Podczas tej nad wyraz długiej walki, i szczekającymi gdzieś w oddali kolejnymi wilkami, Milena pomyślała, że nie tak powinna skończyć się jej krótka historia wyprawy do Złotej Doliny. Nagle pociemniało i zrobiło się wyraźnie chłodniej. Wiatr mieli za plecami, a drugi wilk w ogóle nie odpuszczał. Jednak, gdy Milena już miała do końca naciągnąć cięciwę to zdarzyło się coś niespodziewanego. Dragonborn zionął ogniem w ostatniego przy życiu wilka, a do tego z nieba, niemal prosto wbił się jeszcze bełt posłany w niebo podczas upadku elficy. Spojrzała to w niebo to na wilka. No w to to już nie uwierzy nikt - pomyślała dziewczyna i przewiesiła kuszę przez ramię widząc jak wilk wije się z bólu płonąć jednocześnie. Walka dobiegła końca, a ich przewodnik był ciężko ranny. Musieli się jak najszybciej ukryć by zapach krwi nie zwabił ówcześnie słyszanej sfory. Podeszła do trucheł wilków i pozbierała swoje bełty. Zimny wiatr i padający śnieg nie ułatwiały przeprawy. Normalnie taką drogę przeszli by o połowę szybciej. Jednak rana Draugdina i słaba widoczność skutecznie opóźniała ich. No może elfy widzą na dużo większą odległość niż oczy człowieka, ale nawet w gęsto sypiącym śniegu to i Milena miała problemy. Dotarli do drzwi i Milena otworzyła je. Wędrowców uderzyła fala ciepła, zapach ludzi oraz jadła. Na powitanie im wyszedł gospodarz tego schroniska. Człowiek przywitał ich podkładając miskę z gulaszem. Tak Milena była głodna, zmarznięta i zmęczona fizycznie jak i psychicznie. Najchętniej to by wzięła kąpiel w balii z wodą.
-Ledwo. Burza niespodziewanie nas zaskoczyła, a do tego mój przyjaciel jest ranny - oczywiście skłamała, nie byli przyjaciółmi. Jeszcze tak dobrze się nie znają.
-Stój. Zatamuję krwawienie - rzekła klękając przy nodze smoczego potomka. Delikatne, acz zimne dłonie powoli podniosły nogawkę spodni Draugdina. Oderwała kawałek ze swojej tuniki, przynajmniej teraz się nie będzie o nic czepiała, i zrobiła prowizoryczny bandaż.
-Na razie powinno wystarczyć póki nie wymyślę czegoś lepszego - powiedziała z troską w głosie patrząc w oczy wojownika. Dreszcz przeszedł ją od stóp do głów od nadmiaru wrażeń oraz z ciepłoty pomieszczenia.
-Och tak. Poproszę miseczkę - stwierdziła dziewczyna w odpowiedzi gospodarza schroniska.
__________________ I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036 |