Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2020, 22:27   #4
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Northside, 2 listopada 2021, 21:07 (niedziela)

Zgroza. Właśnie gdy konstruował wymarzony model cyber-cipki, idealnie dopasowany dla szczodrze wyposażonych przez naturę, jak on, mężczyzn, ściany i podłoga oddały wibracje. Abraham spoczywał na kilku warstwach koców, o różnym stopniu rozkładu, zakopany w kokon śpiwora. Nieszczęśliwie, prawdopodobnie w poszukiwaniu powietrza, wysunęła mu się głowa i opadła na podłogę. Z okolic potylicy wystawał przewód biegnący do Simby - smartphona jedynego afrykańskiego przedstawiciela na rynku. Simby bywały toporne, ale były wytrzymałe i miały zajebiste rdzenie, toteż, związany jakąś dziwną atawistyczną siłą z kontynentem przodków, Abi obnosił z dumą swój model o wdzięcznej nazwie Atraktor Siły, w skrócie AS. To właśnie razem z As-em projektowali, gdy coś wybiło go z virtuala. Otworzył oczy, uszy, zerwał się, w pierwszej chwili gniewu rozważał zabranie rączki w celu zaprowadzenia spokoju wśród hałasującego towarzystwa, kimkolwiek były dziwki, które jego koledzy sprowadzili. Wcisnął jednak tylko Simbe, wciąż wiszącego z głowy na wczepionym kablu, niczym nowatorska ozdoba, w białe rozciągnięte slipy i na podobieństwo tratującego futbolisty wypadł z celi.

Stojąc w bezpiecznym rozkroku lustrował wciekłymi oczami pomieszczenie mieszkadła w poszukiwaniu intruzów. Widząc jednak samych swoich, nabrał podejrzeń. Tymczasem za negrem podążył jego cień, powidok chemiczny, który były znakiem ostrzegawczym dla wszystkich stworzeń porozumiewających się feromonami. Dickens miał turbo kaca i strasznie chciało mu się dupy, przez co przejawiał zachowanie młodocianego samca słonia opętanego hormonami. Wszelkie smrody gazów, czy sztucznego jedzenia i nawet pleśni zastąpiła ostro-gożka woń potu czarnoskórego mężczyzny.

- Gdzie są te dziwki co się tak drą? - mruknął, ale naturalny niski, tubalny głos bez trudu przebił się w toku rozmów. Myśl o dziwkach szybko wypełniła umysł młodzieńca, mieszając się z obrazami projektowanej cipki, zaś spory żołądź wystający z prawej strony rozciągniętych białych gaci napęczniał i zaróżowił się nieco, wciąż jednak korespondując z hebanem spoconego torsu. Wszystko to wraz z wystającym ze slipów, a rozświetlonym Simbą tworzyło malowniczy obraz nadający się na avatar pokemona.

- Żarcie macie, dobrze. - energicznie porwał wolną porcję i rozpieczętował z namaszczeniem. - Nie myślcie, że się wam upiecze. Pytałem gdzie są dziwki co się tak darły! Bo jak się dowiem, że to wy, to będziecie mi bulić za przerwanie super projektu. Już to miałem. To kurwa muszą walić, trzaskać, a można jebane nerwusy delikatnie - podszedł do drzwi i zaprezentował - można mówić szeptem, bo kolegę boli głowa, a to nie byle jaka głowa. Tylko kurwa, moja głowa. - pokiwał głową, nad posiłkiem - jeszcze narzekacie na to cudowne jedzenie. Sól tej ziemi, jest tym samym co my! Spierdłe, blade pojeby. Nie zasługujecie na to cudowne jedzenie. Narzekacie, a powinniście chwalić Pana. A gdzie jest mój drink? Kto zapomniał o świętym, przykazaniu spożywania płynów? A tyle razy powtarzam - mówił już z pełnymi ustami - Pamiętaj byś płyny w organizmie uzupełniał. - Zamilkł dopóki nie skończył swojej porcji.

- Teraz potrzebuję picia, bo chujem nie ruszę i nikogo dla was nie wydymam. Nie tej jebanej brudnej wody, tylko picia ze sklepu z korbowjebem do łba. Może zresztą dobrze dla nas, żeby się stary wykręcił. Stwierdzę zgon, weźmiemy gały i sprzedamy. Jeszcze zarobimy na szatkowaniu. Bo trzeba będzie starego na części podzielić. - rozmarzył się - Podobno dobre lody kręcił na imigrantach. Z lodu powstałeś do lodu cię wsadzą - podjął egzystencjalnie.

Oblizał palce, wyprostował na powrót swe silne ciało, które mogłoby być godne Adonisa, gdyby właściciel lepiej się prowadził i jadł organiczne żarcie. Na pięknych mięśniach było widać nienaturalne warstwy tłuszczu, na twarzy zaś ślady zmęczenia pogłębianego, dokładanymi co raz chemikaliami. Podszedł do Vadima blisko, bardzo blisko, zbliżył twarz tak, że oddech wydobywający się z szerokich ust i podobnych nozdrzy mógłby być bronią chemiczną. - Co ci tak zależy na na tym dziadu, Smirnov? Lachę ci robi?

- Powinienem wygolić kudły po bokach - podszedł do umywalki, nad którą wisiał zmatowiały ekran z kamerą. - W sam raz zajmie to tyle co zejście po sześciopak grzmota. Bo bez grzmota to nie jest robota - uśmiechnął się już przyjacielsko. - Łapy mi latajo - pokazał

- Kurwa śmierdzi tu - podjął zahipnotyzowany własnym odbiciem, a szczególnie grą czerni na źrenicach. - Znów gaz? Musimy przejąć ochronę nad budynkiem, zgarniemy drobne, ale wyjebiemy pierdolonych śmieciarzy i nie będzie waliło gazem, ani gównem. - Odwrócił się, strasząc diabłem w oczach - Bezdomnych na części, a resztę zjemy. - spoważniał - Nie słyszałem, żeby ktoś wyszedł, a starszy pan się wykrwawia.

Podniósł leżącą na umywalce maszynkę do włosów i zaczął golić boki, zaskakująco precyzyjnie. Czarne kręcone kłaki spadały do środka i dookoła sanitarki. Uważnie wygolił przy złączu z tyłu głowy, pomagając sobie wciąż wpiętym Simbą. W końcu odprężony rzucił.

- A przypomni mi ktoś, ile możemy wyciągnąć od Chinola. - Zaraz jednak zafascynowany ułożeniem ściętych loków rozważał jaką wieszczą wróżbę.

Tak na początek, by nadać tempa i kolorytu.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 31-03-2020 o 22:51.
Nanatar jest offline