Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2020, 19:33   #97
Joer
 
Reputacja: 1 Joer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputację
14 Martius 816.M41, mostek BÅ‚ysku

Tytus pochylał się nad fotelem sternik Korte wciąż niedowierzając wynikom przedstawionej mu symulacji. Ponownie zmarszczył czoło próbując znaleźć jakiś błąd mimo, iż sam osobiście przechodził przez każdy z kroków.

- Jestem pewien, że można było wyciągnąć skupienie wektorowe, jeśli byśmy zastosowali jednak omega 12 - powiedział zamyślony wciąż przyglądając się ekranom. Podrapał się po brodzie.

Czas spędzony w osnowie może wydawać się jałowy i wypełniony nudą dla laika, w końcu wszystko jest w rękach nieodgadnionych nawigatorów. Nie jest to całkowitą nieprawdą, w końcu personel szkolony w warunkach normalnej fizyki nie ma szans wpłynąć na przelot w tym nierealnym świecie. Nadsternik jednak wiedział, że oprócz szerokiego spektrum obowiązków monitorowania każdego systemu, które w tych nieprzewidywalnych warunkach nierzadko zachowują się niesfornie, ten czas to przede wszystkim czas dla załogi by doskonalić swoje umiejętności. Symulacja prawdopodobnych wariacji ostatniego manewru z portu Wander jednak nie pozostawiła złudzeń. Jakikolwiek inny manewr, inaczej dobrany wzorzec kosztowałby ich cenne milisekundy i kilkaset istnień.

Garlik wyprostował się powoli. Wiedział, że oczy innych spoczywają na nim i oczekują jego deklaracji. Westchnął z udawanym zrezygnowaniem i rozłożył ręce.

Wygląda na to, że rzeczywiście nie dało się tego zrobić lepiej. Trzeba zaakceptować, że naprawdę jesteśmy najlepsi. - widział kątem oka jak obsługa mostka uśmiecha się z dumą, słyszał pomruki zadowolenia, ale wiedział na co czekali naprawdę - Przegrałem. Wiszę wam wszystkim kolejkę niestety.

Na mostku rozległy się wiwaty, a sam oficer nie mógł powstrzymać uśmiechu satysfakcji. Jednak nie popełnili błędu. Spojrzał ukradkiem na fotel kapitański, ale nie sądził by kapłanowi maszyny przeszkadzała taka nieregulaminowa atmosfera.

Nagły wstrząs przeszedł po okręcie, a cała galeria wskaźników zapaliła się na czerwono, ucinając atmosferę momentalnie. Tytus wskoczył w swój fotel i pośpiesznie zaczął wystukiwać kolejne klawisze wywołując kolejne raporty na ekranach.

Status! - wydał krótkie polecenie na mostku, kompletnie nie potrzebne ponieważ wszyscy byli pochłonięci już zbieraniem danych.

Wysłuchiwał poszczególnych raportów samemu selekcjonując informacje bombardujące go na ekranach. Jedno spojrzenie na tron kapitański wystarczyło by wiedział, że nie musi skupiać się na szczegółach. Potrafił działać bardzo szybko, ale nawet on wydawał się poruszać niczym mucha w smole w porównaniu do reprezentantów Omnissiah, którym łatwiej było rozmawiać z maszynami niż z ludźmi. Jego doświadczenie jednak pozwalało mu odpowiednio przefiltrować informacje, a instynkt zignorować potencjalne przepalenia bezpieczników w systemach alarmowych.

- Pożar w sekcji napędowej - wyszeptał, a zaraz po nim powtórzył to inny głos na mostku.

Tytus spojrzał na tron, lecz nie widział na razie reakcji, zresztą nie spodziewał się reakcji widocznej dla ludzkiego oka. Westchnął. Tak dobrze gdyby była tutaj Lady Corax. Obrócił się w stronę załogi.

- Żółty Alarm. Natychmiast wysłać ekipy ratunkowe z sąsiadujących sekcji. Powiadomić o zagrożeniu ogniowym i wydać pozwolenia na sprzęt gaśniczy. - spoglądał dobitnie na poszczególnych oficerów, którzy krótko potwierdzali przyjęcie dyspozycji - Wysłać mobilne ambolatorium do sekcji siłowni w gotowości na przyjęcie rannych. Powiadomić szpital o statusie i oczyścić dedykowane kanały komunikacyjne Alarm 1 i 2. Wyznaczyć ścieżkę wyłączoną z maszynowni do szpitala. Zmniejszyć interwały meldunków w zagrożonych sekcjach do 5 minut. Całą komunikację przekierować na priorytetowy kanał pułkownik de Vries oraz przekazać jej pełne uprawnienia do koordynowania akcją.

Sam w tym czasie kończył pisać notę statusową do pozostałych członków załogi. Uznał, że Amelia de Vries będzie najlepsza do koordynowania akcją ratunkową, w chwilach taka jak ta, podczas podróży przez osnowę, towarzystwo dobrze uzbrojonych gór mięśni z jej oddziału znacznie pomoże na morale ekip ratunkowych. Nie mówiąc o fakcie, że choć nie należy to do ich obowiązków to siła i odporność pancerzy wspomaganych może przydać się w trudnych warunkach.

Spojrzał na techkapłana. Nie mógłby odgadnąć co dzieje się teraz w jego dawno już nie ludzkim umyśle. Wstał ze swojego fotela, wiedząc, że nic więcej nie będzie w stanie zrobić. Przełączył swój vox na odpowiednie kanały alarmowe. Rozejrzał się po obsłudze mostka, która robiła wszystko co w ich mocy.

Ludzie, zatrzęsło nami zdrowo, ale nie takie rzeczy widzieliśmy w przeszłości. Nie oddamy łatwo naszego domu. - czuł się głupio wypowiadając te słowa, ale wiedział, że ktoś musiał dodać otuchy załodze. Przybrał luźną postawę mającą sygnalizować, że całość tego wydarzenia nie jest dla niego pierwszyzną.

Nadsternik odwrócił się w stronę tronu i przez chwilę zastanawiał się co chciałby powiedzieć.

Techminencjo, proszę o pozwolenie wzięcia udziału w akcji ratunkowej - wiedział, że była to nieregulaminowa prośba, ale też nie zamierzał siedzieć bezczynnie wysłuchując tylko kolejnych raportów. Może nie był to jego Furious, gdzie wystarczyło wychylić się na lewo by chwycić gaśnicę, ale wiedział, że musi coś zrobić. Widział, że część personelu, nie niezbędnego w obecnej sytuacji, także wyraża chęć dołączenia do niego.
 
Joer jest offline