Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2020, 10:14   #174
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Jesień w Fangwood w końcu postanowiła o sobie przypomnieć, po w miarę pogodnych, choć chłodnych dniach pokazując, na co ją stać. Wiejący od rana wiatr, mało odczuwalny w leśnych gęstwinach, od południa przeistoczył się w okropną ulewę - znikoma widoczność i jednostajny szum deszczu towarzyszył bohaterom przez dobre parę godzin, by wraz z chylącym się ku zachodowi słońcem zmienić się w lżejszą, choć wciąż uciążliwą, mżawkę.
Na szczęście Cirieo wydawał się być przyzwyczajony do marszu w takich warunkach, a przynajmniej nie przeszkadzały mu one w dalszym prowadzeniu drużyny w stronę fortu Trevalay. Noga, którą przygotował dla niego Hannskjald, zdecydowanie poprawiła mu humor i pomogła w poruszaniu się. Zziębnięci i przemoczeni bohaterowie podążali za nim wierząc, że zapowiadane miejsce postoju jest już niedaleko.
- J-jeszcze ttrochę - stwierdził, szczękając lekko zębami - zzaraz będzie je widać. To ttaki wielki sttary dąb. W korzeniach ma wygodną jamę -

Gdy uszli kolejną milę, z ust niziołka wyrwało się głośne przekleństwo - wcale nie bezpodstawne. Rzeczywiście, udało im się dotrzeć do miejsca, nad którą górował wielki, masywny dąb. Same jego konary zapewniłyby pewnie wystarczającą ochronę przed deszczem - gdyby drzewo nie zostało spalone. To, co w deszczu było niewidoczne z daleka, teraz przedstawiało wyraźny i nieprzyjemny obraz. Okolicę nawiedził intensywny, lecz bardzo zlokalizowany pożar. Kilkadziesiąt drzew wokoło zostało poważnie nadpalonych, zamiast ściółki ziemię pokrywał popiół, a do nosów bohaterów zaczął docierać przytłumiony przez opady swąd spalenizny. Dąb musiał znajdować się w samym centrum ognia i ucierpiał najbardziej - przypominał teraz ogromny czarny szkielet. Hannskjald czuł, że dla mającego już setki lat drzewa nie było już ratunku. Wśród spalony gałęzi dało się dostrzec dwie nieruchome sylwetki, najpewniej także ofiary pożaru.

 
Sindarin jest offline