Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2020, 15:32   #2
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- Trupas-Strupas, Trupas-Strupas - wołały wesoło dzieci obrzucając śmierdzącego, brzydkiego włóczęgę kamieniami i śnieżkami. Ale z daleka, bo kiedyś brudas odrzucił im łajnem. Ale tym razem był zbyt zajęty odganianiem się od obszczekującego go kundla towarzyszącego dzieciakom. W końcu zniknął w opuszczonym budynku i został po nim tylko smród. Dzieciarnia pobiegła dalej szukać nowej rozrywki. Pies jeszcze chwilę poobszczekiwał drzwi i już miał uciekać, gdy noga Strupasa przycisnęła mu ogon, a silna ręka przydusiła łeb do ziemi. Brudne łapsko włóczęgi wtarło coś w skórę psiaka i kopniakiem wysłało w dalszą drogę. Ten śmierdzący garbus - włóczęga był jednym z wielu żyjących wśród odpadków żebraków. Wszyscy omijali go z daleka, nawet teraz zimą tęgo od niego jechało. A on spokojnie grzebał sobie w odpadkach i wyszukiwał nikomu nie potrzebne skarby, które skrzętnie chomikował.
Dziś jednak głowa co rusz spoglądała na pozycję słońca. Miał się stawić w ważnej sprawie w siedzibie kultu, znalazł znak nakreślony w umówionym miejscu. Dlatego gdy tylko słońce pokazało odpowiednią porę, ruszył do portu, odwiedzając każdy śmietnik i stertę odpadków po drodze.
- Wiem że nie lubicie chłodu, kochanieńkie, niedługo dojdziemy. Obiecuję - mruknął w poły swojej kapoty. I ucieszył się, bo w końcu coś zje.
- Ruszaj się leniu, ileż można czekać! - usłyszał spod kapoty wyniosły kobiecy głos
- Właśnie, darmowy posiłek będzie. Wiesz ile to grosiwa? - zawtórował drugi, męski dla odmiany. Pozostałe wznieciły harmider, poganiając na przemian Strupasa.


Garbus ogrzał się przy kozie, która ocieplała wnętrze, co tylko sprawiło że zaśmierdziało bardziej. Czekał na jedzenie, burczało mu w brzuchu bo od wczorajszego szczura na patyku i suchara nic nie jadł. Gdy podano rzucił się na jedzenie i jadł łapczywie, aż zakrztusił się ościami. Gdy skończył wylizał miskę, a spod kapoty usłyszał mlaskanie Koklusza.
- Prostak - prychnęła Biegunka, nie wiadomo czy pod adresem Koklusza czy Strupasa, a Szkorbut zarechotał szkaradnie. - Cicho - odpowiedział nowy głos - Strupas, pytaj go! -
- Dobra dobra - mruknął Trupas Strupas do siebie, już.
I wypytywał Kurta o wrakowisko, bo bardzo był ciekaw co tam znaleźć można. Gdzie szukać ciekawych fantów i jak do tego podejść. Szkorbut co chwila ganił go za głupotę i podsuwał nowe pytania. We dwóch jakoś dawali radę ułożyć sobie przyszły plan szabrowania...


Gdy przybył Starszy ogarnęła Strupasa ekstaza. O Wielki!
Autorytet który bił od niego imponował Strupasowi. Taka aura... to było coś. Chciał tak bardzo zasłużyć na jego aprobatę. Słuchał go jak zahipnotyzowany, gdy opowiadał o swych wizjach i celach. I rosła w nim radość, bo coś miał!
- Byłem w kazamatach! Byłem - ucieszył się. Ale po chwili posmutniał, bo to jak wyszedł niewiele miało wspólnego z planem. Jego cisi towarzysze zrobili naradę ignorując Koklusza marudzącego głośno że powinni siedzieć cicho, bo lepiej niech ktoś inny weźmie tę robotę.
- Dobra, garbus, jest plan - Smrodowiatr oznajmił zadowolony. Słuchaj...
I Strupas Trupas głośno opowiedział plan jaki sobie wykoncypował. Że dwie osoby przekupione lub zastraszone będą potrzebne: pisarczyk miejski i strażnik więzienny. Pierwszy zezwolenie na wizytę więźnia da, jakiegokolwiek. Drugi będzie wewnątrz kazamat, by dostęp dać tym co wejdą. A wejdzie ktoś z kultu i najemna portowa dziewka, co będzie myślała że do więźnia z "wizytą małżeńską" idzie. Gdy aresztantkę się znajdzie obie dziewczyny zamienią się ciuchami, z dziewkę zadusić będzie trzeba i tak zmasakrować, by nie można jej było rozpoznać. A aresztantka z naszym wyjdzie.
- Tyle dobrego że ciebie do tej roboty nie wezmą - chrząknął niezadowolony Koklusz spod łacha, a reszta zarechotała, a Szkorbut zakpił - O to chodziło tępy kmiocie.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline