15 Martius 816.M41, pokład Błysku Cieni
Chociaż załoganci kosmicznych okrętów niemal całe swe życie spędzali w Osnowie, z rzadka materializując się w rzeczywistej przestrzeni i jeszcze rzadziej schodząc na krótki czas na powierzchnię odwiedzanych planet, doświadczenie wyniesione z tych niezliczonych międzywymiarowych skoków w niczym nie umniejszało ich lęków. Zanurzenie się w kipiel czystego Chaosu, nawet w kokonie ochronnej bańki Pola Gellara, potrafiło przyprawić słabszych psychicznie śmiertelników o głęboką traumę, o napady panicznego lęku lub zachowania psychopatyczne. Żywa wyobraźnia i wspomnienie krążących w kantynach i dormitoriach opowieści bez trudu pozwalały uwierzyć w to, że dźwięki dobiegające z zewnątrz kadłuba przypominały drapanie pazurów.
Co więcej, w wielu przypadkach było to prawdą, albowiem nieprzeliczone drapieżne byty egzystujące w piekielnej otchłani Osnowy łakomym wzrokiem spoglądały na przemierzające ich dominium statki.
To dlatego Christo Barca przykładał ogromną wagę do zaostrzonej dyscypliny na pokładzie podczas tranzytów w Osnowie. Sam nie pił wówczas alkoholu, nie uprawiał seksu i częściej niż zazwyczaj uczestniczył w nabożeństwach. Wyjątkowo skrupulatnie zgłębiał nadsyłane przez siatkę informatorów raporty, koncentrując się na dziwnych zachowaniach, wspomnieniach niepokojących snów, nietypowych opiniach. Pobyt w Osnowie potrafił odcisnąć swe piętno na wrażliwych ludzkich umysłach.
A kiedy wrażliwy słaby umysł pękał pod zbyt silnym naciskiem surenich śpiewów sączących się zza Pola Gellara, coś niewysłowienie złego mogło przejść przez taką bramę niosąc ze sobą smierć i zniszczenie.
Analiza wyniku rzutu - załoga zachowuje się wzorcowo. Pełna dyscyplina, pełny profesjonalizm. To dobrze, bo jeśli w trakcie tranzytu dojdzie do jakiegoś incydentu o demonicznej naturze, niezdyscyplinowanie załogi utrudniłoby uporanie się z tym problemem.