Administrator | Poznań, 21.03.2019, czwartek, 16:13 Kolejny dzwonek zastał go przed ekranem komputera.
- Słucham? - powiedział, gdy znalazł się przy drzwiach i podniósł słuchawkę.
- To ja - usłyszał znajomy głos.
Nacisnął przycisk i po chwili Lena stała w progu jego mieszkania.
- Cześć - powiedziała przechodząc przez drzwi. - Masz te gołąbki? - zapytała od razu, myśląc o tym, jak bardzo jest w tej chwili głodna, a do tego całkiem padnięta.
- Jeszcze w kuchni, a zaraz będą na stole - zapewnił ją, witając ją krótkim przytuleniem i buziakiem w policzek. - Rozbierzesz się - spytał - czy aż tak umierasz z głodu?
Uśmiechnął się lekko.
Lena odwzajemniła przytulenie i chętnie przyjęła buziaka, myśląc przy tym jak miłe, ciepłe i miękkie są usta Karola.
- Oh, bardzo - odpowiedziała dziewczyna i od razu zaczęła się rozbierać, myśląc o tym, że jutro ubierze inne buty, bo te po całym dzisiejszym dniu obtarły jej pięty.
- Może cię zanieść? - Karol odwiesił kurtkę Leny, po czym, nie czekając na odpowiedź, podniósł dziewczynę. - Wyglądasz na zmęczoną - powiedział, robiąc krok w stronę pokoju.
Lena zaśmiała się głośno, zachowanie Karola rozweseliło ją. Objęła go za szyję, przytulając się, by czuć się bezpieczniej i na pewno nie spaść. Jednocześnie myśląc o tym, że trochę waży.
Po chwili bezpiecznie wylądowała na fotelu.
- Ściągnij buty i się rozgość - zaproponował. - Za chwilę podadzą do stołu - zażartował. - Nie pozwolę ci umrzeć - zapewnił, po czym do niej się uśmiechnął.
Dziewczyna zgodnie z jego prośba zajęła się ściąganiem butów. Gdy odstawiła je obok fotela zaczęła śledzić wzrokiem poczynania Karola.
A Karol wybrał się do kuchni, by zająć się obiadem.
Dania gorące nie były, ale wystarczyła chwila w mikrofali, by uzyskały odpowiednią temperaturę.
- Smacznego - powiedział Karol, stawiając na stole gołąbki, kurczaczki i pyzy, a do tego bukiet surówek.
Lena zabrała się w pierwszej kolejności za gołąbki.
- Spoko są nawet - uznała. - Nie myślałeś żeby kiedyś spróbować zrobić samemu? - zapytała.
Karol przez moment spoglądał na dziewczynę, potem na gołąbki, potem ponownie na Lenę.
- Prawdę mówiąc to nie - przyznał. - Nigdy nie miałem odpowiedniej motywacji - dodał. - Może w takim razie spróbujesz kurczaczka? - zaproponował.
- Może później, gołąbki są okej. Po prostu badam twoje zapędy kulinarne - odpowiedziała. Jednocześnie zastanawiając się, czy Karol cokolwiek robi sam w kuchni, czy tylko żyje na gotowcach. Szukała w pamięci, czy i kiedy przyłapała go na gotowaniu czegoś.
- Moje zapędy kulinarne... - powtórzył powoli. - Jak na razie wystarczały mi takie drobiazgi jak naleśniki czy makaron z jajkiem. Poza tym rosół i zupa pomidorowa... I to chyba wszystko…
- I jajecznica - dodała Lena po czym na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Przypomniała sobie jak przyłapała Karola na podśpiewywaniu pod nosem podczas smażenia jajecznicy czemu towarzyszyły jakieś spontaniczne i nieco sztywne ruchy bioder.
Ta wizja zaskoczyła Karola, któremu nie zdarzało się śpiewać, chyba że przy ognisku.
- Pewnie liczysz na uzdolnioną kulinarnie partnerkę - dodała, nieco poważniej. - Kasia umie gotować? - zapytała, zastanawiając się, czy tak właściwie Kasia podoba się Karolowi czy nie.
- Kasia? A co ma Kasia z tym wspólnego? - Spojrzał na nią z zaskoczeniem. - I skąd pomysł, że mi potrzebna żona-kucharka?
