Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2020, 03:24   #139
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
“O tak” Eve wyszeptała bezgłośnie z nie do końca chyba przytomnym spojrzeniem gdy złapała się spojrzeniem ze swoją dziewczyną. I chyba dojrzała też jak jej dłonie buszują między udami jej sąsiada w bermudach i sąsiadki z nieco podwiniętą górą czarnej spódniczki. Ale znów nie trwało to zbyt długo. Właściwie to tylko moment. Jeszcze kilka kolejnych ruchów i nawet bielizna nie zasłaniała wdzięków sekretarki. W końcu twarda, kowbojska dłoń przygwoździła ją do blatu stołu. I Tasha która też już zdołała pozbyć się swojego ubrania aby pokazać kto tu rządzi usiadła drugiej kobiecie na twarz. Z tego co zdołała dojrzeć Lamia między jej udami to Eve absolutnie to nie przeszkadzało. Właściwie nawet na chwilę odchyliła głowę w jej stronę i puściła jej swoje firmowe oczko nawet się zdołała jakoś uśmiechnąć mimo, że miała usta pełne roboty.

Tasha przez parę chwil urządziła sobie prawdziwe rodeo na twarzy powalonej blondyny ale w końcu sama też nabrała ochoty i na nią więc nachyliła się wreszcie między udami Eve i tam zaczęła się częstować ku uciesze swojej, Eve i publiczności. Do tego momentu publiczność była już tak rozgrzana, że zaczęła zabawiać się nie tylko sami ze sobą ale też i między sobą.

Z drugiej strony Betty jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności siedziała Jaimie. Bezwstydnie rozchyliła swoje uda tak jakoś zachęcająco w stronę okularnicy zerkając to na nią to na te dwie artystki na stole. Za rozochoconą lodziarą siedziała równie rozochocona masażystka. Madi rozpięła już połowę swojej koszuli i błądziła dłonią gdzieś po swoich piersiach. Na przeciwko Lamii siedział indiański wielkolud. Wpatrywał się na przemian to na widowisko na stole to gdzieś na swoje krocze. Dłoń wykonywała mu swoiste ruchy w górę i w dół. Ale zorientował się, że siedząca obok czarnowłosa pracownica Olgi go obserwuje z takim samym zaciekawieniem co dwie blondynki na stole. I chyba w końcu wyciągnęła ku niemu pomocną dłoń. Sonia przylgnęła do Diane i obie głaskały się i całowały od czasu do czasu podziwiając spektakl. A przy okazji dłoń indiańskiej gangerki poradziła już sobie z górą koszuli kelnerki i zaczynała tam sobie poczynać coraz śmielej. Laura za to chyba dała się zbajerować Donowi, że jak mu usiądzie na kolanach to będzie wszystko lepiej widzieć. Uwierzyła mu czy nie grunt, że obecnie podziwiała widok z jego kolan obejmując go za szyję przez co gdy Lamia zwracała głowę w tamtą stronę do Mulatka siedziała frontem do niej. Val za to chyba musiała być w niebie i piekle jednocześnie bo miała pierwszorzędny widok na to co Eve wyrabia ze spodem Tashy. Oraz na bujające się kowbojki tancerki. Siedzący obok niej Cichy jak na razie był rzeczywiście cichy i zajęty był przeżywaniem widowiska na stole.

Granice zacierały się coraz szybciej, towarzystwo mieszało się, integrowało coraz śmielej, tak jak coraz śmielej poczynała sobie para na stole. Muzyka w tle zgrywała się z całą sceną, wbijała się w głowę dzięki czemu resztki rozsądku zostawały zagłuszone, pozwalając na pełne odcięcie od przeszłości i przyszłości. Było tylko tu i teraz - ta sala, ci ludzie. Piętnaście istnień odciętych od świata ścianami z betonu i muzyki. Zatopieni w ciepłym półmroku, topieni gorącem iście tropikalnym, chłonęli show, chłonęli siebie nawzajem.

Mazzi powoli zaczynała mieć problemy ze skupieniem uwagi i rozsiewaniem jej na zebranych. Coraz mniej chętnie łypała czy każdy dobrze się bawi, nikt nie zaczyna odpierdalać maniany, albo łamać ustalonej garstki zasad bezpieczeństwa.

Przedstawienie serwowane przez dwie blondynki wchodziło na nowy poziom, zaplanowany przecież jeszcze na dole, przy stole i przy drinku. Niby sierżant wiedziała jak wygląda plan - lecz był to tylko plan. Podpunkt po podpunkcie, spisane na niewidzialnej kartce wewnątrz głowy. Pełen obraz przełożony na żywą akcję… to już było coś, co nie pozwalało odwrócić wzroku. Szczególnie, gdy jedną z głównych atrakcji stawała się Evelyn.

Szczęśliwie fotograf wyglądała na zadowoloną w równym stopniu, co reszta towarzystwa. Bawiła się nieźle, a przecież to był dopiero początek.

- Masz pani ochotę zdyscyplinować tę krnąbrną młodą niewiastę po lewej? - wychyliła się, aby szepnąć Betty do ucha. Nie omieszkała też ukąsić łabędziej szyi - Wygląda jakby potrzebowała naprostowania światopoglądu. - splotła palce z palcami kasztanki, kierując ich dłonie na dół, gdzie poręcz krzesła i niżej, siedzisko. Tam obie łapki wymacały wąski, walcowaty i twardy kształt rączki pejcza.

W tym samym czasie nie zaprzestawała pracy po prawej stronie, aby jej oficer nie czuł się zaniedbany. Wróciwszy od strony pielęgniarki, wychyliła się właśnie do niego.
- Nie śpisz kochanie? - szepnęła rozbawiona, mocniej zaciskając palce na jego ciele pod bokserkami - Nie śpij, teraz będzie najlepsze.

- Spać? No nie żartuj. - zarówno po twarzy jak i bermudach specjalsa było widać, że jest skrajnie daleki od zaśnięcia. Zresztą poziom ożywienia i pobudzenia w całym, pstrokatym towarzystwie zdawał się rosnąć skokowo z każdą minutą. Plan trójki spiskowczyń jeszcze nie doszedł do decydującej fazy a już towarzystwo było gotowe do wzajemnej integracji.

- Oh pamiętałaś o mnie Księżniczko. - moment wcześniej okularnica trochę spojrzała ze zdziwieniem na to co jej wręcza Księżniczka no ale uśmiechnęła się rozpoznając znajomy kształt pejcza. Odwzajemniła uścisk splecionej dłoni i odwdzięczyła się mokrym pocałunkiem z pełna wymianą językową zupełnie jak to pomiędzy partnerkami o tym samym statusie społecznym wypadało.

Natomiast całkiem inaczej wyglądało to pod względem Jaimie. Te przygryzła wargę widząc jak domina zaczyna bawić się swoim pejczem ale nie zmieniła swojej pozycji ani o jotę. Betty przyzwała ją do siebie gestem kiwającego palca a lodziara bez wahania zeszła z krzesła a, że te było tuż przy krześle okularnicy to stanęła tuż przy niej.

- O nie, nie, nie. - Betty pokręciła palcem na znak niezgody. - Takie niewychowane dziewczyniska jak ty muszą przyjąć odpowiednią postawę. - mówiąc to domina w małej czarnej przyzwała do siebie to dziewczynisko jeszcze bliżej więc smukła sprzedawczyni lodów nachyliła się do niej niepewna co się stanie. A wówczas znalazła się w zasięgu rażenia Królowej. Ta pewnym ruchem złapała ją za włosy i zmusiła do padu na kolana. Tuż przed sobą. A dokładniej to nawet między swoimi udami.

- Zajmę się tobą za chwilę. A na razie proszę cię nie przeszkadzaj w widowisku. - rzekła wyniosłym, władczym gestem i lodziara bez szemrania przyjęła swoją nową rolę i pozycję. Łaskawa pani zaś łaskawie pozwoliła jej udom gościć swoje wysokie szpilki w których była równa wzrostem stojącemu kapitanowi Boltów.

- Ojej… - uwadzę kelnerki z “41” nie umknęła ta scena więc posłała tej parze tęskne spojrzenie zapewne zazdroszcząc nowej tych zaszczytów i przyjemności.

Widok dobrze bawiącej się łaskawej pani z miejsca przyprawił na pysku Lamii szeroki, zadowolony uśmiech. Dobrze było widzieć, że niespodzianka przypadła do gustu, zostawało ciągnąć show dalej, bo przecież dopiero się zaczynało.
- Dobrze, nie śpij - odszepnęła Mayresowi, uśmiechając się figlarnie - Teraz dopiero zaczynamy właściwe przedstawienie, ale do tego potrzebuję twojej pomocy, Tygrysku. Kiedy dam ci znać wejdziesz na stół i dasz Eve zajęcie dla pyszczka. Damy wyraźny znak że zaczynamy główną część wieczoru.

Tymczasem na stole akcja rozgrywała się dalej. Było na co popatrzeć gdy krótkowłosa blondynka leżała plecami na blacie i zaliczała ustnie to co najbardziej lubiła ustnie zaliczać czyli złączenie czyichś ud. A druga blondynka miała to zwieńczenie całkiem apetyczne więc zapewne nie tylko Eve mogło ono przypaść do gustu. Wyczynów Eve na tym polu Lamia ze swojego miejsca nie bardzo widziała. Za to miała pierwszorzędny widok na jej zgrabne nogi od stóp po uda oraz to co dłonie i usta Tashy wyprawiały przy jej przyrodzeniu. Reszta towarzystwa też wyglądała na zaabsorbowana tym widowiskiem chociaż rączki i usta poszczególnych członków widowni zaczynały się integrować coraz częściej i widoczniej pomagając sobie nawzajem w podziwianiu widoków.

W końcu Tasha zeszła z Eve. Powolnym, kocim ruchem więc widownia znów skupiła się na stole zgadując, że zaraz zacznie się dziać coś nowego. No i obie blondyny ich nie zawiodły. Tak samo jak scenariusz wymyślony przez panią reżyser tego przedstawienia. Tasha zaś, wciąż na czworakach i w kowbosjkich butach zatrzymała się tuż przed krawędzią stołu przy jakim siedziała właśnie pani reżyser. Wszyscy zerkali z zaciekawieniem co się teraz stanie.

- Obawiam się, że sama sobie z nią nie poradzę… Potrzebowałabym czegoś aby dać jej porządną nauczkę... Jakiegoś przedmiotu… - naga kowbojka zrobiła smutną i przepraszającą minkę. Tak uroczą, że pewnie mało kto by się jej nie uparł. A tak Steve jak i Betty co siedzieli najbliżej zerknęli na Lamię pytająco. Steve pewnie się zastanawiał czy “to już” to o czym właśnie mówiła jego dziewczyna a Betty pytająco zamachała swoim dyscyplinującym pejczem. Reszta czekała i widać było, że zżera ich ciekawość co za punkt programu teraz wyjdzie na tapetę.

Saper dyskretnie pokręciła głową na “nie”, kiedy wyjmowała dłoń z boltowych spodni. Popatrzyła za to na Betty i jej zabawkę. Znowu pokręciła głową.
- Dziękuję pani… obawiam się jednak że przy tym poziomie zepsucia potrzeba jest czegoś… dobranego kalibrem do kalibru przewin - powiedziała, pochylając się żeby spod stołu przy swoim krześle wyciągnąć zgrabnie zapakowane w materiał czarne zawiniątko długości całego ramienia. Z namaszczeniem podała je Tashy.

- Czyń swoją powinność - powiedziała uroczyście, wracając do wygodnego rozłożenia w fotelu. Puściła też Eve szybkie oczko.

Bezczelnie i bezwstydnie rozwalona na stole naga sekretarka odpowiedziała Lamii wesołym mrugnięciem. Zresztą nie tylko jej posyłała wesołe i rozbawione spojrzenia więc pod względem represjonowanego i dyscyplinowanego personelu biura to dość słabo wczuwała się w rolę. Raczej sprawiała wrażenie, że czuje się odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu przeznaczoną idealnie to właśnie wykonywanego zadania.

- O tak, to chyba będzie w sam raz. - Tasha przyjęła z uśmiechem zawiniątko a Lamia prawie fizycznie mogła wyczuć jak publiczność zżera ciekawość co to może być z apodłużny przedmiot w tym pakunku. Długo blondynki nie trzymały ich w niepewności.

- Chodź tu! - naga kowbojka bez ceregieli szarpnęła nagą sekretarką zmuszając ją do powstania na kolana. Eve spojrzała na pakunek i była jedną z trzech osób w pomieszczeniu która wiedziała co tam jest. Więc uśmiechnęła się wesoło a na twarzy widać było gorączkowe podniecenie z domieszką zniecierpliwienia. Pod tym względem Tasha, jak na profesjonalistkę wypadało, znacznie lepiej trzymała się swojej roli.

- Na co się tak szczerzysz? - zapytała oschle po czym machnęła dziewczyną zmuszając ją by odwróciła się do niej tyłem. Zaraz też popchnęła ją tak, że fotograf padła na czworaka. Ale zaraz przypadła twarzą do stołu prześlicznie eksponując swoje kształtne bioderka i tyłeczek. Zwłaszcza w od tej strony stołu gdzie siedziała Lamia. Tasha zaś wreszcie wyjęła z zawiniątka ten podłużny przedmiot i przed penetracją otworków karanej blondyny podrażniła je ze znawstwem wywołując jej apetyczne jęki bynajmniej nie sugerujące, że Eve dzieje się jakakolwiek krzywda. Ze strony widowni ktoś klasnął w ręcę, ktoś zachęcał by wreszcie przystąpić do dzieła no i tancerka z “Neo” wreszcie wsadziła zabaweczkę w głąb trzewi krnąbrnej sekretarki wywołując jej ożywioną reakcję. I podobną reakcję publiczności.

- Ale bym zapinała… - jęknęła z zazdrością Madi też mając Eve z tej lepszej strony i w takiej pozycji w jakiej chyba najbardziej ją lubiła. Zdążyła już rozpiąć większość swojej koszuli i poluzować sobie stanik na tyle by swobodniej móc bawić się swoimi piersiami.

- Ja też… - mruknął Don który miał na swoich kolanach łydki i stopy Laury ale bawił się nimi dość machinalnie obserwując widowisko na stole. A widowisko trwało dalej.

Tasha najpierw klasycznie pozwoliła sobie na małe ćwiczenia ruchów posuwisto - wzdłużnych w mokrych i gorących trzewiach Eve znów ożywiając i ją i publiczność. Ale zabaweczka była zdecydowanie zbyt duża na jedną kobietę. Bo nawet gdyby złapać ją oburącz to jeszcze całkiem sporo wystawało jej z otworków. A do tego wyglądała jakby można jej było użyć z obu końców.

- Jesteś beznadziejna. - fuknęła Tasha chociaż jej ciało i mina mówiły coś całkiem innego. Może była gwiazdą estrady “Neo” i pewnie niejedno już widziała i brała udział ale teraz wyglądała na tak samo rozochoconą jak reszta widowni. No ale jednak dawała radę trzymać się ustalonej roli.

- Muszę pokazać ci jak to się robi. - rzekła zdegustowanym tonem po czym odwróciła się do niej plecami i zaczęła gmerać przy wystającej części zabaweczki oraz swoim wnętrzu. Chwila skupienia, majstrowania i już po chwili na stole królowały dwie blond ślicznotki spięte ze sobą tyłami. Wspólna zabaweczka łączyła je obie gdy nawzajem poruszały bioderkami i całą resztą sprawiając sobie nawzajem przyjemność oraz ciesząc zmysły publiczności.

- O w mordę… - Steve chyba się tego nie spodziewał tak samo pewnie jak reszta. Musiał być pod wrażeniem jak i reszta. Z całkiem bliska widzieli twarz, ramiona i trzęsące się piersi Tashy a druga strona stołu podobny widok miała na przód Eve. I rzeczywiście było co oglądać.

Mazzi za to miała absolutną pewność, że jeśli wstanie, zostawi na krześle mokrą plamę i jeszcze pocieknie jej po nogach. Sapnęła pod nosem, przygryzając wargę i skubała ją przez długi moment, zaabsorbowana widokiem głównego dania. Najchętniej wskoczyłaby sama na stół i dołączyła do zabawy, rola reżysera kina akcji miała niestety wadę, że należało ogarniać plan akcji póki nie dojdzie do finiszu.

- Tak Tygrysku, dokładnie tam - szepnęła boltowi do ucha, dając znak aby ruszył się i poszedł do odpowiedniego końca blond duetu. Parzące się aktorki przypomniały saper widok dwóch psów, złączonych a raczej zakleszczonych po stosunku. Tutaj jednak obu stronom sprawiało to przyjemność porównywalną do przyjemności z oglądania owych zabaw.

- Tak? To już można? - Krótki zerknął na swoją dziewczynę sprawdzając czy to o czym mówiła mu wcześniej “to już”. Ale gdy uzyskał potwierdzenie wstał ze swojego miejsca jako pierwszy z całego towarzystwa. Wszyscy czekali co się teraz stanie. Z racji tego, że hotel naprawdę się postarał o ten duży i solidny stół to nawet dwie sprzężone se sobą dorodne blond ślicznotki nie mogły zająć go w pełni. Dlatego oficer musiał wejść na stół i na chwilę tak górował nad wszystkimi. Eve mimo, że trzęsła się regularnie gdy tak sobie nawzajem dogadzały z Tashą zdarła główkę wysoko do góry aby na niego spojrzeć. Puściła mu swoje firmowe oczko i zachęciła go by się zbliżył do niej zapraszającym ruchem palca. Bolt więc uklęknął przed nią i wyjął swój sprzęt gotowy do penetrowania atrakcyjniej twarzy przed sobą. A i owa twarz wyglądała jakby już nie mogła doczekać się tego etapu zabawy. I pani fotograf lokalnej społeczności i gazety zaczęła swój firmowy numer z ustnym zaliczeniem.

