Sierżant zignorował jęki rannego. Gdy upewnił się, że tamten nie ucieknie, wziął się za poszukiwanie pozostałych. Ostrożnie przeszukiwał magazyn, w rękach dzierżąc MP5 i obrzyna, który zastąpił przeładowanego w międzyczasie i schowanego z powrotem do kabury Colta.
Słysząc odgłos odpalanego silnika natychmiast zwiększył tempo. Ruszył biegiem w stronę, skąd dochodził go ten dźwięk, nie zważając już na możliwość pułapki. Widząc otwór w podłodze, bez wahania wsunął się w niego, wcześniej wkładając obrzyna do kabury na udzie, a MP5 wieszając sobie na ramieniu. Na wpół zjechał, a na wpół zeskoczył z podstawionej niżej drabiny.
Liczył na to, że uda mu się dopaść do auta zanim to ruszy i albo siłą wyciągnąć z niego kierowcę, albo w ostateczności ostrzelać pojazd serią z automatu.