Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2020, 03:53   #143
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
Przydział ról gospodyni imprezy też się spodobał. Jej wybranka prawie podskoczyła na swoim krześle jakby właśnie wygrała los na loterii. - Tak! - masażystka zasyczała ze złośliwą satysfakcją. Po czym wciąż w rozpiętej koszuli i krawacie jaki bujał się między jej pełnymi piersiami wskoczyła na stół z wciąż przymocowaną zabaweczką.

- Ty też nie myśl, że mi się wymigasz. - na stole nachyliła się nad ciemnymi włosami Lamii aby zamruczeć jej do ucha jakby na nią też miała ochotę. Ale i zaraz wstała i popatrzyła na skrępowaną u sufitu blondynkę.

- Stawiasz kolejkę mała? - zapytała ją z szelmowskim uśmieszkiem i podobnie jak Lamia poczęstowała się tym drinkiem serwowanym z piersi pani fotograf co ta przyjęła z przyjemnym dla ucha jękiem.

- Tak, postawię ci co tylko będziesz chciała. - obiecała Eve gdy na chwilę zrównały się i Madi ją pocałowała w usta. Ale zaraz przeszła na jej tył.

- Tęskniłaś? - masażystka zaczęła drażnić pośladki uwiązanej ofiary zanim zabrała się do zasadniczego etapu wspólnej zabawy.

- Bardzo. - Eve na ile dała radę odwróciła główkę do tyłu aby spróbować spojrzeć na stojącą tuż za nią czarnulkę.

- No to czas pruć dupę! - zwołała Madi całując ją władczo i mocno w te pełne usta, trzepiąc ją w te zgrabne pośladki i wreszcie ładując się swoją zabaweczką do środka. Obie zaczęły zaraz wzdychać i sapać gdy zaczął się regularny show.

Za to kolejnym gościem na stole znów okazał się kierowca komandosów. Wskoczył z gracją uśmiechnął się do Lamii i zatrzymał się przed frontem rozdygotanej blondyny. - Można się dołączyć? - zapytał na wszelki wypadek. Ale odpowiedziały mu twierdzące pomruki obu kochanek które zastopowały zabawę albu mógł się do nich dokompletować.

- No to Tasha, słyszałem, że mamy pewną sprawę do obgadania. - razem z kolegą na stół władował się Don. Tylko, że on skorzystał z zaproszenia do gwiazdy estrady. Klęknął tuż przed jej twarzą mimo, że ten zestaw ciał też już był wprawiony w niezłe pulsowanie przez gangerkę która weszła już w niezłe tempo tej zabawy.

- Tak? A jaką? - tancerka odgarnęła blond lok z twarzy i musiała zadrzeć głowę trochę do góry aby spojrzeć na jego twarz z miną i tonem bizneswoman do której przyszło się omówić jakiś biznesowy problem.

- Bardzo wielką. Poważny interes. - Don podstawił jej swoje przyrodzenie pod samą twarz, że już nie dało się tego przegapić.

- Ah taki interes! Uwielbiam analizować takie interesy. - Tasha udała, że dopiero teraz dostrzegła z czym i po co przyszedł. I zręcznie weszła w rolę niezbyt rozgarniętej blondynki. Ale też i zaraz rzeczywiście Don dołączył do penetrowania gwiazdy estrady tylko z innego końca niż Diane. Ale sądząc po minach i odgłosach cała trójka była zadowolona z tej zabawy.

Zaczęły tworzyć się nowe grupki, zabawa wróciła na właściwe tory dla jakich spotkali się w tym miejscu i tym czasie.

- Val, Crys - saper przybrała władczy ton, podpatrzony u łaskawej pani. Stanęła dumnie wyprostowana, gromiąc po kolei wzrokiem obie dziewczyny - Co tak stoicie bezczynnie. Spójrzcie tam - wskazała na Indianina - Biedak wygląda jakby bardzo potrzebował waszej uwagi. Tak samo ten tu - wskazała brodą na swojego bolta - Lauro skarbie, Soniu kochanie… jestem trochę zmeczona, pomożecie mi z tym byczkiem? Chwilę usiądę, złapię oddech i do was dołączę. - na koniec spojrzała prosto na Jaimie - A ty wywłoko masz chyba egzamin, co? - saper zeskoczyła ze stołu. Podeszła do czarnulki i syknęła jej prosto w twarz - Na kolana i proś panią o łaskę uwagi - ruch karku wskazał ostatnią z ich grupy, kasztankę na tronie.

Wyglądało na to, że Eve może mieć całkiem sporo racji gdy mawiała, że Lamia umie te scenariusze. Teraz też jakoś towarzystwu chyba przypadła do gustu taki podział ról jaki zaproponowała.

- O. Ty. Ja cię znam. Ty jesteś fajna. - zwolennik maczet przywitał się z czarnowłosą kelnerką starego kina z jaką już wcześniej miał do czynienia. Kelnerka z knajpki lubianej przez Rude Boy’a też wydawała się zadowolona z takiego przydziału. Gdy następnym razem Lamia rzuciła na ten zestaw okiem okazało się, że cała trójka skutecznie i z wzajemnym zadowoleniem zajęła się sobą. Na samym dole, na plecach leżała Crystal. A nad nią była blondwłosa dredziara. Obie ciężko sapały i dyszały całując się nawzajem, trochę bawiąc się swoimi piersiami. A za nimi dominującą pozycję miał indiański komandos. Jeśli saper dobrze widziała to częstował się co chwilę zmieniając cel swojej penetracji to z jednej dziewczyny na drugą i z powrotem do pierwszej.