Lamia w tym czasie podążyła za swoim chłopakiem ale nie do końca. Zatrzymała się za krzesłem boltowego kierowcy co ten przywitał ze zdziwionym zadarciem głowy pewnie ciekaw czemu zatrzymała się właśnie przy nim. Dał się jej zaprowadzić wiedziony ciekawością no i gdy okazało się, że wylądował przy tym krańcu stołu gdzie znajdował się przód Tashy Love zorientował się po co gospodyni imprezy go tutaj przyprowadziła. Zwłaszcza, że tancerka też go zaprosiła do siebie gestem palca i zachęcającą miną. Chwilę potem na stole już był zgrabny kwartet. Gdzie dwie blondynki były w środku, zadowalając się nawzajem wspólną zabaweczką a dwaj komandosi dawali zajęcie im ustom i czasem rączkom.

- Ojej… - Lamia usłyszała znów jęknięcie dredziary. Od razu zorientowała się o co chodzi. Nie była pewna która co zainicjowała ale Jaimie właśnie pieczołowicie lizała obcas Betty całkiem udanie go obciągając. Akurat teraz saper stała tuż przy pustym już krześle które do niedawna zajmowała lodziara więc widziała głównie zasłonę jej ciemnych włosów opadających na większość pleców i tą wyciągniętą, zgrabną nogę swojej Królowej która dawała jej się sobą pobawić dla obopólnej przyjemności. Przy czym okularnica wydawała się ledwo zwracać na to uwagę z przyjemnością obserwując show na stole.

Ze swojej drugiej strony też widziała zestaw długich, czarnych włosów. Też robiący za zasłonę spodni Indianina gdy czarna główka poruszała się rytmicznie. Na chwilę Crys przerwała swoją robotę i uniosła głowę by spojrzeć co się dzieje na stole i tak w przelocie złapała się spojrzeniem z Lamią posyłając jej szczęśliwy uśmiech.

Właśnie dla takich sygnałów, min i nastrojów warto było organizować całą zabawę. Saper przechadzała się wokoło stołu niczym cień ubrany w złotą suknię. Cofnęła się trochę, aby wrócić ze szklanką wódki z colą dla Betty, pochyliła się przy Madi, wskazując pod którym krzesłem leży jej ulubiona zabawka. Znając życie Val będzie aż nazbyt chętna na podobne zabawy, szczególnie jeśli za plecami znajdzie się wyspecjalizowana w swoim fachu masażystka.

W końcu z butelką w dłoni znalazła się za plecami Laury i Dona, zajmujących jedno krzesło oraz siebie nawzajem. Bez ostrzeżenia ukąsiła go w bok szyi, aby zaraz potem przeciągnąć językiem od jego barku po dół ucha.

- Co tak biednie, Romeo? Spójrz ile masz kociaków dookoła, a ty ledwo jednego zmacałeś, o wyciągnięciu z łachów nie wspominając. Potrzebujesz drinka na rozpęd? - parsknęła, stawiając na stole obok jego dłoni flaszkę i oddaliła się, wznawiając krążenie aż wreszcie z nową butelką przysiadła na zwolnionym przez Krótkiego krzesełku.

- Oj czuję w kroczu, że będę coś dzisiaj zapinać. Jakieś brudne dziwkarskie dziury. - Madi gdy puściła żurawia na torbę pod stołem sięgnęła do niej i właśnie wydobyła swoją ulubioną zabaweczkę. Wstała i przez chwilę popatrzyła na swój dół zastanawiając się pewnie czy założyć ją na spodnie czy lepiej je zdjąć. Co prawda gdy mowiła o dziurach patrzyła na dwustronnie zajęte blondyny pracujące na stole ale raczej miała zbyt szerokie zainteresowania by poprzestać tylko na nich.

- No nie fikaj tak nie fikaj, widać, że nie możesz się doczekać by zająć jej miejsce. - odszczeknął się Don szybko łapiąc odchodzącą Lamię i całując ją w usta. Ale potem jego uwagę przykuła Laura która która władowała mu się już całkiem pełnoprawnie na kolana odwracając się tyłem do stołu. Objęła mu głowę dłońmi i przysłoniła resztę świata pocałunkami. On zaś dał się ponieść jej fantazji bo gorączkowo zaczął wodzić dłońmi po jej czekoladowym ciele.

- Ojej Lamia, ale impreza! - Val westchnęła z rozanieloną twarzą gdy akurat saper usidała obok niej zajmując miejsce swojego chłopaka. - Też bym tak chciała. - westchnęła kolejny raz, tym razem tęsknie patrząc na lodziarę która już pełnoprawnie zajęła się królewskimi butami. Betty jak zwykle potrafiła zachować styl i urok wielkiej pani siedząc na zwykłym krześle tak dumnie, że prawdziwy tron byłby dla niej tylko ozdobą. A jej nowa służka klęczała przed nią pracowicie całując i liżąc jej buty.

- Chyba coś za prędko ci to idzie. Nie jesteś zbyt bezczelna? - zapytała nagle Betty a Jamie nie bardzo wiedząc o co chodzi zamarła z połową obcasa w ustach. Wtedy siostra przełożona pomogła jej złapać odpowiedni trop łapiąc ją za włosy i przystawiając jej twarz do podłogi. A następnie przyciskając ją do tej podłogi swoim butem. - To jest właściwy poziom dla takich niewychowanych dziewczyn jak ty. - oświadczyła jej władczyni a Val widząc tą scenę znów westchnęła z zazdrości.

