- Jakieś gnojki postrzeliły kuzyna Starego Lao, bo cwaniak nie chciał zapłacić działki za ochronę w Uptown - oznajmił stojący w przedpokoju Smirnov - Nie ma ubezpieczenia i nie chce iść do opieki, bo nie ma pozwolenia na pobyt, a imigracyjni polują ostatnio jak szaleni. Lao chce, żeby mu wyciągnąć kulkę. Sid, idziesz z nami?


-Pewnie, że kurwa idę, w końcu chce mi się spać i próbuje dokończyć jeść.- odparł cynicznie Sidney- Właśnie Smirnov, przyniosłem żarcie od katoli. Jeśli się zjarasz można nazwać go umiarkowanie smacznym.- May wysilił się na uśmiech.

-Dokończę tylko jeść, a wiesz, że robię to w tempie największym z Was wszystkich, wezmę klamkę i możemy lecieć.

Sid wrócił do pokoju, szybko kończąc pokarm dla biedoty a potem wyjął swój fartownie kupiony jak na swoją reputacje ciężki pistolet EP-3085 kaliber karabinowy .30 skryty w małym metalowym pudełku, by następnie włożyć go do do kabury przy żebrach.

Kiedy latał po znajomym rewirze Northside nie zabierał broni. Wystarczał mu pomalowany na czarno kastet i wojskowy ząbkowany nóż o ostrym jak chilli ostrzu. Ostatnio patrole sił porządkowych robiły się zdecydowanie za częste a drony latały z większą częstotliwością. Epka potrafiła przebijać lekkie osłony i pancerze, a kiedy ołów trafił w ciało efekt był doprawdy tak malowniczy jak w niesławnych murder porno w wirtualu.

Na koniec, szykując się do wyjścia wyjął również kamizelkę z kevlaru, zdejmując czarny golf i nakładając go na biały, przepocony bezrękawnik- jedyną część garderoby, którą kupił w sklepie z tanią odzieżą.



Kiedy zjadł i znów się ubrał stanął w głównym pokoju, salonie, gdzie Arthur jeszcze bawił się z lutowaniem staromodnych podzespołów.

-Idzie ktoś jeszcze?- spytał cicho May poprawiając włosy oraz rozpalając Camela.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 01-04-2020 o 08:34.
Pinn jest offline