- Co? Jakie przejście? Tu nie ma żadnego przejścia - powiedział szybko Glan do Żywii, wchodząc do łazienki. Gdy okazało się, że nikogo tam nie ma, a różowy dym sprawił, że musiał podnieść się z ziemii, szybko okazało się, że chyba było przejście.
- Gdzie ja jestem...? - mruknął i spojrzał na ciuchy pozostawione przez Żywię. - Ooo, Nasza Pani Badacz lubi, hehe, zaszaleć, hehe. .
Przez chwilę łudził się, że spotka nagą Żywię, ale wnet szybko się otrząsnął i przypomniał, po co tu są. Na wszelki wypadek wziął jej telefon i starał się znaleźć w nim jakieś cenne informacje pod tytułem: gdzie jest i co się dzieje. Glan wychodzi na korytarz by się rozejrzeć. Idzie sprawdzić główną salę (tam gdzie siedzieli nastolatkowie i się rozbiegli). |