Lena poczuła się spanikowana, nie powinna była wracać do tych tematów. Kasia wciąż chodziła jej po głowie. Niby Karol się wytłumaczył, ale co z tego, skoro Lena wciąż miała w uszach głos Kasi szukającej w jego mieszkaniu swoich gaci. Z jednej strony chciała mu wierzyć i ufać, a z drugiej strony czuła się tak zazdrosna, że sama nie rozumiała swojego zachowania. Nie odpowiedziała nic, wsadzając do ust gołąbka i udając (po części udając), że nie ma jak odpowiedzieć.
Kasia chodziła Lenie po głowie, a Karol nie bardzo wiedział, czy ten temat kontynuować i jak go wybić z głowy przyjaciółki.
- Chciałabyś ze mną poeksperymentować w kuchni? - zaproponował, próbując zmienić temat na bardziej neutralny, chociaż trochę zbliżony do poprzedniego.
- Chcesz coś razem ugotować? - zdziwiła się Lena, jednocześnie wyobrażając ich sobie wesoło przyrządzających wspólnie dobrą kolację, z uśmiechami na twarzach jakby występowali w jakiejś reklamie. - Fajny pomysł. Podoba mi się.
- To może - Karol przełknął to, co miał w ustach - ustalimy sobie menu i w sobotę zajmiemy się wspólnym szykowaniem obiadu?
- Zgoda - Lena odpowiedziała od razu. - Co w menu? - zapytała, bardzo ciekawa czy Karol ma jakiś pomysł i co wybierze.
Karol przez moment wpatrywał się w nią z namysłem.
- Gołąbki raczej odpadają... Dwa dania? Rosół, czy zupa pomidorowa? A na drugie...Z pewnością nie naleśniki. - Uśmiechnął się. - Zapiekanka też odpada... Coś z kurczakiem? A może wolisz indyka?
- Wolę kurczaka, indyk zwykle wychodzi mi zbyt twardy - wyjaśniła Lena. - Rosół to całkiem niezły pomysł. A gdyby z mięsa po rosole zrobić potrawkę z kurczaka?
- Brzmi całkiem apetycznie. - Karol skinął głową. - W takim razie w sobotę zapraszam na wspólne zakupy, a potem do kuchni. Co ty na to? A w piątek proponowałbym kolację... W ramach dobrego wstępu do kulinarnych eksperymentów?
"A w niedzielę zostawię u ciebie kapcie i szczoteczkę do zębów" przeszło Lenie przez myśl. Który to pomysł Karolowi, w zasadzie, przypadł nawet do gustu, chociaż nie powiedział tego głośno.
- Niech będzie - powiedziała głośno. - Kolacja pizza?
Spojrzał na nią z wyraźnym oburzeniem.
- Ranisz moje serce. Wymyślę coś specjalnego - zapewnił.
- Zgoda - Lena uśmiechnęła się. Nie mając nic do dodania skupiła się na jedzeniu obiadu. Zastanawiała się w myślach w co się jutro ubrać. Czy powinna być to jej czarna ulubiona bluzka, czy lepiej ta niebieska z dekoltem. Jeansy? Spódnica? Wyobrażała sobie siebie w różnych kreacjach. Tych bardziej w stylu "przyjaciółka przyszła spędzić z tobą trochę czasu" jak i tych, w których prezentowałaby się bardziej kobieco i wyzywająco, ale niezbyt przesadnie.
Karol z zainteresowaniem "przyglądał się" tym pomysłom, był jednak bardzo daleki od dzielenia się z Leną swoimi pomysłami. Zarówno tymi, które dotyczyły stroju, jak tymi, które związane były i innymi, nie tylko kulinarnymi, sprawami.
- Co powiesz na godzinę dwudziestą? - zaproponował. Taka godzina dałaby mu dużo czasu tak na przygotowanie mieszkania, jak i specjalnej kolacji.
Oderwał się od jedzenia i z zainteresowaniem zaczął się przyglądać Lenie.
- Może być - powiedziała, choć pora wydała jej się w pierwszym momencie nieco późna, szybko znalazła w głowie plusy takiej godziny. Zdąży przynajmniej odpocząć i przygotować się.
- Świetnie... - Karol uśmiechnął się do swej współbiesiadniczki. - I jak tam twoje biznesowe spotkanie? - spytał, zmieniając temat.
Przez myśli Leny przeleciało kilka wspomnień.
- Lepiej niż oczekiwałam - odpowiedziała w końcu. Pokrótce opowiedziała też o przebiegu tego spotkania, z czego wynikało, że zupełnie niepotrzebnie wcześniej się stresowała. Wszystko bowiem miała zapięte na ostatni guzik i była znakomicie przygotowana.
W międzyczasie dziewczyna odstawiła pusty talerz na stół.
- Pomogę ci pozmywać - zaproponowała.
Karol pokręcił głową.
- Siedź i odpoczywaj - poprosił. - Zrobię ci herbatę, a ty sobie posiedzisz, odetchniesz po trudach dnia. - Uśmiechnął się do niej.
Sprzątnął ze stołu, a po chwili czajnik coraz głośniejszym gwizdem oznajmił swą gotowość.
- Czarna, czy z jakimiś rozpustnymi dodatkami? - spytał Karol, stawiając na stole talerzyk z ciasteczkami.
- Poproszę rozpustne dodatki - powiedziała Lena, która widząc ciasteczka zamarzyła o słodkiej herbacie do słodkich ciastek.
Karol usłyszał też charakterystyczny dźwięk messengera. Oznajmiający, że ma nową wiadomość.
- Już, już... - powiedział, co równie dobrze mogło oznaczać herbatę z dodatkami, jak i 'prośba' do messengera, by raczył poczekać.
Po chwili przed Leną pojawiła się herbata w eleganckiej filiżance tudzież, pasująca stylem do filiżanki, cukiernica.
- Łyżeczka czy dwie? - spytał.
Lena zmierzyła wzrokiem filiżankę, po czym uśmiechnęła się lekko.
- Jedną, poproszę.
- Smacznego - powiedział, gdy spełnił jej prośbę.
Rozsiadł się w fotelu ze swoją herbatą, po czym sprawdził komórkę by zobaczyć, kto śmie mu przeszkadzać.
Wiadomość pochodziła od zielonowłosej Marty.
Marta: Hej. Znalazła mnie Wiktoria (ta dziewczyna z psem). Nazywa się Wiktoria Różewicz.
Lena przyglądała się mu, oczywiście zastanawiając się z kim Karol może teraz pisać. Nic jednak nie powiedziała, po prostu sama zetknęła na telefon, by zająć czymś ręce. Spojrzała na zegarek i zaczęła rozmyślać o zakupach które musi jeszcze dziś zrobić.
Karol nie zamierzał jej, przynajmniej na razie, informować o tym, że poznał kogoś, kto wcześniej wystąpił w jego śnie. Miał dość kłopotów z powodu Kasi, a wspominanie Lenie o kolejnej dziewczynie byłoby co najmniej mało rozsądne.
Karol: Później...
Wysłał wiadomość, po czym spojrzał na Lenę.
- Jakie masz plany na wieczór? - spytał.
- Muszę zrobić zakupy i trochę posprzątać - odpowiedziała dziewczyna. - A ty?
- Chętnię się z tobą przejdę, a potem... muszę popracować. Odprowadzę cię, jeśli nie masz nic przeciwko temu - zaproponował.
Być może nie była to najlepsza okazja na ćwiczenie 'odporności' na nowo zdobyty dar, ale kiedyś i tak musiał zacząć. A gdyby nie dał rady, to pomocna dłoń Leny z pewnością byłaby przydatna.
- Jasne, chętnie - odpowiedziała Lena. Upiła kilka ostrożnych łyków herbaty i wzięła jedno ciastko. - Nad czym dziś będziesz pracować?
- Jako że ostatnia rozmowa zakończyła się sukcesem, mam ciekawe zlecenie - powiedział. - A sama stale mi powtarzasz, żebym nic nie odkładał na ostatnią chwilę.
Uśmiechnął się do niej.
- Jakie zlecenie? Czego dotyczy? - dopytywała Lena.
Opowiedział jej o biznesowym spotkaniu, o kolejnej propozycji i złożonym projekcie, którego realizacja miała przynieść spory zastrzyk gotówki - nie tylko jemu, ale i jej. Jeśli, oczywiście, Lena zachce mu pomóc, tak jak to było przy poprzedniej pracy. Która to praca przyniosła korzyści w brzęczącej monecie... albo raczej o wzroście kwot widocznych na ich kontach. To zaś było na tyle zachęcające, że Lena już, na pół żartem, zaczęła planować, na co wyda zarobione w przyszłości pieniądze.
W miłym towarzystwie czas płynął szybko. Zbyt szybko, można by rzec.
- Muszę iść - powiedziała Lena, zrywając się z fotela i zastanawiając się, czy pomóc Karolowi przy zmywaniu i czy Karol się nie rozmyślił i czy zechce ją odprowadzić.
- Zaraz się ubiorę i możemy iść - powiedział obiekt jej rozmyślań.
Poznań, 21.03.2019, czwartek, wieczór
Do domu wrócił po dwóch prawie godzinach, bowiem połączenie zakupów i spaceru musiało zająć nieco czasu.
Walka z cudzymi myślami odebrała spacerowi znaczną część przyjemności, ale w sumie doświadczenie należało uznać za zakończone powodzeniem.
Ledwo znalazł się w domu włączył Mac'a i napisał do Marty.
Karol: Dobrze, że Cię znalazła. To już jesteśmy w trójkę
Marta: Też się cieszę
Marta: Wygląda na to, że Wiktoria też pamięta sen
Karol: Czy ma jakieś pomysły na przyczynę takiego wspólnego snu?
Marta: Nie
Karol: Czy umówiłaś się z nią na kolejny sen?
Karol: Kim ona jest, gdzie mieszka?
Marta: Jest z Warszawy
Marta: Można tak powiedzieć
Marta: Chyba spróbuje spać z łomem, ciekawe czy będzie miała go w śnie
Karol:
Karol: Wezmę pod poduszkę zestaw małego majsterkowicza
Karol: I paczkę krówek
Karol: A Ty? Jak się przygotujesz?
Oczywiście był pewien, że te przygotowania nic nie dadzą, ale pożartować można było.
W tym momencie Facebook wyświetlił Karolowi nowe powiadomienie: "Marta Jakubowska chcę Cię dodać do grona znajomych." Które mógł zaakceptować lub zignorować.
Zaakceptował zaproszenie bez chwili wahania.
Marta: Sama nie wiem
Marta: Myślę, że wystarczy jak wy spróbujcie
Marta: Chociaż mam nadzieję, że paczka krówek da radę
Karol: Nie zjawiliśmy się w pociągu w piżamach... Na szczęście
Karol: Przygotowania mogą nie na wiele się zdać
Marta: Zastanawiałeś się co zrobimy jeśli to się powtórzy?
Karol: Chyba pora zacząć się niepokoić... W magię nie wierzę, w Hypnosa też nie
Karol: I nie bardzo wiem, co można by zrobić. Współpracować?
Marta: A co jeśli się nie powtórzy?
Karol: A czy chciałabyś powtórkę z rozrywki?
Karol: Jeśli się nie powtórzy, to przez parę dni czy tygodni będziemy to wspominać, a potem uznamy za sen
Marta: Jasne :P uwielbiam tonąć …
Marta: A tak serio, bardziej się zastanawiam nad sensem i celem, czy na przykład nie spróbować się jakoś spotkać.
Marta: Może nie wybiegajmy w przyszłość, zobaczymy co będzie
Marta: Muszę zaraz kończyć, jutro jadę na wycieczkę do Warszawy jeszcze muszę się spakować
Karol: Przyjemnej wycieczki i kolorowych snów
Karol: Pa
Marta: Pa!
Marta się rozłączyła, a Karol zaczął szukać warszawianki, Wiktorii Różewicz.
No i rzeczywiście była taka kobieta. Na dodatek na zdjęciu profilowym była całkiem do siebie podobna. To znaczy do tej ze snu. Mieszkanka Warszawy, z widoczkiem tegoż miasta w tle.
I mieli 1 wspólnego znajomego. A dokładniej znajomą - Martę.
Chwilowo jednak Karol odpuścił sobie rozmowę z Wiktorią, pozostawiając tę przyjemność do jutra, bowiem sny to jedno, ale twarda rzeczywistość miała swoje twarde prawa. Z tego też powodu po zakończeniu poszukiwań Karol odciął się od facebooka, a potem, z przerwą na kolację, pracował prawie do dwudziestej drugiej.
I chociaż nie wierzył w to, że o tak wczesnej porze zapadnie w sen, to - zgodnie z obietnicą - pod kołdrą znalazł się mniej więcej o umówionej porze.
Ale zasnął dopiero po kilku minutach. |