|
Widząc trunek znudził się goleniem, wcisnął Simbę na powrót w gacie i podziękował wylewnie Sidowi, uszczęśliwiony zasiadł na udającym rattan plastiku. Rozsiadł się wygodnie i celebracją łyknął trunku, uznając, że musi ustawić w którymś mieszkadle obok bimbrownię. Miał w głowie tyle projektów i ani chwili na ich realizację. Życie zapierdalało niesamowicie szybko. Nawet wtedy, dopiero się rozsiadł, a Arthur już wychodził, taka zdrada kolegi od majsterkowania mocno go ubodła. Pomyślał, że koledzy gotowi go zostawić i sami zlutują żółtka, wyczuwał zmowę na czarnych. Do spisku dołączył nawet pies, próbujący dobrać mu się do nogi.
- Wieprz, weź się odpieprz. Ale wam się kurwa śpieszy - wstał - Vadim, jak twój pies mnie wydyma w nogę to wisisz mi za numerek. - widząc zaś pogardliwe spojrzenie Sida na syf, który zostawił w zlewie, trochę się zmieszał - przyjdzie świnka* to sprzątnie, obiecam jej prochy. Dobra, jestem w minutę, ma któryś afrodyzjak**?
Dick miał silne ciało i szybko dochodził do siebie, kiedy było trzeba mobilizował się ze sprawnością żołnierza, choć nikt nie przypuszczał by mógł być kiedykolwiek w wojsku. Coś w nim jednak przywodziło na myśl rewolucjonistę. Choćby odwaga z jaką łamał stereotyp myślenia, zaangażowanie z jakim podejmował się najbardziej szalonych i niedorzecznych projektów.
Ostatnio trochę odjechał, ostatnio, czyli trzy miechy temu, sprzedał wszystko co miał porządną maszynę do mieszania prochów, cały towar i wstawił sobie procka, z nim razem złącze i jeszcze puste gniazdo ta chipy. Twierdził, że to inwestycja w całą grupę. Wyniósł nawet część mebli z mieszkadła, i to wybaczyli mu kumple, bo od tego są, żeby pomagali. Procek nie był byle szmelcem, szesnastordzeniowy BH- speed2. BH, czyli Black Hole. Nie dało się nie zauważyć, że towarzyski zazwyczaj Abi spędza coraz więcej czasu w virtualu.
Wtedy jednak podniecony robotą, wypadł z celi niemal zaraz po tym jak wszedł, jak superbohater z kreskówki wchodzący do kabiny WC w garniaku, a wychodzący po pięciu sekundach w odpowiednim stroju. Rozwiązane wojskowe buciory przyjaźnie otwierały się wystawionymi językami, białe gacie zniknęły pod luźnymi zielonymi spodniami, o których właściciel mawiał, że są chirurgiczne. Na podkoszulek na ramiączkach narzucił ciężką pancerną kurkę, pospiesznie wypiął wtyczkę i schował urządzenie w małym plecaczku. Pochwycił Czarną matową walizkę z poliwęglanu i wbił wzrok w pozostałą na skrzynce butelkę.
- Ktoś to kończy?
Ostatnio edytowane przez Nanatar : 01-04-2020 o 22:16.
|