- No chyba jakoś sobie poradzimy. - odparł z uśmiechem Steve gdy obie panny w barwie rudego alabastru i mlecznej czekoladki znalazły się u jego boków z minami jakby teraz one zgarnęły główną nagrodę. A i Steve uśmiechał się podobnie. Zgarnął obie dziewczyny nieco na bok. Rozparcelowali się na nico dalej przestawionych krzesłach. Dziewczyna z licznymi, cienkimi warkoczykami rozlokowała się brzuchem na siedzisku krzesła prezentując przed boltem swój apetyczny tyłeczek. A on skorzystał z tego zaproszenia zaczynając zabawę. Obok zresztą podobnie rozgościła się kelnerka która dzisiejszego wieczoru miała obsługiwać tą imprezę. Ale na razie na przemian z magazynierką jęczała i stękała pod naporem bioder komandosa który zajmował się nimi na przemian. A dziewczyny całowały się od czasu do czasu ze sobą.

Najwięcej uwagi jednak Lamii przykuwała Betty i Jamie. Głównie dlatego, że miała je najbliżej siebie. Królowa z aprobatą przyjęła zabiegi swojej Księżniczki. Jamie też już nie była tą złośnicą z początku imprezy tylko gotową do współpracy służką. Posłusznie i z nadzieją w oczach uklękła przed siedzącą dumnie okularnicą o kasztanowych włosach. Przy okazji tuż przy nodze Lamii.

- O tak, jeśli można prosić o kolejną szansę… - wymamrotała z przejęciem naga, zgrabna czarnulka patrząc prosząco na siedzącą przed nią kobietę.

- Ah, tak szansę. - kasztanowłosa siostra przełożona w swojej małej czarnej rzekła jakby sobie rzeczywiście przypomniała, że o czymś takim rozmawiały wcześniej przy oknie za ścianą.

- No rzeczywiście, moje gołąbeczki wspomniały, że były zadowolone. - Królowa przyznała po tej chwili zwłoki wywołując tym radosny uśmiech u klęczącej przed nią kobiety a jej nadzieja w spojrzeniu wyraźnie wzrosła.

- No to rzeczywiście wypada dać ci szansę. Księżniczko. - Betty widocznie postawiła dać szansę nowej służce ale ciepło i po partnersku przyzwała do siebie Lamię gestem wyciągniętej dłoni. Gdy ta podeszła ta dłoń objęła ją w talii i tak obie z tej perspektywy mogły z góry spoglądać na klęczącą przed nimi Jamie. A ta znów się stremowała czekając niepewnie co teraz będzie. - Jak myślisz Księżniczko? Od czego mogłybyśmy zacząć te dawanie Jamie szansy? - zapytała przy okazji pieszczotliwie przesuwając palcami po trzymanym biodrze Księżniczki.

- Nie wiem jak ty, ale ja bym się czegoś napiła - Mazzi podjęła grę, obcinając oceniającym spojrzeniem klęczącą sylwetkę. Objęła też kasztankę, kładąc jej dłoń na ramieniu i lekko przyciskając do siebie - Słyszałam też, że masz za sobą ciężki tydzień. Ktoś powinien odpowiednio zadbać o te boskie nogi - dodała, znacząco patrząc w dół - Wtedy ja bym mogła ulżyć twym barkom. Ktoś powinien wreszcie odpowiednio zająć się twym majestatem, a nie tylko pławić się w jego blasku. Czuję wyrzuty sumienia, że tak zajmuję się całym towarzystwem, chociaż powinnam przede wszystkim spełniać zachcianki jedynej szlachetnej damy w tym towarzystwie… wódka z colą - na koniec rzuciła sucho do Jaime.

- Już lecę! - lodziara poderwała się bez wahania z miejsca i najpierw popędziła do stołu. Ale akurat stół w tym pokoju służył teraz do konsumpcji czegoś innego. Tak dokładniej to Don częstował Tashę lodami z kija a damkso - męski trójkąt skoncentrowany wokół uwiązanej u sufitu Eve też dorzucał swoją porcję harców. Ale do picia nie było tam nic a nic. Jamie gorączkowo rozejrzała się po pokoju wykonując serię niezbyt skoordynowanych ruchów i w końcu skojarzyła co trzeba. Bo biegiem ruszyła ku przejściu do sąsiedniego pokoju gdzie stał poczęstunek w tym i ten promilowy.

- Ona jest całkiem zabawna z tym swoim nadmiarem zaangażowania. - teraz gdy chociaż na chwilę nowa podwładna ich nie wiedziała Betty uśmiechnęła się całkiem ciepło gdy dostrzegała w tej sytuacji coś zabawnego. A dokładniej ową nagą, smukłą czarnulkę która pewnie gdzieś za ścianą właśnie robiła im drinki.

- A z ciebie Księżniczko wyrosła piękna i dorodna władczyni. Daleko zaszłaś od czasu gdy musiałam pomagać ci brać kąpiele. - okularnica pozwoliła sobie na poufały ton gdy podniosła swoją kasztanową głowę aby spojrzeć w górę na twarz swojej faworyty. Mówiła jakby była dumna z osiągnięć swojej następczyni.

- Nawet łysa i ślepa chabeta wyrosłaby na porządną damę pod okiem takim jak twoje. Prawdziwy mistrz i wirtuoz zrobi cudo z niczego… mamy tu świetny przykład - saper nachyliła się, całując okularnicę w podzięce - trochę żałuję. Wspominam owe kąpiele do tej pory… to były piękne czasy. Mieć cię tylko dla siebie i być dla ciebie… kiedyś musimy wziąć urlop i we dwie pojechać gdzieś za miasto. Wynajmiemy pokój w dobrym hotelu, spędzimy weekend w restauracjach, kinach i klubach, a wieczorami powtórzymy te niesienie pomocy przy ablucjach. Mam amnezję, czasem chyba trochę zapominam jak to leciało - skończyła z bezczelnie niewinną miną.