- O chyba wiem co będę zapinać najpierw. - masażystka w międzyczasie pozbyła się spodni i w samej marynarce, z uciętym krawatem i koszuli, jeszcze dopinając swoją ulubioną zabawkę zaczęła obchodzić stół aby ostatecznie zatrzymać się o krok przed powaloną na czworakach Jamie. Która dzięki butowi Betty przyjęła bardzo ponętną do zapinania pozycję z elegancko wyeksponowanymi tylnymi wdziękami. Tej pokusie masażystka nie mogła się oprzeć.

A przy drugiej stronie stołu też się działo. To odkryła Lamia która przeszła na tą połówkę długiego stołu zajmowanego przez jej ulubioną parkę. Steve klęczał na stole a Eve z pełną gamą śliskich dźwięków obrabiała go od przodu. Wciąż jakoś dając radę dzielić się z Tashą wspólną przyjemnością. Dojrzała nadchodzącą Lamię i znów puściła jej szelmowskie oczko więc musiała być w siódmym niebie. Tymczasem Lamia z butelką alku w dłoni wdrapała się na stół lądując tuż za plecami swojego komandosa. Ten odwrócił się do niej, uśmiechnął i pocałował. Był zaczerwieniony z wysiłku albo emocji więc już widocznie pogrążył się całkowicie w tej zabawie.

- Nie przeszkadzaj sobie - jakoś udało się sierżant wymamrotać, odrywajac się od ust Mayersa po to, aby pomóc mu ściągnąć hawajską koszulę. Rzuciła ją za plecy, to samo robiąc ze swoją kiecką, więc została w szpilkach, bieliźnie i pończochach, przyklejona do szerokich pleców przed sobą. Próżnować nie próżnowała, choć to jej ręce i usta odwalały większość pracy, to ugniatając, to głaszcząc a to ściskając masywne barki, mięśnie na piersi i brzuchu. Całowała spoconą skórę karku, potem zeszła na wysokość łopatek wzdłuż kręgosłupa. Oddychała przy tym coraz ciężej, majac wrażenie że jest już cięzko pijana, mimo że nie wypiła wiele. W przypływie nagłego impulsu postanowiła to nadrobić, przechylając butelkę nad plecami żołnierza i wylała trochę, aby mieć co spijać prosto ze skóry.

Sądząc po reakcji Mayersa to też był w siódmym niebie gdy tak obie jego osobiste foczki obrabiały go ustnie jednocześnie z dwóch różnych stron. Eve też z pomrukiem zadowolenia przyjęła to, że Lamia do nich dołączyła. Podobnie nie kryła zadowolenia z tych wzajemnych rozbieranek. Zwłaszcza jak ich wspólna dziewczyna ustawiła się obok niej gotowa wspomóc ich w tych karesach.

- Och, Lamia, świetnie, że wróciłaś do nas. - Eve mimo mokrego pyszczka i czerwonej z emocji twarzy która od zabawy z Tashą trochę się trzęsła przywitała Lamię mokrym pocałunkiem w usta.

- O tak, o właśnie tak… - Steve mruczał z zadowolenia gdy zaraz potem we dwie przystąpiły do ustnego zaliczenia jego przedmiotu. Górował nad nimi i patrzył na nie z góry podczas gdy one by się odwzajemnić musiały zadzierać główki mocno do góry. Ale wszyscy dawali radę.

- Kochanie, możesz mi podać tamto cudo? - gdzieś zza pleców doszedł ich pytający głos dziewczyny z “Neo”. Gdy się Lamia z Eve na chwilę odwróciły ujrzały jak Tasha przystępuję do kolejnego etapu zadanego scenariusza. Diane która właśnie grzebała w torbie zostawionej przez Madi popatrzyła na nią pytająco gdy właśnie miała w ręku jedną z tych przypinanych zabawek jakie tak lubiła masażystka. I gangerka zresztą też.

- Chciałam to dla siebie. No ale dobra, wezmę sobie inne. - gangerka w porwanym podkoszulku z oberwanymi rękawami chwilę jakby się wahała czy oddać tą zabawkę czy nie ale w końcu oddała.

- Dziękuję. Obiecuję ci się potem zrewanżować. - Tasha przyjęła przyrząd i posłała jej takiego słodkiego całusa jaki pewnie niejedna osoba chciałaby otrzymać od Tashy Love. To chyba całkiem rozbroiło Indiankę bo uśmiechnęła się całkiem sympatycznie zapominając o wizerunku wrednej zołzy jaki zwykle był jej znakiem firmowym.

- Chcę cię mieć tutaj. - Di wymownie złapała niewidzialną głowę przed sobą i zdecydowanym ruchem przycisnęła ją do swojego podbrzusza. Tancerka która już zaczęła przypinać podarowany przedmiot roześmiała się wesoło.

- Obiecuję być z każdej strony jakiej tylko zechcesz. - posłała jej słodkie spojrzenie ale zwróciła się teraz do Cichego któremu to wszystko trochę przerwało zabawę.

- Kotku tobą też się zajmę za chwilę dobrze? Zaraz tylko muszę zerżnąć tą brudną dziwkę jak to należy zrobić. - pogłaskała go czule po policzku i obiecująco pocałowała w usta. A Eve prawie szóstym zmysłem odwróciła się słysząc swoją nową ksywę i wręcz prowokująco pokręciła swoim wypiętym tyłeczkiem.

- O rany Lamia! Jesteś genialna z tymi scenariuszami! - fotograf wychrypiała szybciutko swój zachwyt wzmacniając to kolejnym pocałunkiem w usta. Jeszcze moment gmerania gdzieś tam z tyłu i już po chwili rozległo się pierwsze klaśnięcie bioder o biodra gdy Tasha po raz pierwszy weszła w Evę. Ta jęknęła cicho ale widać było, że sprawia im to przyjemność. Zaraz potem krótkowłosą blondynką zaczęły wstrząsać regularne wibracje jakie nadawała jej od tyłu dziewczyna z “Neo”.

- A teraz ty kochanie. - na moment Tasha przerwała ten rytm i odwróciła się na ile mogła do Cichego który stał tuż za nią. - No nie stój tak tylko wejść. Wchodź śmiało. - zaprosiła go do siebie nieco go zaskakując. Ale tylko na chwilę. Zaraz potem on wszedł w nią tak samo gładko i mocno jak ona wchodziła w Eve.

Geniusz Mazzi był co prawda wątpliwy i prędzej chodziło o ostre zrycie bani, albo poprzestawianie klepek po wybuchu… przy niepełnym ich komplecie, który zdekompletowała gdzieś na Froncie. Kłócić się jednak nie zamierzała, nie w sytuacji, gdy dookoła tyle i tak intensywnie się działo… aż żal brał na myśl że tym razem po tym spotkaniu nie zostanie żaden pamiatkowy film, przynajmniej ze wstępu. Mogliby potem usiaść i powspominać po kolei co się działo… a działo się jak diabli. Większość akcji starszej sierżant umykała, przesłoniona skutecznie przez zawalistą sylwetkę Krótkiego, ale to i tak jej wystarczyło. Bawiły się nim obie z Eve, do tego klęczącą obok brunetki blondyną trzęsło sugestywnie w rytm nadawany przez parę z tyłu. Mazzi oderwała się od pracy na moment, poprawiając włosy i przepijając z butelki, zanim nie powróciła do zabaw workiem pod interesem połykanym aktualnie przez drugą dziewczynę aż po migdałki, w czym pomagała łapa Mayersa, trzymająca ją za włosy. Starczyło czasu na rzut okiem w bok i w tył, gdzieś mignęły plecy Laury i kawałek sani, a raczej dwa kawałki w postaci rąk. Zajęci sobą nie zwracali uwagi na okolicę… niestety okolica postanowiła o sobie przypomnieć. W stronę krzesła boltowego technika i Mulatki potoczyła się niedopita butelka whisky, rozlewając resztę alkoholu na blat, a potem na kolana i plecy siedzącej tam pary.

Reakcja u pary molestującej się nawzajem na krześle była błyskawicznie. Chociaż głównie Laury bo w międzyczasie jej top został zwinięty w gruby, bezkształtny pas materiału na środku pleców by odsłonić jej przednie wdzięki ustom i dłoniom wojskowego paramedyka. Więc gdy ochlapały ją chłodne krople i strugi alkoholu dziewczyna pisnęła z zaskoczenia wyginając ciało w całkiem zgrabny łuk. Po czym odwróciła się aby poszukać winowajcy. Na Dona poleciało pewnie niewiele no ale skoro jego partnerka przerwała zabawę to i jego zmusiło do tego samego.

- A to ty… - Don mruknął jakby sobie przypomniał o dziewczynie swojego dowódcy i nawet nie był zdziwiony, że się wtrąca. - A w ogóle to czego chcesz? - Don wyszczerzył się bezczelnie udając, że nie ma pojęcia czego może chcieć wypięta brunetka na stole jeszcze w bieliźnie. Mówił jakby się chciał z nią droczyć ale te plany przerwała mu Laura. Mulatka wygięła się do tyłu tak, że oparła się dłonią o fragment stołu a ze swojej perspektywy Lamia widziała jej twarz prawie do góry nogami. Jej warkoczyki huśtały się kawałek nad podłogą gdy dziewczyna wolną ręką zaczęła gładzić jej łydkę, udo i zsuwając się w końcu na pośladki wciąż w koronkowych majtkach.

- Już ja wiem czego ona chce. - Laura zaśmiała się figlarnie poczynając sobie swoją dłonią coraz śmielej z intymnymi zakamarkami wypiętej saper.

- O rany no i zepsułaś! Też wiem czego ona chce. Ale chciałem by to powiedziała. - Don jęknął jakby jego partnerka zepsuła mu cały misternie przygotowany plan. Co nie przeszkodziło mu pobawić się jej niezbyt dużymi ale bardzo jędrnymi piersiami o czekoladowych sutkach.

Biedak musiał obejść się smakiem na werbalną odpowiedź, której nie doczekał się zapewne z powodu tego, że przyczyna zamieszania miała pełne usta i dłonie roboty, a komunikowanie nie wychodziło jej zbyt dobrze. Gapiła się do góry, na Mayersa, puszczając mu oczko zupełnie jak wcześniej Eve. W tym samym czasie współpracowała z Laurą, aby całkowicie zdjąć z nóg bieliznę. Gdy tak się stało wygięła plecy ku dołowi, za to biodra uniosła do góry, rozstawiając szerzej kolana, ślizgające się po mokrym stole.

Laura okazała się na tyle gibka, że pomogła majtkom Lamii przesunąć się ostatni kawałek przez jej kostki i stopy by wreszcie zniknąć gdzieś pod stołem. - O. Widzę, że masz tutaj bardzo ciekawe rzeczy. - ucieszyła się Mulatka gdy brunetka na stole rozchyliła zapraszająco swoje uda. W końcu nowa zeszła z kolan Dona po drodze całując go krótko w usta. - No chodź jak tak ładnie zapraszają. - zachęciła go i sama stanęła przy stole odwracając się tyłem do niego a przodem w kierunku saperskich bioder. Zaś saper chwilę potem mogła poczuć jej dłonie, pocałunki i żwawy, wilgotny język. Najpierw na swoich pośladkach a potem tam w samym gorącym centrum.

- No i zepsuła, wszystko zepsuła… - Don jęknął widząc, że dotychczasowa partnerka zostawiła go kompletnie by zająć się tą która przecież i tak leciała na niego od pierwszego spotkania. Ale samym widokiem tego co się działo na stole nie był w stanie ukryć, że go to jak najbardziej kręci. Wstał z krzesła i stanął zaraz za Laurą pochyloną nad wypiętymi pośladkami Lamii. Popatrzył sobie tak z bliska na to wszystko a w końcu sięgnął do bioder Mulatki i zsunął z niej te workowate spodnie. Ta na chwilę przerwała sprawiać saper przyjemność by wyjść ze swoich trampek i tych spodni i teraz poza tym zwiniętym na brzuchu kremowym topem została już tylko w samych figach. A, że były białe to wypadał bardzo ciekawy kontrast.

