Berni spudłował haniebnie. - Co za pech! Pudło, z takiej odległości. W takiego kolosa - pomstował głośno kleryk Ranalda. Stracił na chwilę z oczy baronównę, co było niewybaczalnym błędem, który postanowił naprawić. Dostrzegł kobietę splatającą zaklęcia, co nie wróżyło dobrze. - A to wywłoka! Trzeba będzie się nią zająć, Axelu - zarepetował ponownie kuszę i wycelował. Uznał, że Lothar i Leonard skuteczniej zajmą się Frankiem niż on Axelem. Jakby strzał ponownie był niecelny, pozostawała Berniemu stara, dobra stal.
Kątem oka dostrzegł wymizerowanego Wolfganga, który zbliżał się w ich kierunku. - Panie Techler! - zapiał radośnie na widok towarzysza niedoli. - Kopę lat! Cieszę się, że dołączyłeś. Wybierz sobie przeciwnika. Baronówna, ta chędożona markietanka, nie może się nam wymknąć! |