- Tylko ty i ja? Przez cały weekend? A Steve i Eve cię puszczą i nie pęknął z zazdrości? Zwłaszcza Eve? - okularnica droczyła się ze swoją faworytą ale rozmowa widocznie sprawiała jej przyjemność. Wymownie zawiesiła oczy na partnerach Lamii. Steve pół pokoju dalej dalej zapinał dwie wypięte ślicznotki a Eve na stole była bezlitośnie pompowana przez Madi od tyłu i Cichego z przodu. Nawet prześlizgnęła się chyba po nich spojrzeniem ale nie było to w tym momencie zbyt przytomnie spojrzenie.

- A Eve do takich zabaw ma chyba wrodzony talent. Jest bezbłędna w tej uległej roli. - Betty pochwaliła blondynę chociaż ta w tej chwili nie mogła tego słyszeć bo dwójka jaka się nią zajmowała skutecznie absorbowała ją całkowicie.

- Ale ten wspólny weekend brzmi bardzo kusząco Księżniczko. Chyba sobie towarzystwo jakoś poradzi jeden weekend bez nas. - głowa w okularach uniosła się jeszcze by uśmiechnąć się do niej ciepło ale już wracała do nich Jamie z tacą i drinkami.

- Proszę. - rzekła grzecznie nachylając się by Betty mogła wziąć swojego drinka. Potem wyprostowała się aby poczęstować również Księżniczkę.

- Dziękuję drogie dziecko. A teraz myślę, że Księżniczka ma rację. Dawno nikt mi nie zadbał o mój komfort tam na dole. - okularnica jakby od niechcenia wskazała palcem na swoje stopy obute w wysokie, czarne szpilki idealne dla każdej dominy.

- Oczywiście! - lodziara rzuciła się na kolana z takim zapałem jakby tam leżało czyste złoto gotowe do zgarnięcia. Tylko trzeba się schylić. Sięgnęła dłońmi by zacząć zdejmować te szpilki ale siedząca kobieta powstrzymała ją jednym słowem.

- Ale nie tak od razu. Chciałabym zobaczyć jak sobie radzisz z butami. Val jest w tym naprawdę dobra. Eve też niczego sobie. Chciałabym zobaczyć jak wypadasz na tym tle. - Betty spokojnie wyjaśniła swoim łagodnym a jednak władczym głosem. Jamie zatrzymała się, zerknęła na Val którą właśnie Steve częstował się od tyłu i na Eve która nadal gościła w sobie tą samą dwójkę i wyraźnie się stresowała gdyż ta poprzeczka wydawała się ustawiona bardzo wysoko.

- Ja może nie mam takiej wprawy… Ale się postaram! - klęcząca czarnulka zawahała się. Ale zaraz pochyliła swoją twarz aby za pomocą ust i języka zająć się tymi strzelistymi, czarnymi szpilkami. Z góry widać było całkiem przyjemny obrazek gdy ta smukła ślicznotka żarliwie wykonywała polecenie swojej pani pełzając u jej stóp i całując jej buty.

- Oby, pamiętaj ile zależy od twojego zaangażowania - Lamia przypomniała jej, stając już pełnoprawnie za krzesłem okularnicy. Położyła swoje dłonie na ramionach i delikatnie rozpoczęła ugniatanie ich, na razie samymi czubkami palców.

- Wiesz, wydaje mi się że zarówno Eve jak i Steve znaleźliby sobie zajęciem i całkiem udanie rozplanowali czas pod naszą nieobecność - jak gdyby nigdy nic wróciła do przerwanego tematu, z przyjemnością obserwując spektakl na stole i ten z udziałem wspomnianego byczka - Oboje są zdolni, pełni werwy, sił oraz entuzjazmu. - nachyliła się nad uchem kasztanki - Wystarczy na nich spojrzeć, głupi to ma jednak szczęście nie uważasz? Gdybym była rozumna nigdy nie trafiłabym na ciebie… albo na nich. Poza tym niech nie marudzą, wymyślę im parę zabaw, zagadam kogoś aby się nie nudzili i dla udokumentowania wykonania ćwiczeń niech zrobią filmiki albo fotki. - Wróciła do wyprostowanej pozycji, pogłębiła też masaż, używając już całych dłoni.

- Masz ciężki, napięty grafik i odpowiedzialna pracę, wiem o tym. Poza tym gościsz Amy i takiego jednego darmozjada, który jeszcze sprowadza ci na włości przeróżny element… ale nawet jeśli nie cały weekend, to chociaż parę godzin późnowieczornych - zerknęła w dół na twarz za okularami, uśmiechając się tajemniczo - Mam już nawet pewien plan… i nie wydaje mi się, aby Eve była o mnie zazdrosna. Chyba że chodzi ci, że będzie zazdrosna o twój czas - pocałowała czubek głowy w pachnące jabłkami włosy.

- No dobrze Księżniczko, myślę, że znasz ich lepiej. - Betty wydawała się rozbawiona tymi pomysłami i propozycjami. Roześmiała się oszczędnie ale z przyjemnością. - Jesteś bardzo tajemnicza. - powiedziała poddając się dotykowi palców. A te palce czuły rozgrzane, kobiece ciało lekko ugniatające się na karku, barkach czy obojczykach. Kasztanowa głowa skierowała swoje spojrzenie w dół na długie, proste czarne włosy rozsypane w nieładzie wokół jej stóp.

- Dobrze ci idzie Jamie. Możesz mi zdjąć buty. - okularnica tonem nauczycielki pochwaliła nową uczennicę. Ta aż się rozpromieniła od tej pochwały. I z wyraźnym trudem opanowywała swój entuzjazm by cierpliwie rozpiąć te wszystkie szlufki i zapięcia szpilek. A chwilę potem z pozycji siedzącej czy stojącej było widać jak jej usta i twarz starając się uprzyjemnić żywot królewskim stopom.

- A jeśli długo nosiło się w sobie tajemnicę, czy człowiek staje się lżejszy, gdy się jej pozbędzie? Czy, wprost przeciwnie, żałuje, że ją wyznał? - była sierżant znowu pochyliła się nad damą, zaczynając wodzić ustami po boku jej szyi. Mruczała przy tym niskim, gorącym głosem zaledwie kilka-kilkanaście centymetrów od jej ucha - Czy sekret wciąż sekretem jest, gdy nikogo nie obchodzi? Gdy wiedza, którą o mnie masz, w żaden sposób nie zaszkodzi temu, jak żyjesz i czujesz i jak oddychasz - usta przeniosły się na policzek i tam bezczelnie znaczyły mokrymi stemplami skórę od ucha aż po kącik ust - Gdy to, co we mnie jest, spotykasz…

- Poezja? Oh, Księżniczko jesteś pełna niespodzianek. - Betty była pod wrażeniem. I nagrodziła swoją faworytę wsuwają swoją dłoń przez jej policzek, we włosy a następnie przesuwając jej twarz do siebie aby móc ją pocałować w usta. Całowało się trochę w nietypowej pozycji bo były do siebie prawie do góry nogami. Ale to chyba żadnej z nich nie przeszkadzało.

Uwagę zwróciło jakieś zamieszanie przy stole. Sądząc z ruchów i odgłosów właśnie Cichy dochodził w Eve. I świetnie się przy tym oboje bawili. Aż miło było popatrzeć i im kibicować. Zaraz też kierowca trochę się słaniając bez żenady pozwolił sobie klapnąć gołym tyłkiem na blat stołu. Tuż obok drugiego trójkąta. A Don w tym czasie zamienił się trochę z Diane. Teraz on pompował gwiazdorski tyłeczek dołączając swoje trzy gamble do klaszczących i jęczących odgłosów jakie wypełniały pokój. Zaś twarz długowłosej blondynki buszowała między gangerskimi udami. Di zaś dbała o odpowiedni kontakt przytrzymując jej głowę w tym miejscu. Madi zaś która została z Eve sam na sam mogła sobie teraz poużywać bez skrępowania. I sądząc po jękach jakie obie wydawały korzystała z tego bez ograniczeń.

Zewsząd dochodziły odgłosy dobrej, absorbującej zabawy, wszędzie dało się dostrzec ocierające się o siebie ciała, roziskrzone spojrzenia zatopione w partnerze obok. Albo partnerce. Granice się zacierały, liczyła się jedynie sama rozkosz i pożądanie palące od środka.
- Staram się jak mogę… Czy mogę coś zrobić, łaskawa pani, aby majestat twój wprawić w dobry humor? - pomruk Mazzi zlał się w jedno z głośniejszym cmoknięciem kasztankowych ust. Dłonie zjechały niżej, zaczynając masować i pieścić ciężkie piersi okrężnymi, wolnymi ruchami od ich zewnętrznej strony ku środkowi aż wreszcie nakryły sutki i tam się zatrzymały, skubiąc je i podszczypując zapamiętale.

- Tak, chyba tak… Chyba właśnie czegoś takiego potrzebuję. Możesz mi rozpiąć suwak? - dłonie Mazzi musiały trochę wciskać się pod małą czarną którą okularnica miała na sobie. I zdjęcie tej kiecki rzeczywiście mogło pomóc we wszelkich manewrach na jej właścicielce. Wystarczyło rozsunąć suwak na plecach. Jeszcze tylko Betty musiała wstać aby zsunąć sukienkę z siebie nie zważając na to, że przerywa Jamie jej pracę.

- Chodź tu do mnie Księżniczko. - siostra przełożona została już w samych majtkach i okularach. A jednak jej dostojne zachowanie jakoś nie umniejszało jej splendoru. Wróciła na swoje miejsce i wskazała zapraszająco na swoje uda.


Podobnej prośby nie dało się zignorować, sam ruch dłoni przy kolanie wprawił krew w szybsze tempo, kiedy naga brunetka usiadła na kolanach swojej przyjaciółki, pani i opiekunki. Przylgnęła frontem do jej frontu, obejmując ramionami za szyje. Bez słów nawiązały nową rozmowę, używając do tego jedynie warg, ust i języka. Dodatkowy dialog prowadziły ręce, sunąc po całym dostępnym fragmencie pielęgniarskich pleców, ramion, twarzy i boków. W przeciwieństwie do zabaw z Eve, tutaj brakowało nagłości. Wszystko odbywało się powoli, z rozmysłem starannie wykonywanej melodii aby uniknąć fałszywych tonów.

Po długich, mokrych minutach saper zrobiła krótką przerwę, odchylając się aby spojrzeć Betty w oczy, lecz i tym razem się nie odezwała. Zamiast tego pocałowała ją w nos, potem w brodę i scałowała trasę w dół po szyi aż do obojczyków i piersi. Tam też zrobiła przystanek, sumiennie pielęgnując skarby gospodyni po kolei.

Na gościnnych udach siostry przełożonej siedziało się bardzo przyjemnie. Zwłaszcza jak sama łaskawa pani pozwalała się cieszyć sobą a do tego sama też chciała się nacieszyć swoją Księżniczką. Lamia czuła jej dłonie na swoim ciele. Na karku, na barkach, na plecach i z przodu. Na twarzy, na szyi, na piersiach i brzuchu. I obie tą zabawą nakręcały się coraz bardziej. Dłonie i usta mieszały się coraz wyraźniej absorbując się nawzajem i spychając resztę scenerii na dalszy plan.

- Jamie, dziecko… - zasapana okularnica jeszcze kontrolowała się aby zachować pozory królewskiego majestatu gdy zwracała się o całkiem zapomnianej przez zajęte sobą kobiety o tej trzeciej która gdzieś tutaj klęczała przy krześle. - Możesz przynieść tamtą torbę? - wskazała gestem na zapomnianą torbę pełną gadżetów która wciąż leżała na krześle od nie wiadomo jak dawna. Dziewczyna z lodziarni skinęła głową i śmiało ruszyła po potrzebne wsparcie.

