Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2020, 23:29   #5
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Złoty gołąb pokoju...

No kurwa, kocham tego popierdolonego świra, pomyślał Sidney zaciągając się mocno Camelem. Wypuścił dym z głową do góry, a potem ziewnął. Abe, totalnie odpierdalał na dodatek zupełnie spontanicznie zmienił fryzurę. Zastanawiał się czy nie ma jakiegoś spida na którym mógł właśnie być, bo poprzedniej nocy May w ogóle nie mógł usnąć, więc obecnie trzymały go rdzawe okowy zmęczenia. Bezsenność miała go w garści od bardzo dawna, każda noc stawała pod pogrubionym znakiem zapytania, więc często łykał jakieś zamulacze w stylu Paxium lub Sleepexanu.

Solo przyzwyczaił się już do charakteru Abe’a. W sumie nie wyobrażał sobie kilku takich gości, gdzieś na wojennej ścieżce na usługach watażki w jakimś zadupiu rozgrzanej rydwanem Heliosa Afryki. Zgasił papierosa i wrzucił go do słoika po majonezie pełnego cuchnących petów.

May musiał przyznać, że sterczący z białych gaci potężny członek i sploty idealnie wyrzeźbionych hebanowych mięśni nieco na niego działały. Nikt z drużyny tego nie wiedział, choć bał się, że mogą się domyślać o jego potajemnych nocnych wypadach do “Velvet Glove” w Górnej Marinie czy kilku innych podziemnych gejowskich barów. Zresztą częściej widzieli go z jakimiś nastoletnimi cipami, które często przesiadywały w ich melinie puszczając się pod wpływem alkoholu i tanich prochów. A May umiał wykorzystywać ludzi, jeśli tylko naszła go taka ochota, bez nuty poczucia winy.

-Abe, kurwa zwolnij tempo. Mam trochę taniej whisky w moim pokoju…- przerwał celowo i ironicznie.- Do którego nie życzę by ktoś wchodził.- uśmiechnął się w podły, cwaniacki, nieco cyniczny ale pogodzony z sobą sposób.

Dickens zdecydowanie się ożywił, a Sid wrócił do swojego pokoju i wyjął spod łóżka, leżącą koło skrzyneczki na Epke litrową butelkę “Golden Pigeona”- najtańszego syfu, który jednak miał odpowiednie właściwości do zabicia komórek mózgowych razem z nudą, czy innymi nieprzyjemnymi objawami nad wyraz aktywnej, wybujałej świadomości. Co prawda w kwadratowej butelce zostało może z 400 ml, ale i tak wszyscy powinni walnąć po jednej bombie.

Sidney położył butelkę na stole pełnym ciemnych klejących się okręgów po kubkach z kawą i zastanowił się czy wyjmować szkło, ale uznał, że po prostu walną z gwinta. Złapał umiarkowany łyk i podał kolejkę do Afrykańczyka.

-Smirnov, pijesz? I co ważniejsze co dostaniemy za pomoc staremu? Jego rodzinka to dupki, on jeden trzyma może łeb na karku, ale inni...- wyjął kolejnego papierosa, kiedy whisky dało trochę dopaminy w jego skroniach- To tępe dzidy. Abe wyjmie tą kulkę i zmywamy się czym prędzej.- odparł nieco znudzony solo- Teraz przynajmniej nie powinny drżeć Ci ręce.- mężczyzna dodał nieco sucho zwracając się do prowizorycznego medyka.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 01-04-2020 o 12:06.
Pinn jest offline