Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2020, 13:54   #216
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Halvar przyklęknął przy strumyku. Obok siebie wbił Pocałunek Selune - swój paladyńaki miecz. Nabrał na prawą dłoń zimnej wody i energicznym ruchem opryskał nią swój pancerz:
- Pani Księżyca, ty niesiesz światło w ciemności, chroń dziś swego sługę. Dziś przeznaczenie się dokona. Nie dopuść by niewinni ponieśli śmierć. Niech twe srebrne światło rozświetla me ścieżki dokądkolwiek podążę.
Po tych słowach paladyn wstał, dobył miecza i ruszył w dalszą drogę.

I wtedy pojawili się umarli. Czy też nieumarli. Wzniósł broń do ataku, jednak czekał na reakcję swych towarzyszy.
Malcolm zerknął na nieumarłych,
- Tego nam jeszcze brakowało… - uniósł dłoń dając znać, aby Halvar zaczekał - Nie musimy przechodzić do walki. Ja mam jak ich wyminąć… Gharth, masz jakieś zaklęcia, które by tu pomogły?
- Uśpić ich nie zdołam, bo to nie zadziała -
odparł zaklinacz. - Może by tak zabić barda? W końcu to on ich przywołał...
Był pewien, że są w tej chwili aktorami w wymyślonym przez kogoś przedstawieniu, ale to nie znaczyło, że są bezpieczni.
- Jeśli mamy walczyć - dodał - to powinniśmy się cofnąć do mostu. Albo pobiec, jak najszybciej, do pałacyku.
Halvar przerzucił broń do półchwytu i powiedział
- Nie ma sensu się cofać. Ruszajcie przodem. Ja przypilnuję tyłów.

Na widok wyłaniających się z ziemi przegniłych zwłok, Brody Mocy natychmiast przystąpili do akcji. Szybka wymiana komend i błyskawiczne omówienie planu.
Po słowach Halvara na niebie pojawił się odległy i nienaturalnie mały, lśniący srebrzyście księżyc. Jego blade światło wydobyło z mroku więcej szczegółów.
Teraz bez trudu można było dostrzec, że ożywieńców była prawie centuria. Większość z nich przyodziana była w resztki strojów, które sugerowały ich szlacheckie pochodzenie. Każdy z wygrzebańców dzierżył też jakąś broń. Bogactwo i różnorodność oręża wskazywało na fakt, że pochodzą one z różnych okresów, a może i krain. W dłoniach truposzy można było dostrzec proste miecza, ale także orientalne łukowate szable oraz scimitary o szerokiej głowni. Truposze miały także buzdygany, toporki, a także bandolety.
Jednym słowem naprzeciw trójki bohaterów stanęła sporych rozmiarów dobrze uzbrojona armia.
Kwestią otwartą pozostawało, czy broń ta nadaje się do użycia i czy stanowi jakiekolwiek zagrożenie.
Siedzący przy fontannie bard kontynuował swoją smętną pieśń na dźwięk, której zza grobu przybyli umarli.
- Obejdźmy ich bokiem - zaproponował Gharth, który uznał, że przeciwnicy nie muszą korzystać z broni, bo mogą zalać ich swą masą i stratować.
Halvar miał już powiedzieć, że on ściągnie na siebie uwagę nieumarłych. Że ruszy bohatersko do walki. Miał wznieść Pocałunek Selune i ruszyć z szaleńcża szrążą zmiatając kolejnych nieumarłych niczym robactwo. Ale coś się z nim stąło. Jego oblicze nagle się zmieniło. Wyraz gniewu zastąpiło zamyślenie. Zaczął najpierw bezgłośnie poruszać ustami. Potem szeptał. Szeptał słowa jakie przychodziły mu do głowy:
- Strzeż się! ścieżka jest wąska, a iskra tak słaba Bądź czujny, by jej nie przegapić - pokiwał głową patrząc na drogę wiodącą w prawo. Po chwili znów spojrzał na nieumarłych. Zacisnął mocniej dłoń na rękojeści miecza.
- Strzeż się, bo wielu tutaj oddało swe życie.
Schował broń, tak, żeby nie przeszkadzała mu w ewentualnym biegu.
- Ruszajmy zatem tą wąską ścieżką. Jestem tuż za wami - powiedział w końcu paladyn do towarzyszy.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline