Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2020, 22:07   #183
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Spalone zwłoki z bliska prezentowały makabryczny widok - biedacy musieli zginąć w okropnych katuszach, zapewne nie mogąc zejść wystarczająco szybko, by nie udusić się dymem. Określenie ich rasy nie było łatwe, ale dopplerka zdołała wykluczyć pokrewieństwo z goblinoidami po kształcie czaszki. Kępki niespopielonych włosów tylko potwierdziły te domysły. Emi postanowiła, że nie zostawi ich tak na drzewie. Przerzuciła linę na wyższej gałęzi, przywiązała jedno ciało i osunęła je na ziemię. Potem powtórzyła to samo z drugim nie zważając na ciągniętą rozmowę. Schodząc z powrotem, zauważyła błysk szkła w popiele. Sprawdzając to, dostrzegła resztki kilku flakonów, w których trzyma się ogień alchemiczny. Zaklęła pod nosem na ten widok i zaczęła szukać dalszych dowodów. Te zauważyła dość szybko - w jedno z drzew tuż za spalonym obszarem wbita była strzała o lotce identycznej jak te w zbrojowni Łowców. Jej ułożenie wyraźnie wskazywało, że wystrzelono ją ze strony dębu i z pewnej wysokości. Emi ponownie zaklęła siarczyście pod nosem. Zaczęła szukać czy przypadkiem nie zostały jakiekolwiek dodatkowe ślady po napastnikach, które mogłyby określić ich tożsamość. Niestety, deszcz skutecznie zatarł wszelkie ślady. Jedynie odłamki szkła dawały pewne informacje na temat morderców - tylko jedna grupa używałaby ognia w środku puszczy, korzystając z wielu takich samych flakonów.

Kończąc przeszukiwanie dziewczyna podeszła do pozostałych.
- Wygląda na to, że to były hobgobliny. Znalazłam kawałki szkła z butelek alchemicznych. Wyglądają jak te, które zebraliśmy z ciał hobosów. Łowcy musieli się skutecznie bronić… ale i hobosy to tchórze. Nie mogąc się do nich zbliżyć zapewne obrzucili drzewo butelkami. No chyba, że znajdziecie coś jeszcze, bo tyle udało mi się znaleźć w tym krótkim czasie.

-Rzeczywiście nikczemni tchórze…pewnie przybyli z fortu Trevalay, może znajdziemy ślady w którą stronę odeszli? -Rufus warknął gniewnie zaciskając pięść, po czym rozejrzał się dookoła.

- Ja niczego nie znalazłam niestety. Deszcz zmył - dziewczyna wzruszyła ramionami. - Także tak olbrzymie, hobgobliny były sprawcami tego zdarzenia. Ewentualnie ktoś z nimi powiązany. Jak cię zwą? Emi jestem.
Dopplerka po zaspokojeniu swojej ciekawości poświęciła w końcu wagę olbrzymowi. Podeszła do niego i wyciągnęła rękę.

Olbrzym delikatnie podał dopplerce smukłą dłoń, którą spokojnie objąłby całą jej głowę.
- Zwą mnie Herge - przedstawił się, po czym zerknął w stronę drzewa i zwłok leżących obok - Nieczęstym było dotąd spotkać hobgoblina w Fangwood, ale jeśli niszczą puszczę, spotkać ich musi kara - stwierdził, ale bez przesadnej pewności siebie.

- A żeby tylko puszczę niszczyli. Okoliczne miasteczka też przejmują i łowców atakują. Prowadzą inwazję i przyda się każda pomoc. Ich działania bywają na tyle okrutne, że potem martwi wstają - Emi trochę nadinterpretowała spotkania jakie mieli do tej pory. Nie było dowodów aby każde spotkanie z nieumarłymi było wywołane przez śmierć z ręki hobosów. Taka informacja na pewno jednak da więcej motywacji do działania komukolwiek ją nie przekażą.

~ Może uda się go przekonać do pomocy w ataku na Treveney? ~ głos Jace’a odezwał się w głowie Emi.

~ Nie wiem czy chce ryzykować jego życiem. Zobaczmy najpierw czy w ogóle będzie chętny roznosić informacje. ~ odpowiedziała myślowo.

~ A naszymi chcesz? ~

~ Oczywiście. W tym swoje własne. O ile dobrze pamiętam wszyscy się zgodziliśmy żeby odbić fort. Do tego zdaje mi się, że dla nas jest to dużo bardziej osobista sprawa. ~ Emi odpowiedziała dość szorsto na tak jawną zaczepkę.

- Hannskjald z kręgu w Crystalhurst - krasnolud chętnie podał rękę olbrzymowi i zaczął przedstawiać pozostałych - Słyszeliśmy też o smoku gnieżdżącym się w Travelay, wiesz coś o nim?