- Dawno się tak nie bawiłyśmy Księżniczko. Myślę, że przyda nam się trochę urozmaicenia. - szepnęła do niej słodko głaszcząc ją przy tym po policzku. Mimo spokoju na twarzy i łagodnego uśmiechu Lamia już widziała ten pożar pożądania jeszcze kontrolowany za szkłami okularów.

Dobrze, że Księzniczki nie musiały być aż tak opanowane. Dzięki temu mogły zjadać Królową nie tylko spojrzeniem, ale też dłońmi i ustami. Od temperatury plecy Mazzi pokryły pierwsze krople potu, nieznośny ucisk w brzuchu domagał się uwolnienia. Te miało przyjść już niedługo, dosłownie za chwilę. Z tego wszystkiego dziewczyna z lodziarni całkowicie zagubiła się saper i dopiero głos Betty ją odnalazł.

Gdzieś kątem oka dostrzegła jak zgarbna sylwetka truchta we wskazanym kierunku, a atmosfera podgrzała się jeszcze mocniej. O tak, zdecydowanie zbyt dawno nie bawiły się obie, w starym dobrym stylu.

- Urozmaicenia? - od razu temat został podłapany, oddech stał się szybki i bardziej płytki, kiedy młodsza kobieta zaśmiała się rubasznie - Urozmaicenia… lubię twoje urozmaicenia. Jak wtedy w Neo - dorzuciła jej prosto w uchylone wargi, a następnie ukąsiła ją w bok szyji - Albo wtedy w wannie. Albo w łóżku już u ciebie. Lub u Mario… gdziekolwiek tylko chcesz i jak tylko zapragniesz.

- Bardzo interesujące propozycje Księżniczko. - Betty pogłaskała swoją wybrankę po policzku i pochyliła się na dół bo Jamie właśnie wróciła z torbą pełną gadżetów w sam raz na takie zabawy jakie właśnie planowały.

- Nie… nie… to nie… może, na razie odłóż na bok… O! To będzie w sam raz! - Królowa nie po to miała swoje dwórki aby osobiście zajmować się przyziemnymi sprawami. Wybierała więc z całej gamy różnorodnych zabawek to co akurat wpadło w dłonie smukłej i nagiej czarnulki. Wreszcie wybrała sobie jedną z tych zabaweczek tak ulubionych przez Madi.

- A to… Myślę, że to może być w sam raz dla ciebie. Przyda ci się niedługo. - Betty wstała z krzesła aby przymocować sobie ten gadżet do bioder. Nie zapomniała przy tym pocałować swojej ulubienicy w usta. Zaś zabawka jaką zamierzała obdarować Jamie to była jedna z kilku obróż załadowanych do sportowej torby. Sama obdarowana obdarowała obie stojące kobiety promiennym uśmiechem jakby dostała najpiękniejszy prezent na tej imprezie.

Wybór wywołał też zębaty uśmiech na twarzy saper, która już jawnie i bez skrępowania orbitowała wokoło okularnicy, wodząc dłońmi po całym jej torsie i plecach. Krążyła jak na porządną satelitę przystało, nierozerwalnie związaną ze swą macierzystą planetą. Tak… zbyt dawno nie miała Betty tylko dla siebie i nie była tylko dla niej.

- Gdzie… - zaczęła, odrywając niechętnie wzrok od kształtów Królowej. Rozgorączkowanym wzrokiem szukała miejsca, gdzie mogłyby się zagnieździć i w spokoju nacieszyć wieczorem. Okolice stołu były zawalone, ale on sam…

- Stół? - spytała, czekając czy propozycja zostanie zaakceptowana.

- Stół? - okularnica skończyła mocować swoją zabawkę i zerknęła nonszalanckim spojrzeniem na stołowe zabawy. Eve widocznie udało się zaspokoić Madi bo nastąpiła zmiana. Teraz na raz zabrali się za nią potężnie zbudowany Dingo i Steve. Szczupła blondyna wydawała się momentami znikać pomiędzy dwoma męskimi ciałami.

- Oj, tam jest chyba zbyt tłoczno. Potrzebowałabym… - kasztanowa domina z namysłem rozejrzała się po dość zatłoczonym pokoju gdzie nikt się nie nudził i wszyscy zdawali się być zajęci kimś innym.

- O. Właśnie czegoś takiego. - uśmiechnęła się siostra przełożona gdy wydawało się, że patrzy na pusty kawałek pokoju. Nagle zaczepiła palec o zaczep obroży swojej Księżniczki i pewnym krokiem poprowadziła ją ciągnąc za sobą. Aż równie nagle zatrzymała się tuż przed pustą ścianą. Nakierowała jednak Lamię tak, że ta uderzyła plecami o tą pustą ścianę.

- O tak… Idealnie… - wymruczała wyraźnie rozochocona Królowa ocierając się czołem o czoło swojej faworyty chłonąc jej żar i zapach. Aż w końcu znów zaczęła smakować jej usta w gwałtownym i drapieżnym pocałunku. Jej ruchy stały się zachłanne i władcze gdy buszowała dłońmi i ustami po przyszpilonej do ściany własności. Potwierdzając tym samym swoje prawa do tej własności.

Własność za to reagowała żywiołowo, łasząc się do dłoni i wyginając ciało za każdym razem, kiedy kontakt z nimi się urywał. Oddawała pocałunki z werwą i pasją, szorując plecami po ścianie, a coraz mniej przytomne oczy skakały po detalach anatomii kobiety z przodu, obłapiając je równie zachłannie, co pracujące bez ustanku dłonie.

