Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2020, 19:39   #564
Slan
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Drużyna z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku udała pomieszczenia gdzie spali pozostali pacjenci oddani Zandalusowi i bez problemu uzyskała swój kącik, a wszyscy patrzyli na nich z mieszanką podziwu i zgrozy.
Potem zapadli w sen.

Umorli patrzył na ubranych w odświętne szaty kultystów, którzy po cichu skandowali bluźnierczy psalm ku chwale jego pana. Uśmiechnął się i zacisnął dłonie ubrane w rękawce z ludzkiej skóry i odwrócił się by spojrzeć na skazańców, wyznawców słabych i dobrotliwych bóstw jak Asmodeusz czy Lamaszutu. Byli tam też jego dawni towarzysze: Imra, Sadim i reszta. Ruszył dłonią i jego ulubiny sługa, potworny człowiek w łachmanach podpalił stosy.

Imra szła przez pole bitwy, a za nią maszerowały hordy sług jej władcy. Wielki sojusz wszystkich krain jaki się zebrał aby powstrzymać armię abominacji nie był w stanie stawić czoła jej groteskowym legionom. Każdy kto stawił jej czoła ginął w kałuży krwi ze straszną świadomością, że jego dusza zostanie pochłonięta przez jej wiecznie głodne ostrze. Taki los spotykał królów i książęta, a nawet jwj dawnych towarzyszy, Umorliego, Arthmyna, Kennicka… Jej przyboczny, Człowiek e łachmanach zdzierał wszystkim twarze na monstrualny płaszcz, jak przywdzieje.

Arthmyn dosiadał straszliwie wypaczonego smoka, którego płomienie niemożliwej do określenia barwy pochłaniały mieszkańców i obrońców, nie dając im jednak łaski śmierci, tylko zmieniając ich w monstra godne koszmarów mrożących krew w żyłach piekielnych książąt. Recytował bluźniercze zaklęcia przyzywając nieopisywalne potwory. Dowodził nimi jego sługa, człowiek w łachmanach. W każdej sekundzie słyszał krzyki dusz jego dawnych towarzyszy, który dusze błagały o nicość uwięzione w klejnotach mocy.

Kennick metodycznie podpisywał wyroki na niewiernych i heretyków. Była to niezwykle mozolna praca, bowiem lista tego, co trzeba było uczynić każdemu z nich była długa i skomplikowana. Słyszał też piękną muzykę krzyków przesłuchiwanych, którzy mówili wszystko co chciano od nich usłyszeć. Właściwie owe przesłuchania nie były wcale konieczne, ale radowały jego pana. Człowiek w łachmanach, jego ulubiony sługa, człowiek w łachmanach, który nadzorował przesłuchania. Odwrócił się i zobaczył strzępy mięsa, które niegdyś były jego towarzyszami, Umorlim, Imrą czy jego bratem Sadimem.

Sadim prowadził ceremonię przywołania, która miała zakończyć obecną erę wszechświata. Gwiazdy były w porządku, a przedwieczni budzili się aby objąć we władanie ten świat. Tysiące, dziesiątki tysięcy wyznawców śpiewało mroczne opętańcze psalmy, a krew setek ofiar spływała po ołtarzu. Rytualny sztylet trzymał w rę człowiek w łachmanach. Tarcza-Kowdło jego pana. Jego dawnym towarzyszom nie dano łaski łatwej śmierci, mieli stać świadkami nadejścia, a ich dusze przez wieczność miały być trawione.


Obudzili się pośród dawnej apatii personelu i byłych pracowników, choć słyszeli podniecone szepty o nadchodzącym ataku na heretyków.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline