Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2020, 11:59   #32
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Shillen ze zdziwionym wyrazem twarzy zwróciła się do towarzyszy.
- Czy… czy te gryzonie właśnie do nas przemówiły? - spytała dalej niedowierzając. Mogło być to trochę nieuprzejme względem tych małych stworzonek. Drowka nie była jednak osobą, która przejmowała uprzejmościami, a już na pewno nie w tak… nietypowej sytuacji.
- Uff - wyrwało się Shevie - myślałam, że tylko ja ich widzę.
- Jesteśmy w innym wymiarze, tu wszystko może być… inne niż u nas. - odpowiedział Itlon zachowując spokój.
Obie myszy przystanęły słysząc slowa Hassana. Spojrzały po sobie i zaśmiały do siebie.
- Nie bójcie się nieznajomi. Nic wam tu nie grozi. Już spieszę z wyjaśnieniami! Nazywam się Tilda, a to mój mąż Filtch. Zawsze przychodzimy na spotkanie nowoprzybyłym. Normalnie biały mag nas informuje wcześniej więc wybaczcie nam, że tak późno dotarliśmy! Zaprowadzimy was do granicy lasu, a stamtąd przejmie was królik Chyży. Król ucieszy się, że ma nowych podwładnych. Ostatnio dziwne rzeczy się dzieją i każda pomoc się przyda! - Tilda dodreptała do grupki. Potem jej spojrzenie padła na Shevę.
- Och maleństwo, a kto ciebie tak urządził? Pokaż zajmę się tobą. - mysie rączki sięgnęły do półelfki.
Półelfka cofnęła się odruchowo.
- Źli ludzie. Nie chciałabym tak tu - rozejrzała się dookoła - wiecie, zapalenie płuc gotowe gdy zacznę biegać bez koszuli po śniegu. Powiedzcie lepiej dokąd iść i co to za Biały Mag i Król.
- Może ten, którego szukamy? - zapytał z nadzieją w głosie Hassan i popatrzył sceptycznie na obie myszy - Raczej nie jesteśmy niczyimi podwładnymi, futrzaści przyjaciele, ale jeśli powie nam co to za miejsce i pomoże nam z pewnym magikiem, pewnie dobijemy targu - Hassan miał dobry humor. Istoty nie wyglądały groźnie, ich pośpiech nie był chyba spowodowany niebezpieczeństwem, i oferowały pomoc. Przynajmniej tak się wojownikowi wydawało.
- Nie wiecie kim jest biały mag? Ojej - Tilda przyłożyła swoje łapki do pyszczka w geście zmartwienia. - Coś musiało się stać przy przejściu. Każdy kto przybywa do tego miejsca jest nowym podwładnym.
- Pomijając Księżnę Bestii. - wtrącił się Filtch. - Ona nikogo nie słucha.
- Och, nie ma powodu aby straszyć naszych nowych gości. Pozwólcie mi się obejrzeć. Nie zrobię wam krzywdy. Znam się na leczeniu.
- Może następnym razem będziesz bardziej powściągliwy w opowiadaniu innym kim jesteśmy i po co tu jesteśmy? - Itlon zwrócił się do Hassana w jego ojczystym języku. Liczył, że czarodziej, który stworzył ten wymiar nie nauczył jego mieszkańców egzotycznych języków.
- Faktycznie było trochę zamieszania przy przejściu, powiedziano nam, że tutaj się wszystkiego dowiemy. - zwrócił się do myszek starając się jak najmniej mijać z prawdą. Nie znaczyło to, że zamierzał mówić prawdę. Zamieszanie wywołali sami, a z tym że tu się dowiedzą… cóż to powiedział któryś z nich.
- Nie zwykłem kłamać - warknął na Itlona Hassan - a te stworzenia oferują pomoc. Już trzeci raz przypominam ci o krzepiących miksturach. Sheva ledwo stoi na nogach! - upomniał mulmasterczyka wojownik.
Sheva za to podeszła kilka kroków do Tildy, rozpięła swoją skórzaną zbroję i uniosła koszulę odsłaniając siny bok ze sporej wielkości cięciem. Nie była to jedyna rana na jej ciele, ale ta doskwierała najbardziej.
- Jest różnica pomiędzy kłamaniem a milczeniem. - odpowiedział wyciągając dwie mikstury i rzucając obie w kierunku wojownika. - Ależ proszę, łap wszystkie. Swoją drogą, skąd wiesz, że są krzepiące? Jakieś nietypowe magiczne zdolności? - zakpił.
- Są takie same i mieli je ochroniarze czarodzieja. To sensowne uzbroić swoje sługi w coś, co pomaga w odpieraniu wrogów. - Hassan obejrzał butelki i jedną z nich podał Shevie.
Półelfka mimo odczuwanego bólu uśmiechnęła się do wojownika i przyjęła miksturę. Choć i tak w pierwszej kolejności czekała na pomoc od niezwykłej myszy.
Tilda zatarła łapki o siebie mrucząc pod nosem formułę. Dotknęła potem uda Shevy. Dziewczyna poczuła jak jej ciało doznaje nagłej ulgi. Rana zagoiła się niemal w pełni. Potem podeszła do Hassana i powtórzyła zaklęcie. Wojownik również doznał ulgi.
- No już, już młodzieńcy, nie ma potrzeby się kłócić. Jestem pewna, że wszystko się wyjaśni po drodze. - Tilda otrzepała ręce z magicznego pyłu i otarła je o swój fartuszek.
- Aczkolwiek to mało grzeczne tak rozmawiać w obcym dialekcie - dodał zaraz Filtch i się skurczył patrząc na reakcję na jego słowa.
- Wybaczcie, Hassan pochodzi z daleka i nie do końca rozumie niuanse panujące na północy. - wyjaśnił Itlon.
- Wybaczcie, Itlon stara się być tak tajemniczy, że woli używać języka zrozumiałego tylko dla mnie i dla niego. Widać takie barbarzyńskie zwyczaje panują w jego mieście - wyjaśnił Hassan Filtchowi we wspólnym - ale nie martwcie się, będę tłumaczył każdą bzdurę którą wypowie, a jeśli będzie niegrzeczny, zignorujcie go. - pospieszył z wyjaśnieniem, ufając, że jego dialekt będzie dla chomików zrozumiały
- Wspomnieliście, że każdy kto tu przychodzi jest nowym podwładnym białego maga… - odezwała się w końcu Shillen, która chyba oswoiła się już z tym, że jej rozmówcami są przerośnięte gryzonie.
- Możecie to jakoś rozwinąć? W jaki sposób mu służą i tak dalej.
- Och, nie nie. Podwładnymi króla! Biały mag jest tylko jego doradcą, a król słucha jego mądrych rad. - pisnęła Tilda.
- Ale skoro go słucha to w sumie chyba wszyscy jesteśmy podwładnymi maga..? - zaczął Filtch.
- Oj głuptasku, oczywiście, że nie. Król wszystkim rządzi, ale mag jest po prostu bardzo mądry i dba o nas wszystkich! To całkiem rozsądne, że król się go słucha.
Filtch nie odpowiedział, ale cała postawa jego chudego ciałka sugerowała, że wydaje się być zdezorientowany.
Hassan spojrzał na Itlona, potem na zdezorientowanego Filtcha wzrokiem mówiącym "chłopie, rozumiem cię" i uśmiechnął się pogodnie.
- A gdzie właściwie chcecie nas zaprowadzić? - drowka spytała przykucając, tak żeby trochę zrównać się z myszami.
- Do króla oczywiście. Każdy nowo przybyły odwiedza zamek i dostaje swój przydział w świcie królewskiej. Poza Księżną.
- Kim jest ta księżna?
- Księżna Bestii! Nie wiem jak wygląda, bo nikt nie przeżył kiedy się z nią spotkał. Ponoć jednak grasuje po tym lesie. Nie bójcie się jednak, my was poprowadzimy bezpieczną drogą, taką po której dzikie zwierzęta nie chodzą.
- Skoro nie dostaliśmy odpowiednich informacji tam na górze, możecie nam opowiedzieć jak to wszystko wygląda? - spytał Itlon - Skąd wiecie, że ktoś przyjdzie?
- To proste. Niebo robi się niebieskie. Zazwyczaj jednak dostajemy wiadomość od białego maga i możemy czekać na nowoprzybyłych. Teraz ledwo zdążyliśmy. No ale, jak mówiłam zaprowadzimy was na skraj lasu a potem odbierze was królik Chyży. Staniecie przed obliczem króla i on wybierze dla was nowe role w królestwie. Wspaniałe prawda? - Tilda klasnęła łapkami.
-Cudownie - mruknęła ledwo słyszalnie drowka.
- Dobrze ruszajmy. Od jak dawna biały mag doradza królowi? -
- Od zawsze! - pisnęła Tilda ruszając do przodu przedzierając się przez śnieg.
- Znaczy od kiedy mamy króla. - dodał Filtch. - Raz było zamieszanie w miasteczku a potem mag ogłosił, że w naszym królestwie zapanował król.
- To było dość straszne, tyle śmierci - Tilda posmutniała zwieszając łepek.
- Tak… teraz Król najwspanialszy nam rządzi… brrr… - Filtch skulił się kładąc przy okazji uszy po sobie - no i jesteśmy jego podwładnymi.

Myszy dzielnie przedzierały się przez puch lecz ich niewielkie ciałka nie radziły sobie. W końcu Hassan zlitował się nad nimi i wziął ich pod pachę za co dostał stokrotne podziękowania. Dalsza droga mijała znacznie szybciej choć mogło to być tylko wrażenie gdyż mgła była wszechobecna i nie pozwalała właściwie określić kierunku ani pory dnia. W pewnym momencie ciszę przerwało odległe wycie. Filtch uczepił się mocniej rękawa wojownika a Tilda pisnęła z przejęcia.
- Miałam nadzieję, że zdążymy! Musimy się pospieszyć. Księżna bestii może nas dopaść!*
- Wilki? Nie ma się czego bać. Ogień i stal przepędzi nawet niedźwiedzia - Hassan uspokoił myszy.
- A-a jeśli to Księżna? - pisnął FIltch kurcząc się ze strachu. Jakby na potwierdzenie do znów do uszu wszystkich doszło wycie, ale i krzyk. Ludzki rozdzierający krzyk bólu.
- O nie… one kogoś dopadły! Powinniśmy im pomóc! - Tilda zaczęła się wiercić w żelaznym uścisku wielkoluda lecz jej wysiłki póki co były próżne.

Sheva pochwyciła miecz i skierowała wzrok w kierunku z jakiego dobiegał głos. Westchnęła ciężko. Jedną z pierwszych rzeczy jaką rodzice wpajali swym dzieciom w Mulmaster było to, że gdy ktoś woła o pomoc to trzeba nie tylko to zignorować, ale też czym prędzej się oddalić. Dlatego półelfka biła się z myślami. Nie istniało w jej głowie żadne „powinniśmy pomóc”. Było to dla niej tak bardzo nienaturalne, jakby ktoś powiedział „gdy zamkniesz oczy, to pofruniesz jak ptak”. Wierutne kłamstwo. Po westchnieniu przyszedł czas na teatralne wykrzywienie ust:
- To może być ktoś z zaginionych. Może znać odpowiedzi na nasze pytania.
Tym sposobem Sheva sprytnie przekuła „powinniśmy pomóc” w „opłaca nam się pomóc”. Co wcale nie znaczyło, że za chwilę zasłoni własną piersią jakiegoś nieznajomego przed atakiem księżnej bestii.
-Możliwe. Tracimy więc czas - mruknął twierdząco i nie zastanawiając się zbyt długo, uwolnił oba futrzaki z uścisku, przygotował swoją glewię i ruszył szybkim krokiem w stronę dziwnego wycia. Nie, aby od razu stał się altruistą. Po prostu ciekawiło go, cóż to grasuje w tych lasach i czy da się zabić.
Idący z tyłu Itlon również nasłuchiwał starając się zidentyfikować nie tylko kto je wydaje, ale również liczbę potencjalnych przeciwników i ich odległość. Gestem ręki wstrzymał dziewczyny przed próbą pójścia w ślady wojownika. Słyszał bowiem, że przeciwników jest więcej. Do tego był pewien, że ktokolwiek został zaatakowany nie był sam. Po stłumionych odgłosach wiedział jednak że przegrywają. Najprawdopodobniej Hassan miał rację i mogły to być wilki. Do tego zdawało mu się, że słyszy głosy lecz nie potrafił powiedzieć co przekazują. Umiał określić kierunek z którego dochodzą odgłosy walki i pomimo tego jak mgła skrzywiała dźwięki wiedział, że nie było to tuż obok nich. Hassan zaś szedł w złym kierunku jeśli chciał dołączyć do walki.
- Wojowniku! - zawołał - Jeśli chcesz dołączyć do walki, to idziesz w przeciwną stronę. No chyba, że uciekasz. - dodał ciszej, choć wyraźnie słyszalnie. - Ktokolwiek walczy z tymi „wilkami”, przegrywa. Kto tu może się jeszcze kręcić? - spytał gryzoni. Mieli moment na podjęcie decyzji - pomoc lub ucieczka. Itlon wolał znać ryzyko zanim podejmie decyzje, choć w głębi duszy nie miał wątpliwości, że niezależnie co postanowi Hassan pociągnie ich za sobą.
- To wskaż kierunek! - Hassan zawrócił i zaczął już biec w kierunku jak się wydawało walki - Zapytaj ich, a jakże, o cały zwierzyniec tej krainy, a zanim skończą, walka może dopaść nas, nie my ją - narzekał, mrucząc cicho do siebie, zirytowany już nieco postawą Itlona
- Zamknij się i daj posłuchać! - syknął w odpowiedzi łotrzyk. - Tam! - wskazał dłonią po chwili upewniając się skąd nadchodzi dźwięk. Samemu nie zamierzał ruszać przodem. Wilki, były niebezpieczne i nie zamierzał ryzykować własnym życiem, jeśli mógł zaryzykować czyjeś.
Sheva ominęła Itona.
- Chodźmy chodźmy. A nuż uratujemy Czerwonego Kapturka - gladiatorka miała doświadczenie z wilkami. Zdarzyło jej się zabić dwa na arenie. Fakt, że takie zwierzęta są zazwyczaj specjalnie przygotowane. Otrzymują odurzające zioła, żeby nie być zbyt szybkie. Tutaj wilki prawdopodobnie nie będą otumanione. Był też jeszcze jeden prawdopodobny problem:
- Mam tylko nadzieję, że lokalne wilki nie są rozmiaru koni - półelfka patrzyła na dwie przerośnięte myszy.
- Nie powinny - pisnęła Tilda.
- W ogóle ich nie powinno być… - dodał już ciszej Filtch i podążając za wojownikiem przebijając się powoli przez śnieg.
Itlon westchnął cicho, jak zwykle czynił gdy przeczucie się potwierdzało. Ot drobny tik nad którym nie potrafił, lub nie chciał zapanować. Drobne wspomnienie lepszych czasów. Wyjął cichutko ostrze ruszając za pozostałymi. Nie pozostało mu nic innego.
Drowka podążała za towarzyszami bez słowa, wytężając swe długie elfie uszy, próbując wywnioskować kto mógł być przeciwnikiem "wilków".
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline