Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2020, 16:29   #17
Umbree
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
- I bardzo dobrze! Przesłuchajcie ją! - Kobieta nie odpuszczała. - Spytajcie ją i o las, i męża, i dzieci!
- Na pewno zapytamy o wszystko, co jest w tej sprawie ważne
- odparła Elke, zdobywając się na delikatny, wymuszony uśmiech. Spojrzała na kompanów. - Idziecie ze mną, czy zostajecie?
- Idziemy, idziemy. Dziękuję za herbatę
- ukłonił się jeszcze Gerhardt.
Po drodze do domu wójta zauważyli kilka osób na centralnym placu wioski wkopujących pal w ziemię. Wieśniacy pomachali im z uśmiechem i wrócili do pracy.
- Wygląda na to, że przygotowania do palenia wiedźmy idą pełną parą - powiedziała Elke, machając również do gawiedzi.

Oppenkrote, ledwo mieszczący się pod futryną drzwi, nie wyglądał na zdziwionego ich powrotem.
- Zaprowadzę was do piwnicy, ale ja nie wejdę tam z wami. Nie będę ryzykował.
Otworzył niedługo później kluczem drzwi piwnicznej komórki. Do środka wpadało światło przez niewielkie, wąskie okienko pod sufitem. W kącie mrocznego pomieszczenia stała duża klatka z żelaznymi prętami, obecnie zakryta szmatami i kocami. Po ściągnięciu części materiału zauważyli piękną, może trzydziestoletnią kobietę. Jej uroda była oczywista dla wszystkich, nawet pomimo brudu na jej twarzy i włosów w nieładzie. Patrzyła na nich ze strachem w dużych oczach.
- Spokojnie, nie jesteśmy tutaj, by zrobić ci krzywdę - powiedziała cyruliczka, unosząc ręce na wysokość piersi. - Nazywam się Elke, a to moi towarzysze. Przybyliśmy do Krote przeprowadzić śledztwo. Chcielibyśmy się dowiedzieć, co zaszło między tobą a Konradem? To na początek.
- Między nami? Co?
- Domniemana wiedźma aż jąkała się próbując coś powiedzieć, ale w końcu uspokoiła się na tyle, by składnie mówić. - Nic się nie stało. Ratujcie mnie, dobrzy ludzie, jestem niewinna. Nie zaczarowałam Konrada, nie wiem nawet o co chodzi.
- Chcemy Cię uratować
- Gerhardt mówił łagodnym tonem - Ale musisz nam w tym pomóc. Opowiedzieć wszystko. Jesteśmy Twoimi jedynymi przyjaciółmi teraz. Opowiedz nam o Konradzie - zaczął przepytywanie.
- Dokładnie. Jeśli nie opowiesz nam wszystkiego, co wiesz, nie będziemy w stanie ci pomóc - powiedziała Elke, zerkając na kobietę. - Musisz z nami współpracować, chcemy poznać prawdę i dowiedzieć się, co się tu naprawdę wydarzyło.
- My… My byliśmy razem. Dlaczego miałabym źle mu życzyć? To nie ma sensu…
- Zamilkła patrząc w ziemię.
- Gadajże - mruknął krasnolud na zalęknioną kobietę. Głos miał jednak wyższy niż by się spodziewano.
- Tego wieczora szłam do niego, do jego domu. Gdy otwarłam drzwi, wypadła na mnie ta kwicząca świnia. Zemdlałam ze strachu… - Ilsa złapała pręty klatki. - Nie wiem nic więcej…

