Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2020, 07:44   #2
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Początkowo Arvid czuł pewien niepokój połączony z podnieceniem na myśl, że został wysłany na samotną misję. Niepokój gdyż od wyruszenia do momentu powrotu z misji będzie sam o sobie stanowił. Nie będzie nad nim nikogo, kto zweryfikuje jego pomysły albo wyda rozkaz. Było to coś odmiennego i dziwnego w stosunku do tego, do czego przywykł mężczyzna. Od zawsze wypełniał rozkazy, czy to ojca czy nauczycieli czy przełożonych w wojsku.
To również wyjaśniało podniecenie na myśl o zadaniu - właśnie to, że będzie sam mógł decydować o tym, co zrobić dalej aby osiągnąć cel i wykonać misję.

Misja owa nie należała do szczególnie lotnych, ot miał iść w asyście ucznia maga i pomóc mu w jego zadaniu - zbadaniu sprawy agresywnych pszczół. Gdy Arvid usłyszał pierwszy raz o sprawie owadów nie uwierzył. Jak to możliwe, że pszczoły sprawiają komuś taki problem, że trzeba im kogoś z zewnątrz do pomocy? No, ale nie zwykł kwestionować poleceń to i tym razem karnie zastosował się do słów przełożonego.

Czas w podróży początkowo wlekł się niemiłosiernie, ale w miarę jak mężczyzna poznawał lepiej swojego towarzysza to atmosfera zrobiła się przyjaźniejsza. Okazało się, że Wolfgang van de Velde (choć upierał się aby nazywać go tylko Wolfgang) był w rzeczywistości dobrym towarzyszem podróży. Jego usposobienie, pewna otwartość i spontaniczność stopniowo udzielały się Arvidowi, zwłaszcza, że było to dla niego coś nowego i, jakkolwiek by to nie brzmiało, egzotycznego.

Fischer miał pewne obawy, jak każdy na świecie, przed magią, a miał podróżować z uczniem maga. Na całe szczęście Wolfgang nie używał magii, choć Arvid miał przeczucie, że w tym stwierdzeniu brakuje słowa "jeszcze". Postanowił jednak się tym zbytnio nie przejmować, zwłaszcza, że mag był po jego stronie.

Gdy na horyzoncie zaczęły majaczyć budynki, Arvid wyciągnął mapę i rozwinął ją. Przyłożył wojskowy kompas, rozejrzał się dookoła i pokiwał głową. Widoczne w oddali budynki były celem ich podróży. Arvid uśmiechnął się lekko. Mimo jego solidnej zaprawy wojskowej czuł zmęczenie drogą i z chęcią odpocznie przed rozpoczęciem właściwej części zadania.

Zwrócił się do swojego kompana - No, to chyba jesteśmy na miejscu. Według mapy to Dulfberne. - podniósł arkusz i wskazał towarzyszowi palcem ręcznie dorysowaną kropkę podpisaną Dulfberne. - Co teraz? Idziemy rozpytać miejscowych o sprawę pszczół czy najpierw damy odpocząć naszym nogom i poszukamy jakiegoś przybytku? Ja chyba bym się rozejrzał za jakimś miejscem do odpoczynku i zostawienia naszych rzeczy. - i po chwili dodał, bardziej do siebie - Choć nie sądzę, że na tej wiosce znajdziemy coś godnego uwagi...-

Jeśli jego towarzysz nie oponował, to ruszył w kierunku zabudowań celem znalezienia miejsca, gdzie będą mogli się zatrzymać na czas prowadzenia dochodzenia.
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Lomir jest offline