Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2020, 14:49   #5
Arthur Fleck
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
- Oddałeś Jokera w ręce stażystki!? To ma być jakiś żart Jeremiaszu? Przecież to miał być mój pacjent. Obiecałeś mi to!
Doktor Hugo Strange, kipiał oburzenia a jego twarz od czubka brody aż po łysinę pulsowała czerwienią. Jeremiah nie pamiętał, żeby jego współpracownik kiedykolwiek był równie zdenerwowany. Zawsze mu imponował jego chłodny spokój. Nawet w obliczu makabrycznych mordów, jakie miały w przeszłości miejsce podczas prób ucieczek z Azylu, Strange nigdy nie wpadał w panikę, nie zamykał jak Arkham na dwa spusty w swoim gabinecie, czynnie brał udział w udzielaniu pierwszej pomocy rannym strażnikom, wydawał polecenia personelowi.
- Po pierwsze, kiedy jesteśmy w pracy, zwracaj się do mnie służbowym tytułem. Po drugie, dr Quenzel nie jest stażystką, ani nawet rezydentką, tylko dyplomowanym lekarzem jak ty czy ja. Bronią jej wyniki.
- Wyniki!? A skąd ona się wyrwała? Ledwo skończyła studia, nie ma pojęcia co to za miejsce, z jakimi przypadkami się tu mierzymy.
Arkham w duchu się uśmiechnął. To prawda, nie ma pojęcia. To co zrobił było złośliwie, infantylne, małostkowe, jednak Harleen Quinzel była wyjątkowo irytującą osóbką i swoim zachowaniem zasłużyła na to by dostać nauczkę. Naczelnik z chęcią pokazał jej nagrania z sesji z doktorem Laruso czerpiąc z tego wręcz sadystyczną satysfakcję.
- Po prostu przyznaj, że to kara za ostatnią aferę z Wayne’m! – Strange najwyraźniej nie zamierzał odpuścić i brnął dalej w temat.
- To co zrobiłeś, było strasznie głupie i nieodpowiedzialne. Wiesz co by się stało gdybyś umieścił te brednie w sieci? – Jeremiah obdarzył swojego podwładnego, karcącym spojrzeniem.
- To nie są żadne brednie. Bruce Wayne nie jest tym za kogo się podaje -
- Dlatego uważasz, że to…. Batman? – Jeremiasz roześmiał się złośliwie – Pomimo, że ma niepodważalne alibi, szarga nazwisko swojego ojca zadając z modelkami o wątpliwej reputacji, upija publicznie i wszczyna awantury? Tak, masz rację. To bez wątpienia bohater. Ściekowych newsów na Perez Hilton i Celebuzz.
- Przeczytaj jeszcze raz dokładnie notatki swojego wuja – Strange nie odpuszczał. Wyglądało jakby nagle cały ten gniew z niego wyparował a czerwoną ze złości twarz zastąpiła maska z lodu.
- Przeczytałbym je, gdybyś mi je w końcu zwrócił – odbił pałeczkę naczelnik, coraz bardziej poirytowany tą bezsensowną rozmową. Jakiś czas temu, podczas remontu skrzydła A, doktor Strange natknął się na stare notatki jego wuja. To właśnie pod skrzydła Amadeusza Arkhama trafił przed laty młody Bruce Wayne po tej tragicznej nocy, gdy Joe Chill zastrzelił jego rodziców. Wuj przeprowadził z chłopcem kilkanaście sesji terapeutycznych, potem jednak dzieciak wyjechał do Europy by tam kontynuować naukę.
- Nie mogę ci ich zwrócić. Po tym jak zadzwoniłeś do Wayne’a z donosem, zniknęły choć trzymałem je w sejfie w mieszkaniu. Nie uważasz że to dziwne?
Jeremiah był coraz bardziej zmęczony tą rozmową. Z doświadczenia wiedział, że każdy ma jakąś obsesję, najwyraźniej obsesją Stange’a nie wiedzieć czemu był infantylny playboy milioner. Choć cenił intelekt Hugo, wiedział, że w tym przypadku lekarz nie myśli racjonalnie i robi z siebie kretyna.
- Przypominam ci Hugo, że fundacja Wayne’a to nasz najhojniejszy daroczyńca. Wayne Enterprises za darmo udostępnili swoją technologię by poprawić bezpieczeństwo tej placówki. Gdyby nie kasa tego fircyka musiałbym zwolnić połowę personelu. Może nawet i ciebie. Gdybym w porę nie zareagował, gdybyś zdążył wrzucił te kłamstwa do sieci….
Jaremiah zacmokał i pokręcił głową z niezadowoleniem. Lodowa maska jaką była teraz twarz Strange’a ani drgnęła. Jego oczy ukryte były za okularami z przyciemnianego szkła. Złożył palce w piramidkę, oparł wygodnie o oparcie fotela.
- W takim razie jestem ciekaw, jak zarząd Wayne Enterprises zareaguje, gdy dowie się o twoim projekcie Odrodzenie.
Naczelnik zamarł.
- Skąd wiesz o…
- O tym, że zamierzasz wypuszczać z zakładu morderców i na nich eksperymentować? Jak zareaguje opinia publiczna gdy dowie się, że Victor Zsasz albo Harvey Dent przeszli operację plastyczną i żyją wśród ludzi pod zmienionym nazwiskiem jako zwyczajni obywatele?