- No chodź, już ci przygotowałam scenę. - zachęciła go Laura dodatkowo ocierając się o jego biodra swoimi zgrabnymi, tylnymi krągłościami. Dłużej Don chyba nie miał sił się droczyć i opóźniać coś na co widać było, że ma ogromną ochotę. Wspiął się na stół i po chwili Lamia poczuła jak ładuje się w nią do środka. Laura zaś zrobiła ten krok by stanąć na wysokości jej twarzy no i przy okazji twarzy Eve która była po sąsiedzku i Steve’a który był o pół poziomu wyżej.

- Załatwiłam ci tylne wejście. - szepnęła konspiracyjnym szeptem chociaż pewnie pozostała dwójka też to słyszała. Eve odwróciła się na chwilę by puścić żurawia na tyły swojej dziewczyny i roześmiała się wesoło.

- Ale super! - fotograf widocznie taka wspólnota zapinających interesów była jak najbardziej mile widziana. Steve chyba też chociaż on głównie jęczał i sapał gdy tak we dwie sprawiały mu przyjemność.

- A w ogóle nie wiem czy wam Lamia już mówiła ale podobno jesteśmy ustawieni we czwórkę? - Laura kontynuowała ten konspiracyjny szept nawiązują do tego co rozmawiały z Lamią przed imprezą.

- A w jakiej pozycji? - Eve nie mająca o tym pojęcie zapytała mrużąc nieco oczy gdyż Tasha zaczęła ją właśnie pompować naprawdę ostro. Ta uwaga rozbawiła Laurę na tyle, że się roześmiała wesoło.

Mazzi chciała odpowiedzieć, tylko zamiast słów wyszedł jej ochrypły jęk, przechodzący w głośne sapnięcie. Sani nie marnował czasu, uprzejmości również odstawił na boczny tor. Dało się wyczuć że na tle Krótkiego odstaje gabarytowo, lecz zacięciem i zaangażowaniem wyrównywał wszelkie braki… zwłaszcza zaangażowaniem. Czego więcej saper potrzebowała w tej chwili? Nie potrafiła powiedzieć, ani wymyślić nic sensownego. Niecierpliwość mieszała się w niej z ulgą i podnieceniem windujacym zmysły na ten wysoki, nieznośnie drażliwy poziom, kiedy każdy ruch i pchnięcie czuło się aż w koniuszkach palców. Podjęła rękawicę, wychodząc biodrami na spotkanie oponenta, mrucząc głośno za każdym razem kiedy dobijał się do niej z całej siły i sycząc ze zniecierpliwienia kiedy opuszczał rozgrzane, ociekające wnętrze aby wziąć rozbieg i powrócić tam ze zdwojona siłą.

- Coś… wymyślimy… Steve… ma… ma ciekawą książkę z… pomysłami - wyrzęziła przez ciężki oddech i szybko wróciła do zatykania ust swoim boltem, wzmacniając intensywność pieszczot i ich tempo, tak jak zwiększyło się tempo tego, co działo się w jej tylnych okolicach.

- Tak? - Laura zrobiła sobie legalne widowisko wygodnie podpierając swoją główkę na swoich rączkach i z bliska obserwując te trzyosobowe manewry z wyraźną ciekawością wymalowaną na twarzy. Zadarła na koniec główkę do góry aby spojrzeć na właściciela owej ciekawej książki z pomysłami na takie spotkania o jakich mówili.

- Ta… - bolt był wyraźnie zajęty raczej swoimi dziewczynami niż rozmową z kimś trzecim więc tylko wymruczał coś ledwo zrozumiałego.

- Ja lubię być na dole… albo w środku… - fotograf wychrypiała krótko na ile jej pozwalały te prace z przodu i z tyłu. Ale musiała przerwać bo Tasha chyba wzięła się w konkury z Donem kto jest lepszy w sztuce pompowania dziewczyn Steve’a. A do tego Krótki załadował się w nią od przodu tak, że wydawało się, że chce ją tym zadusić. Laura obserwowała to z bliska i miała z tego wszystkiego przednią zabawę.

- A ja lubię się bawić w rodeo jak mnie ktoś ujeżdża. - zwierzyła się Laura jakby w zebrało jej się na intymne zwierzenia a rozmówcy nie byli wcale zajęci czymś innym niż rozmową z nią. - Albo jak ktoś mnie bierze na pieska. - dodała w zadumie. Eve nie mogła jej za bardzo odpowiedzieć bo chociaż właśnie Steve z niej wyszedł to potrzebowała chwili aby złapać oddech. Krztusiła się i wypluwała nadmiar śluzu na blat stołu. A tymczasem Steve nie zapomniał o swojej drugiej dziewczynie i właśnie potraktował ją tak samo.

- Chyba się dogadamy. - niespodziewanie gdzieś tam z góry odezwał się Krótki badając wnętrze ust i gardła ciemnowłosej dziewczyny.

- Coś było mówione o braniu kogoś na pieska? - w tym zamieszaniu Diane zjawiła się nie wiadomo skąd. Wyszła zza pleców Steve'a i przesunęła dłonią po łopatce, plecach i biodrze wypiętej Laury która oparta o stół rzeczywiście miała w sam raz pozycję do brania jej od tyłu.

- O cześć Di. Dawno się nie widziałyśmy. - Laura nie zmieniła pozycji ani trochę wodząc po gangerce powłóczystym i zachęcającym spojrzeniem gdy ta właśnie sprawdzała jaki luz ma gumka jej koronkowych fig.

- No. Gdzieś tak od zeszłego wieczoru. - Indianka przestała się bawić bielizną i zdecydowanym ruchem zsunęła ją gdzieś w dół. I już chwilę potem robiła to samo co na stole Tasha robiła z Eve a o długość stołu dalej tylko na poziomie podłogi Madi z Jamie. Teraz Laura zaczęła cicho jęczeć i sapać tak samo jak te dwie głowy zgromadzone wokół podbrzusza Steve’a.

- Ej dziewczyny… A długo mam tak stać? Dacie kawałek? - wysapała pytająco zerkając na obie dziewczyny Krótkiego chwilowo z wolnymi ustami.

Ciężko było odpowiedzieć, gdy dławiło się prąciem aż po migdałki i do głębi gardła. Dopiero gdy Krótki zwolnił chwyt i pozwolił saper złapać powietrze, nabrała je świszcząco, kaszląc i ocierając łzy oraz ślinę spływające po wyszczerzonej twarzy. Na słowa się nie zdecydowała, było to za ciężki gdy całym jej ciałem wstrząsały pchnięcia pracującego od tyłu drugiego Bolta. Dlatego złapała Mulatkę za włosy i szarpnięciem zaprosiła do wspólnego posiłku.

Laurę chyba ten chwyt zaskoczył ale Lamia nie wyczuła oporu z jej strony. A gdy zwolniło się miejsce przy bolcowym stole mleczna czekoladka zajęła miejsce dotychczasowych towarzyszek. Steve bynajmniej nie był z tego powodu nieszczęśliwy. Zresztą sądząc po zaangażowaniu nowej ona też nie. Szybko zaczęła wydawać przytłumione jęki gdy Indianka zapinała jej z jednej strony a buława kapitańska zapowietrzała ją z drugiej. Dzięki czemu Lamia i Eve zamieniły się z nią rolami i one mogły poobserwować z bardzo bliska nową koleżankę przy pracy. No i złapać oddech. Teraz wszystkie trzy były zapinane przez kogoś.

- Ojej, Lamia… - Eve odzyskała oddech na tyle by coś wydyszeć. Ale mimo to dała radę się uśmiechnąć. - Trochę się ubrudziłaś… - zwróciła jej uwagę patrząc na jej twarz z nadmiarem lepkiej wilgoci dookoła. - Mogę cię wyczyścić? - zaproponowała blondyna zbliżając swoją twarz do jej twarzy. I pytanie było raczej retoryczne bo zaczęła swoimi pełnymi ustami i zwinnym języczkiem doprowadzać twarz swojej dziewczyny do porządku.

W pewnym momencie przestała i zmrużyła oczy gdy Tasha weszła w nią tam od tyłu serią zdecydowanych sztychów doprowadzając w końcu tym do punktu wrzenia. Fotograf zacisnęła mocno zęby, wydała z siebie długie westchnienie ulgi i wreszcie sytuacja się zaczęła uspokajać. Gdzieś tam jeszcze dostała siarczystego klapsa od Tashy w podziękowaniu za tak owocną współpracę.

- Melduję wykonanie zadania! - tancerka zasalutowała zawadiacko też ociekając potem i cieżko dysząc z wysiłku. Ale uśmiechnęła się, tym razem już całkiem ciepło do powalonej na stole fotograf i nachyliła się nad nią tak, żeby ją pocałować w policzek.

- Eve, z ciebie naprawdę jest brudna dziwka. - powiedziała ale zabrzmiało to jak jakieś gratulacje. Dotąd zapinana blondyna otworzyła wreszcie oczy oddając jej pocałunek i uśmiechnęła się radośnie.

- O dziękuję! Starałam się! Słyszeliście co Tasha powiedziała?! - zapytała całe zgromadzone przy sobie towarzystwo jakby właśnie dostała w szkole pochwałę przy innych dzieciach od wymagającej nauczycielki.

- Mhm… - Steve w tym stanie miał chyba ograniczoną percepcję więc ograniczał się do krótkich mruknięć. Laura na chwilę oderwała się od jego sprzętu i w ramach gratulacji pocałowała czule Eve. A potem Tashę. I na końcu wróciła do ust Lamii.

Ta miała problem z oddaniem pieszczoty, a tym bardziej odpowiedzią. Widząc co dzieje się obok w wyścigo Don zwiększył tempo, albo sierżant tak się wydawało. Nagle wygięło ją jeszcze mocniej, zazgrzytała zębami wbijając paznokcie w blat stołu. Od bioder rozeszła się eksplozja ukropu, błyskawicznie przemieszczająca się wzdłuż kręgosłupa az do mózgu. Oddech w piersi kobiety zamarł, palce stóp podkurczyły się. Przed oczami zrobiło się jej czarno, spazmatycznie uchyliła szczęki aby zaczerpnąć tchu, co niecnie wykorzystał oficer, pieczętując jej usta samym sobą.

Zanim Lamia doszła do siebie zdała sobie sprawę, że na stole i wokół stołu jest istne pobojowisko ludzkich ciał. W zdecydowanej większości w różnym stopniu negliżu. Obok siedział Steve który bohatersko użyczał swoim dziewczynom swoich ud jak poduszek by nie musiały leżeć na gołym, twardym blacie. A tak sobie leżały z Eve wyciągnięte wzdłuż stołu i pozwalając sobie na złapanie relaksu. Tuż obok siedziały Di i Laura. Tyle, że na krzesłach gdy też już jedna skończyła zapinać drugą dochodząc do etapu wzajemnej szczęśliwości.

Nieco dalej siedzieli Don i Cichy a między nimi stała Tasha głaszcząc ich po twarzy czy przeczesując włosy i z urywków rozmów jakie dolatywały do właściwej strony stołu Lamia zrozumiała tyle, że Don też miałby ochotę zaliczyć gwiazdę estrady jak to się właśnie udało ich kierowcy. A ten najbezczelniej w świecie sobie chwalił to zaliczenie więc paramedyk oczywiście nie mógł być gorszy i zachwalał wdzięki i zapinanie dziewczyny szefa. To wzajemne przekomarzanie się obu kogucików najwidoczniej bawiło blondynę która została już tylko w kowbojskich butach.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...
Driada jest offline