Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2020, 18:32   #155
BigPoppa
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Piloci prowadzili maszynę poprzez iglice kopca z niesamowitą precyzją, zważywszy na fakt, iż wyciskali z konstrukcji ostatnie poty. Aerodyna podskakiwała we wszystkich kierunkach, w dość losowy sposób, dodając do tego huk silników jaki wdzierał się przez poszycie do przedziału desantowego.
Nie żeby robiło mi to jakąkolwiek różnice, gdyż jestem przypięty pasami. Gdyby nie spotkanie z Lombem, uznałbym dzisiejsze spotkania za jałowe w skutkach.
Vaxanide.
Z chwilą w której usłyszałem o tej planecie jako prawdopodobnej ostatniej trasie Nefrita, nie mogłem pozwolić sobie na dalszą pogawędkę z nawigatorem. To, co wiem oraz jakie pogłoski słyszałem o planecie sprawiły, że kilka części układanki wskoczyło na swoje miejsce. A raczej dostrzegłem możliwe rozwiązanie dla dalszej ścieżki, którą muszę podążyć by zakończyć to śledztwo.
W połączeniu z tym, co mam..

Moje dalsze myśli zostają brutalnie przerwane przez połączenie przychodzące z Trójrożca. To meldunek o tym, że zdołali odnaleźć zbuntowanego klerka. I to żywego. Zaciskam dłoń w pięść i rozłączam się bez słowa.
Fakt pojmania żywego klerka wcale mnie nie cieszy. Wolałbym aby znaleźli trupa i tym samym potwierdzili moje wstępne hipotezy, implikacje których dla śledztwa byłby o wiele łagodniejsze, niż w obecnej chwili. Wzdrygam się za każdym razem, gdy przypomnę sobie raport Divisio Invigilatio Magistratum. Implikacje płynące z danych dotyczących psykera, są daleko idące w możliwych scenariuszach oraz hipotezach. Psyker takiej klasy, mogący wpływać na umysł, jest szalenie niebezpiecznym, a sam fakt, że ujawnia się dopiero po feralnych wydarzeniach z rejsu Vaxanide - Malfi sugeruje, iż musiał być z nimi od początku. W świetle tego, bunt załogi nie jest zwykłą rewoltą niezadowolonych ludzi, a starannie wyreżyserowanym posunięciem skierowanym w kadrę. Strzępki informacji jakie posiadam o samym wydarzeniu, które zainteresowało samą Marynarkę do tego stopnia, iż pokusiła się o abordaż, w oparciu o nowy wątek Vaxanide i jej mrocznych tajemnic oraz osoby sprawcy wraz z jego talentami, pozwalają mi wysnuć kolejną wstępną hipotezę o "inspiracji" przez psykera. Ten feralny w skutkach dla świadomości, ale w gruncie rzeczy zbawienny w postępie śledztwa świstek papieru z informacjami wciąż znajduje się w kieszeni mojego munduru i pali mnie przez materiał ubrania. Każdy trzeźwo myślący Akolita po przeczytaniu go zrozumie z czym ma styczność oraz co to implikuje.
- Dwie minuty. - oznajmia pilot przez interkom. Przygotowuje się, by po wylądowaniu wybiec z maszyny i udać się do komórki. Jest tyle do zrobienia.

*

Do pomieszczenia wchodzę szybkim krokiem, niemal wpadam jak przeciąg. Szybkimi spojrzeniami mierzę resztę zespołu, nie zatrzymując wzroku na którymkolwiek na dłużej niż sekundę. Zdejmuję płaszcz i rzucam go na siedzisko przy stole.
- Dobra robota z tym klerkiem. - wyrzucam mechanicznym głosem, odpinając kaburę udową z Hecuterem, a zaraz potem tą z Carnodonem i dorzucam je go płaszcza. - Mamy jeszcze sporo do zrobienia, więc może.. - przerywam, gdy kręcąc się koło stołu zauważam kartki z wydrukowanymi raportami.
Pierwszy z dokumentów to dane dotyczące Nefrita. Malfi-Scintilla. To już wiem.
Druga kartka jest ciekawsza. Gdy doczytuje tekst do drugiego akapitu, z wrażenia opieram się o stół i zaczynam czytać uważniej.
- Cz-czy przeczytaliście to i rozumiecie co te informacje ze sobą niosą? - wypalam nagle, patrząc na nich wzrokiem psa łapiącego trop posoki. Nieszczęśliwy wypadek, arbitralne zeznania, tradycyjny pogrzeb. Jakie to, kurwa, wygodne. To, co mną wstrząsa to trzecia kartka, będąca kompilacją danych odnośnie okoliczności zgonu. Odsuwam płaszcz na bok i siadam, z wrażenia. Wrażenia nad tym, jak Krane i spółka ukartowali całe to przedstawienie.
- Posłuchajcie tego, bo chcę aby te słowa zostały wypowiedziane na głos i odbijały się echem. "Według zeznań kadry oficerskiej trampa Nefrit kapitan Irvid kontrolował zabezpieczenia klatek po wyjściu z tranzytu, na okoliczność ich uszkodzenia podczas procedury wychodzenia z Osnowy. Jeden z zamków uległ pod wpływem wstrząsów zniszczeniu uwalniając z klatki dwa dorosłe osobniki z gatunku teklath (Tekhlatus Allżerus Superior). Drapieżniki natychmiast zaatakowały Irvida, zadając mu śmiertelne obrażenia za pomocą kłów i pazurów. Towarzyszący Irvidowi szef ochrony Nefrita, Izaak Manheim, został przez przypadek śmiertelnie postrzelony przez Barabusa Krane i podróżującego trampem w charakterze pasażera Forbana Corribdiana, kiedy obaj wyżej wzmiankowani mężczyźni otworzyli do drapieżników ogień z broni automatycznej, zabijając obydwa osobniki."
Rzucam kartką tak, aby wylądowała na blacie stołu. Patrzę się w oczy każdego z Akolitów.
- Wiecie co to sugeruje? - wypowiadam słowa. Nie są głupi, więc liczę, iż pojmują mój tok rozumowania. - Że kapitan Irvid został zamordowany. Przypadkowo, to właśnie kapitan Irvid musiał kontrolować zabezpieczenie klatek. Przypadkowo dwie z nich, spośród wielu innych, zostały uszkodzone. Przypadek również skierował Krane'a i Corribdiana w to samo miejsce. Również zrządzeniem losu, w wyniku przypadkowego - kreślę w powietrzu nawiasy - ognia prowadzonego przez dwóch dżentelmenów ginie szef ochrony i jedyny świadek tamtych wydarzeń, Manheim. Bestie zostają zabite, a jakże, przez bohaterski tandem. Wilk syty i owca cała. Siadajcie. Niech ktoś zamówi coś do picia i jedzenia, a potem wysłuchajcie mojego raportu.
Podchodzę do Gammy 724.
- Gamma 724, przeszukaj bazy danych i archiwa Inkwizycji sektora Calixis i skompiluj dane odnośnie planety Vaxanide. Gamma 766, odszukaj we wszystkich bazach danych ostatni rejs Wolnej Floty Nefrit i skompiluj go.