Trzy miesiące wcześniej


Arkham stał na środku salonu i z zadowoleniem przyglądał pracy swoich ludzi. W ręku trzymał laptopa, na którym wyświetlał się obraz kilkunastu z ukrytych kamer zainstalowanych w mieszkaniu. To tu niedługo zamieszka Pacjent Zero. Dzięki pieniądzom od Weller, naczelnik nie oszczędzał na sprzęcie. Miał jeszcze jeden powód do zadowolenia. Odkąd Joker uciekł z Arkham, sponsorka już nie naciskała na Klauna. Wymienili między sobą setki maili i telefonów, aż w końcu Jeremiah przekonał arogancją sukę by znaleźć w jego miejsce innego kandydata. Błazen jako twarz projektu Odrodzenie od początku skazany był na porażkę, jednak Weller niemal do samego końca upierała się przy nim. Podejrzewał, że wyczyny tego szaleńca w jakiś chory, pokręcony sposób robiły na niej wrażenie. Nikt z pośród pacjentów Azylu nie napsuł Batmanowi tyle krwi co ten uśmiechnięty od ucha do ucha szaleniec.
- Jokera nie da się ani wyleczyć ani tym bardziej kontrolować.
- To się jeszcze okaże. Proszę kontynuować swoje badania doktorze.
Tak właśnie wyglądały ich rozmowy przez ostatnie miesiące, odkąd się poznali. Nawet po incydencie z Robertem Laruso i jego rodziną, nie odpuszczała. Dopiero ucieczka szaleńca zgasiła jej entuzjazm i pozwoliła mu wybrać nowego Pacjenta Zero. Pod warunkiem, że Joker pozostanie na wolności.
- To kim jest pański nowy kandydat? Zsasz, Dent, Tetch, Crane, Nigma, Isley?
- Postępy w ich leczeniu nie są jeszcze dość satysfakcjonujące. Wolałbym zacząć od pacjenta mniej niebezpiecznego i agresywnego.
- Mniej niebezpiecznego? To chyba przeczy idei pańskiego eksperymentu?
- Proszę mi wierzyć pani Weller, nie chciała by się pani nigdy spotkać z nim twarzą w twarz. To, jeden z najciekawszych przypadków w mojej karierze. Jeśli uda się go przywrócić społeczeństwu, zaczniemy wdrażać do programu kolejnych pacjentów.
- No dobrze. Proszę powiedzieć kto to jest?
- Arnold Wesker. Wołają na niego Brzuchomówca.

Teraz.


Jeremiah siedział blady, nie dowierzając w to co przed chwilą usłyszał.
- Czy ty mnie próbujesz szantażować? – Szybkim ruchem, ściągnął okulary z nosa i zaczął przecierać szkła, jak miał to w zwyczaju robić, gdy coś go mocno zdenerwowało – Jeśli ci się wydaje, że pozwolę ci oczerniać Wayne’a…
- Pieprzyć Wayne’a. Chcę tylko wiedzieć, dlaczego nie pozwalasz mi pracować z Jokerem?
Naczelnik westchnął głośno, założył okulary z powrotem.
- To nic osobistego Hugo, wierz mi. Po prostu chciałem dać tej smarkuli nauczkę. Za dwie, trzy sesje przybiegnie do mnie z płaczem a wtedy ty przejmiesz Jokera. Po prostu uzbrój się w cierpliwość.
Strange wciąż siedział w fotelu z palcami złożonymi w piramidkę. Przyglądał się przez chwilę naczelnikowi nie odzywając się, po czym wstał.
- Dobrze. Trzymam cię za słowo Jeremiaszu.
- Naczelniku Arkham.
- Naczelniku Arkham – poprawił się lekarz i wyszedł.
 

Ostatnio edytowane przez Arthur Fleck : 01-04-2020 o 18:24.
Arthur Fleck jest offline