Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2020, 20:31   #42
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację

Bestie… umięśnione, porośnięte futrem. Dzikie. To jedyne co zapamiętała z niepokojących snów jakie ją gnębiły tej nocy. Wspomnienie mary nocnej było jednak ulotne i trudne do uchwycenia. I szybko uciekało z jej pamięci. Nie zapamiętała więc kształtu tych bestii, ni ich liczby, ni otoczenia… nawet tego co się działo we śnie. Jedynie poczucie niepokoju.
Pobudka była dość późna. Basia zaspała zdecydowanie, bowiem słońce dość wysoko już wznosiło się nad drzewami, gdy się przebudziła samotnie w dużym łożu. Przetarła zmęczoną twarz i podeszła ze skrzyni by wyjąć z niej bieliznę. Czym były tamte bestie? Nigdy… nie widziała czegoś takiego.
Szkoda że nie udało się jej zapamiętać detali. A im więcej czasu mijało, tym trudniej było jej sobie przypomnieć detale. Sen uciekał w pośpiechu z jej pamięci.
Po założeniu stroju Zosia wyjrzała z sypialni i dostrzegła drzemiącą służkę, która czekała zapewne na przebudzenie magnatki. Obce oblicze, młoda twarz, obca Basi osoba.
- Witaj, jak ci na imię? - Magnatka kilka razy próbowała pamięcią uchwycić strzępki snu, by zupełnie jej nie uleciały.
- Marylka.- dygnęło pospiesznie dziewczę.- Czy wypoczęłaś już pani?
- Tak. Czy Agata czeka ze śniadaniem? -
Barbara wyszła z pokoju jeszcze upinając kosmyki włosów.
- Tak. Została poinformowana. Ewka się zajęła przygotowaniami strawy dla waćpani.- odparła Marylka podążając za wielką damą.
- Wspaniale. - Basia powstrzymała uśmiech. Wieczór sprawił, że znów miała siły iść wyprostowana, nawet pomimo snów. - Po śniadaniu chciałabym się zobaczyć z ochmistrzynią.
- Tak pani… przekażę to jej.- dygnęła pospiesznie Marylka podążając za nią, aż do sali jadalnej w której to Agata siedziała za stołem ze znudzoną miną i śladami wpływów Cosette na sobie. Upięte bowiem i trefione włosy dziewczęcia odsłaniały szyję, a gustowna suknia w jasnozielonym kolorze podkreślała dziewczęcą sylwetkę. Francuzka musiała zatwierdzać jej garderobę i fryzurę, bowiem sama Agata preferowała swobodniejsze stroje.
- Możesz odejść. - Barbara odesłała służbę i podeszła do Agaty. - Wybacz późną godzinę. - Zajęła miejsce tuż obok dwórki.
- Zastanowię się jak przestanie mi burczeć w brzuchu.- odparła Agata ironicznie. I spojrzała na Basię mówiąc.- Coś się dzieje na zamku, bo rano wyruszyli konni.
- Cóż życie wraca, posłałam do kupca. Niebawem sama planuję wyruszyć do dworu rodzinnego. - Barbara zabrała się za jedzenie przyniesione po chwili przez Ewkę wraz Marylką .
- Tak szybko spieszy ci się zobaczyć rodzinę? Ja tam za swoją mamą nie tęsknię.- stwierdziła żartobliwie dwórka zajmując się również posiłkiem.
- Moja droga… ja nie mam rodziny. - Barbara upiła wina podanego do śniadania. - Jadę zobaczyć to co wniosłam w posagu.
- Przepraszam… nie wiedziałam.- speszyła Agata i spojrzała w dół unikając wzroku magnatki.- Nie chciałam cię urazić. Współczuję ci straty.
- Nie czuję urazy… moja sytuacja raczej nie jest typowa. - Barbara uśmiechnęła się i powróciła do posiłku. - Cosette przewiduje, że niebawem pojawią się też goście. Moja żałoba dobiega końca.
- Wreszcie ten zamek przestanie przypominać grobowiec i nie będzie nudno.- odparła z uśmiechem Agata i wtrąciła już bardziej zadowolonym tonem głosu.- Powinnaś muzykantów sprowadzić.
- Wierzę, że gdy będzie odpowiedni moment Cosette to zrobi. - Barbara uśmiechnęła się w odpowiedzi. - Zadba by nie było wam do mnie tęskno.
- Sama zamierzasz pojechać?- zapytała Agata przyglądając się ciekawie Basi.- Jakiś młodzian tam na ciebie czeka?
- Pamiętasz napaść gdy jechaliśmy do zamku? - Barbara westchnęła. - Nie chce ryzykować waszym życiem.
- Ale swoim możesz? Zresztą przede wszystkim ryzykujesz życiem swoich żołdaków.- odparła ironicznie dwórka popijając wina.
- Oni od tego są. - Barbara zaczynała jak mantrę powtarzać nauki Cosette i Michała. - Do tego mężczyzn się nie gwałci, a to obawiam się, że mogłoby was spotkać gdyby was pojmano.
- Nie ośmielili by się. Jesteśmy szlachciankami. - burknęła gniewnie Agata.- Okup za nas by chcieli uzyskać.
- Jeśli byscie przeżyły najazd tych dzikusów. - Barbara westchnęła ciężko. - Nie zaryzykuję waszym życiem.
- Rozumiem.- Agatka nie wydawała przekonana jej argumentami, ale nie zamierzała się kłócić. Więc skupiła się na posiłku.
- Oj… będziecie mogły poflirtować z moimi adoratorami, gdy tu będą na mnie czekać. - Barbara roześmiała się i wróciła do posiłku.
- A trafią się jacyś ładni, czy tylko brzydcy starzy i bogaci?- zapytała ironicznie Agata, będąca w dobrym humorze.
Magnatka roześmiała się.
- A skąd ja to mam wiedzieć moja droga? - Z rozbawieniem popatrzyła na Agatę odstawiając pusty kielich by ta mogła go uzupełnić.
- Bo zazwyczaj tacy są właśnie… starzy, brzydcy i bogaci. Młodzi i bogaci rwą się do kiecek, nie żeniaczki.- stwierdziła sarkastycznie Agata.
- Starzy mogli słyszeć plotki, że wykończyłam męża w sypialni i nie zaryzykować. - Barbara nadal miała dobry nastrój. Jakby nie patrzeć Jeremi też twierdził, że chce prosić o jej rękę.. cóż, ale twierdził to w łożu.
- Nie liczyłabym na to.- mruknęła cicho dwórka.
- Cóż… może majątek któregoś sprawi, że się skusisz. - Barbara przyjrzała się dziewczynie. - Ja ani ciebie, ani pozostałych dziewcząt zmuszać do niczego nie będę. A jeśli o tym mowa.. jak sobie radzą?
- W czym? W plotkowaniu? Objadaniu się? Czy może haftowaniu?- sarknęła Agata popijając wina. Widać było, że szczególnie haftowanie ją drażni.
- Myślałam, że może podobnie jak ty uciekają przez okna, chadzają do stajennych, lub rozważają kradzież pistoletów ze zbrojowni. - Barbara roześmiała się szczerze. Lubiła Agatę, tak bardzo nie pasowała do tego arystokratycznego świata.
- Może czarnulka… Bogna to strachajło.- oceniła Agata z ironicznym uśmiechem.
- Krystyna nie wyglądała jakby miała twoje zapędy.. chyba że chodzi o stajennych. - Barbara oparła twarz na dłoni, wpatrując się w swoją dwórkę.
- Głównie o stajennych.- sprecyzowała Agata z kwaśnym uśmiechem.
- Porozmawiam dziś z nimi. Trzeba by wam znaleźć więcej zajęć. - Barbara zamyśliła się na chwilę. - Może nauka jazdy w damskim siodle?
- Czyli te takie… truchtanie po dróżce? Zamiast prawdziwej jazdy konnej? - zapytała dwórka jakoś niezbyt entuzjastycznie nastawiona do tego pomysłu.
- Wolałabyś czytanie, haftowanie czy też naukę etykiety? - Magnatka dolała sobie wina i upiła jeszcze nieco.
