Początkowo Arvid czuł pewien niepokój połączony z podnieceniem na myśl, że został wysłany na samotną misję. Niepokój gdyż od wyruszenia do momentu powrotu z misji będzie sam o sobie stanowił. Nie będzie nad nim nikogo, kto zweryfikuje jego pomysły albo wyda rozkaz. Było to coś odmiennego i dziwnego w stosunku do tego, do czego przywykł mężczyzna. Od zawsze wypełniał rozkazy, czy to ojca czy nauczycieli czy przełożonych w wojsku.
To również wyjaśniało podniecenie na myśl o zadaniu - właśnie to, że będzie sam mógł decydować o tym, co zrobić dalej aby osiągnąć cel i wykonać misję.
Misja owa nie należała do szczególnie lotnych, ot miał iść w asyście ucznia maga i pomóc mu w jego zadaniu - zbadaniu sprawy agresywnych pszczół. Gdy Arvid usłyszał pierwszy raz o sprawie owadów nie uwierzył. Jak to możliwe, że pszczoły sprawiają komuś taki problem, że trzeba im kogoś z zewnątrz do pomocy? No, ale nie zwykł kwestionować poleceń to i tym razem karnie zastosował się do słów przełożonego.
Czas w podróży początkowo wlekł się niemiłosiernie, ale w miarę jak mężczyzna poznawał lepiej swojego towarzysza to atmosfera zrobiła się przyjaźniejsza. Okazało się, że Wolfgang van de Velde (choć upierał się aby nazywać go tylko Wolfgang) był w rzeczywistości dobrym towarzyszem podróży. Jego usposobienie, pewna otwartość i spontaniczność stopniowo udzielały się Arvidowi, zwłaszcza, że było to dla niego coś nowego i, jakkolwiek by to nie brzmiało, egzotycznego.
Fischer miał pewne obawy, jak każdy na świecie, przed magią, a miał podróżować z uczniem maga. Na całe szczęście Wolfgang nie używał magii, choć Arvid miał przeczucie, że w tym stwierdzeniu brakuje słowa "jeszcze". Postanowił jednak się tym zbytnio nie przejmować, zwłaszcza, że mag był po jego stronie.
Gdy na horyzoncie zaczęły majaczyć budynki, Arvid wyciągnął mapę i rozwinął ją. Przyłożył wojskowy kompas, rozejrzał się dookoła i pokiwał głową. Widoczne w oddali budynki były celem ich podróży. Arvid uśmiechnął się lekko. Mimo jego solidnej zaprawy wojskowej czuł zmęczenie drogą i z chęcią odpocznie przed rozpoczęciem właściwej części zadania.
Zwrócił się do swojego kompana - No, to chyba jesteśmy na miejscu. Według mapy to Dulfberne. - podniósł arkusz i wskazał towarzyszowi palcem ręcznie dorysowaną kropkę podpisaną Dulfberne. - Co teraz? Idziemy rozpytać miejscowych o sprawę pszczół czy najpierw damy odpocząć naszym nogom i poszukamy jakiegoś przybytku? Ja chyba bym się rozejrzał za jakimś miejscem do odpoczynku i zostawienia naszych rzeczy. - i po chwili dodał, bardziej do siebie - Choć nie sądzę, że na tej wiosce znajdziemy coś godnego uwagi...-
Jeśli jego towarzysz nie oponował, to ruszył w kierunku zabudowań celem znalezienia miejsca, gdzie będą mogli się zatrzymać na czas prowadzenia dochodzenia.
__________________ Może jeszcze kiedyś tu wrócę :) |