Garila od zawsze mierził brak precyzji. Choć dostrzegał, że ta cecha nie posiada rasy to podejrzewał, że mogła posiadać płeć - żeńską, gwoli ścisłości.
- Wcześniej co było gadaj. Odkąd Konrad z polowania wrócił. Dzień po dniu opisuj - wycharczał, bo teraz, dla odmiany, z nerwów zaschło mu w gardle.
Krasnolud powoli przekonywał się, że teoria Elke o niewinności dziewczyny mogła być prawdziwa.
- Z polowania? Tak, tak, rozumiem, ale nic się nie działo. - Nie mówiła do końca składnie. - Był nerwowy i więcej pił, a może był nerwowy gdy wypił. Ale przecież to nic dziwnego.
- Podobno się zmienił
- powiedziała Elke, wpatrując się w wystraszoną dziewczynę. - Miał coś zabrać z truchła bestii. Widziałaś, co to było? Może ci pokazywał?
- Mówił coś o kle mutanta, nawet chciał pokazać, ale mnie takie rzeczy brzydzą.
- Jak nigdy przydałby się Szarak
- burknął Garil.
- Z tym swoim burkiem - dodał obracając się na pięcie.
- Nic nie brałaś z jego domu? Gdzie mieszkasz? - Pytał dalej krasnolud.
- Nie, nic nie wzięłam, a mieszkam w małej chatce na zachodnim krańcu wsi.
- Pójdę tam. Spotkajmy się później w domu Konrada
- oznajmił Garil towarzyszom i po chwili wyszedł z piwnicy a jego twarz oblały promienie słońca.
- Powodzenia, Garilu - rzuciła Elke i gdy krasnolud wyszedł, przeniosła spojrzenie na Ilsę. - Uważasz, że ten kieł mutanta mógł go tak zmienić? A może pokłócił się o coś z Herr Kummelem? - Cyruliczka wypytywała o wszystko, co mogło rzucić nieco światła na tę sytuację.
- Ale w jaki sposób kieł, choćby i zmutowanej bestii, miałby być przyczyną zmiany zachowania Konrada? Tak, kłócił się ostatnio z wszystkimi, ale czy z Victorem również, tego nie wiem.
- Nie wiem, może ten kieł zaczarowany był
- Elke wzruszyła ramionami.

Kończyły jej się opcje.
- Czy możesz mi powiedzieć cokolwiek, co może nam pomóc w tym śledztwie? Po prostu pomyśl, zastanów się. Może jest jeszcze coś, czego mi nie powiedziałaś, a jest ważne. Nie spiesz się, mamy czas.
- Wiem, że był spór między Konradem, a Ottonem Oppenkrote. Wójt chciał kupić jego ziemie, i nie najlepiej przyjmował ciągłe odmowy.

- Dziękuję, Ilso, to na razie wszystko - powiedziała Elke. Nie wiedziała, czy dziewczyna mówi prawdę, ale zamierzała to zweryfikować u źródła. - Jeszcze do ciebie wrócimy.
Wyszła z piwnicy i znalazła Ottona.
- Podobno pan i Konrad mieliście jakiś zatarg o ziemię. Prawda to? - Spojrzała mu prosto w oczy.
Wójt zmieszał się wyraźnie.
- No, nie nazwał bym tego zatargiem. Prawda to, chciałem kupić kawałek pola od niego, mnie bardzo by się przydało, a jemu i tak leży odłogiem. Zaparł się jednak i odmówił, z czystej złośliwości pewnie.

Nagle do izby wszedł ziewający Szarak razem ze swym psem Paszczakiem, rzuciło mu się w oczy zdziwienie towarzyszy.
- Przepraszam, ale słońce tak miło grzało że przyciąłem komara na ganku u gospodarza, a jak się obudziłem to zacząłem was szukać i Paszczak doprowadził mnie tutaj - zrobił krótką pauzę i rozejrzał się po pomieszczeniu - Coś mnie ominęło?
- Sporo, ale opowiem ci wszystko w drodze do Garila
- powiedziała cyruliczka, zerkając podejrzliwie na sołtysa. Jego zmieszanie było dziwne, a pytanie przecież proste. No i zatarg stawiał Ottona w kręgu potencjalnych podejrzanych, w końcu mógł się chcieć pozbyć Konrada, by położyć ręce na jego ziemi. Nie zamierzała jednak tego sugerować. - Rozumiem. Na razie to wszystko, ale jeszcze wrócimy do przesłuchania wiedźmy, więc nie spieszcie się tak z tym ustawianiem paleniska.
Spojrzała na resztę.
- Chodźcie, musimy spotkać się z Garilem, może on na coś wpadł - powiedziała i ruszyła w stronę domu Konrada. Miała zamiar opowiedzieć krasnoludowi o wszystkim, czego się dowiedziała. Zwłaszcza o dziwnym zmieszaniu wójta.
 
Umbree jest offline