- Niech będą konie.- stwierdziła zrezygnowanym tonem dwórka.- A najlepiej pistolety, albo łuki, albo rusznice albo polowanie…- podekscytowała się szczególnie tym ostatnim.
- Polowanie pewnie się odbędzie, ale doskonale wiesz na jakich zasadach i że nie będzie cię satysfakcjonować. - Basia delikatnie pogładziłą dłoń Agaty.
- Polowania bywają nieprzewidywalne.- odparła dwórka i w odpowiedzi powiodła palcami po dłoni Basi.
- Obawiam, się że po tamtym ataku, to.. będzie bardzo mocno pilnowane. - Barbara delikatnie ujęła dłoń kochanki. - Przepraszam za wczoraj.
- Za co?- zadumała się Agata marszcząc brwi.
- Odniosłam wrażenie, że miałaś ochotę na więcej w gabinecie. - Basia skupiła wzrok na oczach dwórki.
- Booo… prowokowałaś ku temu.- Agata nachyliła się i spojrzała w oczy Basi.- Ale nie czuję się urażona odmową. Potem mi przeszło… z czasem i zimną kąpielą.
Magnatka pocałowała pochylającą się kobietę.
- Cieszę się.
- Hej…- mruknęła zaskoczona tym muśnięciem warg dziewczyna. Zaperzyła się i splotła ramiona pod piersiami, co je uwydatniło. Cosette miała oka do strojów.-... uważaj, bo się doigrasz… nie prowokuj jeśli boisz się, iż respons będzie. Nie będę ignorowała takich bezczelnych umizgów!
- Oczywiście. - Barbara odchyliła się do tyłu. - Czy mam rozumieć że nie chcesz mnie już zobaczyć nagiej?
- Tego nie powiedziałam.- zaczerwieniła Agata i uniosła się, także dosłownie bo wstała.- Służę na twoim dworze, ale nie jestem twoją zabawką. Jeśli sama nie dasz tego, co obiecujesz… to sama sobie wezmę.
Drapieżnie się uśmiechając po prostu nachyliła się i dłońmi pochwyciła krągłość Basi ściskając je władczo przez gorset.
Barbara jęknęła cicho.
- Och… obiecałam coś? - Wyszeptała.
- Tak.. i lepiej rozbierz się do naga.. bo ja mogę ostro potraktować twoje szatki.- odparła z drapieżnym błyskiem w oku Agata nie zaprzestając agresywnego ugniatania piersi magnatki przez gorset. Brak subtelności nadrabiała energią i entuzjazmem.- Acz… lepiej co byśmy odwiedziły twoją alkowę.
Barbara powoli pogładziła twarz Agaty.
- Jeśli tak tego pragniesz odwiedź mnie po obiedzie. Wywiążę się ze swych obowiązków i będę cała twoja.
- Do tego czasu ostygnę.- mruknęła Agata i nachyliła się całując zachłannie usta magnatki, całując tak powoli usiadła okrakiem na udach arystokratki. Brakowało jej cierpliwości, finezji… ale namiętnością przekraczała inne kochanki Basi. Choć oskarżano Barbarę o zajeżdżenia męża na śmierć, to… prędzej Agacie się to przydarzy.
Magnatka odpowiadała na pocałunki pochwyciwszy przez suknię pośladki kochanki.
- To… cię rozpalę. - Delikatnie ugryzła odsłonięty fragment piersi.
- Och.. jak … to zrobisz?- jęknęła cicho kochanka wiercąc się na biodrach Basi, pochyliła się i odpowiedziała ukąszeniem na szyi Barbary i liżąc je zażądała cicho.-...powiedz... pragniesz mnie?
- Tak… ale chcę mieć czas i nie obawiać się, że zaraz tu wejdzie Cosette. - Barbara sięgnęła dłonią pod suknię Agaty i delikatnie pogładziła bieliznę na jej kwiecie
- Twoje słowa przeczą twoim czynom.- ciało Agaty spięło się i zadrżało pod tym dotykiem.
- I tak… i nie… - Basia uśmiechnęła się dalej pieszcząc kwiat kochanki.