Na samych pocałunkach się nie skończyło. To już nie wystarczało ani jednej ani drugiej stronie. No i zresztą nie po to Betty założyła dodatkowy osprzęt na swoje szczupłe bioderka. Trochę pomocniczych manewrów dłonią i zaraz Lamia poczuła jak ten dodatkowy osprzęt ładuje się do jej wnętrza. Z początku ostrożnie i nieśmiało. Ale gdy się właściwie zagnieździł pielęgniarka szpitala miejskiego zaczęła to stojące rodeo. Zaczęła tą jazdę nie całkiem bez trzymanki. Widok zaczął się trząść przed oczami Lamii. Głównie widziała twarz w okularach i kasztanową grzywą. Która co jakiś czas całowała się z jej twarzą lub cieszyła dłonie jej piersiami. Ale właścicielka prywatnego loszku w swoim mieszkaniu nie poprzestała na tym.

- Ooo taakk… Właśnie tak… - wysyczała z satysfakcją przez zaciśnięte zęby gdy w pewnym momencie złapała za biodra saper i podsadziła ją do góry pozwalając by oplotła ją swoimi udami. A potem nie przerywała tego pompowania jej na stojaka ze ścianą za plecami. Dzięki czemu ich usta mogły się nacieszyć sobą znacznie częściej, sycić gorący, pośpieszny oddech i czuć zapach bijący z włosów.

Niejeden mężczyzna, i to młodszy, mógłby jej pozazdrościć siły, werwy i kondycji, a także umiejętności. Wiedziała doskonale gdzie złapać, jak dotknać i w jakim tempie penetrować ofiarę, aby ta szybko zapomniała że ma być dystyngowaną damą. Zamiast niej stawała się rozedrganym, jęczącym i szukajacym po omacku czegokolwiek do chwycenia stworzeniem, zdanym tym razem na łaskę, zamiast niełaski. Szaleństwo Mazzi miało zapach jabłek, miękkie ciało o temperaturze zbliżonej do płonącego termitu. Chwytała je, obejmując i skacząc po ścianie w górę i w dół aż w końcu z impetem przyładowała potylicą w ścianę przechodząc w stan katatonii pośrodku sadu kwaśnych owoców.

Ścienne szaleństwo skończyło się falą błogostanu. Gdzie mimochodem jakoś Lamia rejestrowała, że znów stoi na własnych nogach, ma ścianę za plecami a przed nią jest wtulona w nią okularnica. A może to ona się w nią wtulała. W każdym razie miała teraz znów jej twarz tuż przy swojej twarzy a ich pot i oddechy mieszały się ze sobą.

- Ohh Księżniczko… Ty to zawsze potrafisz mnie doprowadzić do utraty tchu… - Betty rozęśmiała się przez ten wciąż ciężki oddech całując swoją faworytę czule w usta. Chwilę tak stały wtulone w siebie tylko we dwie nie zwracajac uwagi na resztę świata.

- Zapaliłabym. I zwilżyła gardło. - powiedziała kasztanowa domina i chyba dopiero spojrzenie w bok uświadomiło Jamie do kogo skierowane są te słowa.

- Zaraz przyniosę! - lodziara tym razem od razu pobiegła do sąsiedniego pokoju aby spełnić królewskie życzenie. Co znów rozbawiło władczynię bo cicho się roześmiała.

- O tak, zdecydowanie jest bardzo pocieszna. Ale widzę, że ma potencjał. - powiedziała już względnie normalnym głosem gdy oddech też wracał jej do normy.

- Faktycznie… może będą z niej ludzie - odpowiedź Mazzi wyszła średnio obecna, gdyż głową wciąż szybowała wysoko ponad budynkiem.Potrząsnęła nią, wracając na ziemię. Zerknęła w bok na okularnicę, szczerząc się zębato i szybkim uchem złapała ją za rękę, jednocześnie podcinając nogi.
- Pozwól że pomogę - złapała kobietę zanim ta upadła, ramię przerzucając przez barki, a drugą ręką chwytając zgrabne nogi pod kolanami.

Betty takiego numeru się chyba nie spodziewała bo krzyknęła cichutko ale z wprawą objęła szyję swojej wybranki aby było jej łatwiej nieść. Zresztą nie było daleko do tego okna. Tylko kilka kroków. Zaraz tam wylądowały w bardziej cywilizowanej pozycji śmiejąc się jak małe dziewczynki ze wspólnie zmalowanej psoty. Przy okazji było bliżej drzwi łączących oba pokoje i było trochę widać jak po pustym pokoju myszkuje Jamie w poszukiwaniu alkoholu i fajek. Słysząc głosy niedaleko przejścia odwróciła się w ich stronę i znów się zestresowała.

- Jeszcze chwila! Zaraz będę! - rzuciła szybko gorączkowo przeszukując zawartości stołu, krzeseł a nawet rozrzuconych ubrań.

- Jak myślisz Księżniczko? Zasłużyła już na zaszczyt penetracji tematu? - okularnica poprawiła okulary na swoim nosie z miną kocura obserwującego harcującą między garnkami mysz. - Byłabym skłonna dać jej szansę. Masz ochotę się dołączyć? - zapytała widząc, że w sąsiednim pokoju Jamie wreszcie znalazła jakąś paczkę szlugów bo aż zamachała nią w ich kierunku. Zaraz też pobiegła w stronę już gotowej tacy z drinkami aby ukończyć kompletować to zamówienie.

- Ja nie myślę. Od myślenia są oficerowie - sierżant zaśmiała się wesoło, rozkładając ręce bezradnie bo nad niektórymi rzeczami nie miało się wpływu. Oparła tyłek o parapet, a opuszczając ramiona przygarnęła do siebie towarzyszkę.

