Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2020, 17:05   #116
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Leilena, po swojemu, dzieliła swój czas na naukę i oddawanie się przyjemności. Miała na oku wielu kochanków i kochanek, ale w szczególności osoby niedostępne działały na jej wyobraźnię. Piękna rektorka pozostawała poza zasięgiem, ale mistrzyni Faelittio to już co innego. Lei była bardzo pilna na zajęciach wieszczki i nie marnowała też okazji, by korzystać z jej korepetycji. Wspominając ich wcześniejsze spotkania w łaźni, czy przy przymiarkach strojów nie była nawet subtelna w swoich flirtach, lecz Carmi pozostawała nieugięta... jeszcze. Panna Mongle miała bowiem wrażenie, że opory jej nauczycielki maleją.
W przeciwieństwie do kadry nauczycielskiej, Lei była bardzo przystępna i wieści o tym rozchodziły się coraz szerzej po Akademii. Możliwe, że to właśnie dzięki nim odważył się do niej pewnego dnia podejść Tegym. Był to ostatni z pierwszoroczniaków, z którym rudowłosa nie miała jeszcze okazji intymnie się poznać. Całkiem przystojny, ciemnoskóry Halruaańczyk, zawsze dbający o swój wygląd. Lei podejrzewała, że przejmował się konkurencją wśród starszych kolegów i nie chciał wypadać blado na ich tle.
- Cześć - zagadnął. - Masz może chwilę na rozmowę? - chyba wracał z zajęć, trzymał bowiem w rękach skórzaną torbę.
- Jasne, zawsze - Lei uśmiechnęła się przyjaźnie. - Przynajmniej kiedy jestem w stanie mówić - mrugnęła do niego.
- Eee… co masz na myśli? - albo nie zrozumiał, albo zdziwił się tak jawnym, sprośnym żartem.
- No wiesz, jakbym akurat ssała penisa, albo lizała cipkę - wzruszyła ramionami, zupełnie niezrażona dziewczyna. Oczywiście robiła to specjalnie, taka już była. Chłopak tym razem szczerze się roześmiał.
- Racja, mogłem się zorientować - kiwnął głową. - Bo ja do ciebie w sumie w takim celu - przyznał.
- Obciągnąć ci? - zapytała. - Wystarczy, że poprosisz. Albo mi każesz. Moje ciało ma sprawiać radość - przesunęła dłońmi po skąpej sukience.
- A nie, nie do końca o to mi chodzi - zaprzeczył, ale szybko naszły go wątpliwości. - To znaczy, pewnie byłoby fajnie, ale mam na myśli coś innego. - Sięgnął do swojej torby, wyjmując arkusz papieru i węgielek. - Zawsze lubiłem szkicować i Danillo w ramach zadania powiedział, żebym nauczył się zaklęcia, które potrafi zaklinać w papierze poruszające się obrazy. Szukam kogoś, kto by dla mnie pozował - wyjaśnił.
- O, podoba mi się! - pozytywnie nastawiona do świata rudowłosa objęła chłopaka w pasie. - Cieszę się, że wybrałeś mnie. Nasza magia bardzo pasuje do artystycznej duszy. Ja się spełniam projektując stroje.
- Słyszałem o tym. To prawda, że niektóre zaprojektowałaś dla tutejszych nauczycielek? - śmiało samemu położył dłoń na biodrze rudowłosej.
- Tak, kilka z nich się zgodziło coś ode mnie i Lily kupić. Teraz mam nadzieję nauczyć się te stroje zaklinać, mam tyle pomysłów - zaśmiała się. - Malowałeś przed pojawieniem się w naszej Akademii?
- Tak, ale to były głównie portrety, albo szkice jakichś kwiatów, czy roślin. Tutaj chyba bardziej pasowałoby coś śmiałego.
- Możesz się spełniać w czym tylko zechcesz - dała mu buziaka w policzek. - Ja pochodzę z rodziny kupieckiej, więc przy okazji planuję jak się dorobić. Oczywiście sama sprawdzam się tylko w tych śmiałych rzeczach.
Halruaańczyk przez krótką chwilę zastanawiał się, czy zapytać jeszcze o coś. Zdecydował się, że tak.
- A mogłabyś zaprosić do pozowania jakąś koleżankę? Taki rysunek byłby trudniejszy, więc byłoby to lepsze ćwiczenie - niezbyt przekonująco próbował wytłumaczyć swoją fantazję.
Leilena zachichotała.
- A czym miałabym ją do tego przekonać? - postanowiła się podroczyć.
Tego chyba w swoich fantazjach młodzieniec nie przewidział.
- No… uwiecznieniem jej urody na płótnie? - zaproponował, ale bez przekonania.
