Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2020, 14:08   #130
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
- Mógłbym, ale opowiedzenie wszystkiego byłoby trochę jak spisywanie epopei - stwierdził przepraszająco blondyn. - To nie “Wojna i pokój”, a ja nie jestem Tołstojem, ale... mamy chyba jeszcze trochę czasu, zanim Torg wróci z jedzeniem - założył, zagryzając górną wargę. - Umówmy się w ten sposób - zadasz mi trzy dowolne pytania na temat tego miejsca, a ja postaram się odpowiedzieć tak wyczerpująco, jak tylko będę potrafił, nie zanudzając przy okazji wszystkich na śmierć. Brzmi uczciwie? - Chłopak wraz z wysnutym pytaniem uniósł do góry trzy palce lewej dłoni, sugerując dziewczynie, taką samą ilość “prób” w swojej improwizowanej “grze”. Valerius, mimo wciąż wysokiego poziomu markotności w obombaniu, przysunął się bliżej płomieni i skinął koleżance po fachu głową, jakby zachęcając ją do podjęcia tego impromptu przesłuchania.
- Jesteście mono czy politeistyczni i jak ważna jest tu wiara? - Nana odezwała się spokojnie. Cieszyła się, że Alex w ogóle chce się z nią dzielić jakąś wiedzą.
- Hrrmm....- zasępił się przewodnik, wybijając na swoich skrzyżowanych kolanach rytm nieznanej melodii. Fenn, siedzący cicho podczas dwóch werbalnych kanonad, jakie miały miejsce do tej pory, parsknął cicho śmiechem na widok zafrasowania, jakie pytanie wywołało w jego młodym koledze. Dalej jednak nie odezwał się słowem.
- Pytanie... nie tyle nietaktowne czy głupie, ale postawione trochę okoniem - wyżalił się blondyn. - Powiedziałbym, że tutejsza populacja jest monoteistyczna. Ale... no i tu zaczynają się komplikacje. Lud Habroxii świadom jest istnienia wielu bytów o mocy boskiej, tudzież niemal boskiej. Tutejszy poziom ezoterycznego zrozumienia u szarego obywatela dorównuje wprawionym mistykom - tym z dawnych czasów - na Ziemi. Czczą oni jednak tylko jeden byt, który zamieszkuje w sercu Czarnej Metropolii. Ale czy w niego wierzą? Nie nazwałbym tego “wiarą” jako taką. Żeby w coś wierzyć, musi istnieć brak popartej faktami pewności odnośnie istnienia tego czegoś. Jeżeli bóstwo możesz zobaczyć, doświadczyć zmysłami jego cudów, odczuć jego błogosławieństwa, to termin “wiara” nie obowiązuje. Natomiast cześć, szacunek, mistyczne daniny, żarliwa miłość... tych rzeczy zaobserwujesz tu aż nadto. Co stanowi zarazem odpowiedź na drugą zagwozdkę - “wiara”, albo raczej religijna mentalność, jest tu bardzo ważna. Khoff. Przepraszam, zapowietrzyłem się trochę - kaszlnął Alex, łapiąc oddech. Fenn, mimo to, pokiwał mu z uznaniem głową.
- Rozumiem. - Nana przytaknęła ruchem głowy. Studia teologiczne pomagały jej nieco z ogarnięciem tej wiedzy. - I jaki macie stosunek do kobiet? Jak wasza wiara do nich podchodzi?
- Ooo brachu... - uśmiechnął się pyszałkowato Val, jego naburmuszenie ustępujące odrobince dziecięcej złośliwości. - A co jeśli powie, że tu jak w Islamie? Zamierzasz zacząć palić staniki? Przestać golić nogi?.
- Założę burkę i będę udawała twoją żonę. Mamy tu coś załatwić a nie robić rebelię. - Nana przerwała mu tyradę i spojrzała na Alexa. - Chcę wiedzieć czy ludzie nie będą patrzeć na mnie dziwnie gdy będę się przechadzać sama po mieście.
- Bah. No niech będzie. Masz trochę racji. Z taktycznego punktu widzenia i takie tam... - Z jednej strony miłe było, że płomienny anioł zdołał “przyznać się” do strategicznego błędu. Z drugiej, gdy wziąć pod uwagę, że jeszcze niedawno chciał szturmować frontowe bramy tutejszej stolicy, żeby tylko postawić na swoim, jego przeprosiny dramatycznie traciły na wartości. Ale chyba stwierdził kiedyś, że jest oficjalnie licencjonowanym hipokrytą.
- Kobiety i mężczyźni mają tutaj bardzo zbliżone prawa, ale zwykle odmienne obowiązki. Nikt nie nadzoruje drugiej płci pod karą śmierci, ale małżeństwa zawiązuje się wcześnie i pod kątem strategicznym, nie romantycznym. Mówimy o społeczeństwie odpowiadającym poziomem technologicznym wczesnemu oświeceniu, które koordynowane jest przy pomocy różnych interwencji cudotwórców piastujących stanowiska państwowych namiestników. Wolni mężczyźni z...klasy średniej? Mieszczanie? Tak, mieszczanie pracują fizycznie, handlują, prowadzą badania, służą w wojsku, straży, etc. Kobiety z tej samej kasty zajmują się domem, wychowaniem dzieci... jak również handlem i rzemiosłem, jeśli to właśnie preferują względem domowego ogniska. Królewska dynastia stanowi kastę najwyższą. Zajmują się polityką, ekonomią, religią oraz nauką. Dotyczy to kobiet jak i mężczyzn. Nad wszystkim góruje patriarcha bądź matriarcha, osoba posiadająca bezpośredni kontakt z “wielkim hancho”, do którego nawiązał Twój przyjaciel...- Alex wydął wargi i wystawił żuchwę na przód, jakby nastawiał się na cios, tudzież inne spoliczkowanie.
- No i może powiem to już zawczasu, aby was uprzedzić i zaoszczędzić zdziwienia. W Habroxii istnieje także kasta niewolnicza. Jest najmniejsza, posiada niewiele praw i składa się z przedstawicieli podbitych... państw. Powiedzmy.
- No i czasami z pohańbionych przedstawicieli szlachty - dopowiedział uczynnie Fenn, co stanowiło jego pierwszy prawdziwy wkład w tegonocną konwersację. Przewodnik skinął głową. Liczba uniesionych palców na jego dłoni zmniejszyła się do jednego.

Nana nachyliła się i odezwała się szeptem.
- Za kogo mam się podać, by dopuszczono mnie do spotkania z wezyrem? - Shateiel pozwolił sobie na zadziorny uśmiech, który niezbyt pasował do zakonnicy. Głowa chłopaka odchyliła się do tyłu jak na zardzewiałych zawiasach. Potarł dłońmi oczy, jego twarz wykrzywiła się w grymasie przywodzącym na myśl garść suszonych śliwek. W końcu przywołał swój kark do pionu i przywrócił facjacie gładkość.
- A ja łudziłem się, że zapytasz mnie o fazy księżyca albo o pory roku. Heh. Podać mogłabyś się za kogoś z kasty szlacheckiej, ale bez odpowiednich glifów, pieczęci i - przede wszystkim - facjaty oraz manieryzmów nie zda się to na nic. Ja sam, mimo nadanego mi statusu wolnego obywatela, miałem okazję spotkać się z wezyrem tylko raz, po jednej z zakończonych ekspedycji. A i tak spotkanie to miało charakter stricte ceremonialny, pozbawiony możliwości otwartej konwersacji. Żeby wszystko miało ręce i nogi, musielibyście powołać się na przysługę od kogoś szlachetnie urodzonego. Wysoko postawionego kapłana albo polityka, który sam cieszy się względami wezyra... hrm.
- Przewodnik urwał, samemu do końca nie wiedząc, jak ugryźć przedstawiony problem. Polityczne gierki nie były chyba jego forte.[/i]
- Albo zostać złożoną w ofierze, tak? - Shateiel poczuł jak Nana sprzedała mu mentalnego kopniaka. Postarał się jednak by się to nie odbiło na jego twarzy.

- Zaczasłem! - Dumna deklaracja odbiła się od pustynnych wzniesień, dźwięcząc w uszach osobom zasiadającym przy ognisku. Torg, okryty od góry do dołu zielonkawą juchą, wyłonił się z ciemności, pozwalając, by płomienie oświetliły jego szczerbaty uśmiech. W uniesionej na wysokość głowy łapie trzymał coś, co wyglądało jak przerośnięta krzyżówka dżdżownicy i uzbrojonego tasiemca. Stworzenie miało roztrzaskaną makówkę, z której bezwładnie zwisały kościane haczyki służące do wbijania się w ofiary. Martwe cholerstwo dorównywało wielkością średniej wielkości psu i ważyło przynajmniej dwadzieścia kilo.
- Bedzie wyżer! - zakomunikował myśliwy, po czym cisnął zdobycz bliżej ogniska. Alex przytaknął z uznaniem, a Fenn, wyciągnąwszy ze swoich klamotów długi metalowy pręt, zaczął przymierzać się do budowy improwizowanego rusztu.
Nana przyglądała się zdobyczy łowcy, poważnie rozważając przejście na wegetarianizm. Wiedziała jednak, że nie powinna wybrzydzać. Jeśli będą chcieli ją nakarmić to będzie trzeba skorzystać, bo nie wiadomo kiedy znów włoży coś do ust. Spojrzała na Alexa.
- Co sądzisz o moim pomyśle? To realne? - Zapytała szeptem gdy reszta towarzystwa skupiona była na zdobyczy Torga. Chłopak wzruszył ramionami.
- W teorii realne. W praktyce nielegalne i...
- Niepotrzebne. “Chcę cię ostrzec, nie wyważaj drzwi otwartych na oścież.”
- za plecami Nany i Alexa rozległ się kobiecy głos. Należał do sylwetki z twarzą zasłoniętą karmazynową woalką. Jej ręce i dekolt zdobiły rozmaite złote dekoracje. Falująca na zefirze czarna suknia podkreślała niewieście kształty, nadając jednak noszącej aparycję pustynnego widma. Za nią stąpało pół tuzina mężczyzn. Zakuci w czerwony metal i opasani brązową skórznią. Twarze przysłaniały im kuriozalne hełmy łączące koncepcje futurystycznych wizjerów i średniowiecznych przyłbic. Każdy ściskał w dłoni lancę? Dzidę? Nana niewystarczająco orientowała się w broni białej, aby rozgraniczyć te pojęcia. Rynsztunku dopełniały tarcze - kapkę jak te współczesnej policji, nieco jak rzymski scutum. Scutum? Skąd niby pojawiło jej się w głowie to pojęcie? Może za sprawą Shateiela.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 17-04-2020 o 14:14.
Aiko jest offline