Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2020, 20:03   #7
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Willie Rockwell, Guglielrmo Silverfist


Willie - sztuka przetrwania: oblany!
Tomen - sztuka przetrwania: oblany!
Guglielrmo - sztuka przetrwania: zdany!

Wędrowali wzdłuż górskiego potoku, który meandrował na dnie wąwozu przez dwa dni. Prócz uporczywych wieczorną i nocną porą komarów, nic ich nie niepokoiło. Jedynka okazał się przewidującym kompanem. Dzięki niemu udało się im uniknąć spędzenia nocy pod gołym niebem w istne oberwanie chmur, które nastało drugiej nocy. Udało się też im złowić trochę ryb z potoku. Wszyscy byli wypoczęci i przynajmniej nie głodni, kiedy dnia trzeciego, nad ranem dotarli do opuszczonego obozowiska pod skalnym przewieszeniem.

Tomen - percepcja: oblany!
Willie - percepcja: zdany!
Guglielrmo - percepcja: zdany!

Popiół żarzył się jeszcze, więc ktoś musiał obozować tu tej nocy. Willie Rockwell odnalazł nieopodal ogniska trzy wielkie czarne pióra. Doskonale je rozpoznał. Takie pióra miały tylko osobniki rasy Kenku, raczej niespotykane w tych krainach. Istniało więc duże prawdopodobieństwo, że faktycznie nie był jedynym marynarzem ocalałym z aerostatku. Krasnolud zaś zwrócił uwagę na coś innego. Na ziemi widoczne były ślady jakiejś dużej humanoidalnej istoty. Zaś dalej dostrzegł także ślady kopyt czegoś niewiele mniejszego od konia.

Trop prowadził w tym samym kierunku, w którym mieli podążać i nie był trudny do śledzenia. Teren obniżał się, więc dość szybko dojrzeli przed sobą majaczącą w oddali sylwetkę ni to ogra ni człowieka, kroczącą u boku obładowanego muła. Stwór kierował się do swojego leża.


 
Rewik jest offline