- Eee… - podrapała się po policzku, wyobrażając sobie reakcje koleżanek na taką propozycję. I potrząsnęła głową. - Próbuj dalej. Może są tu dusze artystek, ale nie wśród moich znajomych. No dobra, cofam. Elfka by pasowała, ale to byłby najnudniejszy obraz świata. No i zawsze możesz poprosić Olomę, nie odmówi. Ale ty prosisz.
- Kapłankę? E, lepiej nie. Tematyka religijna bywa kontrowersyjna - nie zdecydował się. - No, a co mógłbym zrobić, żebyś kogoś zaprosiła? Zostać obiektem jakichś twoich magicznych eksperymentów? - zaryzykował.
- Ja już się zgodziłam. To raczej ich eksperymentów. Nie polecam Lily, za bardzo polubiła ciskanie magią bojową - Leilena roześmiała się szczerze wyobrażając sobie to. - Kogoś szczególnego upatrzyłeś sobie, żeby zobaczyć ze mną?
- Widzę, że przyjaźnisz się z Siri i z Lily. Z jedną i drugą tworzysz piękny kontrast. Albo kolorystyczny, albo rozmiaru - odpowiedział zaskakująco szybko, jakby poświęcił już tym rozważaniom trochę czasu. Leilena znała ekshibicjonistyczne zapędy gnomki, która pewnie nie miałaby nic przeciwko. Za to Siri, choć bez wątpienia pozbawiona zahamowań, lubiła się bawić na swoich zasadach.
- Twój wybór. Jesteś słodki, dlatego moja podpowiedź: Siri będzie ci trudniej przekonać. A ja dawno nie zrobiłam nic zabawnego z Lily. Możemy iść do niej od razu - zaproponowała.
- Naprawdę? To znaczy, jasne. Chodźmy. Jestem gotowy - Tegym próbował jakoś opanować zadowolony uśmieszek wykrzywiający mu usta. Lei miała przeczucie, że z takim entuzjazmem bardzo dobrze odnajdzie się w Akademii.
Gnomkę po zajęciach najłatwiej było znaleźć w komnacie, którą dzieliła z Leileną. Pracowita dziewczyna albo się uczyła, albo szyła jakieś zamówione kreacje. Tego dnia leżała na swoim łóżku, wertując tomisko, którego format zdecydowanie nie był planowany dla małych ras. Gdy rudowłosa wprowadziła nowego kolegę, czarno-biała podniosła głowę i błysnęła ząbkami w uśmiechu.
- Cześć. Kogo nam przyprowadziłaś do zabawy? - zapytała przyjaciółki.
- Tegym chce ci coś zaproponować - Lei podobnie błysnęła ząbkami, odsuwając się na bok, prezentując chłopaka obiema rąkami i mrugając wesoło. Lubiła osoby nie mające dużych problemów z nieśmiałością, były podobne i łatwiej było się rudowłosej z nimi porozumieć. I zabawa z nimi bywała zazwyczaj lepsza.
- Zaproponować? - zaciekawiona przyklękła na pościeli. Krótka sukienka podwinęła się przy tym odsłaniając kształtne uda. - Przyjmuję obiady i kochanków, ale swojej ręki nie oddam - zażartowała.
- Nie, nie - Halruaańczyk pokiwał głową. - Nie chcę się oświadczać. Widzisz, jestem malarzem i mistrz Danillo dał mi za zadanie nauczyć się czaru, który wprawia obrazy w ruch. I pomyślałem sobie, że mógłbym namalować was dwie.
- Ach, pierwsze zaklęcie - gnomka pokiwała głową ze zrozumieniem. - Pamiętasz nasze pierwsze próby Lei? Wysadzałaś jabłka, nie?
- To zabawne, że moje pierwsze zaklęcie bardziej pasowało do ciebie, co? - zaśmiała się rudowłosa. - Ciekawa jestem co malowałeś, że ujawniła się twoja magia… - zwróciła się już do chłopaka.
- Nie, moja magia ujawniła się już po tym, jak namalowałem portret mojej sąsiadki. I dałem jej w prezencie - wyjaśnił śmiało. - Chyba bardzo jej się spodobał, bo wylądowaliśmy w łóżku jej rodziców - uśmiechnął się do swoich wspomnień.
- Oh, a mi się podobają takie historie - przyznała się Leilena. - Ja się zgodziłam, Lily, ale powiedziałam, że ciebie musi przekupić.
- Uuu… przekupstwa? - zatarła dłonie. - Lubię przekupstwa. Chyba zaczniemy od tego, że opowiesz nam więcej o swojej sąsiadce - zaproponowała.
- Zaczniemy? To będę musiał zrobić coś jeszcze? - chłopak pytał tylko dla zachowania pozorów, bo już nawet zamknął za sobą drzwi pokoju.