- Jak… to?- jęknęła rozpalonym głosem Agata nachylając się i wodząc ustami po szyi Basi, a palce zaciskając na jej biuście. Kręciła biodrami w frustracji związanej z barierami tkanin jakie otulały ich ciała.
- Chcę cię doprowadzić, podoba mi się… jak reagujesz. - Barbara docisnęła mocniej bieliznę- ale chcę mieć więcej czasu na rozbieranie się.
- Chcę to samo…- chwyciła dłońmi za twarz Basi zaczęła całować zachłannie i szaleńczo próbując ugasić żar i wilgoć którą Basia czuła pod jej suknią… gdy Agata napierała biodrami na jej dłoń.
Barbara rozchyliła rozcięcie pantalonów dwórki i sięgnęła w głąb jej kobiecości.
- …- Agata próbowała coś powiedzieć, jednak palce Basi zanurzające się w ciepłe i wilgotne miejsce pozbawiały ją oddechu. Poruszała nerwowo biodrami całując na oślep usta, szyję, policzki… aż w końcu doszła z głośnym jękiem.
Basia zwolniła ruchy palców jeszcze chwilę drażniąc kochankę, która próbowała z trudem ochłonąć po niedawnych doświadczeniach, wtulając twarz w dekolt sukni magnatki.
Barbara wysunęła z niej palce i wylizała je dokładnie.
- Czy nadal masz ochotę oglądać moje nagie ciało?
- I tak i nie…- odparła zadziornie Agata i pocałowała usta szlachcianki. -... bardzo… ale później.
Basia roześmiała się.
- Cóż… takie moje szczęście. - Mruknęła czując jak jej własna bielizna przemaka, a kobiecość domaga się uwagi.
- Nie masz na co narzekać. Masz wielki zamek, wielkie łoże… dużo pieniędzy… masz mnie.- mruknęła Agata całując co chwila usta szlachcianki.
- Twoja matka nie byłaby zadowolona gdybyś rzeczywiście była moja. - Barbara czule poprawiła włosy kochanki, czasem odpowiadając na pocałunki, gdy te trafiły na jej wargi.
- Czego ona nie wie… to ją nie martwi, a poza tym…- wzruszyła ramionami Agata. -... zobaczymy co się stanie w przyszłości. Jeśli mój mąż będzie nudny, wpadnę do ciebie w odwiedziny.
- Zapraszam serdecznie. - Magnatka ścisnęła pośladki dwórki. - A teraz pozwól piękna, że spotkam się z moją ochmistrzynią.
Dwórka ześlizgnęła się szybko i stanęła tuż obok podnoszącej się z krzesła magnatki, by pożegnać ją chwyceniem za pośladki i pocałunkiem szyję.
Basia zamruczała w jej objęciach.
- Będę tęsknić. - Wyszeptała uśmiechając się lubieżnie do dwórki.
- Potem się pojawię.- pocieszyła ją Agata.
Barbara skinęła jej głową i opuściła jadalnię, poprawiając fryzurę. Pozostało jej tylko odnaleźć ochmistrzynię.


Na szczęście to akurat zadanie okazało się być proste. Cosette zajęła się nadzorowaniem praczek. Jako że zarządziła wielką przepierkę pościeli.
Magnatka podeszła do niej i przystanęła obok obserwując pracę kobiet. Musiała nieco ochłonąć po chwilach spędzonych z Agatą.
Cosette przemierzała drogę tam i z powrotem przyglądając się praczkom i gromko pohukując na te, które nie przykładały się do pracy. A miały co robić… zamek ostatnio gościł sporo osób. Było co moczyć i co czyścić. I co suszyć.
A jeśli przewidywania ochmistrzyni były słuszne… niebawem mogło się tu zjawić więcej gości. Do tego jeśli będą zamożni… to przyjadą ze świtą.
- Lanoire… czy mogłabyś podejść tu na chwilę? - Barbara uśmiechnęła się do ochmistrzyni.
- Oczywiście moja pani.- odparła kobieta z uśmiechem podchodząc do szlachcianki.

