Konrad przez dłuższą chwilę przyglądał się związanemu człowiekowi.
- Nigdy nie widziałem kogoś tak pozbawionego kolorów - powiedział do Petera, nie zwracając uwagi na to, że jeniec ich słuchał. - Całkiem jakby całe życie przesiedział w jakimś lochu czy kopalni. Ale to nie tłumaczy koloru oczu...
- Przesłuchamy go, skoro odzyskał przytomność? - zaproponował. - Gdyby tak poluzować knebel, to miałby szansę na wyduszenie z siebie parę słów. A gdyby próbował nam narobić kłopotów, to się go uciszy na wieki.