Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2020, 09:40   #158
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
240.830.M41, godz. 20:45, Trójrożec

Metalicus Lyrdion dołączył do arbitratora, kiedy ten opuścił sekcję Magenta 85 kierując się w ślad za zakapturzonym przewodnikiem do położonego kilka pięter niżej aresztu śledczego. Główne kazamaty twierdzy znajdowały się zapewne zupełnie gdzie indziej, głęboko w trzewiach czarnej twierdzy, za tarczami pól siłowych, grubymi pancernymi włazami i kordonem ciężko uzbrojonych strażników wspieranych przez bezwzględnych i fanatycznie oddanych sprawie Ordo duchownych.

- Opisz przebieg zatrzymania - zażądał Graig spoglądając na towarzysza kątem oka.

- Był przez cały czas w swoim mieszkaniu, nafaszerowany narkotykami. Nie przez kogoś, sam ich nadużywał. Stać go było. Znaleźliśmy przy nim neseser z pieniędzmi, standardowe imperialne trony. Niecałe dziesięć tysięcy.

Fenoff gwizdnął mimowolnie słysząc słowa Lyrdiona. Dziesięć tysięcy stanowiło bardzo wysoką kwotę, wręcz absurdalną w sytuacji, kiedy zleceniodawca klerka mógł go po wpłacie zaliczki najzwyczajniej w świecie zamordować. Idący ramię w ramię z arbitratorem Metalicus przyłożył dłoń do tkwiącego w uchu mikrokomunikatora, słuchał czegoś przez chwilę w skupieniu.

- Nasz zamożny przyjaciel właśnie się ocknął i zachodzi w głowę, skąd wziął się w kazamatach. Umieściliśmy go tam zaraz po przylocie, żeby przynajmniej w części doszedł do siebie, bo nie było z nim żadnego kontaktu.

Zejście do cel skazańców zajęło agentom dobre pół godziny, bo oprócz kilku wind i setek schodów musieli też zaliczyć szereg kontroli. Areszt śledczy Trójrożca okazał się mrocznym miejscem przesyconym aurą rozpaczy i beznadziei, surowością i lękiem. Zza wielu masywnych drzwi dobiegały przeraźliwe, chociaż mocno stłumione warstwą metalu krzyki bólu i trwogi.

Prowadzący akolitów klucznik – nie golący się od wieków starzec w zaniedbanym ubraniu, który nienaturalną bladością skóry zdradzał brak kontaktów ze światem zewnętrznym – zatrzymał się przed drzwiami na końcu jednego z korytarzy, przekręcił klucz w zamku otwierając je z wysiłkiem. Fenoff nie mógł wyjść ze zdumienia na widok tak archaicznych zabezpieczeń, ale instynkt podpowiadał mu, że ta akurat część lochów przeznaczona była dla więźniów pośledniejszego sortu, a stylizowana na feudalną architektura kazamat miała oddziaływać krusząco na ich psychikę.

Ishmael Bajer wydawał się potwierdzać tę teorię, bo sprawiał wrażenie bardzo skruszonego.

Więzień został przymocowany skórzanymi pasami do metalowej ramy zawieszonej na stojących po bokach podpórkach. Cała konstrukcja została zaprojektowana w ten sposób, by obracając ramę wraz z człowiekiem można było albo przodem zanurzać jego głowę w kamiennej kadzi z wodą albo kręcąc nią w druga stronę zawieszać jego barki i głowę nad paleniskiem pełnym wystygłych obecnie węgli.

- Kim jesteście? – zawył przeraźliwie klerk, tocząc dzikim wzrokiem po wschodzących do celi postaciach. Z kącika ust ciekła mu strużka śliny, a otarte nadgarstki zdradzały, że od jakiegoś czasu bezskutecznie próbował zerwać krępujące go pasy – Gdzie ja jestem?! Ja nic nie zrobiłem! Czego ode mnie chcecie!

 
Ketharian jest offline