Obozowisko jak stało, tak stało, a cała wyprawa niewielkie przyniosła korzyści, bowiem znalezienie bransolety niewiele mówiło. W każdym razie Bjornowi, który takiej akurat nigdy nie widział i nie miał pojęcia, kim mogła być kobieta, która ją zgubiła. Jeśli, oczywiście, nie bransoleta nie wypadła z kieszeni któregoś z porywaczy.
Było możliwe, że w wiosce ktoś mógł ją rozpoznać, ale w tym momencie Bjorn mógł tylko powiedzieć, że z pewnością nie zgubiła jej Thyria.
- Czy wiecie, do kogo może należeć ta błyskotka? - zwrócił się do swych towarzyszy.
Jasną rzeczą było, iż do wioski należało zabrać zarówno bransoletę, jak i strzęp materiału, chociaż był pewien, że trudno będzie się dowiedzieć, z czyjej sukni został on wyrwany.
Ktoś drobny i ciężki? Kobieta w ciąży? Kto wie...
Ale raczej wątpliwą było rzeczą, by to ona dokonała tej rzezi. Raczej wyciął wszystkich w pień i uwolnił ją ów tajemniczy, nie pozostawiający śladów osobnik, siejący tu i ówdzie piórami kruka.
Ale dlaczego Kari nie wróciła do wioski, do męża, do pasierbów?
Czy maczali w jej zniknięciu bogowie, czy zwykli ludzie? I dlaczego zniknęła - to było najważniejsze pytanie, pytanie na które stale nie było odpowiedzi. |