Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2020, 13:32   #74
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Otwarto główne wejście i trzech strażników w pełnej gotowości bojowej dołączyło na polu walki. Wcześniej na dworze było ich pięciu, ale do domu weszło tylko trzech.


Jeden duży, dowódca całej ekipy i jeden żołnierz nie wyróżniający się niczym specjalnym. Z pewnością byli świadomi, że zombie byli tymi złymi. Ale nie mogli wiedzieć wiele poza tym, skoro cały czas pełnili tylko wartę przed domem.
- Byk sprawdź wrzaski, Worb do kuchni. Co tu się dzieje? - powiedział szybko dowodzący strażą, spoglądając przezornie na golema i zombiaki. Pierwsze dwie części jego wypowiedzi skierowane były do znajdujących się po jego bokach ludziach, zaś ostatnia była pytaniem skierowanym do najbliżej stojącej osoby.
Zevran złapał się za zraniony bok, od razu na palcach dało się odczuć ciepłą krew sączącą się z rany i oczywiście wystający z ciała bełt.
- Zaatakowały nas zombie i dwóch ninja ryglujących drzwi, prawdopodobnie jeden z nich mnie postrzelił. - odpowiedział wskazując ręką kierunek, z którego najprawdopodobniej nadleciał bełt. - Ktoś też jest w pomieszczeniu naprzeciwko. Nasi towarzysze są również w gabinecie Hantrela i wołali o pomoc, na samego kupca bym uważał i nie ufał mu zbytnio. Księżna i lady Volume są w jadalni. - zrelacjonował szybko i rzeczowo, odwracając się równocześnie w kierunku korytarza.
Podczas gdy dowodzący słuchał relacji Piwnego Rycerza, przyglądając mu się podejrzliwie, jego ludzie zgodnie z poleceniem rozbiegli się do sąsiednich pokoi.
Tanyr tymczasem chwilowo nie zamierzał się w nic mieszać - dopóki nie pojawi się jakiś przeciwnik. Miał nadzieję, że - będąc niewidzialnym - zdoła zaskoczyć niespodziewającego się niemiłych niespodzianek wroga. Należało wykorzystać przewagę jaką daje niewidzialność, zwłaszcza że gdzieś w domu była czarodziejka, która potrafiła zrobić to samo.
- Zostaw! - krzyknął rozkazująco duży żołnierz, z pokoju w którym Novio walczył z ninja.
- Człowiek na podłodze - zameldował drugi, z naprzeciwka. - Kapralu?! - rzucił zaraz potem.
- Jestem. Jej Wysokość jest bezpieczna - przez drzwi dało się usłyszeć odpowiedź.
- Myślę, że dam radę walczyć, więc służę wsparciem. Tam wbiegł pies jednego z moich towarzyszy i z tego co słyszałem, to kogoś dopadł… - rzucił Zev chwytając mocniej za miecz i wyprostowując się pomimo bólu.
- Byk, co macie?! - rzucił sierżant. - A ten miecz to skąd? - spytał rozmówcę, patrząc nieufnie. Wszak przed wejściem do domu, ta właśnie straż odebrała gościom całą ich broń.
- Powalona ninja i pies! - odpowiedział duży żołnierz.
Zanim jednak Zevran zdążył wytłumaczyć się z posiadania miecza, z gabinetu rozległo się głośne wołanie.
- Pomocy!Pomocy! Ranni!Zabici! Co tu się dzieeejeee?! Pooomooocy! - krzyczał Edmund Hantrel.
- Kapral Lok zostaje!! Reszta za mną!! - sierżant podjął natychmiastową decyzję, samemu ruszając przed siebie.
 
Mekow jest offline