Jeden sukces, drugi...
Co prawda żaden z nich nie był dziełem Axela, ale i tak cieszyły jego serce.
Miał cichą nadzieję, że zanim pozszywaniec się uwolni, ani będą daleko, na moście, a ten z kolei był w takim stanie, że rozwalenie go nie powinno stanowić problemu, a z kolei brak mostu powinien stanowić przeszkodę nie do przebycia dla potworka, chwilowo powstrzymywanego przez coś, co siedziało pod kratą.
Radość Axela została przytłumiona przez pojawienie się kolejnej poczwary, zbrojnej w pokaźnych rozmiarów maczugę.
Najlepszym wyjściem zdał się Axelowi błyskawiczny odwrót i opuszczenie zamku przez wspomniany most, ale... raczej nie wypadało zostawić kompanów w potrzebie.
Może faktycznie warto by zwabić potwora z maczugą w objęcia pozszywańca?
Axel przebiegł kawałek podwórza i stanął tak, by krata oddzielała go ogrowatego stwora.
- Te, duży! Chodź tu! - wsparł Berniego okrzykiem. A potem poparł słowa wysłanym z kuszy bełtem. Starał się trafić w twarz przeciwnika.