Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2020, 22:56   #129
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
- Panowie, panowie… - Nana pokręciła z niedowierzaniem głową. - Val, po co mamy się siłować, skoro może uda nam się go po prostu odwiedzić. Masz ochotę na powtórkę spotkania z naszą znajomą blondi? Złap. Nawet nie wiemy gdzie ten cały Wezyr jest, więc jak chcesz się do niego przenieść? Przejdziemy się tam z Alexem, zobaczymy kto zacz i jakie ma podejście do życia. Uda się z nim pogadać normalnie, to pogadamy, nie uda… to osobiście postaram się doprowadzić jego pałac do biodegradacji.

Blondyn zdawał się bardziej receptywny na słowa dziewczyny. Może dlatego, że swoim wywodem poparła jego wersję wydarzeń, a może zwyczajnie nie miał w zwyczaju zbyt długo chować urazy. Val, widząc, że został “przegłosowany” i że nikt nie raczy wesprzeć jego - bądź co bądź nieco naiwnie idealistycznego - światopoglądu, pogrymasił jeszcze chwilę, po czym także odpuścił. Kaala, która do tej pory przeskakiwała spojrzeniem z jednego mężczyzny na drugiego, w końcu wlepiła gałki oczne w Nanę.
- Ma pani bardzo zdroworozsądkowe podejście - wypowiadając słowa powoli i dosadnie, dziewczyna skomplementowała anielicę. Twarz Ermy, siedzącej obok przyzwoitki, wyrażała inną opinię. Najwyraźniej twierdziła, że jeśli ktoś zawitał w Habroxii z własnej woli, to rozsądkiem szczycić się nie mógł. Czarnowłosa dziewoja zignorowała jednak grymas swojej opiekunki, zwracając się do Nany po raz kolejny.
- Kiedy wczoraj was spotkaliśmy, sądziłam, że pani również zamierza ofiarować się w czasie Festiwalu Równonocy. Bo, um... nie jest pani chyba dużo starsza ode mnie - zauważyła Kaala, bardziej z uznaniem niż z jakąkolwiek złośliwością. Najwidoczniej sądziła, że młodość i mądrość łączą się w Nanie w jedno.

- Po prostu wolałabym przeżyć... - Nana westchnęła ciężko i przesunęła wzrokiem po kobietach. Cała ta zbieranina niezmiennie ją fascynowała. Była ciekawa, czemu Alex zgromadził wokół siebie tę bandę. Czyżby tak dobrze mu zapłacono? - No i przy tym nie rozpętać tu małego piekiełka, a wierzę, że mój towarzysz jest do tego zdolny. - Szturchnęła delikatnie płomiennego anioła w ramię chcąc poprawić mu nastrój. Przez chwilę zastanawiała się też nad tym co powiedziała Kaala.
- Czym jest Festiwal Równonocy?

Oczy dziewczyny zamigotały mieszanką determinacji i poczucia obowiązku.
- To jeden z naszych najstarszych i najświętszych obrzędów tu, w Habroxii. Każda z osad i wiosek podległych Metropolii wysyła swoją przedstawicielkę jako ofiarę dla Opiekuna. Ich... nasze poświęcenie reinwigoruje Bieguny, wypełniając je na powrót po brzegi magiczną mocą. Rozpoczyna ono także Wielki Festiwal, który trwa aż do ostatniej nocy dekadnia. - Kaala zdała relację, pozwalając, żeby książkowa definicja uroczystości zmieszała się swobodnie z jej nastoletnią pasją. Opiekunka, wysłuchawszy przekazu, przytaknęła mimowolnie opatuloną w turban makówką.

- Dlatego tam jedziesz? - Nana przyjrzała się dziewczynie i jej przyzwoitce. Czy dlatego potrzebowała tej starej panny, czy po prostu było wysoko urodzona?
- Mnie nie wysłała żadna osada.
Alex przyglądał się tej scenie jako emigrant, który przez ostatnie kilka lat zdołał stać się rdzennym mieszkańcem Piasków. Pewnie dlatego wyłapał mroczniejszą nutę w pozornie niezobowiązójącym pytaniu Nany, mimo iż wszyscy inni pozostali na nią głusi.
- Nikt nie wyrywa nikomu serc na ołtarzu. Z wnętrzności też im nie wróżą - oznajmił uspokajająco, choć nie bez solidnego łyka czarnego humoru. - Pomyślcie o tym jak o rytuale przejścia dla młodych dziewcząt, które mają później w życiu piastować ważne funkcje - znachorki, położnej, szamanki, etc. Ból uszlachetnia. Świadomość, że twoje kilkugodzinne cierpienie i poświęcenie zapewnią całej cywilizacji dobrobyt na kolejne kilka lat pozwala sporo znieść. Zyskać perspektywę względem szerszego świata i zbić stęchłe ego z pantałyku. Poza tym... składanie ofiar z istot rozumnych jest kiepskim sposobem pozyskiwania kwintesencji.
O ile do tej pory wyjaśnienia Alexa były rzeczowe i faktycznie działały uspokajająco, to ostatnia wypowiedziana przezeń kwestia, mimo - a może z powodu - swojej nonszalancji sprawiła, że Nana zaczęła się lekko zastanawiać nad jego osobą. Val też spojrzał na swojego nowego rywala spode łba, chociaż tematu nie podjął.

- Wobec tego chyba nawet nie nadaję się na taką ofiarę. - Nana odchyliła się i spojrzała na niebo. Nagle w jej głowie pojawiła się szalona myśl. A raczej w jego - anioła - bo sama dziewczyna zaczęła entuzjastycznie protestować kopiąc wspomnieniami z zakonu.
- Tylko….czy to umożliwiłoby mi spotkanie z Wezyrem?
Słysząc słowa anielicy, Erma poczerwieniała na pokrytej zmarszczkami twarzy. Wyglądała tak, jakby zaraz miała wpaść w istną furię.
- Śmiesz szydzić z naszych najświętszych tradycji, dziewczyno?! Wykorzystywać je do swoich błahych, przyziemnych celów?! Trochę po -
- Jeśli mogę... -
w tym miejscu Alex przerwał starszej niewieście. Uniósł pojednawczo dłonie, wsuwając się pomiędzy kobiety nim dzielący je dystans stał się zbyt mały, a agresja nie do okiełznania. Erma, dość niechętnie, pozwoliła mu na kontynuację wywodu.
- Świątobliwa, zapewniam, że ta dziewczyna nie miała nic złego na myśli. Podobnie jak ja przybyła z bardzo daleka. Ale w odróżnieniu ode mnie, nie zdążyła jeszcze zapoznać się z historią i obyczajami tego miejsca. Proszę więc, pokornie, o wybaczenie jej tego nietaktu.


Erma ważyła przez chwilę słowa chłopaka. Fakt, że ten z szacunku zgiął się wpół, kiedy zwracał się do staruchy, ślepia cały czas wbijając w piasek obok trzaskającego ognia, zdołał ją udobruchać. Z fuknięciem przyzwolenia machnęła dłonią, po czym wróciła do ogrzewania sękatych palców przy płomieniach. Nadal wyglądała na wielce rozgniewaną.
- Bardzo Panią przepraszam. - Nana także się skłoniła. - Jak powiedział Alex, nie miałam złych intencji. To jedynie moja niewiedza.
Chwila ciszy. Ciężkiej ciszy. A potem...
- Hrmf. Nic się nie stało. Ja także niepo... nadmiernie się uniosłam - skwitowała starsza pani, poprawiając się wpół zdania. Najwidoczniej stwierdziła, że potrzeba reakcji, sama w sobie, była. Co najwyżej mogła przesadzić z buchającą żarem ekspresją. Ale, koniec końców, takt Nany w połączeniu ze (szczerą bądź nie) pokorą, zniwelowały kamienną aparycję przyzwoitki niemal całkowicie. Nawet towarzysząca jej młódka mogła odetchnąć z ulgą. Alex, korzystając z okazji, dorzucił swoje dwa centy.
- Ehm... to ja pójdę dalej niż Kaala i powiem, że podejście masz zbyt “zdroworozsądkowe” jak na tutejsze realia. Nie wiesz, w jakie szambo prawie się wpakowałeś - szepnął blondyn, nachylając się Nanie do ucha.
- Ale pomysł... pomysł miałaś niczego sobie.- Uśmiechnął się, do niej, ostatnie zdanie wypowiadając prawie że na bezdechu.
- Nadal go mam - Wyszeptała Nana, upewniając się, że starsza kobieta nie patrzy w ich kierunku. - Opowiesz mi jeszcze co nieco o waszej kulturze?
 

Ostatnio edytowane przez Highlander : 16-04-2020 o 12:35.
Highlander jest offline