♫ Długa drooooga przed naaaamiiii, ♫
♫ Piękne łąąąąkiiii woookoooooooło! ♫
♫ Mooi dzieeeeelniiii koooompaniiiiiii, ♫
♫ Nooogiii mnie strasznie boooląąą... ♫
Archimond śpiewał pod nosem, wesoło stawiając kroki i starając się nadążyć za swymi wyższymi, nowo poznanymi kompanami. Los zdecydowanie się do niego uśmiechnął tamtego wieczoru, w karczmie na jakimś zabitym dechami zadupiu. Niziołek jako postać postury wątłej, przeważnie w sytuacji szalonej karczemnej bitki skończyłby na z góry przegranej pozycji, a dokładniej jako żywy pocisk, gdyby komuś zabrakło akurat czegokolwiek innego, czym można by było rzucić w adwersarza. Gdy jednak wszystko wydawało się być już stracone, bard znalazł się w grupce poczciwych dusz, za których plecami mógł się bezpiecznie schować.
Ah, cóż to była za bitwa, pełna dramatu i poświęceń. Pieśń którą o tym wydarzeniu ułożył, niewątpliwie niejednego wieczoru wstrzyma oddech karczemnej gawiedzi w różnych zakątkach świata. On jako kompozytor rzecz jasna musiał trzymać się w odpowiednio bezpiecznym miejscu, aby móc całą sytuację uważnie obserwować. Nie oznaczało to bynajmniej, że sam stał bezczynnie. Jego uważne obserwacje i krzepiące słowa, z pewnością zaważyły o zwycięstwie nad bandą reszty zapijaczonej klienteli.
W ten właśnie sposób znalazł się pośród nowych znajomych, niektórym sięgając niespełna do pasa, nadając rytm ich krokom skoczną melodią graną na flecie. Muzyka zdecydowanie przyspieszyła, gdy zielone oczy
Archie’go dostrzegły w oddali niewielką mieścinę, a w ślad za tym brzuch automatycznie zaburczał. Krótkie nogi w magiczny sposób same znalazły drogę do najbliższej karczmy. Po przeczytaniu napisu na szyldzie, dyskretnie starł tworzącą się w kąciku ust stróżkę śliny, która pojawiła się na myśl o ciepłej dziczyźnie.
-
Rad jestem móc cię poznać przyjacielu Rorganie. Zechciej proszę podać mi i moim, znużonym długą drogą, kompanom po kuflu piwa oraz ciepłą strawę. Wędrujemy od miasta do miasta, oferując pomoc tym, którzy są w potrzebie. Mamy za sobą sporo przebytych mil i jeszcze więcej historii do opowiedzenia, ale nie pogardzimy wysłuchaniem lokalnych pogłosek. - powiedział wdrapując się na stołek i szeroko uśmiechając do krasnoluda.