[MEDIA]https://pbs.twimg.com/profile_images/675727577697271808/GHS7scUz_400x400.jpg[/MEDIA]

- W czym mogę pomóc?- zapytała uprzejmie i dygnęła przed Basią
- Mam kilka spraw.. Przespacerujemy się? - Barbara wskazała drogę prowadzącą ku ogrodowi.
- Oczywiście. -odparła Francuzka podążając za magnatką.- Coś cię martwi?
- Chcę za dwa dni wyruszyć do mego dworu rodzinnego. - Magnatka złączyła dłonie na podołku wpatrując się w krajobraz.
- Słyszałam o tym. Już spakowałam twoje kufry na podróż. Głównie stroje, trochę biżuterii.- odparła Cosette z uśmiechem.
- Będę musiała zabrać ze sobą jakieś służące. - Barbara spojrzała na ochmistrzynię z wdzięcznością.
- Oczywiście… czy masz jakieś konkretne życzenia w tej kwestii?- zapytała Cosette przyglądając się szlachciance.
- Z jednej strony chciałabym by to była Ewka, a z drugiej… - westchnęła ciężko. - Martwię się o jej bezpieczeństwo.
- A o swoje się nie martwisz ?- zapytała Cosette.
- Jakoś.. nie przestawiłam się jeszcze, że moje życie ma jakąkolwiek wartość. - Barbara skupiła wzrok z powrotem ogrodzie. - Poza tym… jestem szlachcianką, nikt mi raczej nic nie zrobi, co najwyżej pojmie dla okupu.
- Różnie z tym bywa. Niemniej sądzę że Michał będzie cię strzegł teraz jak źrenicy swojego oka i pojedziesz pod taką strażą, że królewicz mógłby ci zazdrości.- odparła beztrosko Francuzka.
- Tego się spodziewałam. - Barbara zaśmiała się cicho mimo powagi sytuacji. - Daj mi Ewkę i dziewczynę, która ładnie śpiewa… coś czuję, że będę potrzebowała jakoś uspokoić myśli.
- Postaram się znaleźć taką… wolisz niewinną czy niegrzeczną?- zapytała żartobliwie Cosette z lubieżnym uśmiechem. - Mam nadzieję, że przyjdziesz na pożegnalną wieczerzę do mnie przed wyjazdem.
- Chyba rzekłabym oddaną. - Barbara uśmiechnęła się do Cosette. - Oczywiście… najchętniej spędziłabym z tobą cały dzień lecz obawiam się, że nie masz czasu na takie zachcianki swojej Pani.
- Nie mam…- potwierdziła Cosette i jednocześnie chwyciła za pośladek Basi przyciągając ją do siebie i masując go szepnęła do jej ucha.-... ale usłuchała bym takiego kaprysu.
Basia przysunęła się bardziej i pocałowała policzek ochmistrzyni. Wiedziała, że i ona nie może sobie na coś takiego pozwolić.

Chwilę szła w milczeniu zastanawiając się jak zadać kolejne pytanie.
- Czy… Józef pozostawił ci na przechowanie jakieś klucze?
- Nie. Twój małżonek był bardzo skryty i tajemniczy. Wiele sekretów zachował tylko dla siebie, nie zdradzając ich nawet rodzinie.- ochmistrzyni zaprzeczyła ruchem głowy.
- Przed pochówkiem nie znaleziono niczego takiego? - Basia zamyśliła się. Naprawdę wolałaby by przy ludziach nie wyważano sekretarzyka.
- Nie. Nie znaleziono żadnych kluczy czy listów. Nie szukano ich jednak co prawda.- zamyśliła się Cosette i pokręciła głową.- Nie… nic.
- Co ci przyszło do głowy? - Barbara spojrzała na nią z zaciekawieniem. - W sypialni.. zamknięty jest sekretarzyk. Cokolwiek się w nim znajduje… jakoś obawiam się by to upubliczniać.
- Józef miał upodobanie w tajnych skrytkach i kryjówkach. Jeśli schował klucz to w rzeczach które miał przy sobie. I które zostały zamknięte wraz z nim trumnie. Jeno nie przypominam sobie, bym tam klucz widziała.- zadumała się Francuzka.
- Rozumiem. - Barbara westchnęła ciężko. - Będę miała jeszcze parę próśb. Chciałabym by moje dwórki nauczyły się jeździć w żeńskim siodle. Przyznam, że mam nadzieję tak choćby odrobinę spożytkować energię Agaty. Chciałabym też spotkać się z Krystyną i Bogną… pojedynczo… w tej kolejności.
-Zaaranżuję to od razu. Gdzie chcesz się z nimi spotkać?- zapytała Cosette.
- W bibliotece. To chyba jedyne miejsce do którego nikt "przypadkiem" nie zagląda. - Basia uśmiechnęła się. - A czy poczyniłaś już jakieś ruchy by przenieść mnie do pokoi Józefa?
- Po południu służki się tym zajmą. Wieczorem będziesz mogła już tam wypoczywać, choć ja osobiście nigdy jego pokoi nie lubiłam. Były takie… zimne.- wyjaśniła ochmistrzyni.
- Zależy mi by je… ocieplić. Masz wolną rękę by wstawić tam meble… zmienić tkaniny. Sekretarzyk i meble w gabinecie mają pozostać na swym miejscu. - Barbara zamyśliła się. - Chciałabym po powrocie były to moje pokoje.
- Dobrze… aczkolwiek po powrocie możesz ty stać się moja.- zagroziła jej żartobliwie ochmistrzyni znacząco wodząc palcami po pupie.
- Tym bardziej byłoby miło gdyby te pokoje były dla nas obu przyjemne. - Basia odpowiedziała żartobliwie. - Możesz mieć też konkurencję do uczynienia mnie swoją własnością.
- Domyślam się. I spodziewałam się tego… twój rycerz zawrócił ci śliczną główkę swoją szabelką ?- zamruczała lubieżnie Cosette.
- Moi rycerze są tak uczciwi, że aż szkoda by wiązali się ze mną. - Basia pokręciła głową.
- Szukasz więc łajdaka do łóżka? Mój Evan się nie sprawdził w tej roli?- zachichotała ironicznie Cosette.
- Twój Evan jest "twoim Evanem" i nasze zbliżenia zakończyły się tamtej nocy. - Basia przesunęła dłonią po piersi Cosette.
- Mój Evan zaciąga podkuchenne do swojego łoża, gdy nie patrzę… lub nie mam dla niego czasu. Jestem za stara, by szukać sobie męża… zwłaszcza takiego on. - odparła ironicznie Cosette.- Nie mam też czasu podciągać dla niego kiecki za każdym razem, gdy tego chce. To twój przywilej.
- Podciąganie kiecki? - Basia roześmiała się. - Nie dajecie mi myśleć o kolejnym kochanku. Czasem wątpię, by mnie pamiętał… od tej strony.
- Och niewątpliwie pamięta. Taką nagą ślicznotkę trudno zapomnieć.- zamruczała jej do ucha Cosette i musnęła płatek uszny ząbkami. - To że ja wieczorami ci nie przeszkadzam, nie oznacza że zapomniałam o tobie moja ty petite mésange.-
Mała sikoreczko, tak Basię nazwała.
- Wiesz, że zawsze jesteś w niej mile widziana… podobało na mi się nawet, gdy patrzyłaś na mnie i Jeremiego. - Barbara poczuła jak jej serce przyspieszyło. Gorąc znów obudził się w jej ciele. Może… powinna jednak spotkać się z Evanem?
- Obawiam się moja słodka, że moje myśli niekoniecznie by ci się spodobały. Niewinne nie były… a i pewnie zszokowały by biednego szlachcica.- zachichotała Cosette.
- Twój uśmiech nie wyglądał niewinnie i też nie niewinnych myśli się spodziewałam. - Basia ucałowała dekolt kochanki. - Powinnyśmy… wrócić, prawda?
- Powinnyśmy? Może… Czy to uczynimy? To już zależy od ciebie moja śliczna.- zamruczała ochmistrzyni czując tą pieszczotę.
- Obawiam się… że jeśli nie….mogę chcieć byś mnie zaspokoiła. - Barbara słyszała jak jej głos zaczyna drżeć z podniecenia.
