Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2020, 19:29   #76
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Malarstwo olejne tą techniką:
(z wiki)

Cytat:
klasyczna (warstwowa, laserunkowa) rozwijana od XV/XVI wieku jako naturalne następstwo technik temperowych. Polega na nakładaniu na barwną zaprawę (podkład, grunt) cienkiej, monochromatycznej podmalówki temperowej lub olejnej, następnie tzw. imprimitury (warstwy barwnego werniksu), a następnie kilku lub kilkunastu warstw półkryjących lub przezroczystych (laserunkowych) farb olejnych albo olejno-żywicznych (z dodatkiem naturalnych żywic lub balsamów). Obrazy malowane tą techniką mają wyjątkowo wyrafinowaną kolorystykę i niezwykłą głębię kolorów.
Rzeczy tego typu, zazwyczaj jednak nie są specjalnie abstrykcyjne, ale znajduje się w nich jakaś zagadka:

[MEDIA]https://www.awesomeinventions.com/wp-content/uploads/2019/08/isabel-emrich-underwater-oil-paintings.jpg[/MEDIA]

Z jego obrazów, które były opisane w sesji:

Cytat:
Pogładził futerał, w którym znajdował się obraz dla babci. Przedstawiał rusałkę siedzącą w estetycznej pozie wśród krzewów malin. Jej rękę ociekała czerwoną cieczą. Próbowała jej, liżąc koniuszek palca wskazującego. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że to sok z owoców. W rzeczywistości było to coś zupełnie innego. Zdradzał to zagadkowy uśmiech skrzydlatej, który mógł równać się z uśmiechem Mona Lisy. A poza tym rozrzucone maliny wśród krzewów, co sugerowało niedawne szamotanie się w nich. Detalem przez mało kogo zauważanym była trzecia ręka w kompozycji. W pierwszej chwili wydawała się należeć do rusałki, jednak w rzeczywistości była większa, bardziej blada i męska… i chyba oderwana od pierwotnego właściciela...
Cytat:
Pracuję teraz nad dwoma obrazami. Jeden przedstawia trzech błaznów zwisających z gałęzi biblijnego drzewa życia. Jest to inspirowane kartą tarota. Jeden jest młody, drugi w średnim wieku i trzeci stary. Pod spodem przechadza się piękna, naga kobieta i karmi ich soczystymi, czerwonymi jabłkami. Oplata ją wąż.
Cytat:
Widok padał z góry. Ukazywał biało-czerwoną awionetkę Cessnę 150. Marcel nawet nie wiedział, że tak nazywał się ten model, ale mimo wszystko mógł go namalować. Otaczały go leniwe, białe chmury ciągnące się niczym wata cukrowa. Cessna leciała nad Tatrami, a dokładnie nad Morskim Okiem. Widać było w dole niebieską taflę jeziora, a także okoliczne
lasy oraz górskie wzniesienia. Już sam pejzaż był piękny. Marcel wybrał największe płótno, jakie posiadał, żeby tylko uwzględnić wszystkie szczegóły.
Drzwiczki cessny otwierały się. Pojawiały się zielone włosy rozwiane przez wiatr. Marta wyglądała tutaj jak wróżka ze swoją kwiatową, zieloną sukienką, które pasowały do włosów. Na jej twarzy malował się niepokój. Wyskakiwała z awionetki, ale jej wzrok był zwrócony wgłąb samolotu. Znajdowała się w środku cienista postać i jej ciemna dłoń próbowała pochwycić Martę. Ciężko było stwierdzić, czy jej się uda, ale musiała być na tyle przerażająca, że kobieta próbowała skoczyć, mimo że nie posiadała nawet spadochronu.
Jednak czuwał nad nią pewien wyjątkowy diabeł stróż. Leciał w jej stronę, jakby z kierunku Morskiego Oka. Miał swoją charakterystyczną, błazeńską czapkę, która układała się w ten sposób, że szczególnie przypominała rogi. Ten Stańczyk posiadał również kościane, diabelskie skrzydła, którymi łopotał. Ciężko było stwierdzić, czy chciał uratować Martę, ale wszystko na to wskazywało. Z drugiej strony Marta trochę wyglądała tak, jakby znajdowała
się między młotem, a kowadłem. Ale to wynikało chyba tylko z diabelskiego designu Stańczyka.
 
Ombrose jest offline