- Pewnie, że tak. Chyba nie chcesz mi zasugerować, że jestem tania? - gnomka pokazała mu język. - No, to jaka była ta sąsiadka? Twoja koleżanka z podwórka?
- No, nie - przeczesał w zakłopotaniu swoje kręcone włosy. - Matka mojej koleżanki.
- Oho, zaczyna się ciekawie - Lily mrugnęła do Lei, znając jej własne preferencje do kobiet.
- Moje ulubione - przyznała otwarcie rudowłosa, popychając chłopaka na swoje łóżko. Jak tylko na nim usiadł, władowała mu się na kolana i objęła za szyję. - Takie historie bardzo na nas działają. Może najlepiej byłoby, gdyby opowiadał podczas malowania? - zwróciła głowę do gnomki, mrugając do niej tak, żeby chłopak nie widział.
- Oj, ale to by znaczyło, że zgadzam się w ciemno - przyjaciółka udała protest. - No i jak będziemy pozować z książkami, jak grzeczne uczennice którymi jesteśmy, to co zrobimy, jak jego opowieść okaże się podniecająca? - podpuszczała Lei.
- Staniemy się niegrzecznymi uczennicami, taki obraz może być całkiem wartościowy - zamruczała rudowłosa. - Niektórzy mają takie fantazje…
- Zawsze mogę wykonać kilka szkiców - Tegym przełknął ślinę. Rudowłosa będąc tak blisko czuła, jak szybko biło mu serce. A przecież jeszcze do niczego nie doszło. Wyobraźnia musiała jednak już u artysty pracować.
- To brzmi nawet przekonująco - Lily wspaniałomyślnie się zgodziła. - To co, Lei? Chcesz przyjść do mnie?
- Masz tu wszystko czego potrzebujesz? - zapytała go jeszcze dziewczyna, sięgając po jedną ze swoich książek. W końcu miały być grzecznymi uczennicami. - Życzysz sobie jakieś konkretne stroje na nas? - dolewała jeszcze oliwy do ognia. Chłopak jednak czuł się dzięki temu jak w niebie i ani trochę się nie zawstydzał.
- Najchętniej zobaczyłbym was bez strojów - rzucił, ale od razu kontynuował. - Coś, co by podkreślało wasze kształty? Krótkie spódniczki, dekolty - zaproponował.
- Nasze spódniczki są chyba dość krótkie? - zapytała go panna Mongle, kładąc sobie jego dłoń na nagim udzie. Jej sukienka z ogromnym trudem zakrywała w tej pozycji łono. - Jeśli twoja historia nas rozpali, zrobisz nowy szkic. Akt.
- Czuję się zachęcony - Halruaańczyk przełknął głośno ślinę, jednocześnie nie mogąc się oprzeć ściśnięciu sprężystej, dziewczęcej skóry.
- A ja zawsze mogę rozpiąć guziczki w mojej koszuli - zaoferowała Lily, która choć była filigranowa, to proporcjonalnie miała całkiem spory biust. I nie marnując okazji, wyeksponowała je dla malarza.
- Zdecydowanie mogę ci w tym pomóc - zamruczała Lei, stając zwinnie z kolan chłopaka i przesiadając się zwinnie na łóżko przyjaciółki. Swoją księgę położyła obok. - Jakieś ulubione pozycje? - zapytała Tegyma.
- Och, tyle że aż trudno wybrać - rozmarzył się na chwilę. - Ale gdybyś ty Leileno usiadła prosto, a Lily położyła się z głową na twoich udach - przedstawił swoją koncepcję.
- Całkiem wygodnie - stwierdziła drobna kobietka. - Choć wolałabym mieć głowę między twoimi udami, Lei - zachichotała, czerpiąc przyjemność z droczenia się z chłopakiem.
- Jestem pewna, że da sie to zorganizować - panna Mongle usiadła tak jak prosił, ale na jej ustach pojawił się chochliczy uśmiech. - Nie wiem jak ty Lily, ale uważam, że do takiego obrazu, aby w pełni nas oddać, malarz nie powinien mieć na sobie krępujących go ubrań. Co myslisz?
- O, o, to - entuzjastycznie zareagowała przyjaciółka. - To jest kolejna część mojej ceny. Wyskoczysz z ciuchów. Do golasa - nakazała.
Trzeba było oddać Tegymowi, że nie wahał się długo. Był nieporównywalnie śmielszy od Olafa. Od Tabithy, która wymagała sporo namawiania też. Odłożył swoje przyrządy malarskie, czyli arkusze papieru i węgielek i zaczął ściągać koszulę.
- A co, jeśli nad sobą nie zapanuję i mi stanie?
- Phi, obrażę się, jak ci nie stanie - odcięła się od razu gnomka.
- Ja jestem trochę obrażona, że jeszcze nie stoi - dodała Lei, przyglądając mu się ciekawie.
Był szeroki w barkach, ale jednocześnie szczupły. Nie miał się co mierzyć w zapasach z Connorem, ale z drugiej strony w przeciwieństwie do niego miał po męsku owłosiony tors. Kiedy zsunął z siebie spodnie również nie miał się czego wstydzić między nogami… choć rzeczywiście, obraźliwie nie był jeszcze wyprostowany na baczność.
- Czy teraz moje muzy są zadowolone? - zapytał ponownie siadając na łóżku panny Mongle.
- Będą, gdy zacczną na ciebie działać - mruknęła z przekąsem Lei. - Kładź się, Lily. Jestem ciekawa tej historii.
- Ja też - zachichotała i umościła głowę na odsłoniętym udzie przyjaciółki. - Opowiadaj. I nie szczędź żadnych pikantnych szczegółów. Uwielbiamy je.
- No dobrze, od czego by tu zacząć? - Tegym badawczo wpatrywał się w swoje modelki. - Faktycznie, przyjaźniłem się z dziewczyną z sąsiedztwa. Ma na imię Mina, jest ode mnie trochę młodsza. Bawiliśmy się w chowanego, w czarodziejów i potwory, takie tam dziecięce sprawy. Ale kiedy zacząłem dorastać i… no wiecie, interesować się kobietami… to Mina wciąż wyglądała jak dziewczynka. Ale jej mama - wzrok uciekł mu w bok, gdy w oczach wyobraźni przywoływał jej wygląd. - Miała długie włosy, które zawsze wiązała w gruby warkocz. A ten przy pracy często zsuwał jej się z pleców, tak zabawnie okręcał na barku i zawsze lądował między jej piersiami. Miała naprawdę sporą parę. I zacząłem na to bardzo zwracać uwagę - przyznał.
- Oj tak, wierzę. Dojrzałe kobiety z dużym biustem, niewiele jest lepszych rzeczy… - Leilena powoli oblizała wargi. Jedna z jej dłoni powoli przesuwała kartki księgi, w udawanym uczeniu się. Druga spoczęła na brzuszku gnomki, gdzie bawiła się guziczkiem jej koszuli. I ostatecznie odpinając go, odsłaniając nieco skóry pod nim.
- Ja nie mogłem się na te piersi napatrzyć. Naprawdę, bo nie miałem za dużo okazji. Wiecie, nie chciałem, żeby mnie przy tym przyłapała. To w końcu mama mojej przyjaciółki. Znała dobrze moich rodziców, mnie zresztą też, bo często bywałem w jej domu. Więc rzucałem tylko ukradkowe spojrzenia i wyobrażałem sobie, jak mogły wyglądać po jej tuniką - westchnął i zaczął nanosić na papier pierwsze, szybkie linie. - Ale im dłużej sobie wyobrażałem, tym bardziej się nakręcałem, a im bardziej się nakręcałem, tym więcej chciałem zobaczyć… No, nie owijając w bawełnę, jednego wieczora podkradłem się pod jej łaźnię i zajrzałem przez okienko, kiedy się myła. Wtedy chyba pierwszy raz mi naprawdę stanął - słowa były bez wątpienia prawdziwe, bowiem same wspomnienie tego wydarzenia wystarczyło, by zaczął teraz sztywnieć przed Leileną i Lily.
- Ja też jestem małą podglądaczką. Jak zasłużysz to ci opowiem… - rudowłosa uśmiechnęła się, nie zmieniając pozy. Rozsunęła już odrobinę na boki materiał koszuli przyjaciółki, zabierając się za drugi guzik, który poddał się tak samo. Co prawda nie poszerzała dekoltu, a rozpinała ją od dołu, ale efekt był równie kuszący, gdy pojawił się na widoku pępek gnomki. Drobna kusicielka uniosła przy tym nogę, pozornie by wygodniej oprzeć o nią swoją książkę, ale naprawdę chciała podkreślić swoje uda.
- Od opowiadań Lei też by ci stanął - potwierdziła. Po dziś dzień uwielbiała słuchać historii swojej współlokatorki.
- Była całkiem naga i mokra. A do tego właśnie się namydlała. Wcierała mydliny w te swoje wielkie piersi, a ja od razu zacząłem marzyć, że to ja ich dotykam i ugniatam. Była w wieku mojej własnej matki, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. Dla mnie była ideałem kobiecości. Potem zaczęła myć się niżej i niżej, no wiecie, brzuch, nogi. Ale kiedy sięgnęła do swojego łona… ech - jęknął, zawstydzony. - Nie pamiętam, czy się wierciłem, czy co, ale narobiłem jakiegoś hałasu i mnie zauważyła. W życiu się tak nie zawstydziłem, jak wtedy. Od razu zeskoczyłem i uciekłem do domu.
 
Zapatashura jest offline