Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2020, 09:27   #72
Aronix
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Zevran spojrzał na Edmunda. Miał bardzo wiele wątpliwości, wiedział że Sher wołał o pomoc ale najpierw chciał rozwiązać sprawę z Ninja blokującymi drzwi.
- Z całym szacunkiem ale to Pana posiadłość i w większości Pana ludzie, a powodów do niepokoju z każdą chwilą pojawia się coraz więcej.- odpowiedział z poważną miną. - Na przykład jestem ciekaw dlaczego Pańscy podwładni blokują drzwi wyjściowe, podczas gdy Księżna kazała sprowadzić straż?!- dodał wskazując w stronę drzwi.
Edmund spojrzał w lewo i zdziwił się dość mocno na widok ninja.
- Kazutti jest tam - powiedział wskazując swój gabinet, - nie mam pojęcia kim są ci dwoje.
Wyglądało na to, że tym razem kupiec nie był zadowolony z tego, że dostał trzy w cenie jednego.
- Nie wiem co się dzieje, pewnie ktoś chce przejąć mój kontrakt. Trzeba opanować sytuację - powiedział, zbliżając się do Piwnego Rycerza. - Oto klucz do mojej zbrojowni, mam nawet broń magiczną - pochwalił się, wskazując odpowiednie drzwi w holu, blisko miejsca w którym stali. Podał Zevranowi spory stalowy klucz. - Oczywiście jak już będzie po wszystkim, dopłacę za wszystko odpowiednio wysoką sumą - powiedział. Piwny Rycerz zmierzył kupca wzrokiem, po czym odebrał od niego klucz. Hantrel wydawał się faktycznie zaniepokojony, czy nawet zagubiony w tym całym zamieszaniu, co dawało mu pewien kredyt zaufania. - Oczywiście, prosze uważać na siebie oraz na Ksieżną i dziękuję za klucz.- odpowiedział skinając lekko głową i robiąc Edmundowi przejście aby mógł przejść. W tym momencie miał do wyboru albo ruszyć na pomoc Tanyrowi i Sherowi albo skonfortować się z ninja ryglującymi drzwi. Uznał, że najlepiej spróbować otworzyć drzwi i sprowadzić wsparcie w postaci rycerzy, którzy powinni być na zewnątrz. Odwrócił się w stronę jadalni, na straży której stał David.
- Kaelonie, dwóch ninja blokuje drzwi wyjściowe, postaram się rozeznać sytuację i je otworzyć aby wezwać strażników do pomocy, w razie czego byłbym wdzięczny za wsparcie.- Powiedział do swojego towarzysza, który spoglądał na niego zza golema, po czym nie czekając dłużej wyszedł na korytarz i skierował się w stronę dwóch czarnych osobników oraz drzwi. Jednak zamiast ruszyć od razu na ninja postanowił najpierw sprawdzić, wspomnianą przez Hantrela zbrojownię. Wskazane drzwi znajdowały się zaraz po prawej, więc nie tracąc czasu wsunął klucz do zamka i je otworzył. Broń ukryta pod kamuflażem nie wydawała się zła, jednak miał nadzieję, że w posiadaniu majętnego kupca znajdują się przedmioty o wiele lepszej jakości.
- Idę - odpowiedział Kaelon. - Idziemy - skorygował zaraz potem.

”Nie tak dawno, Tanyr nie chciał otwierać szkatułki, z obawy że ze środka wyskoczy na nich banda zombie... Doprawdy, pojemność szkatułki nie była aż tak duża, aby ich pomieścić. Na bandę zombie potrzebny byłby cały pokój, choćby taki skromniejszy o wymiarach trzy na pięć metrów.”
Zevran zatrzymał się w progu niewielkiego pomieszczenia, około trzy na pięć metrów. Był tam segment z jakimiś przedmiotami, a na jego końcu pokoju znajdował się duży stół zastawiony różnego rodzaju bronią, ewidentnie dobrej jakości. Niestety dostęp tam był niemożliwy... Dostępu do broni blokowało czworo rzucających się do ataku przeciwników.


