W negocjacje się nie wtrącał. Tym bardziej, że Elora sprawdzała się w tej roli idealnie. Jednak przysłuchiwał się równie uważnie co lustrował okolicę. Od samego wejścia jego uwagę przykuwał tajemniczy klucz umieszczony w pysku rzeźby wieńczącej tron wodza koboldów. Przykuwał uwagę i jakby mówił - otwieram coś ważnego. Jednak jak już nie raz i nie dwa się przekonał dla każdego coś innego mogło oznaczać "coś ważnego" czy "wielki skarb".
Negocjacje negocjacjami, ale napięcie które można było czuć w powietrzu było tak gęste, że niemalże można by je kroić nożem. Natomiast nie dokładnie skrywana wielopokoleniowa niechać rasowa jaką można było wyczuć między Willie, koboldami w każdej chwili mogła grozić wybuchem jatki. Był czujny zareagować w każdej chwili jednak przez cały też czas liczył jednak na bardziej cywilizowane rozwiązanie.
Wysłuchawszy negocjacji oraz celnej w punkt uwagi Brana jednak ostatecznie postanowił dodać coś od siebie i odezwał się spokojnym głosem:
- Bez obrazy, ale jednak wolelibyśmy nie co bardziej sprecyzowane informacje. Jesteśmy jak najbardziej gotowi pomóc w odzyskaniu waszego smoka, ale wolelibyśmy z góry uniknąć niedomówień. Tajemniczy klucz nawet trzymany na złotym ołtarzu równie dobrze może otwierać drzwi do skrytki z miotłami. Natomiast sakwa złota równie dobrze może zawierać dwa kilogramy złota jak i dwadzieścia złotych monet. Także wdzięczni byli byśmy za doprecyzowanie warunków umowy.