- Oczywiście, chętnie dołączę - zgodziła się bez mrugnięcia okiem - Nie wypada abyś harowała sama, podczas gdy ja się będę obijać… albo któryś z nich będzie mi się obijał - ruchem głowy wskazała pokój ze stołem, okupowany przez masę kociaków i czterech żołdaków - Przykładowo klejnotami o brodę, czy co… - ściągnęła usta w wąski dziobek - Ja również miałabym prośbę. Widziałaś Steve’a, bydle z niego. Drugi raz w tak krótkim czasie mogę mu nie dać rady. Wspomożesz później mnie biedną? Będę niezwykle zobowiązana.

- Ah ten wasz Steve… - Betty ledwo spojrzała na podaną na podaną szkalnkę - Dziękuję moje dziecko. - rzuciła w przelocie chociaż na lodziarę nawet nie spojrzała. Bardziej interesował ją wybranek jej i Eve. Eve zaś właśnie łączyła zapał jego i indiańskiego mięśniaka a cała trójka dodawała swoje jęki i sapania do kakofonii panującej w pomieszczeniu.

- Bardzo wam się udał ten Steve. Bardzo dorodny i utalentowany okaz. - przyznała w końcu Królowa z iście królewskim majestatem zwilżając wreszcie gardło i usta. Księżniczce nie pozostało nic więcej, jak tylko zrobić dumną minę i z namaszczeniem pokiwac głową.

- Myślę Księżniczko, że dojdziemy do porozumienia. - uśmiechnęła się odstawiając z powrotem szklankę na tacę a w zamian częstując się papierosem. Teraz dopiero zaczęła się przyglądać czarnowłosej z tacą jaka im od dłuższego czasu wiernie usługiwała. Nawet pasowała jej ta obroża jaką wybrała dla niej Betty.

- Odłóż to moje dziecko. - okularnica rzuciła polecenie służce i ta szybko odstawiła tacę na parapet. Sama betty trzymając papierosa w swojej szczupłej dłoni obeszła ją dookoła oglądając uważnie jak rzeźnik półtuszę mięsa na rzeźnickim haku. Jamie zaś czekała zerkając niepewnie to na Królową to na Księżniczkę nie bardzo wiedząc na co się zanosi.

- Przynieś może tamten gadżet. Ten z niebieskimi tasiemkami. Możesz to dla mnie zrobić? - siostra przełożona nawet do swojej służki zwracała się uprzejmie nawet gdy wydawała jej polecenie służbowe. Jamie to chyba zaskoczyło. Spojrzała w kierunku torby wciąż leżącej pod ścianą ale szybko się otrząsnęła i potruchtała w tamtą stronę.

- Jak myślisz Księżniczko? Jaki układ byłby najlepszy? Na stojaka? Na pieska? Jeszcze jakoś inaczej? Przyznam szczerze, że nie do końca mam sprecyzowaną koncepcję. - władczyni zapytała o zdanie swojej faworyty biorąc od służki zabaweczkę i pomagając umocować ją niebieskimi paskami na właściwym miejscu. Służka zaś miała minę pośrednią między brakiem pewności o czym mowa a nadzieją, że właśnie jest szansa na realizację swoich planów jakie miała prawie od początku tej imprezy.

- Hmmm… - Mazzi przybrała bliźniaczo zafrasowaną minę, drapiąc się po nosie dla poprawy koncentracji. Oglądała przy tym lodziarę dokładnie, mierząc ją i oceniając do czego może się nadać, a czego lepiej nie próbować.

- Podwieszanie już mamy, wiązanie też - myślała na głos - Do góry nogami też jej nie zamocujemy do drzwi bo jeszcze podłogę zapaskudzi. Za dużo alkoholu, a emetofilia mnie nie kręci. - skrzywiła się, posyłając Betty oczko tak, aby ta druga nie widziała. Pomysł wpadł do saperskiej głowy nagle, automatycznie wykwitając niewinną miną i wachlowaniem rzęsami, gdy zwróciła się bezpośrednio do dominy - Zawsze za to jarała mnie asfiksjofilia, przyduszanie podczas seksu, najlepiej plastikową siatką - dodała dla wyjaśnienia, kątem oka obserwując reakcję zabaweczki i mówiła dalej - Da się też ją oćwiczyć… w końcu powinna przejść swój sprawdzian. Na początek pięć batów? Wypada sprawdzić jej wytrzymałość, nie ma co marnować czasu na lebiegi i słabeuszy. Czas to gambel.

- Ciekawy scenariusz Księżniczko. - Betty wydawała się zafascynowana wizjami przez nią podsuwanymi. A Jamie stała w samej obroży dalej niepewna swojego losu. - W takim razie Księżniczko bądź tak dobra i przynieś proszę coś do wymierzenia tej kary. Co prawda nie jestem pewna czy znalazłaby się tutaj plastikowa torba no ale chyba poradzimy sobie bez niej. - Królowa delikatnie nakierowała Lamię w kierunku sportowej torby od której dopiero co wróciła nowa służąca.

- A ty dziecko przynieś sobie jedno z krzeseł. Będziemy go potrzebować. - płynnie przeszła do wydania kolejnego polecenia kolejnej osobie. Jamie z wciąż niepewnością wymalowanej na twarzy pokiwała głową i potruchtała po jakieś krzesło.

- I Księżniczko jak już tam grzebiesz to przynieś może jakieś kajdanki. Myślę, że też mogą nam się przydać. - dorzuciła jeszcze gdy Lamia już klęczała przy tej torbie szukając odpowiednich rzeczy.

- Kajdanki zawsze się przydają - odpowiedziała tonem znawcy, mijając kasztankę i przeszła przez pokój, klękając przy bagażach. Przegrzebała na szybko zestaw, wiedząc czego szuka. Obok na dywanie położyła metalowe kajdanki i szpicrutę. Po chwili zastanowienia dorzuciła jeszcze knebel - jego też lepiej było mieć niż nie mieć. zaopatrzona w artykuły pierwszej potrzeby, wróciła na poprzednią pozycję.