Herge skinął z wyraźnym szacunkiem druidowi, ale sposępniał na wieść o smoku.
- Smok to zawsze złe wieści… kilka dni temu dostrzegłem z oddali na tle wschodzącego słońca gada lecącego na północ, dalej niż twierdza Łowców - stwierdził po chwili namysłu.

- Wydaje się, że choć motywy możemy mieć różne, to łączy nas wspólny cel - pozbycie się szkodników z puszczy. - Jace dość swobodnie nawiązał do telepatycznej wymiany zdań z Emi - obecnie hobgobliny zajęły fort Traveley, a korredy wygoniły hobgobliny z Ristin.

- Co Jace ma na myśli to to , czy nie zechciałbyś nam pomóc odbić fortu. - dopplerka spojrzała z ukosa na psionika.

- Tak - przytaknął chłopak niezadowolony, że dziewczyna weszła mu w słowo. - Moglibyśmy wykorzystać brak smoka i zaatakować razem. Może jacyś mieszkańcy lasu mogliby nas wspomóc? - zapytał.

- Dokładnie, byłoby zaszczytem walczyć u twego boku, ja nazywam się Rufus. A byłeś w stanie ocenić jak duży jest ten smok?- Pół-ork przyglądał się olbrzymowi, próbując wyobrazić go sobie w boju.

- Z dystansu ciężko było go ocenić, lecz z pewnością nie należał do największych, o jakich dane mi było słyszeć - gigant odpowiedział, patrząc na swoje dłonie, jakby nad czymś się zastanawiał. Po chwili kontynuował - Wybaczcie, lecz ma pomoc w walce byłaby mierna. Jestem bardziej leśnikiem niż wojem, a budowle ludzi są mi obce i niemiłe. Chętnie pomogę wam w inny sposób niż w bezpośredniej potyczce - powiedział, mocno skrępowany.

~ Tak myślałam.~ Emi posłała spojrzenie Jaceowi ze zdawkowym jednakowoż wciąż triumfalnym uśmiechem.

- Jak wspomniałam dobrze by było roznieść wieści o tej inwazji. Dodatkowo… może znasz w okolicy jakieś schronienie abyśmy nie mokli? Myślę, że wszystkim przyda się odrobina ciepła przy ognisku… takim kontrolowanym.

~ Każdy woli przyglądać sie z boku jak inni ryzykują życiem. ~ skomentował Jace.

- Albo wręcz przeciwnie, nie znasz i będziesz chciał skorzystać z naszego - krasnolud rozejrzał się po okolicy, ale żuki dopiero zaczynały pracę - Mógłbyś pomóc nam w zrozumieniu kto na nas czeka w forcie?

- Mi takie udogodnienia niepotrzebne, ale niedaleko stąd jest opuszczona gawra, która powinna wystarczyć waszej grupie - gigant był wyraźnie zadowolony, że zmienili temat - Jak mógłbym wam pomóc? Kamienne twierdze nie są moją domeną, nie spotkałem też tych podpalaczy dotychczas.

- Potrafisz znikać, czy też udawać drzewo. Jesteś od nas wyższy, może mógłbyś się zakraść do fortu i nam potem o nim opowiedzieć? Co się dzieje w środku. Albo może wytropiłbyś dla nas smoka? O ile ten nie wróci do czasu naszego przybycia do fortu. Niezależnie od tego co zaproponowałam, twoje towarzystwo byłoby bardzo miłe. Z chęcią bym posłuchała nieco o lesie. - Zadzieranie głowy podczas rozmowy z gigantem powodowało, że deszcz ochlapywał twarz dopperki przez co parskała woda co jakiś czas,

- Nie wydaje mi się, bym zdołał wkraść się niezauważony do fortu czy nawet w jego okolicę, a tropienie latającej istoty jest jak łapanie wichru do worka - gigant uśmiechnął się lekko, jemu deszcz wydawał się zupełnie nie przeszkadzać - Ale z chętnie podzielę się opowieściami o puszczy. Fangwood jest prastare, jego drzewa i skały były świadkami mnóstwa historii.

- Niech i tak będzie. Zanim gdziekolwiek pójdziemy myślę, że tamtą dwójkę wypada pogrzebać. Pomoże mi ktoś? - Emi zwróciłą się do pozostałych.

- Zaraz wrócę, tylko wskażę wszystkim gdzie będzie można odpocząć - druid zawędrował w krzaki w sąsiadującym wykrocie i po chwili macania podniósł klapę pokrytą gałęziami, wskazując zejście na dół.
Tutejsza kryjówka była zupełnie innego charakteru niż poprzednia - tym razem była pełna wiklinowych łóżek i foteli, choć wciąż ciepła, sucha i przestronna.
- Jace, masz tam w torbie łopaty? -

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline