Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2020, 10:09   #2
Koime
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację

♫ Długa drooooga przed naaaamiiii, ♫
♫ Piękne łąąąąkiiii woookoooooooło! ♫
♫ Mooi dzieeeeelniiii koooompaniiiiiii, ♫
♫ Nooogiii mnie strasznie boooląąą... ♫

Archimond śpiewał pod nosem, wesoło stawiając kroki i starając się nadążyć za swymi wyższymi, nowo poznanymi kompanami. Los zdecydowanie się do niego uśmiechnął tamtego wieczoru, w karczmie na jakimś zabitym dechami zadupiu. Niziołek jako postać postury wątłej, przeważnie w sytuacji szalonej karczemnej bitki skończyłby na z góry przegranej pozycji, a dokładniej jako żywy pocisk, gdyby komuś zabrakło akurat czegokolwiek innego, czym można by było rzucić w adwersarza. Gdy jednak wszystko wydawało się być już stracone, bard znalazł się w grupce poczciwych dusz, za których plecami mógł się bezpiecznie schować.

Ah, cóż to była za bitwa, pełna dramatu i poświęceń. Pieśń którą o tym wydarzeniu ułożył, niewątpliwie niejednego wieczoru wstrzyma oddech karczemnej gawiedzi w różnych zakątkach świata. On jako kompozytor rzecz jasna musiał trzymać się w odpowiednio bezpiecznym miejscu, aby móc całą sytuację uważnie obserwować. Nie oznaczało to bynajmniej, że sam stał bezczynnie. Jego uważne obserwacje i krzepiące słowa, z pewnością zaważyły o zwycięstwie nad bandą reszty zapijaczonej klienteli.

W ten właśnie sposób znalazł się pośród nowych znajomych, niektórym sięgając niespełna do pasa, nadając rytm ich krokom skoczną melodią graną na flecie. Muzyka zdecydowanie przyspieszyła, gdy zielone oczy Archie’go dostrzegły w oddali niewielką mieścinę, a w ślad za tym brzuch automatycznie zaburczał. Krótkie nogi w magiczny sposób same znalazły drogę do najbliższej karczmy. Po przeczytaniu napisu na szyldzie, dyskretnie starł tworzącą się w kąciku ust stróżkę śliny, która pojawiła się na myśl o ciepłej dziczyźnie.

- Rad jestem móc cię poznać przyjacielu Rorganie. Zechciej proszę podać mi i moim, znużonym długą drogą, kompanom po kuflu piwa oraz ciepłą strawę. Wędrujemy od miasta do miasta, oferując pomoc tym, którzy są w potrzebie. Mamy za sobą sporo przebytych mil i jeszcze więcej historii do opowiedzenia, ale nie pogardzimy wysłuchaniem lokalnych pogłosek. - powiedział wdrapując się na stołek i szeroko uśmiechając do krasnoluda.
 
Koime jest offline