-
A niech to kurzawka zassie! - Tommy rzucił kolejnym, wymyślonym przez siebie, tekstem. -
I co teraz? Poczekamy aż niebiescy się stamtąd zwiną? Wiem, że to potrwa, ale tak sobie myślę, że może lepiej nie wchodzić im teraz w paradę? Raczej nie są naszymi fanami skoro montują oddział do walki z nami. Po co ich dodatkowo prowokować? Na miejscu możemy się rozejrzeć jak już sobie pójdą, a niewykluczone, że to co oni znajdą zdradzi nam Ortega - zauważył. -
Nie żebym się bał, nie myślcie sobie - dodał szybko.
Po chwili milczenia zaproponował:
-
Może udałoby mi się zajść ich "od dołu", rozumiecie i podsłuchać?
Sierżant na razie ignorował trzeciego zbiega, a także czwartego osobnika, o którego istnieniu nie zapominał. Liczył na to, że z mieszkania nie ma już innych wyjść, chociaż nie mógł być tego pewien. Z dwójki celów, aktualnie znajdujących się w obszarze jego zainteresowania, zwrócił się w kierunku mężczyzny próbującego wstać z podłogi. Uznał, że sam nie może opuścić lokalu, w którym ma szansę na pochwycenie trójki przestępców, tylko po to by złapać jednego.
Rzucił się biegiem w stronę wstającego osobnika.
-
Nie ruszaj się - ostrzegł go beznamiętnym głosem. -
W razie nieposłuszeństwa ponownie otworzę ogień.
Planował przygnieść uciekiniera do podłogi lub ściany, następnie przykuć kajdankami do jakiegoś kaloryfera (w razie potrzeby zawlecze go z powrotem do pokoju). Jeżeli jednak, pomimo ostrzeżeń, tamten spróbuje uciekać, Sierżant miał w ręku gotowego do strzału Colta.