Wracam do reszty. Wzdycham i zaczynam opowieść.
- Jako pierwszą odwiedziłem Hortance Corribdian-Krane. Żonę Forbana i jednocześnie siostrę Barbarusa. W przeciwieństwie do Klaudii Mandrigal, okazała się nieco bystrzejsza w rejestrowaniu szczegółów. Forban i Barbarus nie lubili mówić o tym, czym się zajmowali. Według jej słów, oboje żartowali sobie z faktu przekazania Kraneowi floty za wierną służbą, co stoi w sprzeczności z charakterem Krane'a. Według jego siostry, to człowiek lojalny tylko sobie i własnym interesom. - przerywam. Jeden z adeptów przynosi posiłek. Batony proteinowe i kubki z kawą. Wypijam łyk ciemnej cieczy, która miło oddaje mi swoje pobudzające właściwości. Momentalnie poczułem jak moje ciało zaczyna się budzić.
- Sama rodzina uważała Barbarusa za dziwaka, niekontrolowanego raptusa, pełnego pychy i arogancji, a pogłębiało się to wraz z wiekiem. Gdy dostał flotę, obrósł w piórka. Co ciekawe, patent Wolnego Kupca który odziedziczył pochodził z przydziału Administratum, ergo był dość nisko w hierarchii. Krane był okrutny dla swojej żony, według jego siostry, Yvenne zabiła go z nienawiści i wcale się nie dziwiła. Odniosłem wrażenie, że wcale nie czuła żalu z powodu śmierci brata. Bardziej rozpaczała po mężu. Ostatni rejs Nefrita, po którym doszło do abordażu i przejęcia okrętu przez Marynarkę, wprowadził masę zła oraz napięcia do życia Barbarusa i Forbana. Krane stał się jeszcze bardziej agresywny, zaczął regularnie bić żonę, a prośby Hortance kierowane do męża, aby ten uspokoił przyjaciela też nie skutkowały w czymkolwiek. Zauważyła, że po tym rejsie stosunki między Forbanem i Barbarusem uległy znacznemu pogorszeniu. Krane wpadł w huśtawkę nastrojów, od gniewu po całkowite zamknięcie.
Milknę, by złapać kęs batonu. Żuję go krótko i połykam, by poczuć charakterystyczny smak - nijakość. Ta masa białka zawiera wszystkie niezbędne do przeżycia składniki, utrzymując przy życiu miliardy jeśli nie biliony obywateli Imperium.
- Wracając, na noc przed śmiercią Barbarusa, jego żona spotkała się z Hortance. Wyznała, że Krane chciał ją zabić, konkretniej udusić. Nawet zagrożenie mu bronią palną przez własną żonę nie zrobiło na nim wrażenia. Wykrzyczał manifest o byciu nieśmiertelnym, gdy wszyscy inni obrócą się w proch. Nefrit latał w sektorze Calixis, po znanych trasach, również na Krawędź. Jak wspomina Hortance, zarówno Barbarus jak i Forban mieli identyczne bransolety, z którą to Corribdian kazał się pochować. Nosili je bezustannie, co wzbudzało żarty kobiety, ale Forban traktował to śmiertelnie poważnie. Powrócili z nimi po ostatnim rejsie, co sugeruje, że na trasie musieli zdobyć owe bransolety. Gdy żona prosiła go o przymierzenie ich, odmawiał argumentując gotowością na swój kres. Znamienne było to, że Forban wyjawił swojej żonie sposób na zdobycie takiej biżuterii. W formie rymowanki: znajdziesz je bez trudu, jeśli jesteś gotów, udaj się do góry sprężony do skoku; trzy zakręty w lewo, potem do parteru, windą zjedziesz prosto do swojego celu. - kończę. Podobnie jak kończę jeść swój baton. Kolejny łyk kawy.
- Ciekawsza wizytą okazała się ta w Domu Nawigatorskim Lomb. W skrócie, rozmawiałem przedstawicielem i widziałem ich roczniki. Pytałem o Tyvana Lomba. Według ich zapisków, opartych na oficjalnych raportach Marynarki, Geritt Verdell zginął, a Tyvan Lomb.. zaginął. - pauzuje. - Taką przyczynę podaje się oficjalnie, przez brak ciała. Według mętnych zeznań kapitana Krane'a, Tyvan Lomb uległ zakażeniu pasożytem podczas lotu z Vaxanide. Ciało skremowano, a wszystko przyklepał Mandrigal. To, co spowodowało, że przyleciałem tutaj jak kot z pęcherzem, jest sam fakt Vaxanide. Widzicie, oprócz tego, że to biedna planeta która dostarcza kilka towarów, a władca planety ma przedstawicielstwa między innymi na Malfi czy Scintilli, istnieje pewna pogłoska. Legenda. Głęboko w kanionach Vaxanide, znajduje się miasto. Miasto pełne widm, jak mówią, które jest łudząco podobne do Lucid Palace w Sibellusie. Dom Nawigatorski próbował odzyskać logi, ale w wyniku buntu załogi, zostały zniszczone. Co ciekawe, załoga oszalała i wysadziła się w innej części statku. Kadra ocalała, myślę, że logi również. Prawdopodobny, ostatni rejs Nefrita to Vaxanide - Malfi, a w świetle tego.. - wyciągam to. Palące w dłoń kartkę z raportem. Kładę na stół. - .. w świetle tego zrozumiecie, połączycie wątki i dojdziecie do wniosków dlaczego łączę Vaxanide i to co tam może być, bunt załogi, nasze spalenia ciał i samą kadrę oraz naszego sprawcę.
Wstaję z kubkiem i odchodzę na bok, wpatrując się w pracujących logosów. Czekam aż przeczytają i zrozumieją powagę sytuacji. Mogłem trzymać to w sobie, mogłem ich nie informować, ale ciężko mi współpracować z ludźmi, którzy nie są zaznajomieni z sprawą w taki sposób, jak ja.
 
__________________
Ayo, 'sup mah man?

Ostatnio edytowane przez BigPoppa : 07-04-2020 o 13:32.
BigPoppa jest offline