Czasu do zastanowienia się praktycznie nie było, Piwny Rycerz ewidentnie miał już za moment pożałować swojej ciekawości i nadmiernego obdarzenia majętnego kupca zaufaniem. Momentalnie chwycił za miecz, ciągle ukryty pod iluzją koca i dobył go gotów do walki. Cofnął się o krok stając tuż przed drzwiami.
- Hantrel zdradził!- krzyknął w stronę Kealona i stojącego za nim Davida. Miał nadzieję, że choć jeden z nich cofnie się, żeby odciągnąć kupca od Księżnej, na więcej niestety nie mógł sobie pozwolić, ponieważ dopadał do niego pierwszy zombie. Bez większego namysłu uniósł miecz i zadał mocne cięcie z góry. Ostrze trafiło spalonego na czarno zombie w głowę, tworząc niemałe rozcięcie na górnej części czoła. Nawet jeśli człowiek by to przeżył, to leżałby na ziemi zwijając się z bólu... To był jednak zombie, niewrażliwy na ból i rany. Został mocno uszkodzony i zatrzymał natarcie, ale nadal stał na nogach. Brak spodziewanego efektu był zrozumiały. Zev nie miał do czynienia z normalnymi przeciwnikami, co więcej nigdy wcześniej nie walczył z zombie i nie miał pojęcia jak ich skutecznie unieszkodliwić. Mimo wszystko Piwny Rycerz nie miał zamiaru się poddawać. Korzystając z chwilowego zatrzymania najbliższego zombie, postanowił dokończyć dzieła i pozbawić go głowy, mając nadzieję, że to da lepszy efekt, chwycił więc miecz oburącz i ciął mocno z lewej strony celując w szyję przeciwnika. Cios trafił zamierzony cel tak jak powinien, a to że nieszczęśnik był wcześniej spalony nie pomogło mu podnieść odporności. Miecz przeciął szyję, a zombie stracił głowę, która oddzielona od reszty odleciała w bok.
- Nie mam broni - powiedział Kealon, ale w tym samym czasie machnął energicznie ręką i mroźna bryza smagnęła trójkę zombiaków. W otwartej przed chwilą zbrojowni, było co prawda pełno różnego rodzaju oręża, jednak dostęp do niego był teraz zablokowany. Widać jednak było, że mimo iż zombie tam były, to same nie uzbroiły się w nic konkretnego, atakując teraz rękami i zębami. Nie było jednak czasu zastanawiać się nad tym, czy to dobrze czy źle. Zombiaki napierały, próbując pochwycić i powalić Piwnego Rycerza, czego dzięki paru sprawnym manewrom udało mu się uniknąć.
Nagle ostrze jego miecza zabłysło lekkim niebieskim blaskiem i pokryło się szronem. Zevran rozpoznał zaklęcie śnieżnego elfa, które wzmocniło skuteczność jego broni. Mimo tego Piwny Rycerz wiedział, że nie mógł stać w miejscu. Cały czas napierało na niego trzech wrogów, być może bez większego ładu i składu, ale cały czas stanowiących duże zagrożenie. Postanowił zrobić użytek ze wzmocnionej broni i ciął mocno zombie po lewej, po czym cofnął się o kolejny krok do tyłu, szykując się na atak i jednocześnie na szybką odpowiedź. Zombie doznała mocnego rozcięcia, ciągnącego się przez pół korpusu, jednak nawet nie wydała z siebie okrzyku bólu... Zombie. Przez moment zdawało się, że całą trójką rzucą się na Piwnego Rycerza, jednak Marmurowy Golem był pierwszy i swoją szarżą staranował dwóch z nich, w efekcie spychając je na bok, uderzając i pochwycając. Jednocześnie za plecami Zevrana śmigały jakieś błyskawice, czy magiczne pociski. Magia zwykle trafia w cel, więc to Tanyr musiał osłaniać jego tyły. Błyski i huki rozległy się po lewej w głębi holu, tam gdzie byli ninja.

Ostatnia zombiara rzuciła się na Zevrana, bijąc rękami w jego klatę z taką siłą, że mężczyzna nawet przez skórzaną zbroję coś tam poczuł. Pomimo tego aktualna sytuacja Piwnego Rycerza, była niezwykle komfortowa, w porównaniu z sytuacją zaraz po otwarciu drzwi. To dodało Zevranowi animuszu, odchylił się on nieco do tyłu aby mieć większe pole manewru, po czym ciął mocno celując w szyję swojego przeciwnika, trzymając miecz ponownie z dwóch rękach. Liczył, że uda mu się powtórzyć efekt, jaki uzyskał przy pierwszym Zombie. Miecz trafił tam gdzie powinien, ale podczas zadawania tego ciosu zombi gwałtownie pogoniła za Zevranem. Cięcie zaczęło się w połowie ostrza, ale przecinając szyję, zakończyło się tuż przy jelcu, gdzie siła uderzenia była dużo mniejsza. Kręgi szyjne zostały jednak przerwane i głowa zombie zaczęła spadać do tyłu. Przez moment zdawało się, że została ona odcięta, ale szybko się okazało, że zwisała ona teraz bezwładnie na plecach, na resztkach mięśni, a zombie nadal stała na nogach. Widok był jeszcze bardziej makabryczny niż poprzednio. Być może w normalnej sytuacji widok ten skutecznie obrzydziłby Zevrana, ale z uwagi na szczególne okoliczności Piwny Rycerz nawet nie zwrócił na to szczególnej uwagi. Zresztą nie było na to czasu. Praktycznie bez namysłu uniósł miecz aby wykonać jeszcze jedno, ostateczne cięcie i wyeliminować kolejnego przeciwnika. Ostrze miecza zapewniło głębokie rozcięcie ożywionym zwłokom, od ramienia do żeber. Zombie po prostu upadło na podłogę, niczym worek ziemniaków.
Atak na kolejnego zombie był o tyle łatwiejszy, że golem wytrącał zombiaka z równowagi. Celne cięcie przez coś co niegdyś było twarzą oraz klatę, z pewnością uszkodziło przeciwnika. Jak to jednak w przypadku zombie bywa, nie dał on tego po sobie znać.

Nagle do holu wpadł Edmund Hantrel i zaraz potem ktoś zamknął za nim drzwi.
- Co tu...?! - zaczął, ale widząc co się dzieje, sam się szybko zorientował. - W moim domu! - wyrwało mu się.
- Dobrze Davidzie! Trzymaj je tu! - rzucił w panującym zamieszaniu. Chciał się przy tym wycofać, ale drzwi były zamknięte.
- Sher! - Krzyknął nagle Kaelon, z gabinetu. - Pomocy, do sypialni - dało się usłyszeć zaraz potem.

David powalił jednego z zombie na podłogę, kucając przy tym nisko. Truposz wierzgał kończynami, kłapał zębami, bił i drapał, ale marmurowy golem kompletnie to ignorował. Był niewrażliwy na jego ataki i miał taką przewagę masy, że skutecznie przytrzymywał zombiaka na podłodze. Jednocześnie złapał drugiego za nogę. Tymczasem Novio przebiegł szybko za Zevranem, warcząc złowrogo. Piwny Rycerz z uwagi na niewielką odległość, chwycił w okolicy ramion trzymanego za nogę przez golema zombie i szarpnął mocno, starając się go obalić, tak by David mógł łatwiej zająć się i drugim przeciwnikiem. Wspólnie udało im się odnieść sukces i oba zombie nie były się w stanie ruszyć. Nie tracąc czasu, Edmund szybko ruszył do gabinetu, umykając z pola walki.

- Straż, straż do mnie, szybko - Zevran dosłyszał z oddali kobiecy głos. Uniósł głowę i rozejrzał się. Sprawa zombie wydawała się załatwiona, jednak pozostała jeszcze kwestia dwóch ninja przy drzwiach, którzy zniknęli z pola widzenia Piwnego Rycerza. Do tego wezwanie Kaelona o pomoc. Znów było do zrobienia więcej, niż pozwalał na to czas. Zev postanowił upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czyli udrożnić wyjście z budynku aby wezwać straż i jednocześnie umożliwić ewakuację Księżnej. Chwycił zatem mocniej za rękojeść miecza i ruszył w stronę drzwi, cały czas jednak uważnie się rozglądając i zwracając uwagę na reakcje Novio. Wiedział bowiem, że ninja wcale nie musieli uciec, tylko dobrze się ukryć i dalej strzec drzwi.

Tym razem, na suficie nikogo nie było. W rogach pomieszczenia stały dwa posągi, ale za nimi było raczej zbyt mało miejsca, aby ktoś mógł się tam ukryć. Drzwi po bokach korytarza były otwarte i to było dla Zevrana najbardziej podejrzane.
Jednocześnie, wejście główne zatrzęsło się nieznacznie, ale belka uniemożliwiała ich otwarcie od zewnątrz.
- Gdzie jest księżna? - Zevran usłyszał zza pleców głos Tanyra.
- Została w jadalni. - odpowiedział odwracając się na moment do tyłu, jednak nigdzie nie potrafił dostrzec maga. Dostrzegł jednak bez trudu, jak Novio wbiegł przez jedne z otwartych drzwi. Zaraz potem, słychać było psie warczenie przerywane kobiecymi piskami i odgłosami szamotaniny. Zdecydowanie warto było to sprawdzić, jednak Piwny Rycerz uznał, że najpierw należy odblokować drzwi, zwłaszcza, że jeśli Novio dopadł jednego z przeciwników, to ten nie będzie już w stanie zaatakować z zaskoczenia.
- Postaram się odblokować drzwi! - dodał ruszając dalej przed siebie i mając nadzieję, że z drzwiami upora się szybko. Cel był na wyciągnięcie ręki i wiadomo było, że pięciu uzbrojonych mężczyzn ze straży znacząco zmieni układ sił podczas toczących się walk. Zevran migiem dobiegł do celu i chwycił za belkę blokującą główne drzwi.

Nagle! Poczuł silny i ostry ból w prawym boku! Nogi lekko się pod nim ugięły, a przed oczami zorbiło się na moment ciemno. Zev spojrzał na swój bok i zobaczył wystający z niego bełt z kuszy. Ktoś musiał strzelać do niego z prawej strony korytarza, jego błąd, że nie sprawdził wcześniej drzwi po tej stronie. Wiedział, że został nieźle zraniony, ale wpuszczenie do domu straży było dla niego ważniejsze. Z lekkim trudem usunął kawał drewna powstrzymujący posiłki i dzięki jego poświęceniu drzwi stanęły otworem.
 
Aronix jest offline