- Wolisz ją chłostać jak jest przełożona przez kolana, czy ma się wypiąć? - szepnęła okularnicy, odpalając przy okazji dwa papierosy. Jeden wsadziła jej w usta, drugiego złapała sama - Usiąde, przełożę ją przez kolano, a ty będziesz mogła nas obchodzić i bić, gdzie uznasz za stosowne.

- Masz naprawdę prawdziwe uzdolnienia w tym kierunku Księżniczko. - Betty pogładziła swoją faworytę po policzku i pocałowała ją czule w usta. Mówiła jakby jej prymuska z naddatkiem spełniała wszelkie oczekiwania jakie wobec niej kiedyś miała.

- Zresztą widziałam na filmach. Naprawdę cudownie wam to razem wychodzi. Mam nadzieję, że ten pomysł z filmami wam się uda zrealizować. - okularnica zaśmiała się beztrosko wspominając o dotychczasowych produkcjach jakie Lamia zmajstrowała razem z Eve.

- No a póki co… - Betty wsadziła sobie papierosa w usta i wzięła do ręki przyniesiony knebel kierując swoją uwagę na młodą ślicznotkę w obroży.

- Powiedz mi Jamie, bawiłaś się już tak z kimś wcześniej? Masz w tym jakieś doświadczenia? - zapytała zupełnie jak pielęgniarka zadająca jakieś rutynowe pytania przed zabiegiem. A przy okazji zaczęła szykować ten knebel podchodząc z nim do pytanej kobiety.

- T-tak… tak trochę… czasami… - przyznała brunetka i trochę się przy tym zarumieniła jakby powiedziała coś wstydliwego.

- Cudownie! Czyli masz jakieś doświadczenie. A podobały ci się takie zabawy? - Betty podeszła do stojącej naguski od tyłu aby sprawniej założyć jej ten knebel. Jamie zdążyła się nawet uśmiechnąć, trochę nerwowo ale jednak i pokiwała głową otwierając usta na tą uprząż jaką właśnie montowała jej na twarzy Betty.

- Cudownie. Myślę, że będziemy się świetnie razem uzupełniać. - Betty wyciągnęła dłoń po kajdanki i z zauważalną wprawą zatrzasnęła je na nadgarstkach dziewczyny. Potem jeszcze ją czule pogłaskała po policzku, przesunęła palcami w jej włosy gdzie niespodziewanie zacisnęła je w pięść ciągnąc za nie bezlitośnie. Jamie wydała z siebie stłumiony jęk bólu ale ruch nie ustał. Betty płynnie usiadła na krześle i ciągnąc dziewczynę za włosy zmusiła ją do zajęcia wypiętej pozycji na swoich kolanach.

- Słyszałam, że są na ciebie skargi moje dziecko. - Betty mówiła jak siostra przełożona do jakiejś niesfornej pacjentki albo podwładnej. Przy tym prawie pieszczotliwie głaskała ten wypięty, zgrabny tyłeczek. Jamie z powodu knebla nie bardzo mogła coś odpowiedzieć więc popatrzyła na Lamię bo odwrócić głowę na Betty było jej jeszcze ciężej. Wydała z siebie więc pytający, stłumiony jęk.

- Słyszałam o twoim niestosownym zachowaniu względem kolegów z zespołu. Takie. Zachowanie. Nie będzie. Tutaj. Tolerowane. - Betty objaśniła jej na czym polegają jej przewiny. A potem przy każdym słowie upomnienia strzelała ją otwartą dłonią w ten wypięty tyłek powodując każdorazowy jęk i wierzgnięcie skrępowanego ciała. Które jednak nie próbowało się wyrwać.

- Co tam jeszcze było Księżniczko? - okularnica popatrzyła pytająco na stojącą obok faworytę i sądząc po rozognionym spojrzeniu musiała bawić się przednie.

- Język - brunetka podrzuciła uprzejmie, obchodząc krzesło wokoło i patrząc na to co się dzieje jakby była w kinie, chociaż udawała pełne skupienie - Rynsztokowy, paskudny i wulgarny. Nijak nie pasujacy do dobrze wychowanych dam. - stanęła Jamie przed twarzą, unosząc jej brodę końcem szpicruty - Używanie go w ich obecności już samo w sobie jest potwarzą - przy ostatnim zrobiła płynny ruch nadgarstkiem, a koniec bata smagnął lekko zakneblowany policzek.

- A tak. Język. - Betty z aprobatą pokiwała głową na znak, że w pełni sie zgadza z wnioskami kobiety ze szpicrutą. - Taki. Język. Nie przystoi. Młodej. Damie. - znów za każdym razem pielęgniarska dłoń trafiała się w zgrabny, nagi tyłek. Za każdym klapsem skrepowany ciałem trochę rzucało. A na twarzy widać było krótki skurcz. Ale jak Lamia miała okazję zauważyć oddech Jamie przyspieszał a na twarzy pojawił się rumieniec.

- A teraz Księżniczko… - kasztanowłosa domina pozwoliła sobie wstać z krzesła przy okazji zrzucając na podłogę skrępowane ciało. Jamie zdołała usiąść na kolanach aby nie spaść całkiem na podłogę.

- Przejmij proszę tą lekcję. Wydaje mi się, że lepiej znasz temat i materiał. - rzekła sięgając palcem wskazującym pod brodę swojej faworyty i patrząc gdzieś w jej oczy. Dopiero gdy mówiła o tym materiale to spojrzała na kulący się przy krześle materiał w kneblu, kajdankach i obroży. Wyglądało trochę jakby doświadczona profesor oddawała lekcję nowej nauczycielce dobrych manier ale sama była w pobliżu gotowa do interwencji.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...
Driada jest offline