- Decyzja należy do ciebie moja pani.- zachichotała kochanka magnatki tuląc ją do siebie.
Barbara przez chwilę się wahała, walcząc z gorącem, który trawił jej ciało.
- Zrób to. - Wyszeptała w pierś kochanki, tuląc się do niej.
- Dobrze…- mruknęła w odpowiedzi ochmistrzyni prowadząc szlachciankę ku szopie z narzędziami. Jako nadzorująca cały zamek miała i klucze do niej. A po jej otworzeniu wprowadziła Basię do tego małego pomieszczenia.
- Pokaż mi gdzie tęsknisz za mną.- zaproponowała figlarnie zamykając drzwi. W szopie były narzędzie i worki. I mały zydelek. Światło wpadało przez liczne szczeliny między deskami.
Basia uniosła suknię prezentując swoją mokrą bieliznę. Nie rzekła słowa.
- Nic nie widzę… tkanina mi zasłania.- zamruczała Cosette obejmując dłońmi swoje piersi prowokująco i lekko je ściskając.
Magnatka oparła się o drzwi schowka i przytrzymując jedną ręką suknię, drugą zsunęła swoje pantalony. Powoli sięgnęła do swej kobiecości i pokazała ochmistrzyni dwa mokre palce.
- Tutaj Cosette. - Wyszeptała z trudem.
- Czy to tak godzi się… oddawać się rozpuście po schowkach na narzędzia?- zachichotała Cosette kucając przed kochanką i językiem muskając jej wrażliwy punkcik… palce zachłannie zanurzyła w drżącym kwiecie drżącego ciała kochanki mrucząc przy tym.
- Zaciągasz u mnie dług moja petite mésange. I przyjdzie ci go wkrótce spłacić.
Barbara nie była w stanie odpowiedzieć. Szybko zasłoniła dłonią usta nie chcąc głośno jęknąć.
Tymczasem jej kochanka nie ułatwiała jej zadania, palcami poruszając w poszukiwaniu punktów które wyrwały by jęki z ust magnatki. Wodziła językiem po podbrzuszu, czasam muskając skórę pocałunkiem ust, czasem delikatnym ukąszeniem uda jasnowłosej.
Barbara zagryzła zęby na osłoniętym materiałem nadgarstku. Czuła jak zbliża się do szczytu.
Cosette też to musiała czuć i dlatego jej palec prześlizgnął się prowokująco pomiędzy pośladkami magnatki, acz… nie rozpaliła ją lubieżnym dotykiem w tamtym obszarze jej drżącego ciała.
Barbara doszła zagryzając mocniej zęby na nadgarstku. Oparła się ciężko o drzwi do składziku, łapiąc oddech.
- Wieczorem masz przyjść do mnie Basiu… giezło ci wystarczy. Spłacisz swój dług oddając mi się w niewolę.- szepnęła władczo Cosette cmokając udo kochanki.
- D.. dobrze. - Barbara nie była w stanie odmówić ochmistrzyni.
- Też tak uważam moja pani.- mruknęła Cosette naciągając jej pantalony na biodra.
Magnatka jęknęła cicho czując wilgoć bielizny.
- W...wracajmy. - Wyszeptała, poprawiając fryzurę.
- Oczywiście…- odparła ochmistrzyni wstając i uśmiechając się dodała.- Ty pierwsza.
Basia jeszcze przez chwilę uspokajała oddech nim wyszła z szopy. Musiała zająć myśli czymś innym. Uspokoić się.
Cosette miała nad sobą większą samokontrolę… choć i na jej twarzy był wyraźny rumieniec, gdy szła ku praczkom.
- Spotkam się z Krystyną za godzinę. - Barbara zatrzymała się przy ścieżce prowadzącej do zamku. - Widzimy… się wieczorem.
- Tak pani.- odparła ochmistrzyni.- Wydam stosowne zalecenia.
Barbara spokojnym krokiem ruszyła w kierunku zamku. Planowała zmienić bieliznę w swych komnatach i… odwiedzić kaplicę.
 
Aiko jest offline